piątek, 29 listopada 2013

Harlan Coben "Zostań przy mnie"


Harlan Coben „Zostań przy mnie”, Albatros 2013, ISBN 978-83-7885-615-3, stron 464

Losy trójki ludzi splotły się w przeszłości. Tego rodzaju przeszłości, której nie da się zapomnieć. Wspomnienia towarzyszą na każdym kroku; choćbyś nie wiem jak się starał o nich nie myśleć, one są i każą o sobie pamiętać. To mogą być przebłyski, flesze, jak u Ray’a; to może być tęsknota za poprzednim życiem, jego ekscytacją i dreszczem adrenaliny, jak u Megan; to wreszcie zadra tkwiąca gdzieś pod czaszką, nierozwiązana sprawa, która Broome’owi nie pozwala odejść, bo wie, że pewnej rodzinie jest winien wyjaśnienia. Ta przeszłość teraz właśnie do nich wraca.

Megan wiedzie przykładne życie rodem z amerykańskich przedmieść. Ma męża prawnika i dwoje dzieci: nastoletnią, pyskatą Kaylie oraz dziesięcioletniego, wrażliwego Jordana. Choć całą trójkę mocno kocha i nie wyobraża sobie pustki, która pochłonęłaby ją bez nich; choć dają jej poczucie bezpieczeństwa, to Megan wciąż myśli o swojej młodości. Wtedy życie miało blask nocnych świateł Atlantic City i klubu La Créme, gdzie kobieta była tancerką i striptizerką. Megan nie jest jedną z tych, które do takiej pracy zostały zmuszone przez kogoś lub coś, nie czuła się nią upokorzona. Nie, jej naprawdę sprawiało to dużą przyjemność. W porównaniu z tym, co było kiedyś, jej obecna stabilizacja jest właściwie nudna i pozbawiona tego, co tak bardzo lubiła, co dodawało jej skrzydeł.

Ray miał przed sobą wielką przyszłość. Utalentowany fotoreporter z doskonałym okiem do przekazywania tego, co istotne. Ale teraz stoczył się na samo dno i ciężko mu spojrzeć na siebie w lustrze. Najlepszym kompanem stała się butelka; o satysfakcji z pracy też mówić nie można, bo z czego tu się cieszyć, gdy robi się ustawki z celebrytami? I do tego ten pojawiający się znienacka obraz, pozbawiający sił i ochoty, by dalej żyć.

Detektyw Broome niedługo zakończy swoją karierę. Ale tajemnicza sprawa zaginięcia pewnego mężczyzny nie daje mu spokoju, przecież poważani, szanowani obywatele z rodziną, jakiej można zazdrościć, nie znikają tak po prostu. Policjant pracuje ze swoją byłą żoną – wtedy nie umieli się dogadać, ale teraz łapią w lot swoje myśli, a on dalej ją kocha, choć wyszła za mąż i ma prawdziwy dom. Teraz znika kolejny mężczyzna, w dodatku syn wpływowego ojca. Okoliczności obu zniknięć mają ze sobą coś wspólnego.

Harlan Coben. Nazwisko – marka. Czytałam wszystkie jego powieści, staram się być na bieżąco w tym, co się u nas ukazuje i na razie mi to wychodzi. Najbardziej lubię te jego powieści, których bohaterem jest Myron Bolitar. Choć sama twierdzę, że autor idzie trochę na ilość, to i tak uwielbiam jego powieści. Co z tego, że jedne są lepsze, a drugie gorsze; co z tego, że fabuła większości z nich szybko umyka – zawsze mam frajdę z czytania i świetną rozrywkę na kilka godzin.

Charakterystyczną cechą Cobena jest język: prosty, naturalny, ironiczny, pełen dialogów, które gwarantują błyskawiczne tempo odwracania stron. Tym razem jednak pisarz zrezygnował z typowych dla niego sarkastycznych wstawek na rzecz rozbudowanych opisów dotyczących przeżyć wewnętrznych postaci. W żadnym razie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, daje ciekawe spojrzenie. Postawił też na bohaterkę, którą niekoniecznie można rozumieć – bo która kobieta, będąca dawniej striptizerką, chciałaby do tego wrócić? Raczej dominuje w naszej świadomości inny stereotyp pań oddających się temu zajęciu.

Coben doskonale opanował sztukę zwodzenia czytelnika i wie, co zrobić, by zafundować mu narastające napięcie. Potrafi tak zakręcić fabułą, że kilka razy zmieniamy przypuszczenia na temat zabójcy. W tym przypadku zakończenie okazało się być niespodzianką, i choć z perspektywy całości wydaje się być ono nawet logiczne, to i tak na nie wpadłam.

„Zostań przy mnie” to kawałek solidnej prozy kryminalnej, która przynosi wszystko to, co najlepsze: wyraziste postaci, które można lubić lub się ich bać; stopniowaną dawkę adrenaliny; wartkie tempo zdarzeń, nie pozwalające się nudzić; zaskakujące rozwiązanie wątków i wreszcie soczysty język. We mnie Harlan Coben ma wierną fankę.      


21 komentarzy:

  1. Muszę wreszcie poznać twórczość Coben, bo każdy ją zachwala a ja jeszcze jej nie znam :(

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie czytałam żadnej książki autorki, w sumie nawet nie miałam zamiaru, ale zachęcasz, musze przyznać, więc może się skuszę pewnego dnia :>
    xo, A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację Coben to marka. Tej książki jeszcze nie czytałam, muszę się za nią rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mamy kolejne wspólne upodobania:)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Nie znam Twojego gustu, więc się nie wypowiem dokładniej, ale zawsze możesz spróbować;)

      Usuń
  5. Nie wiedziałam, że czytasz kryminały. Myślałam, że głównie powieści obyczajowe ;) Do książek Cobena przymierzam się od dawna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam i nawet bardzo lubię, ale fakt, że ostatnio coś mi się nie darzy, rzadziej trafiam na nie w bibliotece, a kupuję sporadycznie:)

      Usuń
  6. uwielbiam Cobena, tej książki nie czytałam, ale na pewno to uczynię :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Również bardzo lubię Cobena, ale co ciekawe czytałam chyba tylko jego książki spoza serii z Myronem :) Tę o której dziś piszesz mam już za sobą i wrażenia miałam pozytywne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakkolwiek ta podobała mi się bardzo, to jednak te z Myronem są lepsze;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.