wtorek, 24 września 2013

Joanna Chmielewska "Zbrodnia w efekcie"


Joanna Chmielewska „Zbrodnia w efekcie”, Klin 2013, ISBN 978-83-62136-70-4, stron 308

Wszystko zaczęło się od tego, że były sobie dwie działki, z których jedną zarastał dziki gąszcz. Jedna była użytkowana przez mrowie ludzi. I pewnego dnia, w wyniku konieczności usunięcia rozrastającego się w szaleńczym tempie bambusa, znaleziony zostaje szkielet. Pięknie zachowany. Tyle że bez głowy. W efekcie zdarzeń z przeszłości, w rozwikłanie zagadki zostanie włączona Joanna.

Joanna Chmielewska. Temat-rzeka. Wspominałam już kiedyś, że wychowałam się na jej książkach, a kto raz je pokochał, ten będzie im wierny już zawsze. Choć w ostatnich latach przydarzyło się pisarce kilka książek gorszej jakości, to i tak zapowiedź każdej kolejnej elektryzuje, przynajmniej mnie.
„Byczki w pomidorach” zapewniły mi powrót do tego świata, który u autorki najbardziej lubię, a „Krwawa zemsta”, choć dobrze się ją czytało, rozczarowała mnie tym, że była w zasadzie o niczym. „Zbrodnię w efekcie” wiedziałam, że kupię, no bo nie mogło być inaczej. Poświęciłam jej sobotę, czego wcale nie żałuję.

Ale sam początek był nużący i już się obawiałam, co to będzie dalej. Na szczęście, gdy już zaczęło się właściwe śledztwo, przepadłam. Szkoda tylko, że Robert Górski, znany z innych powieści, nie zaistniał szerzej, choć nadrabiała trochę jego krewna, Ewa. Strzałem w dziesiątkę było przywołanie po raz kolejny Joanny, mojej ulubionej postaci – zawsze bardziej podobały mi się te powieści, których była bohaterką. Choć tutaj pełni może trochę mniej ważną rolę, to istotne, że jest. „Zbrodnia w efekcie” jest powrotem do czasów „starej, dobrej Chmielewskiej”, choć w moim odczuciu „Byczków...” nie przebiła.

Joannę Chmielewską wielbiłam i wielbić będę. Gdy założyłam bloga i zaczęłam spotykać się z recenzjami jej książek, zrozumiałam, że albo się ją ceni, albo nie (bo wcześniej żyłam sobie w przeświadczeniu, że nie można nie lubić jej twórczości). Można czuć jej bohaterów; specyficzne poczucie humoru z królującą ironią oraz charakterystyczny styl pełen skrótów myślowych trafia do czytelnika bądź nie. W tych, którzy kochają autorkę, wyczuwam bratnią duszę. I tych „Zbrodnia w efekcie” nie powinna rozczarować w większym stopniu, niż kilka ostatnich powieści. Natomiast nie polecałabym jej tym, którzy dopiero chcą poznać pisarkę. Na pierwsze z nią spotkanie wybrałabym coś ze starszych pozycji, ale nie tę. Choć to tylko moja subiektywna opinia. W dalszym ciągu liczę na to, że Joanna Chmielewska napisze jeszcze coś w stylu nie tylko „Byczków w pomidorach” i „Zbrodni w efekcie”, ale przede wszystkim swoich pierwszych książek, które można czytać kilkakrotnie i nigdy się nie znudzą. 

30 komentarzy:

  1. Tak właśnie, starsze książki Chmielewskiej to jest to i przynajmniej jedna z nich zawsze leży na mojej nocnej szafce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie ostatnio mam mniej czasu, żeby wrócić do tych starych, ale mam pewność, że jest z czego wybierać;)

      Usuń
  2. W takim razie zacznę od innych książek pisarki, tę przeczytam dużo później :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszy rzut polecam "Wszystko czerwone" i "Lesia". Uwielbiam też "Przeklętą barierę". A zresztą czego ja nie lubię z tych pierwszych książek...;)

      Usuń
    2. A ja chyba najbardziej lubię Najstarszą prawnuczkę:)

      Usuń
    3. Magiczne słowo "chyba"?;) Bo ja nie umiem tak pewnie stwierdzić, którą umieścić na pierwszym miejscu. Zadumałam się nad półką z jej książkami i przecież jeszcze "Harpie", "Studnie przodków"... Mówiłam, że temat-rzeka...;)

      Usuń
  3. I ja właśnie ją czuję, chociaż do tych nowych, nie-białych wydań się przekonać nie mogę - ale dobrze wiedzieć, że z Chmielewską nie jest źle.

    "Całe zdanie nieboszczyka dobre", od tego zaczęłam, a taka esencja trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Całe zdanie..." czytałam parę razy, do zaczytania książki;)

      Usuń
  4. W czasach szkolnych czytałam dużo książek Chmielewskiej, lecz teraz jakoś przestałam. Niemniej jednak powyższa szalenie mnie zaciekawiła, więc rozejrzę się za nią w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro miałaś dłuższą przerwę, to "Zbrodnia..." powinna Ci się spodobać, bo pamiętasz to, co najlepsze u Chmielewskiej, a ta do tego w pewnym stopniu wraca.

      Usuń
  5. Mam już, mam i wczoraj skończyłam czytać Ogień, więc teraz wreszcie mogę się zabrać za Chmielewską:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na Twoje wrażenia, Honoraty już znam, a jakoś Wy dwie najbardziej kojarzycie mi się z miłością do Chmielewskiej;)

      Usuń
    2. Jak przeczytam w tym tygodniu to może się wyzbieram na przyszły tydzień z recenzją, ostatnio coś mam niechcieja do wszystkiego.

      Usuń
    3. Może to ta pogoda tak dobija? Miałam nadzieję na złotą, polską jesień, a tu brzydko i zimno, to i motywacja jakoś spada...

      Usuń
  6. Podobnie jak Ty, wychowałam się na książkach Chmielewskiej, ale ostatnich powieści nie znam i jakoś nieszczególnie mam ochotę poznać. Nie wiem z czego to wynika, ale przestałam się rodzimą królową kryminału interesować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, też nie wiem, uważam Chmielewską za pisarkę, której pozostaje się wiernym czytelnikiem, nawet jeśli ostatnie jej książki nie do końca spełniały oczekiwania. Ale to wszystko widać zależy od osobistych przekonań:)

      Usuń
  7. Planuję zabrać się za jej twórczość, ale chwilowo brak mi ciągle czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że się powtarzam, ale zachęcam do tych starszych, które mają jeszcze ten plus, że na pewno łatwiej do nich dotrzeć;)

      Usuń
  8. A ja nie czytałam jeszcze niczego tej autorki, ale dużo o niej dobrego słyszałam. Dlatego mam nadzieję, że niedługo uda mi się coś zgarnąć do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, w końcu Chmielewska nazywana jest królową polskiego kryminału, więc choćby dlatego warto ją poznać:)

      Usuń
  9. W takim razie tylko ja nie miałam okazji poznać się z twórczością Pani Chmielewskiej, a szkoda bo podejrzewam,że na pewno przypadła by mi do gustu, a Ty jeszcze tak zachęcasz! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, to czas udać się do biblioteki, zakładam, że starsze wydania mają. I wybierać:) Jest z czego, a potem zasiadać i delektować się lekturą:)

      Usuń
  10. Chciałabym przeczytać tę książkę. Bardzo cenię sobie twórczość tej pisarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, czyli kolejna bratnia dusza:) Oby Ci się udało.
      Tak na marginesie tylko powiem, że cena jakoś mało adekwatna do jakości wydania. Niestety.

      Usuń
  11. Ta książka odbierana jest różnie, jednak ja mam zamiar jako oddana fanka Chmielewskiej ją przeczytać (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że Ty też jesteś jej fanką:)
      Akurat w przypadku Chmielewskiej, co by nie mówili i pisali o każdej jej nowej książce, to i tak jasne jest, że przeczytam;)

      Usuń
  12. nie czytałam, ale bardzo bym chciała, pisarka wiele razy mnie zaciekawiła i rozbawiła swoimi powieściami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, te dwie funkcje udaje jej się spełniać, bez dwóch zdań;)

      Usuń
  13. Autorkę bardzo lubię i często sięgam po jej książki. Tą zamierzam kupić i jak tylko to zrobię, to od razu zabiorę się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też nie kazałam jej na siebie długo czekać;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.