poniedziałek, 16 września 2013

Diane Chamberlain "Sekretne życie CeeCee Wilkes"


Diane Chamberlain „Sekretne życie CeeCee Wilkes”, Prószyński i S-ka 2013, ISBN 978-83-7839-442-6, stron 542

Poza najnowszą, „Zatoką o północy”, niniejszym przeczytałam wszystkie wydane u nas powieści Diane Chamberlain. Mogę skonfrontować je ze sobą; mogę też wyrazić swoje zdanie, że porównania autorki do Jodi Picoult są nietrafione – dla mnie D. Chamberlain pisze o niebo lepiej; lżej, choć nie ucieka od poważnych tematów; a przede wszystkim jej powieści mnie nie nużą, jak ma to miejsce w przypadku pani Picoult. Mogę też wybrać najlepszą i będzie nią „Tajemnica Noelle”. Natomiast o „Sekretnym życiu CeeCee Wilkes” mogę napisać jedno: z żadną inną książką nie miałam takich problemów, żeby przedstawić jej fabułę i swoje wrażenia. Praktycznie rzecz biorąc, okładkowy opis mówi nam wszystko, a co bym teraz nie napisała, będzie to w pewnym stopniu spoilerem (zresztą uważam, że wydawca tej autorki przy każdej jej książce zdradza zbyt dużo treści). Już sam prolog oraz początkowe rozdziały zdradzają wszystko, więc fabuła skupia się na drodze, jaka doprowadziła bohaterów do tego zwrotnego punktu.

CeeCee poznajemy, gdy ma szesnaście lat. Cztery lata wcześniej straciła matkę, która zmarła na raka, a dziewczynka tułała się po rodzinach zastępczych. Teraz pracuje jako kelnerka i do jej baru przychodzi mężczyzna, który stanie się jej wielką miłością, ale też największym przekleństwem jej życia. Wykorzystując naiwność CeeCee oraz jej ogromną potrzebę miłości, wciągnie ją w bagno, które kiedyś o sobie przypomni.

Część z Was może już wie, że zdecydowanie na pierwszym miejscu stawiam twórczość polskich autorów, m. in. ze względu na bliskość i znajomość realiów. W „Sekretnym życiu” część wątków wydała mi się mało prawdopodobna. Owszem, autorka znów prezentuje uniwersalne wartości i emocje, skłania do refleksji, ale okoliczności, w jakie je ubiera, tym razem nie do końca mnie przekonały. Nie mogę też jednoznacznie powiedzieć, że traktuję to jako zarzut, bo choć nuta nieufności pozostała, to jednak nie mogłam się oderwać od historii CeeCee. I mimo ponad pięciuset stron, poziom wysokiego napięcia utrzymywał się po ostatnią stronę i ani na chwilę nie pojawiło się znużenie. Po części jest to zasługą głównej bohaterki; po części jak zawsze idealnego stylu.

Przywiązałam się do CeeCee Wilkes. Co nie znaczy, że rozumiałam jej postępowanie. Jej naiwność jednak powalała na kolana. Nie wiem, czy da się całkowicie usprawiedliwić jej zachowanie chęcią bycia kochaną, potrzebą posiadania kogoś bliskiego. Zresztą pomijając fakt, na co się zgodziła, nie mogłam uwierzyć w jej wiarę w to, że wszystko skończy się dobrze, że nie przytrafią się żadne problemy i komplikacje, a ona i Tim będą żyć długo i szczęśliwie. Ale może zbyt twardo stoję na ziemi i nie potrafię się już wczuć w myślenie nastolatki.

Wraz z dojrzewaniem CeeCee, ewoluowały też moje uczucia wobec niej. W kulminacyjnym momencie w pełni stanęłam po jej stronie i oburzało mnie myślenie Corinne. Za nic nie umiałam postawić się na jej miejscu. Dobrze podsumowywał ją Jack, twierdząc, że wcale nie dorosła, że do matki to miała pretensje o nadopiekuńczość, ale nie dostrzegała tego, że spod domowych skrzydeł przeszła pod kontrolę Kena. Oczywiście można tutaj dyskutować i zastanawiać się nad sposobem wychowywania, jaki przyjęła CeeCee, ale jedno jest pewne: chciała dać Corinne przede wszystkim miłość i opiekę.

Trochę lepiej poszłoby mi opisanie emocji, jakie towarzyszyły mi w czasie lektury, gdybym mogła podać konkretne przykłady, ale że nie mogę tego zrobić, to na tym zakończę. „Sekretne życie...” jest książką dobrą, ale w moim odbiorze – najsłabszą autorki. Czyta się ją dobrze, nie przeczę, ale głębsze zastanowienie rodzi we mnie myśl, że Diane Chamberlain zbyt mocno odbiegła od zwyczajnego, codziennego życia, przez co ciężko utożsamić się z tymi postaciami, przynajmniej mnie się to nie udało, nie tak, jak tego oczekiwałam. Nie zmienia to jednak faktu, że uważam Diane Chamberlain za bardzo utalentowaną pisarkę i każdą jej książkę z chęcią przeczytam. 

Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe”.

14 komentarzy:

  1. Nie czytałam żadnej z książek Chamberlain, ale słyszałam o "Sekretnym życiu...". Bardzo podoba mi się okładka tej powieści i pewnie, gdy trafię na nią w bibliotece, przyniosę do domu. W pierwszej kolejności będę jednak szukała "Tajemnicy Noelle", skoro piszesz, że to najlepsza książka autorki. Wiem, że Twoja ocena jest subiektywna i mogę zupełnie inaczej ocenić twórczość pisarki, ale jak zaczynać spotkanie, to od tego, co najlepsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładki, muszę przyznać, pasują do każdej powieści autorki.
      Zdecydowanie "Tajemnica Noelle" porwała mnie najbardziej, tam do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać; tutaj dużo było wiadome od samego początku.
      Możliwe też, że gdybym przeczytała ją w innym czasie, moje wrażenia byłyby inne, na razie widzę, że mam jakiś ciąg, nic mi się nie podoba do końca i się czepiam;)

      Usuń
  2. Mam jedną książkę Diane Chamberlain ale nie pamiętam już tytułu, bo leży gdzieś zawieruszona na półce. Za dużo mam innych książek do przeczytania i tak ciągle robią się zaległości, które mam nadzieje na starość nadrobię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleś wymyśliła, na starość;)
      Ciekawe, którą masz.
      Moje zaległości liczą aktualnie 22 książki, więc chyba nie jest źle, na razie jeszcze to ogarniam:)

      Usuń
  3. Bardzo mnie zainteresowałaś tą książką mimo,że jak twierdzisz jest to słabsza pozycja autorki:) Z chęcią bym przeczytała, ja niestety wiem co to znaczy takie naiwne uczucie nastolatki, wiem do czego są zdolne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że mimo moich zastrzeżeń w Tobie wzbudziła ciekawość. Może w takim razie lepiej rozumiałabyś CeeCee;)

      Usuń
  4. Zazdroszczę Ci przeczytania tej książki. Mam ją w planach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zazdrościłam innym, gdy widziałam ich recenzje, oczywiście wiadomo w jakim sensie;) Szkoda tylko, że nie było takiego zachwytu, jakiego się spodziewałam.

      Usuń
  5. Nie słyszałam o tej książce, wydaje się być fajna. Ale skoro najsłabsza autorki, to może zacznę od innych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam w kolejności ukazywania się w Polsce. Dla mnie "Tajemnica Noelle" zdecydowanie najlepsza:)

      Usuń
  6. Nie przepadam za tą autorką i chyba ciężko będzie mi się przekonać do jej kolejnej powieści... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jesteś pierwszą osobą, która nie lubi Diane Chamberlain, do tej pory stykałam się raczej z osobami, które cenią jej styl pisania.

      Usuń
  7. Książka wydaje się bardzo przystępna, taka kobieca i szalenie lekka. Mnie przypada do gustu więc wezmę ją pod uwagę w moich nowościach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przystępna jest na pewno, pod względem czytania lekka jak najbardziej, bo z tematyką to już niekoniecznie.
      Oczywiście, że przeczytaj, Twój odbiór może być przecież zupełnie inny;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.