Liam Creed „Szczeniak: jak labrador ocalił chłopca z ADHD”,
Nasza Księgarnia 2011, ISBN 978-83-10-11964-3, stron 288
Bardzo lubię książki z serii „Zbliżenia” Naszej Księgarni.
Czytam je w miarę możliwości na bieżąco i każda z nich robi na mnie mniejsze lub
większe, ale zawsze jakieś wrażenie. Kiedy więc ukazał się „Szczeniak”,
wiedziałam, że prędzej czy później go przeczytam.
Pamiętam doskonale swoje pierwsze w życiu spotkanie z
dzieckiem z ADHD. To wtedy tak naprawdę zrozumiałam, co znaczy nie móc usiedzieć
spokojnie na miejscu i być w ciągłym ruchu. Ten chłopiec, nawet siedząc, ruszał
a to nogą, a to ręką; dużo mówił i lubił pyskować. Gdy zaczęłam czytać
wspomnienia Liama Creeda, wówczas piętnastolatka, było tak, jakbym znów
widziała tamtego chłopca.
Nie znaczy to jednak, że wraz z pierwszą tabletką chłopiec
przemienił się w anioła, choć uspokoił się i wyciszył. W nowej szkole spotkał
nauczyciela, który dostrzegł w nim kogoś więcej, niż tylko złośliwego
łobuziaka. Zgłosił chłopca do udziału w filmie dokumentalnym BBC o szkoleniu
psów dla osób niepełnosprawnych. Liam miał jedną cechę charakterystyczną –
lubił małe dzieci i zwierzęta. Gdy poznał Aero, labradora, którego miał być
trenerem, jego życie wkroczyło na nową ścieżkę. Jego pies też miał swoiste psie
ADHD. Można więc powiedzieć, że trafił swój na swego, ale nie; Aero zaczął
pilnie trenować, by wypełnić swoje zadanie – zostać psem opiekunem i
przyjacielem osoby z ograniczeniami w poruszaniu się; Liam pod wpływem nowych
zajęć i obowiązków przeszedł przemianę, coraz lepiej radząc sobie w sytuacjach,
które wcześniej były źródłem stresu i kłopotów.
Książka bierze udział w wyzwaniu "Nie tylko literatura piękna...".
Moja psinka nie jest już szczeniaczkiem, ale na ogół, to spokojny zwierzak.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tematyka tej książki, więc jak tylko trafi ona w moje ręce, to zapewne przeczytam.
Ja ubolewam, że nie mam pieska, ale liczę na to, że jeszcze kiedyś będę mieć. Polecam:)
UsuńUwielbiam zwierzęta, ale nie wszystkie. Podoba mi się pomysł autora, na to żeby przedstawić chorobę ADHD z perspektywy kogoś kto to wszystko przeżył.
OdpowiedzUsuńDlatego też tak dobrze się czytało. Na pewno takie świadectwa bardziej zostają w pamięci, niż kilka suchych faktów z podręczników.
UsuńBardzo potrzebna książka. Na pewno zajrzę ;)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNareszcie Paulinko wróciłam!!!
Bardzo ciekawa fabuła. Mam takiego łobuziaka prawie 11-letniego
w domu. Może nie ma ADHD, ale ma stwierdzoną nadpobudliwość
ruchową. Muszę się z nim uczyć, bo on sam nie potrafi się skupić
i cokolwiek zapamiętać. Czytając książkę (lekturę z przymusu)
leży na łóżku, macha nogami, a książka leży na podłodze itp
Mogłabym długo opowiadać o jego wybrykach:)
Nareszcie, bo pusto bez Ciebie:))
OdpowiedzUsuńNo to czytając o Liamie, wiedziałabyś dokładnie, co przeżywali jego rodzice.
:))) Dzięki Pauluś:))
OdpowiedzUsuńMyślę, że teraz ok. 2 tygodni będę na miejscu.
Tak, dlatego mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać:)
To cieszę się ogromnie:)
Usuń