Anna Łacina „Miłość pod Psią Gwiazdą”, Nasza Księgarnia
2013, ISBN 978-83-10-12359-6, stron 448
Andrzej. Przypadkiem znajduje kartkę z wierszem i bardzo
chciałby poznać jego autorkę. Poszukiwania w sieci prowadzą go na blog
Deszczowej, dziewczyny, której bliska jest poezja. W komentarzu chłopak
zostawia zaproszenie na spotkanie. Przychodzi Magda, twierdzi, że w zastępstwie
Deszczowej. Andrzej – jako pretekst – wymyślił gazetkę szkolną, w której i
wiersze mogłyby znaleźć swoje miejsce. Nieoczekiwanie to właśnie z Magdą
Andrzejowi świetnie się rozmawia, dziewczyna zaczyna mu się podobać, intryguje
go.
Iza. Dziewczyna aktywna, energiczna, której nieobojętny jest
los zwierząt. Pomaga w schronisku, szuka tych, którzy chcieliby adoptować psa
czy kota po przejściach.
Robert, arogancki, pewny siebie, dystansem i ironią
próbujący znaleźć swoje miejsce w nowym świecie, w nowej klasie. Obwinia ojca i
ciotkę, że rodzicom nie układa się w małżeństwie, z czym nie może się pogodzić.
Lucyna, matka Asi, prowadząca dom bratu. Kobieta, która
nieba by przychyliła swoim bliskim, tyle że tkwi w swoich ciasnych horyzontach
myślowych, zazdrości i egoizmie, a te nie pozwalają jej dostrzec, że liczy się
coś więcej, niż ugotowany obiad i wyprasowana koszula.
Jak ułożą się relacje między tymi bohaterami?
„Miłość pod Psią Gwiazdą”
jest powieścią dla młodzieży, choć myślę, że i dla dorosłego lektura
może być nowym i ciekawym spojrzeniem na młodsze pokolenie i jego problemy,
także te uczuciowe, bo one na pewno zajmują znaczące miejsce w życiu
nastolatków. Mnie przyciągnęło nazwisko autorki – czytałam jej poprzednie
powieści, z których ostatnia, „Telefony do przyjaciela”, podobała mi się
najbardziej, oraz fakt, że książki z tej serii Naszej Księgarni nie zawodzą. O
tej na początek trzeba powiedzieć, że dość długo się rozkręca i trochę trwało,
zanim wciągnęłam się w akcję. Równocześnie przyznaję, że nie ma tutaj spektakularnych
wydarzeń, więc ciężko było pisać o fabule, żeby nie zdradzić jej zakrętów. Bo
Anna Łacina tyle razy plącze poszczególne wątki, że nawet jeśli przypuszczamy,
jak to wszystko może się skończyć, nie mamy żadnej gwarancji, że tak właśnie
będzie. Te zwroty w uczuciach bohaterów mogą się wydawać trochę mało
wiarygodne, ale czy miłość nastolatków właśnie taka nie jest? Poszukująca,
niepewna, delikatna i krucha, bo dopiero co poznawana i oswajana?
Pierwsze uczucia, miłość i przyjaźń, to tylko niektóre z
wątków podejmowanych przez autorkę. U jej postaci trwa przecież rok szkolny, są
więc i problemy z nauczycielami, zwłaszcza z takimi, którzy zatracają swój
obiektywizm; zamajaczy też studniówka. Oprócz tego Anna Łacina porusza kwestię,
która widać, że jest jej bliska – schronisk dla zwierząt, ich przepełnienia i
tego, że na miejsce tych zaadoptowanych ciągle niestety przybywają nowe.
Całokształt ujętych motywów budzi we mnie skojarzenia z prozą Ewy Nowak,
świetnej pisarki dla młodzieży, której seria miętowa cieszy się dużą
popularnością. U Anny Łaciny też można wychwycić to zacięcie pedagogiczne, ale
bez moralizatorstwa. Bohaterowie nie podlegają jej ocenie, ta okazuje się być
zadaniem dla nas, czytelników, jeśli będziemy mieć na to ochotę – a na pewno to
zrobimy, ciężko nie wyrobić sobie własnego przekonania o postępowaniu Magdy,
Andrzeja, a zwłaszcza Lucyny. Autorka swoim postaciom pozwala na wiele, by
pewne zjawiska mogli poczuć na własnej skórze, wyciągnąć z nich wnioski,
naprawić błędy, rozwijać się.
Tym, co mnie najbardziej przekonało, jest styl, jakim
posługuje się pisarka, bardzo przystępny, taki zwyczajny, naturalny, i
najważniejsze w moim odczuciu – bez silenia się na stylizację młodzieżową, on
pozostaje przede wszystkim literacki, a nie potoczny. „Miłość pod Psią Gwiazdą”
jest świetną powieścią dla tych, którzy mają ochotę zajrzeć do świata młodzieży
licealnej i ich rodzin. Dla mnie wycieczka w taki świat była odświeżającym
doświadczeniem.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Portalowi Sztukater.
Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści
obyczajowe”.
Na koniec krótkie podsumowanie sierpnia.
Tym razem wybrałam dwie najlepsze książki miesiąca, są to
„Nalewka zapomnienia” Kasi Bulicz-Kasprzak oraz „Łopatą do serca” Marty Obuch.
Na uwagę zasługuje też powieść Magdy Parus „Rodzinnych
ciepłych świąt” – recenzja wkrótce.
Wielkiego rozczarowania w tym miesiącu nie było, może
„Nauczycielka z Villette” nie spełniła moich oczekiwań, bo liczyłam na mocny
kryminał, a ten taki nie jest.
mam na uwadze ten tytuł, szczególnie, że lubię książki pisane z myślą o młodzieży :)
OdpowiedzUsuńTa jest wprawdzie skierowana do i pisana o starszych, niż Twoja Małgosia, ale i tak sądzę, że Ci się spodoba:)
UsuńNiestety nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo książka fajna;)
UsuńMimo,że jest to książka przeznaczona dla młodzieży to z chęcią bym ją przeczytała:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje podejście;) Ja tam lubię polskie "młodzieżówki":)
UsuńJa tak samo:))
Usuń:)
UsuńMoże i sięgnę, bo brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i polecam:)
UsuńJa tam nadal czuję się jak młodzież, więc z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńNoo! I takie podejście mi się podoba:)
Usuń