piątek, 15 listopada 2013

Krystyna Mirek "Polowanie na motyle"


Krystyna Mirek „Polowanie na motyle”, G + J Książki 2012, ISBN 978-83-7778-267-5, stron 260

Weronika i Konrad zaczynają nowe życie. Wspólne, jako małżeństwo. Ona wierzy, że teraz będzie już tylko dobrze, że razem stworzą rodzinę, o jakiej marzy, z gromadką dzieci biegającą po domu z tarasem. Ale Konrad jest przerażony; na razie buduje dom dla matki i rodzeństwa, jak więc zarobić na drugi? Decydują się wyjechać do Niemiec, do tego samego pracodawcy, który już raz przygarnął chłopaka.

Kasia nadal pracuje w salonie jubilerskim, nadchodzą jednak zmiany. Reorganizacji swojego losu podejmuje się także jej babcia, pani Jaworska, która dochodzi do wniosku, że dość ma życia dla innych, teraz czas dla niej. Będzie chciała spełnić swoje wielkie marzenie, a w podróży ma jej towarzyszyć Kasia. Ale dziewczyna zrezygnuje, gdy pozna swojego nowego szefa, przystojnego, fascynującego, przy którym wreszcie poczuje te osławione motyle w brzuchu.

Klaudia do tej pory traktowała mężczyzn jak zabawki. Tylko jeden obudził w niej uczucia, jakich nie znała. Ale on akurat jest niedostępny. Teraz los ma dla niej niespodziankę. Będzie musiała uporać się nie tylko sama ze sobą, ale i z zagmatwanymi relacjami z ojcem. Przy okazji wpakuje się też w kłopoty. Trafi pod czułe objęcie rodziny Wilków i może to odmieni jej podejście do życia?

„Polowanie na motyle” to druga powieść Krystyny Mirek. Pierwszą, „Promem do Kopenhagi”, byłam troszkę rozczarowana, bo liczyłam na więcej, ale twierdziłam, że autorka ma potencjał. I proszę, wcale się nie pomyliłam. Pisałam również, że „Polowanie...” będzie pewnie utrzymane w tym samym stylu, i tak jest. A jednak podobało mi się o wiele bardziej. Może to zasługa tego, że akurat takiej książki teraz potrzebowałam, a może tego, że w tej historii jest mniej lukru (choć zakończenie też jest pełne słodyczy, ale tym razem mniej mi to przeszkadzało, a nawet wzruszyła mnie ostatnia scena), a więcej trudnych spraw i ciężkich emocji.

Swoim bohaterom Krystyna Mirek nadała więcej życia i pogłębiła ich rys psychologiczny. Pokazała też, że żaden z nich nie jest idealny, że każdemu zdarzają się potknięcia, ale trzeba umieć z nich wybrnąć, bo na tym polega życie. Dwie postaci wzbudziły moje silniejsze odczucia: strasznie irytowała mnie Kasia tym swoim ślepym zapatrzeniem w szefa, a nawet gdy prawda o nim zaczynała do niej docierać, to i tak robiła dla niego wszystko, co chciał, nawet jeśli nagrodą było tylko to, że wziął ją za rękę. No i Konrad, fakt, odpowiedzialności nie można mu odmówić, ale w pewnym momencie to już zwyczajnie przesadzał.

W „Promie do Kopenhagi” dwa wątki poboczne podobały mi się najbardziej: pracodawcy, Schmitta, i Cześka Wilka. O ile Niemca w tej części jest trochę mniej, o tyle obecność Wilka zaspokoiła moje oczekiwania. Polubiłam faceta i tyle.

„Polowanie na motyle” to opowieść o poszukiwaniu miłości, ale też o porażkach i zwycięstwach, o przyjaźni, o pracy nad sobą. Pisarka do swoich postaci podchodzi z ciepłem, a pisze przystępnym językiem, więc lektura daje przyjemność. Druga powieść Krystyny Mirek to historia w sam raz na długi, jesienny wieczór. I cieszę się, że na półce czeka już na mnie kolejna książka autorki.     

Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści obyczajowe” oraz „Polacy nie gęsi”.

10 komentarzy:

  1. Mam w planach książkę tej autorki, dlatego cieszę się, że tak pozytywnie ją oceniasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę na to, że "Pojedynek uczuć" jest jeszcze lepszy;)

      Usuń
  2. Cieszę się, że druga powieść autorki Cię nie rozczarowała. Jej proza jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz z większym przekonaniem mogę polecać;)

      Usuń
  3. A ja sama nie wiem;) Szukam czegoś dla siebie do czytania i nie mogę znaleźć, jakoś się rozregulowałam w czytaniu..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na reset się nadaje, choć miejscami może troszkę dołować. A na powrót do formy to Milaczek jest dobry;)

      Usuń
  4. Jestem tak bardzo "w plecy" z literaturą polską, szczególnie z tzw. czytadłami, że mam momentami wyrzuty sumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, zaległościami to chyba raczej nie ma się co przejmować, bo człowiek by oszalał. Mnie ostatnio ciągnie do historycznych książek i tu dopiero wychodzi, jakie mam braki, toż to masakra, a jakoś muszę z tym żyć, bo wszystkiego ogarnąć nie zdołam;)

      Usuń
  5. Bardzo chcę przeczytać tej książkę, jeszcze nie miałam okazji spotkania z lekturami tejże autorki :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.