Joanna Sałyga, Piotr Sałyga „Chustka”, Znak 2013, ISBN
978-83-240-2101-7, stron 400
Nie czytałam bloga prowadzonego przez Chustkę. Nie słyszałam
o niej wcześniej. Widziałam ją tylko na kontrowersyjnym według niektórych
zdjęciu do kampanii 1 %, na którym była razem z Magdą Prokopowicz – tylko nie
wiedziałam, że to ona. Magdy i Joanny nie ma już wśród nas...
„Chustka” jest książkową wersją bloga prowadzonego przez
Joannę Sałygę od momentu postawionej jej diagnozy. Wcześniej pracowała w
korporacji, wychowywała Synka, zajęć jej nie brakowało. Rak zmienił wszystko,
choć paradoksalnie przyniósł też coś dobrego dla niej samej – niesamowitą
miłość do i od najbliższych, którzy walczyli razem z nią. Pisze o tym nieraz:
„dzięki Nim czas choroby stanowi najwspanialsze chwile mojego życia. pławię się
w miłości. powtórzę więc raz jeszcze: chwilo, trwaj” (nie wiem, która strona,
bo nie ma numeracji, do czego nie mogłam się początkowo przyzwyczaić, podobnie
jak do zdań zaczynanych małą literą).
Sam blog miał być dziennikiem pisanym dla Synka. Miał
utrwalać codzienne chwile i przypominać szczegóły dla umiejscowienia w czasie
ważnych rozmów, wydarzeń. Dla Joanny najważniejsza w wychowaniu była rozmowa. O
wszystkim. Nie było dla niej tematów tabu. Tematem, o którym nie rozmawia się z
dzieckiem, nie była też dla niej śmierć. Do swojego odejścia chciała go
przygotować. To właśnie te momenty były dla mnie szczególnie poruszające. Jak
tu wytrzymać, gdy sześciolatek mówi do matki, żeby nie płakała, że się nie
poddają i dalej walczą? Serce się ściska, a łzy płyną strumieniem. Śmiech przez
łzy wywoływały jego pytania i komentarze, naprawdę mądre dziecko, choć nie
takiego dzieciństwa dla niego chciała.
Chustka chciała być przy dojrzewaniu Syna, chciała rozmawiać
z nim o wyborze kierunku studiów, chciała zatańczyć na jego weselu w butach z
metalowymi flekami. To były jej plany. Wierzyła, że się uda. Chciała żyć. To
życie było zawsze najważniejsze, nie choroba, mimo że ta zdominowała te
ostatnie chwile. Była pogodzona z losem; na pytanie: dlaczego ona, odpowiadała,
że nie ma dobrej odpowiedzi, że widocznie tak miało być. Ja, czytając o jej
zmaganiach, jednak je sobie zadawałam. Gdy kolejne wpisy informowały o postępie
choroby, o przerzutach, zastanawiałam się, dlaczego to spotyka taką młodą,
energiczną osobę? Dlaczego to dotyka kogokolwiek? Strasznie to niesprawiedliwe.
„Chustka” mogła być dokumentem zwycięskiej walki, mogła dodawać sił innym,
pokazywać, że można wygrać. Niestety tak się nie stało, „rakela” miała inne
zamiary. Książka jest relacją z wyniszczającej choroby, ale przede wszystkim
opowieścią o miłości, o świadomym umieraniu, o radości życia do końca.
Joanna Sałyga planowała założyć fundację dla osób, które
wygrały z rakiem. Nie udało jej się. Fundacja jednak powstała, choć ma inne
cele. Dąży do tego, by chorzy nie musieli cierpieć z bólu, żeby byli
„zabezpieczeni przeciwbólowo”. Na blogu Chustka informowała o zwiększaniu dawek
leków, ale jeszcze bardziej wstrząsające jest to, o czym mowa we wstępie, jak
bardzo cierpiała w ostatnich dniach... Fundacja działa po to, by nikt już nie
musiał przeżywać czegoś takiego.
„Chustka” zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przejęła, wzruszyła, ale też rozbawiła; wywołała bunt i postawiła refleksje bez odpowiedzi. Chciałabym napisać, że dzięki niej bardziej doceniam to, co mam, ale wydaje mi się to jakoś nie na miejscu, bo Joanny już nie ma. Mimo że ona sama pisała; „mam myśl dla Was: cieszcie się tym, co macie. może być gorzej”, to jednak na razie jest mi przeraźliwie smutno.
Boże...czytałam recenzję i miałam łzy w oczach.. muszę mieć tą książkę!
OdpowiedzUsuńAga, ja cały dzień mam taki, nie mogę przestać myśleć o Chustce, a do tego zajrzałam na jej bloga i smutno mi jeszcze bardziej...
UsuńNie dziwię się Tobie, a gdzie jest blog? jaki adres?
Usuńhttp://chustka.blogspot.com/
UsuńOkladka kilka razy gdzies mi przemknela ale dopiero teraz wiem o co chodzi... To z cala pewnoscia przejmujaca ksiazka i bardzo chetnie bym ja przeczytala.
OdpowiedzUsuńBardzo przejmująca i chyba jeszcze długo będę o niej myśleć.
UsuńPo takiej recenzji trudno nie zainteresować się książka
OdpowiedzUsuńDziękuję. Naprawdę polecam.
Usuń
OdpowiedzUsuńWidziałam książkę w przedsprzedaży,w księgarni internetowej ale zawahałam się i jej nie zamówiłam. Teraz bardzo tego żałuję. Przy następnych zakupach będzie u mnie na 1 miejscu!
I bardzo słusznie;)
UsuńKsiążka wydaje się bardzo refleksyjna, a przyznam, że w tej chwili nie mam natchnienia na taką poruszająca historię.
OdpowiedzUsuńAle pamiętaj o niej, jest naprawdę warta przeczytania.
UsuńNa takie książki trzeba mieć odpowiedni nastrój. W tej chwili go nie mam, ale i tak się w nią zaopatrzę, by przeczytać w odpowiednim momencie.
OdpowiedzUsuńZgadza się, w ogólnym wydźwięku jest bardzo smutna, więc trzeba się wpasować z nastrojem.
UsuńBylam, jestem regularna czytelniczka Chustki. Nie moge doczekac sie juz tej ksiazki, wiem, ze bede ja wertowala, odnajdowala znajome wpisy, smiala sie i plakala. Pieknie o niej napisalas.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) A książka właśnie taka jest, śmiech miesza się z łzami.
UsuńNie zamierzam kupować książki, gdyż jest ona dostępna w postaci bloga i tak sobie właśnie czytam. Dzięki Synowi można się uśmiechnąć, choć często w oczach pojawiają się łzy, a jeszcze nie doszłam do tych najgorszych momentów(chyba). Wspaniała kobieta i chcę poznać jej historię, jak walczyła do końca.
OdpowiedzUsuńJa wcześniej nie wiedziałam o blogu, a książka jest wersją trochę skróconą. Mnie bardzo poruszyły wpisy Niemęża, gdy jej już zabrakło...
Usuńjestem ciekawa tej ksiazki...
OdpowiedzUsuńNa pewno warto ją przeczytać.
UsuńKsiążka czeka na swoją kolej na mojej półce:) Nie ukrywam, że obawiam się nadmiaru emocji podczas jej lektury...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
I na pewno one się pojawiają, ale i tak warto.
UsuńWczoraj kupiłam, dzisiaj skończyłam. Pochłonęła mnie do reszty. Każdy powinien ja przeczytać. Bo nigdy nie wiadomo, z czym przyjdzie nam w życiu walczyć. Chustka pokazała, że nie warto marnować zycia na raczycho tylko próbować ŻYĆ. Walczyć, kochac i być kochanym.
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś...
Usuń