Diane Chamberlain „Sekretne życie CeeCee Wilkes”, Prószyński
i S-ka 2013, ISBN 978-83-7839-442-6, stron 542
Poza najnowszą, „Zatoką o północy”, niniejszym przeczytałam
wszystkie wydane u nas powieści Diane Chamberlain. Mogę skonfrontować je ze
sobą; mogę też wyrazić swoje zdanie, że porównania autorki do Jodi Picoult są
nietrafione – dla mnie D. Chamberlain pisze o niebo lepiej; lżej, choć nie
ucieka od poważnych tematów; a przede wszystkim jej powieści mnie nie nużą, jak
ma to miejsce w przypadku pani Picoult. Mogę też wybrać najlepszą i będzie nią
„Tajemnica Noelle”. Natomiast o „Sekretnym życiu CeeCee Wilkes” mogę napisać
jedno: z żadną inną książką nie miałam takich problemów, żeby przedstawić jej
fabułę i swoje wrażenia. Praktycznie rzecz biorąc, okładkowy opis mówi nam
wszystko, a co bym teraz nie napisała, będzie to w pewnym stopniu spoilerem
(zresztą uważam, że wydawca tej autorki przy każdej jej książce zdradza zbyt
dużo treści). Już sam prolog oraz początkowe rozdziały zdradzają wszystko, więc
fabuła skupia się na drodze, jaka doprowadziła bohaterów do tego zwrotnego
punktu.
Część z Was może już wie, że zdecydowanie na pierwszym
miejscu stawiam twórczość polskich autorów, m. in. ze względu na bliskość i
znajomość realiów. W „Sekretnym życiu” część wątków wydała mi się mało
prawdopodobna. Owszem, autorka znów prezentuje uniwersalne wartości i emocje,
skłania do refleksji, ale okoliczności, w jakie je ubiera, tym razem nie do
końca mnie przekonały. Nie mogę też jednoznacznie powiedzieć, że traktuję to
jako zarzut, bo choć nuta nieufności pozostała, to jednak nie mogłam się
oderwać od historii CeeCee. I mimo ponad pięciuset stron, poziom wysokiego
napięcia utrzymywał się po ostatnią stronę i ani na chwilę nie pojawiło się
znużenie. Po części jest to zasługą głównej bohaterki; po części jak zawsze
idealnego stylu.
Przywiązałam się do CeeCee Wilkes. Co nie znaczy, że
rozumiałam jej postępowanie. Jej naiwność jednak powalała na kolana. Nie wiem,
czy da się całkowicie usprawiedliwić jej zachowanie chęcią bycia kochaną,
potrzebą posiadania kogoś bliskiego. Zresztą pomijając fakt, na co się zgodziła,
nie mogłam uwierzyć w jej wiarę w to, że wszystko skończy się dobrze, że nie
przytrafią się żadne problemy i komplikacje, a ona i Tim będą żyć długo i
szczęśliwie. Ale może zbyt twardo stoję na ziemi i nie potrafię się już wczuć w
myślenie nastolatki.
Wraz z dojrzewaniem CeeCee, ewoluowały też moje uczucia
wobec niej. W kulminacyjnym momencie w pełni stanęłam po jej stronie i oburzało
mnie myślenie Corinne. Za nic nie umiałam postawić się na jej miejscu. Dobrze
podsumowywał ją Jack, twierdząc, że wcale nie dorosła, że do matki to miała
pretensje o nadopiekuńczość, ale nie dostrzegała tego, że spod domowych
skrzydeł przeszła pod kontrolę Kena. Oczywiście można tutaj dyskutować i
zastanawiać się nad sposobem wychowywania, jaki przyjęła CeeCee, ale jedno jest
pewne: chciała dać Corinne przede wszystkim miłość i opiekę.
Trochę lepiej poszłoby mi opisanie emocji, jakie
towarzyszyły mi w czasie lektury, gdybym mogła podać konkretne przykłady, ale
że nie mogę tego zrobić, to na tym zakończę. „Sekretne życie...” jest książką
dobrą, ale w moim odbiorze – najsłabszą autorki. Czyta się ją dobrze, nie
przeczę, ale głębsze zastanowienie rodzi we mnie myśl, że Diane Chamberlain
zbyt mocno odbiegła od zwyczajnego, codziennego życia, przez co ciężko
utożsamić się z tymi postaciami, przynajmniej mnie się to nie udało, nie tak,
jak tego oczekiwałam. Nie zmienia to jednak faktu, że uważam Diane Chamberlain
za bardzo utalentowaną pisarkę i każdą jej książkę z chęcią przeczytam.
Nie czytałam żadnej z książek Chamberlain, ale słyszałam o "Sekretnym życiu...". Bardzo podoba mi się okładka tej powieści i pewnie, gdy trafię na nią w bibliotece, przyniosę do domu. W pierwszej kolejności będę jednak szukała "Tajemnicy Noelle", skoro piszesz, że to najlepsza książka autorki. Wiem, że Twoja ocena jest subiektywna i mogę zupełnie inaczej ocenić twórczość pisarki, ale jak zaczynać spotkanie, to od tego, co najlepsze:)
OdpowiedzUsuńOkładki, muszę przyznać, pasują do każdej powieści autorki.
UsuńZdecydowanie "Tajemnica Noelle" porwała mnie najbardziej, tam do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać; tutaj dużo było wiadome od samego początku.
Możliwe też, że gdybym przeczytała ją w innym czasie, moje wrażenia byłyby inne, na razie widzę, że mam jakiś ciąg, nic mi się nie podoba do końca i się czepiam;)
Mam jedną książkę Diane Chamberlain ale nie pamiętam już tytułu, bo leży gdzieś zawieruszona na półce. Za dużo mam innych książek do przeczytania i tak ciągle robią się zaległości, które mam nadzieje na starość nadrobię :-)
OdpowiedzUsuńAleś wymyśliła, na starość;)
UsuńCiekawe, którą masz.
Moje zaległości liczą aktualnie 22 książki, więc chyba nie jest źle, na razie jeszcze to ogarniam:)
Bardzo mnie zainteresowałaś tą książką mimo,że jak twierdzisz jest to słabsza pozycja autorki:) Z chęcią bym przeczytała, ja niestety wiem co to znaczy takie naiwne uczucie nastolatki, wiem do czego są zdolne;)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że mimo moich zastrzeżeń w Tobie wzbudziła ciekawość. Może w takim razie lepiej rozumiałabyś CeeCee;)
UsuńZazdroszczę Ci przeczytania tej książki. Mam ją w planach ;)
OdpowiedzUsuńTeż zazdrościłam innym, gdy widziałam ich recenzje, oczywiście wiadomo w jakim sensie;) Szkoda tylko, że nie było takiego zachwytu, jakiego się spodziewałam.
UsuńNie słyszałam o tej książce, wydaje się być fajna. Ale skoro najsłabsza autorki, to może zacznę od innych :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam w kolejności ukazywania się w Polsce. Dla mnie "Tajemnica Noelle" zdecydowanie najlepsza:)
UsuńNie przepadam za tą autorką i chyba ciężko będzie mi się przekonać do jej kolejnej powieści... ;)
OdpowiedzUsuńChyba jesteś pierwszą osobą, która nie lubi Diane Chamberlain, do tej pory stykałam się raczej z osobami, które cenią jej styl pisania.
UsuńKsiążka wydaje się bardzo przystępna, taka kobieca i szalenie lekka. Mnie przypada do gustu więc wezmę ją pod uwagę w moich nowościach. :)
OdpowiedzUsuńPrzystępna jest na pewno, pod względem czytania lekka jak najbardziej, bo z tematyką to już niekoniecznie.
UsuńOczywiście, że przeczytaj, Twój odbiór może być przecież zupełnie inny;)