sobota, 25 maja 2013

Katarzyna Rosicka-Jaczyńska "Ołówek"


Katarzyna Rosicka-Jaczyńska „Ołówek”, Poligraf 2011, ISBN 978-83-62752-47-8, stron 300

Na wstępie, jeśli mogę Wam coś doradzić: jeżeli nie słyszeliście wcześniej o „Ołówku” i jego autorce, to zajrzyjcie do Internetu dopiero po lekturze. Panią Katarzynę zobaczyłam kiedyś przypadkiem w telewizji, w reportażu jej poświęconym. Jej obraz został mi w głowie, a potem ukazał się „Ołówek”. Dopiero teraz udało mi się go przeczytać.

Miała wszystko. Zdrowe dzieci, własną agencję modelek, mnóstwo pieniędzy, znane nazwisko i wypracowaną markę w swojej branży. Wokół siebie przystojnych mężczyzn. Żyła intensywnie, praca dawała jej spełnienie, była jej miłością. Wakacje w dowolnie wybranym miejscu, prywatne szkoły dzieci, realizowanie zachcianek. I nagle w tym zabieganym życiu coś zaczęło szwankować. Pojawiły się kłopoty z utrzymaniem równowagi, sztywność ciała, niespodziewane, nagłe upadki. Pamięta dokładne daty, kiedy robiła coś po raz ostatni: prowadziła auto, przechodziła prze ulicę, uprawiała seks, sama jadła. Prawidłową diagnozę postawiono po trzech latach: śmiertelne stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Postęp choroby sprawił, że stała się więźniem własnego ciała: „SLA pożera ciało, umysł pozostawiając w pełni sprawnym” (str. 54).

Odpowiedni sprzęt komputerowy dał jej możliwość dzielenia się swoimi przeżyciami. Fragmenty książki ukazywały się na forum strony poświęconej stwardnieniu. Sytuacje opisywane przez panią Katarzynę, a z nich przecież składało się jej życie, wywoływały szok i oburzenie; porażały też bezmyślnością ludzi, od których szczególnie oczekuje się empatii i po prostu bycia człowiekiem. Z tych grup „zasłużyły się” bardzo pielęgniarki i opiekunki, całkowicie zobojętniałe, wykazujące się najgorszym rodzajem rutyny. Pielęgniarki traktujące pacjentkę jak przedmiot albo jak upośledzoną kukłę bez uczuć. Opiekunki myślące, że skoro siedzi na wózku, leży, nie jest w stanie samodzielnie się poruszać, to przestaje być człowiekiem, który ma swoją godność i któremu należy się szacunek. Czy osobie niepełnosprawnej nie przysługuje prawo do intymności, wyrażające się choćby zwykłym zamknięciem drzwi do toalety? „Jak długo można dobijać się o odrobinę zrozumienia, ustawicznie prosząc i tłumacząc te same sprawy” (str. 84). Były też sceny, które w czytelniku powodowały łzy bezradności, gdy np. dwie opiekujące się osoby nie dawały rady ułożyć jej tak, by nic nie uwierało, nic nie bolało. Pani Katarzyna mówiła, żeby wyobrazić sobie przeżycie jednego dnia z taśma klejącą na ustach, uniemożliwiającą jakąkolwiek komunikację. Ona do tego nie mogła się nawet odwołać do gestów.

Z książki wyłonił się też przejmująco smutny obraz relacji autorki z jej dziećmi. Gdy zachorowała, cała trójka była w wieku nastoletnim. Wiadomość o śmiertelnej chorobie matki, której dawano pół roku życia, przekazana w niezbyt delikatnej formie, na pewno wpłynęła na ich rozwój w tym trudnym czasie dojrzewania, zachwiała ich poczuciem bezpieczeństwa. Jednak nie potrafię zrozumieć ich zachowania, dla mnie było ono pełne okrucieństwa, zwłaszcza ze strony synów. Możliwe, że wyrażali swój bunt i gniew na los, a ukierunkowali go na nią, bo była najbliżej. Ale jeśli synowi trudno jest oderwać się od gry komputerowej, żeby zrobić matce herbatę, to coś jest chyba nie w porządku.

Katarzyna Rosicka-Jaczyńska dużo miejsca poświęca Bogu. Nie buntuje się, nie pyta, dlaczego ona, wręcz przeciwnie, w pełni wpuszcza Go do swojego życia, pozwalając Mu zostać z nią już do końca i wreszcie pojmując, co to znaczy być ołówkiem w Jego ręce.

„Ołówek” jest jedną z tych książek, które nakazują spojrzeć na własne problemy z dystansem, nie przejmować się błahostkami, jeśli tylko dopisuje nam zdrowie i jesteśmy samodzielni. Całkowita zależność od innych była tym, z czym najtrudniej przyszło się pogodzić autorce. Jej życie z pasma sukcesów przerodziło się w pasmo udręki, bólu, upokorzeń. Przejmująca to historia.   

Książka bierze udział w wyzwaniu "Nie tylko literatura piękna...'

27 komentarzy:

  1. O, rany, przeczytam, ale nie teraz, muszę mieć odpowiednie nastawienie. Teraz nie mam ani czasu, ani nastawienia, ale chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że odpowiedni nastrój się przyda, bo można się zdołować.

      Usuń
  2. Ojej biedna kobieta:( Jeszcze nastawienie dzieci jak napisałaś. Widać,że ta historia jest poruszająca. Jeżeli trafię na "Ołówek" na pewno nabędę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dla mnie zachowanie tych synów było wstrząsające.

      Usuń
    2. Zauważyłam,że teraz takie zjawisko jest coraz częstsze:( nie wiem dlaczego..

      Usuń
    3. No i to jest kolejny dowód na to, że nie ogarniam tych czasów...

      Usuń
  3. Czytałam już jakiś czas temu, poleciła mi koleżanka, która oglądała reportaż. Racja, niezwykle przejmujące historia, warta nagłośnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie obiło mi się o oczy, że widziałam u Ciebie okładkę, ale post przeczytałam dopiero po umieszczeniu swojej opinii. Miło było się przekonać, że mamy podobne zdanie:)

      Usuń
  4. Dzięki za polecenie dobrej lektury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, polecam się na przyszłość;)

      Usuń
  5. Czytałam... posiadam na półce. Książka inna, prawdziwa, bez ściemy, bez potrzeby użalania się nad kimkolwiek. Za to z potrzebą spojrzenia na siebie z dystansem. Cieszmy się zdrowiem, rodziną, słońcem, życiem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa powieść. Nie słyszałam o niej nigdy wcześniej, ale teraz zwrócę na nią większa uwagę.
    ps. małą literówkę masz w zdaniu ,,Gdy zachorowała, cal trójka''- chyba chodziło ci o ,,cała trójka''.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki wielkie, umknęło;)
      A książkę polecam:)

      Usuń
  7. Książka wydaje się być bardzo "życiowa". Gdy gdzieś natrafię an tytuł, przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaznaczyłam sobie tę książkę do lektur, które muszę przeczytać. Trochę boję się tej książki, ale skoro sama autorka, tak odważna kobieta ją napisała to muszę ją przeczytać. Świetny tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie była na liście dwa lata, ale wreszcie się udało. Powiem Ci szczerze, że bardziej bałam się "Chustki", ale ta też jest wstrząsająco bolesna.
      Dziękuję:)

      Usuń
  9. Nie słyszałam wcześniej ani o autorce, ani o książce. Zapowiada się mocna lektura.

    OdpowiedzUsuń

  10. Ja również nie słyszałam wcześniej o tej lekturze. Chciałabym
    bardzo ją przeczytać. Miałam mamę chorą na SM, której również ciało odmawiało posłuszeństwa, a umysł do końca życia miała w
    pełni sprawny. Męczyła się 35 lat:( Ech ja również nie rozumiem
    tego, co dzieje się we współczesnym świecie. "Świat staje do
    góry nogami"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może być Ci ciężko podczas lektury. Nawet sobie nie wyobrażam, jak musiało być Wam trudno:(

      Usuń

  11. Tak Paulinko. Ja nie pamiętam czasów, kiedy mama była zdrowa. Zachorowała mając 25 lat. W dniu swojego ślubu pojawiły się pierwsze objawy. Mój brat bardzo opiekował się mamą. Mieszkał z mamą i pielęgnował ją do ostatnich dni, jej życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo to smutne... Ogromnie Ci współczuję.

      Usuń
  12. Widziałam wczoraj w telewizji reportaż o Pani Katarzynie, już śp. Ryczałam jak bóbr i nie mogę przestać myśleć o tej dzielnej kobiecie. Faktycznie inaczej zaczyna się patrzeć na własne życie. Książkę jutro kupię i przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fragment reportażu też widziałam jakiś czas temu. Dlatego chciałam przeczytać jej książkę.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.