czwartek, 23 maja 2013

Liam Creed "Szczeniak"


Liam Creed „Szczeniak: jak labrador ocalił chłopca z ADHD”, Nasza Księgarnia 2011, ISBN 978-83-10-11964-3, stron 288

Bardzo lubię książki z serii „Zbliżenia” Naszej Księgarni. Czytam je w miarę możliwości na bieżąco i każda z nich robi na mnie mniejsze lub większe, ale zawsze jakieś wrażenie. Kiedy więc ukazał się „Szczeniak”, wiedziałam, że prędzej czy później go przeczytam.

Pamiętam doskonale swoje pierwsze w życiu spotkanie z dzieckiem z ADHD. To wtedy tak naprawdę zrozumiałam, co znaczy nie móc usiedzieć spokojnie na miejscu i być w ciągłym ruchu. Ten chłopiec, nawet siedząc, ruszał a to nogą, a to ręką; dużo mówił i lubił pyskować. Gdy zaczęłam czytać wspomnienia Liama Creeda, wówczas piętnastolatka, było tak, jakbym znów widziała tamtego chłopca.

Liam Creed zawsze był niespokojnym dzieckiem. Wszędzie go było pełno, przez dom przelatywał jak tajfun, a jego drugim imieniem mogłaby być „demolka”. W jego głowie rozsądne myśli pojawiały się zwykle później, niż myśl o zniszczeniu i wyżyciu się. Rodzice nie mieli z nim lekko. Na lekcjach nie mógł wysiedzieć, nie potrafił być cicho, źle podpowiadając kolegom, a przerwy spędzał zamknięty w klasie (bardzo to pedagogiczne zresztą). Dopiero koleżanka jego mamy prawidłowo zdiagnozowała swojego syna i stwierdziła, że Liam też ma to zaburzenie. Już samo szybkie sprawdzenie objawów w Internecie było dla rodziców objawieniem. Trafili też wreszcie na właściwego specjalistę, a Liam zaczął brać leki.


Nie znaczy to jednak, że wraz z pierwszą tabletką chłopiec przemienił się w anioła, choć uspokoił się i wyciszył. W nowej szkole spotkał nauczyciela, który dostrzegł w nim kogoś więcej, niż tylko złośliwego łobuziaka. Zgłosił chłopca do udziału w filmie dokumentalnym BBC o szkoleniu psów dla osób niepełnosprawnych. Liam miał jedną cechę charakterystyczną – lubił małe dzieci i zwierzęta. Gdy poznał Aero, labradora, którego miał być trenerem, jego życie wkroczyło na nową ścieżkę. Jego pies też miał swoiste psie ADHD. Można więc powiedzieć, że trafił swój na swego, ale nie; Aero zaczął pilnie trenować, by wypełnić swoje zadanie – zostać psem opiekunem i przyjacielem osoby z ograniczeniami w poruszaniu się; Liam pod wpływem nowych zajęć i obowiązków przeszedł przemianę, coraz lepiej radząc sobie w sytuacjach, które wcześniej były źródłem stresu i kłopotów.


„Szczeniak” będzie interesującą pozycją dla miłośników zwierząt i dla tych, którzy chcą dowiedzieć się, jak wygląda ADHD z perspektywy kogoś, kto go doświadczył. Pełen naturalności i prostoty język nastolatka sprawia, że książkę czyta się lekko i błyskawicznie. Warto poznać Liama i jego psiego przyjaciela. 

Książka bierze udział w wyzwaniu "Nie tylko literatura piękna...".

9 komentarzy:

  1. Moja psinka nie jest już szczeniaczkiem, ale na ogół, to spokojny zwierzak.
    Podoba mi się tematyka tej książki, więc jak tylko trafi ona w moje ręce, to zapewne przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ubolewam, że nie mam pieska, ale liczę na to, że jeszcze kiedyś będę mieć. Polecam:)

      Usuń
  2. Uwielbiam zwierzęta, ale nie wszystkie. Podoba mi się pomysł autora, na to żeby przedstawić chorobę ADHD z perspektywy kogoś kto to wszystko przeżył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też tak dobrze się czytało. Na pewno takie świadectwa bardziej zostają w pamięci, niż kilka suchych faktów z podręczników.

      Usuń
  3. Bardzo potrzebna książka. Na pewno zajrzę ;)

    OdpowiedzUsuń

  4. Nareszcie Paulinko wróciłam!!!
    Bardzo ciekawa fabuła. Mam takiego łobuziaka prawie 11-letniego
    w domu. Może nie ma ADHD, ale ma stwierdzoną nadpobudliwość
    ruchową. Muszę się z nim uczyć, bo on sam nie potrafi się skupić
    i cokolwiek zapamiętać. Czytając książkę (lekturę z przymusu)
    leży na łóżku, macha nogami, a książka leży na podłodze itp
    Mogłabym długo opowiadać o jego wybrykach:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie, bo pusto bez Ciebie:))
    No to czytając o Liamie, wiedziałabyś dokładnie, co przeżywali jego rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  6. :))) Dzięki Pauluś:))
    Myślę, że teraz ok. 2 tygodni będę na miejscu.
    Tak, dlatego mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.