Carla Montero „Szmaragdowa tablica”, Rebis 2013, ISBN
978-83-7510-975-7, stron 673
„Szmaragdowa tablica” jest książką napisaną z rozmachem,
tego nie można jej odmówić. Tajemnica goni tajemnicę; gdy jedne drzwi się
zamykają, otwierają się drugie; tropy wiodą do wielu krajów, a wszystko zaczyna
się jeszcze w XV wieku. Wtedy to Giorgione z Castelfranco stworzył obraz –
„Astrologa”, ukrywając w nim sekret panowania nad światem. Nic więc dziwnego,
że do jego poznania będą dążyć naziści, wierni poddani Hitlera. Po latach
dzieło to wyzwoli obsesję u Konrada Köllera, kolekcjonera sztuki i partnera
doktor Any Garcii-Brest. To właśnie jej zleci zadanie dotarcia do obrazu.
Wielowątkowość fabuły odsłania się nam dzięki
kilkuwarstwowej narracji. Śledzimy współczesność i poszukiwania Any, z którą
współpracuje Alain Arnoux, zajmujący się odzyskiwaniem skradzionych dzieł
sztuki. Przewodnikiem po okupowanym Paryżu jest Sarah Bauer, której losy zetkną
się z Georgiem von Bergheimem, oficerem SS.
Powieść Carli Montero doskonale pasuje do innych opowieści o
wojnie, zawierając spojrzenie na jeszcze jedno zagadnienie – rabowanie przez
Niemców dzieł sztuki. Nie jestem w stanie pojąć, jak ludzie znajdujący
przyjemność w zadawaniu tortur czy nie dostrzegający nic niewłaściwego w
eksterminacji Żydów – w tym kobiet i dzieci, mogli postrzegać samych siebie za ludzi
światłych, dla których liczyła się kultura i sztuka. Trzeba mieć umysł
zwyrodnialca, żeby nie przejmować się także sposobem zdobywania nowych
kolekcji. Jeśli chodzi o literackie świadectwa II wojny światowej, to zawsze
będę czuć oburzenie, będę się bulwersować i z niedowierzaniem powtarzać za
Zofią Nałkowską „Ludzie ludziom zgotowali ten los”.
„Szmaragdowa tablica” jest książką niebagatelnych rozmiarów.
Nie będę ukrywać, że były momenty nużące, którymi czułam się zmęczona. Z
drugiej strony miejscami zapominałam o wszystkim wokół; tak było, gdy Sarah
zaczynała działać w ruchu oporu. I mimo że całość czytało się dobrze,
przemienność czasów pozwalała na zachowanie świeżości i stopniowanie napięcia,
to nie mogę niestety powiedzieć, że ta powieść mnie zachwyciła. Owszem, jest
przyzwoicie napisana i dopracowana, ale nie należy do tych, o których mogę
myśleć godzinami, roztrząsając szczegóły. Może na ogólne odczucia wpłynęłaby
inna kreacja Any. Powtórzę więc: część dotycząca wojny jak najbardziej
przypadła mi do gusty, ta współczesna, dążąca do wyjaśnienia zagadki
„Astrologa” – już niekoniecznie. Cóż, znów liczyłam na więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo pragnę przeczytać "Szmaragdową tablicę" przede wszystkim ze względu na wątek wojenny. Myślę, że będę miała podobne odczucia do Twoich.
Może fakt, że Ana musi zrezygnować ze swojego stylu, ze swoich pragnień, żeby podporządkować się mężczyźnie, powoduje, że zachowuje się w taki a nie inny sposób?
Może, ale wiesz, Aga, ten mój świeżo rozbudzony feminizm nie pozwolił mi patrzeć przez palce na to jej niezdecydowanie;) Ale wątek wojenny naprawdę warty przeczytania:)
UsuńOj widzę, że nie wszyscy są tak zachwyceni jak ja byłam :) Rzeczywiście współczesność wypadła słabiej, choć ja czytając byłam jakby w amoku - czerpałam pełnymi garściami :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie Twoja recenzja, Jusssi, tak mi zaostrzyła oczekiwania;)
UsuńPrzeleciałam wzrokiem Twoją recenzję bo "Szmaragodowa tablica" wciąż przede mną, lezy obok. Nastawiłaś mnie sceptycznie, ale to dobrze. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich wrażeń:)
UsuńA ja bym z chęcią zajrzała. Ciekawi mnie temat rabowania dzieł sztuki podczas wojny.
OdpowiedzUsuńDo tego wątku jak najbardziej zachęcam;)
UsuńZapowiada się interesująco. Można zajrzeć z samej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak, choćby dla wyrobienia sobie własnego zdania;)
UsuńTrochę się obawiam tych nużących momentów, chociaż z drugiej strony fabuła ,,Szmaragdowej tablicy'' bardzo mnie interesuje i chciałabym poznać ją bliżej. Chyba mimo wszytko zaryzykuje i skuszę się na tę pozycje.
OdpowiedzUsuńZaryzykuj, może się okazać, że Tobie przypadnie do gustu i że to tylko ja ją tak odebrałam;)
UsuńWłaśnie takich książek ostatnio poszukuję.
OdpowiedzUsuńMuszę zacząć czytać coś co jest troszkę bardziej ciekawe niż kolejne romansidło...
Pozdrawiam!
Wprawdzie tutaj też trochę z romansu, ale jednak bardziej skomplikowanego, więc wartego polecenia;)
UsuńOstudziłaś trochę mój zapał :) Nie lubię dłużących się powieści, ale mam nadzieję, że fragmentów wciągających będzie więcej.
OdpowiedzUsuńA to niechcący;) Ale myślę, że i tak warto sprawdzić:)
UsuńMojego zapału nie ostudziłaś. Co prawda nie planuję natychmiastowego zakupu, ale prędzej czy później, na pewno ta książka znajdzie się w mojej biblioteczce. :)
OdpowiedzUsuńNie było moim zamiarem studzić zapał, bo sama taki miałam przed lekturą, ale cóż, wyszło, jak wyszło;)
Usuńo rany ! Ta książka wszędzie mnie otacza, muszę ją przeczytać. Recenzja super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Też tak mam z niektórymi, widzę je wszędzie;) Dzięki:)
UsuńMimo to mam ciągle na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńI dobrze, zawsze możemy porównać wrażenia;)
UsuńMnie generalnie książka podobała się, ale nie zachwyciła tak jak innych. Po euforycznych recenzjach oczekiwałam czegoś lepszego.
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja. Też się nastawiłam na zachwyty, a tu nic z tego, owszem, jest przyzwoita, ale jednak oczekiwań nie spełniła.
UsuńPostać Any faktycznie momentami wydawała się taka mało charyzmatyczna, taka 'bezjajowa'. W 2/3 książki współczesnośc faktycznie nie powalała i także wątki wojenne bardziej mnie interesowały. Pod koniec jednak wszystko zaczęło się wyrównywać. Książka bardzo mnie pochłonęła, wystawiłabym jej maksymalną ocenę:)
OdpowiedzUsuńBezjajowa, fajne określenie:)
OdpowiedzUsuńBardzo słaba książka pod względem stylu, bohaterowie też papierowi, ale faktycznie - da się przeczytać.
OdpowiedzUsuń