czwartek, 16 maja 2013

Małgorzata Warda "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele"


Małgorzata Warda „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele”, Prószyński i S-ka 2012, ISBN 978-83-7839-034-3, stron 320

Gdy niedawno recenzowałam najnowszą powieść Małgorzaty Wardy „Jak oddech”, uznałam ją za najlepszą powieść pisarki. Nie znałam wtedy jeszcze „Dziewczynki, która widziała zbyt wiele”. Teraz jestem świeżo po lekturze i już nie jestem tak pewna swojego zdania. Obecnie na pierwsze miejsce wysuwa się „Dziewczynka...”, choć jest inna, według mnie drastyczniejsza, brutalniejsza i wzbudziła jeszcze silniejsze uczucia. Ale obydwie mają jedną cechę wspólną: ich autorka wie, jak poruszyć czytelnika do głębi, jak nim wstrząsnąć, żeby długo nie mógł się pozbierać.

Ania i Aaron wychowują się bez ojca. Chłopiec jeszcze pamięta, co znaczy pełna rodzina, dziewczynka już nie. Ich matka, nie pogodzona z nagłą śmiercią męża, popada w depresję i świat przestaje mieć dla niej znaczenie. Jej kolejne pobyty w szpitalach dzieci spędzają u siostry ojca, Gabrysi. To tam rozegra się największy dramat ich życia.

Małgorzata Warda wyrasta na specjalistkę od trudnych motywów. Tym razem zajęła się kwestią przemocy domowej, tej sadystycznej, zwyrodniałej, niszczącej psychikę, pozbawiającej egzystencję sensu i wartości. Ślepota ciotki oraz zachowanie matki były dla mnie porażające i przerażające. Nie potrafię pojąć ich postępowania, nic ich nie usprawiedliwia; jedna pochłonięta miłością własną, druga znajdująca wygodny sposób ucieczki od rzeczywistości w chorobę. A przecież miała dla kogo żyć, dla kogo i o kogo walczyć, śmierć męża nie powinna być dla niej rozpadem świata, przecież „coś” po nim zostało, on żył w dzieciach. Ale... O tym, co robiła Gabrysia, też mogłabym dużo napisać, ale zdradziłabym treść; ci, którzy przeczytali, pewnie się domyślą, co mnie tak zszokowało.

A w skrzywionym świecie dorosłych dwoje dzieci, którym bardzo szybko przyszło poznać tę brudną i ciemną stronę życia, której żadne dziecko nigdy nie powinno doświadczyć. Ania i Aaron, oboje zagubieni; ona przywiązana do ciotki, ale brata kochająca ponad wszystko, on odpowiedzialny za nią do granic, których nikt nie miał prawa przekroczyć. Każde z nich na swój sposób będzie próbowało uporać się z traumą, inaczej pomóc samemu sobie. Przy niewielkim wsparciu otoczenia, które niby wszystko wiedziało, ale wolało nie widzieć, skutki będą marne.

W powieści autorka używa dwóch słów, które gdy chodzi o przemoc, wywołują we mnie od razu bunt, protest, sprzeciw, nie wiem, jakich słów jeszcze użyć, żeby wyrazić to z całą mocą. Te słowa to prowokowanie i ignorowanie. Nic, co robi ofiara przemocy, nie może być traktowane jako prowokacja, bo też nie ma usprawiedliwienia dla aktu brutalności. To sprawca jest winny i nie ma nic, co by wyjaśniało jego postępki. To one zawsze są i będą złem. A ignorowanie i przymykanie oczu zawsze może przynieść tragiczne następstwa, i na wyrzuty, że coś mogło się zrobić, czemuś zapobiec, często jest już za późno.

„Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” nie jest powieścią do podobania się. Ona wywiera piorunujące wrażenie, bo jest przerażająco realna. Opowiada historię, o której jutro możemy usłyszeć w telewizji czy przeczytać w gazetach. I kolejny raz uświadamia, że piekłem może być drugi człowiek.       

22 komentarze:

  1. Książkę czytałam i zgadzam się z twoją recenzją. Jest to bardzo bolesna i poruszająca historia.

    OdpowiedzUsuń
  2. To historia która może zdarzyć się za ścianą .... Poruszająca recenzja, i już sobie mogę tylko wyobrazić jak sama książka by mną wstrząsnęła. Bardzo chętnie ją przeczytam bo już od jakiegoś czasu się za nią rozglądam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto, choćby po to, żeby mieć oczy otwarte na otoczenie.

      Usuń
  3. czytałam, bardzo prawdziwa, świetnie napisana

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, przez Ciebie wydaję za dużo pieniążków... a dzięki Tobie odpływam... Boję się tej lektury :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już zarezerwowałam w osiedlowej bibliotece... :)))

      Usuń
    2. A wiesz, jak się rozrosła moja lista książek do przeczytania, odkąd założyłam bloga? Portfel za to się kurczy, ale jak już gdzieś pisałam, radość z zakupów jest bezcenna:))
      Ha, to porównamy wrażenia:) Bo ona jest trudna, więc i obawy są jak najbardziej na miejscu.

      Usuń
    3. Spod pióra p. Magdaleny Wardy wyszło 10 książek, więc jest co czytać :) Ja zaczynam z nią znajomość od Dziewczynki.
      A potem będziemy się wymieniać wrażeniami. Już czuję, że będzie ostro...

      Usuń
    4. mnie coś dzisiaj jest ;) Małgorzata Warda... nie Magdalena. Przepraszam :)

      Usuń
    5. Te jej pierwsze książki nie porywały mnie aż tak, jak te ostatnie, ale czytało się je całkiem przyjemnie:))

      Usuń
  5. Jak zwykle ja będę inna.. książka nie dla mnie, czytałam recenzję u Asymaczki i ta historia jest nie na moje nerwy, może kiedyś, ale jeszcze nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz tam inna, Aguś, po prostu nie nadszedł jeszcze dla Ciebie czas na tę książkę:) Ale myślę, że kiedyś przeczytasz.

      Usuń
  6. Książka czeka w kolejce, jednak spotkałam się z tyloma pozytywnymi recenzjami ze za pewnie przeczytam ją bardzo szybko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do tej pory czytałam jedną książkę tej autorki i jestem zafascynowana warsztatem tej pisarki. Do tej powieści też z chęcią zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Utalentowana jest, to jej trzeba przyznać:)

      Usuń
  8. Mam tę książkę na półce i niebawem wezmę się za nią. Jestem pewna, że przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzę porównać wrażenia, ale też myślę, że będą podobne, jak moje:)

      Usuń

  9. Bardzo ciekawa recenzja Paulinko. Zachęciłaś mnie niezmiernie do przeczytania następnej książki:) Która to już pozycja na mojej liście? Chyba 1024!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No moja lista też ma gdzieś tyle; I stale rośnie;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.