Lilli Feisty „Wszystkie smaki
namiętności”, Znak 2013, ISBN 978-83-240-2359-2, stron 320
Phoebe odziedziczyła po ciotce i wujku
restaurację w małym miasteczku, ale jej prowadzenie nie stanowi dla kobiety
wymarzonego zajęcia. Swoje serce oddała farmie, na której uprawia organiczne
warzywa. To one stanowią podstawę menu jej knajpki. Pracuje w niej siostrzenica
Phoebe, ale sama nie daje sobie rady, potrzebny jest nowy szef kuchni. Wybór
pada na Nicka, gwiazdę wielkich kuchni wielkich miast. Mężczyzna pobyt w Redbolt
traktuje jako chwilowy przystanek, teraz powinęła mu się noga, ale wkrótce znów
wróci na szczyt. Nie przypuszcza tylko, że jego nowa szefowa, oprócz skrajnej
irytacji, wzbudzi w nim takie pożądanie...
Inna sprawa, że powieść bazuje na
schematach. Ona, on, nie znoszą się na początku znajomości, ale przyciąganie
seksualne jest tak silne, że nie są w stanie mu się oprzeć. Brzmi znajomo? Coś
takiego już było? Ano było. Autorka nie pokusiła się przy tym o rozbudowanie
swoich postaci, wzbogacenie ich o rys psychologiczny. Postać Phoebe oparta jest
na ciągłej potrzebie sprawowania kontroli nad wszystkim, ale to właściwie
wszystko, co o niej wiemy. Nick wykreowany jest jako zarozumiały egoista,
myślący tylko o imprezach i kobietach, zbyt doskonały, by pracować w takim
zaścianku. Jest tylko jedna wzmianka o tym, jak wyglądało jego dzieciństwo i
szkoda, że nie rozwinięto tego wątku. Wyrazistość bohaterów, przeniesienie
środka ciężkości na nich samych zamiast na ich ciągłe podniecenie, mogłoby stać
się atutem tej książki, a otrzymaliśmy tylko rzecz o uprawianiu seksu, myśleniu
o seksie, nawet jedzenie jest sprowadzone do seksu, wszak to powieść o
restauracji, tyle że jej też jak na lekarstwo.
Tej ksiązki nie czyta się źle; moja
ocena wynika głównie z nastawienia. Gdybym chciała przeczytać erotyk, pewnie
byłabym zadowolona. Ale liczyłam na więcej. Bo tak naprawdę, czy „Wszystkie
smaki namiętności” wniosły coś do mojego życia? Nie. Od literatury, także tej
obyczajowej, którą uwielbiam, wymagam jednak czegoś innego. Książka Lilli
Feisty tego czegoś mi nie dała.
Tak sobie myślę ( bo wszędzie ostatnio same erotyki;>),że przeczytałabym erotyczną obyczajówkę;)) A co mi tam, skoro już jest moda to na chwilę można się jej poddać prawda?:)
OdpowiedzUsuńPewnie, że można;) Jak tylko nastawisz się, że będziesz czytać erotyk, to powinno być nieźle. Wiem, że obie nie czytałyśmy pana Greya, ale z jego recenzji wynika, że jest kiepski nie tylko pod względem językowym. Tutaj na szczęście nikt nie wzywa świętego Barnaby:P
UsuńJa czytałam Greya i to była najgorsza książka jaką kojarzę. Dlatego dla odmiany mogłabym przeczytać tę, co proponujesz, na pewno każda jest lepsza od Greya, nie mogę się zrażać :D P.S.,,Święty Barnabo" aż tak mi nie przeszkadzało, ale ,,Grosik za pani myśli" już tak :D
UsuńMnie recenzje zniechęciły bardzo skutecznie, i nie przeczytam Greya nawet po to, by wyrobić sobie własne zdanie. To już wolałabym jakiś inny erotyk.
UsuńHm, myślałam, że nikt już nie używa takich banałów;)
A ja bardzo lubię erotyki, więc jeśli twoim zdaniem
OdpowiedzUsuń„Wszystkie smaki namiętności” nie są powieścią obyczajową tylko raczej erotykiem to ja bardzo chętnie go przeczytam.
U Ciebie faktycznie trochę się ich pojawiło, więc jesteś właściwą osobą, by sprawdzić, jak to faktycznie z tymi "Wszystkimi smakami..." jest;)
UsuńTrochę martwią mnie te minusy powieści, ale jak nadarzy się okazja to przeczytam, a co! ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zawitałaś, Irenko:)
UsuńCzytaj, tak jak wspomniałam, ona zła nie jest, to ja chciałam czego innego. Szału nie ma, ale całkowita porażka to też nie jest, więc zaryzykować możesz:)
Szkoda, że lektura Cię nie zadowoliła. Też byłabym rozczarowana.
OdpowiedzUsuńNo niestety. Już sobie tyle razy obiecywałam, żeby się na nic nie nastawiać, bo to bardzo rzutuje na odbiór, ale jakoś mi to nie wychodzi;)
UsuńChoćby dla samej okładki się skuszę. Mimo, że Ciebie rozczarowała :)
OdpowiedzUsuńOkładkę zaliczyłabym do plusów tej książki;)
UsuńHmm... Uważam że dobry erotyk również może coś wnieść do naszego życia (chociażby stylizowany na niego "Pierwsze światła poranka F.Volo). Do opisywanej przez Ciebie książki nie sięgnę ponieważ nie mam ochoty tracić bardzo ważnego dla mnie czasu :)
OdpowiedzUsuńNie znam książki, o której wspominasz. Zgodzę się, że erotyk coś może nam dać, ale nie taki, jak ten.
Usuń