poniedziałek, 20 maja 2013

Katarzyna Błeszyńska "Miłosne konstelacje"


Katarzyna Błeszyńska „Miłosne konstelacje”, Bellona 2012, ISBN 978-83-1112473-8, stron 360

Dawno nie czytałam książki, która wzbudziłaby we mnie mieszane uczucia. No to proszę, właśnie jest, „Miłosne konstelacje”, które bardzo chciałam przeczytać. Ich bohaterami są Maria i Mariusz, widziani z dwóch perspektyw: początku studiów i 10 lat później. Każde z nich będzie miało prawo głosu, a my możliwość odniesienia się do ich racji.



Los styka Majkę i Mariusza na studiach prawniczych. Jedno i drugie traktuje je jako środek wiodący do celu; chcą od życia wszystkiego, co najlepsze, chcą czerpać z niego garściami; Mariusz nawet bardziej, zmieniając co chwilę swoje erotyczne przyjaciółki.

Gdy spotykają się po 10 latach, ona zostaje partnerem w kancelarii, on prowadzi swoją. Ona ma męża, dom, o jakim marzyła, i tylko jedno pragnienie ciągle pozostaje niespełnione: dziecko.



Powiedzieć, że Katarzyna Błeszyńska napisała powieść banalną, byłoby może zbyt krzywdzące, bo o ile nie ma w niej nic odkrywczego, to jednak jest dość realistyczna. Ona i on w różnych układach zależności od siebie. Żadne z nich jednak nie przypadło mi do gustu. Maria mnie drażniła, a Mariusz jest w moich oczach całkowicie nie do zaakceptowania. Egoista myślący tylko o własnej wygodzie, dla którego odpowiedzialność nie znaczy nic. I te jego seksualne „wyskoki” – ja wiem, że mężczyźni na pewno traktują seks inaczej, niż kobiety; wierzę, że są w stanie oddzielić seks od miłości, ale to nie znaczy, że mi się to podoba i że kiedykolwiek temu przyklasnę. Związek jest dla mnie wspólnotą dwóch osób, a nie trójkątem czy jeszcze inną konfiguracją. Skoro Mariusz twierdził, że Majka jest najważniejszą osobą w jego życiu i pierwszą, w której się zakochał, ale jednocześnie nie potrafił się powstrzymać od spotkań z innymi, bo „przecież to tylko seks, bez znaczenia”, to dla mnie taki układ jest chory, a mężczyzna nie wie, co to znaczy naprawdę kochać.



Nie wiem, jak sama zachowałabym się w obliczu zdrady, bo choć twierdzę, że jest ona końcem związku, to jednak życie pisze różne scenariusze, ale w przypadku bohaterów literackich czy filmowych mogę sobie pozwolić na jednoznaczną ocenę, a taka zdrada ma dla mnie wymiar biało-czarny, szarości nie ma. Żeby jeszcze chodziło tylko o związek Majki i Mariusza, ale autorkę wyjątkowo porwało w tym temacie i tam każdy każdą zdradza. Może ja żyję w jakimś innym świecie, ale w moim otoczeniu czegoś takiego nie ma, więc takie nagromadzenie wiarołomnych facetów jest aż nienaturalne. A już scena z jedną z przyjaciółek, przeszła moje wyobrażenie: przygotowuje się do ślubu, ale ten stres tak wpłynął na nią i narzeczonego, że przestali ze sobą sypiać, choć ona chciałaby sobie jeszcze „poużywać”. Czyli z narzeczonym nie może, ale z innym - czemu nie? Wniosek z tego taki, że małżeństwo jest końcem życia i trzeba poszaleć przed, bo potem to już tylko raz w miesiącu, po bożemu, o ile w ogóle. Nie wiem, może i są takie kobiety, ale ja takiego podejścia nie rozumiem. I wolę sobie pozostać taka konserwatywna.



Zakończenia można się było spodziewać już po samym spisie treści, ale i tak byłam rozczarowana. Za dużo tam splotów okoliczności wiodących do pomyślnego końca. Chyba ostatnio jestem zwolenniczką epilogów otwartych, które mogę sobie sama dopowiedzieć.


Bohaterowie nie, fabuła nie, czy jest więc coś, co mi się podobało? Na pewno forma, czyli narracja każdego z bohaterów, oraz podejście do muzyki, bo tak jak i w życiu postaci, w moim też odgrywa ona ważną rolę. Szczególnie bliskie jest mi zdanie: „Każda piosenka pachniała inną chwilą, a wszystkie razem tworzyły naszą historię” (str. 105). Dodam do tego jeszcze fakt, że to powieść obyczajowa, a takie mimo wszystko lubię najbardziej, no i polską autorkę. Natomiast nie wiem, czy polecam, chyba każdy musi się z nią zmierzyć sam, jeśli chce; mnie ze względu na kwestie – że tak to ujmę – światopoglądowe, „Miłosne konstelacje” nie przekonały. 

16 komentarzy:

  1. Widzisz Paulinko jednak mamy bardzo podobny gust, napisałaś to wszystko co ja jakoś nie mogłam wydłubać z siebie;) mieszanina uczuć mnie przygniotła;) to jest książka typu można przeczytać,ale jeżeli tego nie zrobisz to nic nie stracisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, tym bardziej, że nawet jeśli skłoniła mnie do refleksji, to na pewno nie zmieniła moich poglądów, wręcz przeciwnie, jeszcze mnie w nich utwierdziła:)

      Usuń
    2. No tak refleksje są, można pomyśleć sobie, tylko,że nie ma tego czegoś. Jak napisałaś zakończenie było przewidywalne, czego ja sama nie lubię, no szczerze wkurza mnie coś takiego;))

      Usuń
    3. Aga, napiszę Ci coś na LC, bo nie chcę tutaj spoilerować;)

      Usuń
  2. Dobrze, że rozwiałaś moje wątpliwości, ponieważ zamierzałam nabyć tę książkę, lecz teraz już wiem, iż nie warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nad nią już kilka razy zastanawiałam i ciągle wybierałam coś innego, chyba podświadomość przemówiła;)

      Usuń
  3. Pożyczyłam od koleżanki i nawet zaczęłam czytać, ale chyba oddam bez doczytania do końca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku nie będę namawiać ani zachęcać, niestety.

      Usuń
  4. a ja uważam, że pomimo pewnych "ale" książka jest całkiem, całkiem, poza tym znam osoby, które właśnie takie poglądy mają i kierują się nimi w życiu... nie potępiam i nie oceniam, ponieważ nigdy nie wiadomo, co mnie spotka i co mi jest pisane, bohaterowie może nie podobali mi się szczególnie, ale książka życiowa, prawdziwa, świetnie moim zdaniem napisana, dziewczyny, ile ludzi tyle gustów, to, co jednemu się nie podoba innemu może spodobać się bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałam, Aniu, na Twój głos, bo u Agi pisałaś, że Ci się podobała. Tak jak wspomniałam, życie pisze różne scenariusze i sama też nie wiem, jak zachowałabym się w danej sytuacji, ale jednak w przypadku bohaterów literackich pozwalam sobie na oceny. Nie stawiam się na ich miejscu, ale odnoszę się do tego, co i jak mi przedstawiono, i albo mi się to podoba, albo nie. Staram się rozumieć, ale nie zawsze się to udaje.
      Zgodzę się, że książka jest życiowa, ale świat w niej wykreowany jednak różni się od mojego, dlatego też taki mój odbiór.
      Pewnie, że każdemu może się podobać co innego i to jest fajne, bo można podyskutować;)

      Usuń
  5. Nie jestem pewna czy by mi się spodobała, chociaż dopóki nie przeczytam to się nie dowiem. Nie będę jednak specjalnie szukała tej pozycji, ale jeśli przypadkiem na nią trafię - czemu nie.

    OdpowiedzUsuń

  6. Hmm...teraz to już sama nie wiem czy chcę ją przeczytać, czy raczej nie?? Żeby wyrazić swoją opinię musiałabym zapoznać się sama z całą treścią, jednakże jeśli chodzi o wyskoki, zdrady itp. to nie popieram takiego postępowania.
    Dla mnie małżeństwo jest na dobre i na złe, i mimo, że nieraz ponarzekam sobie na mojego męża, to nie potrafiłabym Go zdradzić. Nie oznacza to jednak, że gardzę takimi ludźmi, którzy w ten sposób postępują.
    Może zrobię tak jak Kasia. Kupować książki nie będę, ale jeśli zdołam wypożyczyć tę pozycję, to wtedy ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytać, Aguś, zawsze możesz, choćby po to, żeby wyrobić sobie własne zdanie;)
      Ludzi rzeczywistych staram się nie oceniać jednoznacznie, bo każdy ma swoje życie i swoje racje, uczucia. Ale w przypadku postaci literackich jestem już surowsza, a taki facet jak Mariusz jest w moich oczach nie do zaakceptowania.
      Ja akurat się cieszę, że nie kupiłam tej książki;)

      Usuń
  7. Raczej nje kupię tej książki. Nie lubię banału, szukam czegoś odkrywczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj raczej nic odkrywczego nie znajdziesz;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.