Jill Shalvis „Oczarowana”, Prószyński i S-ka 2012, ISBN
978-83-7839-101-2, stron 384
Maddie do tej pory mieszkała w Los Angeles, ale właśnie
została wyrzucona z pracy i odeszła od chłopaka. Przyjeżdża do Lucky Harbor, bo
otrzymała spadek po matce – zaniedbany hotel. Na miejscu spotyka swoje
przyrodnie siostry: sztywną Tarę i dziką Chloe. Choć pragnieniem ich matki
było, aby prowadziły hotel wspólnie, chcą jak najszybciej pozbyć się tego
zrujnowanego dziedzictwa. Ale Maddie właściwie nie ma do czego wracać i widzi
szansę na zapuszczenie korzeni. Ale czy przekona do tego siostry?
Na początek postanawiają choć trochę odnowić hotel, żeby
podnieść jego wartość. Maddie w odrobinę niestosownych okolicznościach poznaje
Jaxa, który potem okazuje się być budowlańcem, „niechcący” przez nią
zatrudnionym. Mężczyzna wzbudza w dziewczynie pożądanie, ale czy będzie
potrafiła pozbyć się swoich lęków?
Przyznać jednak muszę, że w porównaniu ze „Szczęśliwą
przystanią” w tym przypadku akcja wolniej się rozkręcała i więcej czasu zajęło
mi wciągnięcie się w nią i przywiązanie do bohaterów. I choć książki autorki z
cyklu o Lucky Harbor można czytać dowolnie, to jednak nieświadomie zaburzyłam
sobie kolejność, więc wiedziałam, czego mogę się spodziewać i jaką tajemnicę
skrywa Tara, co nie pozostanie bez wpływu na rozwój związku Maddie.
Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że „Oczarowaną” można
być oczarowaną. Lekkie pióro autorki, styl kipiący zadziornym humorem sprawia,
że mknie się po kartach powieści błyskawicznie. Pełne polotu przekomarzania i
docinki, widoczne w rozmowach głównych postaci, potrafią rozbawić. I co tam, że
fabuła niczym nie zaskakuje, a pozytywne zbiegi okoliczności mnożą się jak
grzyby po deszczu, przecież właśnie tego oczekiwałam.
Ale „Oczarowana” ma jeszcze jeden plus. Jill Shalvis udało
się przemycić motyw poważnego problemu, jakim jest przemoc w związku. Na
przykładzie Maddie udowadnia, że możliwe jest pozbieranie się, przerwanie tego
zaklętego poczucia winy i usprawiedliwiania tego, który dopuszcza się agresji.
Maddie znajduje w sobie dość siły, by odejść i choć dużo będzie ją kosztowało
ponowne zaufanie jakiemukolwiek mężczyźnie, to jednak zdobędzie się na to.
Nie ma się co rozwodzić, potraktowałam „Oczarowaną” jako
reset i takie zadanie spełniła w stu procentach. Może za tydzień już jej nie
będę pamiętała, ale i tak twierdzę, że takie książki, jak te autorstwa Jill
Shalvis, relaksujące i czysto rozrywkowe, też są potrzebne i dobrze czasem po
takie sięgnąć. Zwłaszcza gdy te, zdawałoby się, ambitniejsze zawodzą. A
następnym powieściom Jill Shalvis nie odmówię.
Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści
obyczajowe”.
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Taka lekka, relaksująca powieść.
OdpowiedzUsuńOtóż to, właśnie takiej potrzebowałam:)
UsuńBardzo zachęcająca opinia:)Lubię powieści obyczajowe, więc będę mieć ją na uwadze. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMiło mi;) Sympatyczna lektura, to i opinia pozytywna;)
UsuńSłyszałam o książce, ale jakoś szczególnie zainteresowana nią nie jestem :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę;)
UsuńRzadko potrzebuję takiej lektury, a jeśli nawet to wybieram książki trochę bardziej skomplikowane, które łączą dwa plany czasowe i mają w sobie tajemnicę, np. powieści Kate Morton. Podejrzewam, że lekturą "Oczarowanej" byłabym rozczarowana.
OdpowiedzUsuńSkomplikowane książki mają swój czas, tak samo jak te lekkie i odprężające. Kate Morton na pewno nie wybrałabym, gdybym potrzebowała czegoś resetującego, zresztą uważam, że tych dwóch autorek nawet nie ma co porównywać, inny sposób konstruowania fabuły.
Usuńmyślę, że mnie równie by się spodobała :)
OdpowiedzUsuńNa pewno swoją lekkością potrafi uprzyjemnić czas;)
UsuńNiestety, ja nie jestem fanką takiej literatury, więc tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńhttp://qltura.blogspot.com
Jasne;)
UsuńBędzie idealna na nudne wykłady :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, całkiem trafna uwaga;)
UsuńPodoba mi się określenie jaiego użyłaś "reset". Bardzo trafne.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podoba;) Najważniejsze, że ten reset zadziałał:)
UsuńJa czytałam "Szczęściarę" jej autorstwa i baaaardzo mi się podobała. Ta i pozostałe czekają już na swoją kolej. Lubie takie powieści ;)
OdpowiedzUsuń"Szczęściara" w bibliotece na razie wypożyczona, więc czekam sobie cierpliwie;)
UsuńW końcu dotarłam do Ciebie;) jeżeli Oczarowana ma posłużyć jako dobry reset to postaram się o niej pamiętać w chwili zwątpienia:))
OdpowiedzUsuńW tej roli się sprawdza, jeszcze mam w zapasie jedną książkę tej autorki, wypożyczę sobie, jak znów się zawieszę nad takimi mniej fajnymi książkami;)
UsuńJakoś nie jestem przekonana do obyczajówek...
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakoś tam określony gust czytelniczy, ja nie czuję fantastyki.
UsuńNie wiem czy książka spodobałaby mi się, czy nie, ale o przemocy w związkach/rodzinie trzeba pisać jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńW porównaniu do książek, w których występuje przemoc, a o których pisałaś u siebie, to ta się na pewno nie umywa. Po "Oczarowanej" nie ma się co spodziewać wnikliwej analizy przypadku, ale jednak jest to w jakimś tam stopniu zaakcentowane i dobrze, że nawet w tak lekkich obyczajówkach znajdzie się coś wartościowszego;)
Usuń