Katarzyna Błeszyńska „Miłosne konstelacje”, Bellona 2012,
ISBN 978-83-1112473-8, stron 360
Dawno nie czytałam książki, która wzbudziłaby we mnie
mieszane uczucia. No to proszę, właśnie jest, „Miłosne konstelacje”, które
bardzo chciałam przeczytać. Ich bohaterami są Maria i Mariusz, widziani z dwóch
perspektyw: początku studiów i 10 lat później. Każde z nich będzie miało prawo
głosu, a my możliwość odniesienia się do ich racji.
Los styka Majkę i Mariusza na studiach prawniczych. Jedno i
drugie traktuje je jako środek wiodący do celu; chcą od życia wszystkiego, co
najlepsze, chcą czerpać z niego garściami; Mariusz nawet bardziej, zmieniając
co chwilę swoje erotyczne przyjaciółki.
Gdy spotykają się po 10 latach, ona zostaje partnerem w
kancelarii, on prowadzi swoją. Ona ma męża, dom, o jakim marzyła, i tylko jedno
pragnienie ciągle pozostaje niespełnione: dziecko.
Nie wiem, jak sama zachowałabym się w obliczu zdrady, bo
choć twierdzę, że jest ona końcem związku, to jednak życie pisze różne
scenariusze, ale w przypadku bohaterów literackich czy filmowych mogę sobie
pozwolić na jednoznaczną ocenę, a taka zdrada ma dla mnie wymiar biało-czarny,
szarości nie ma. Żeby jeszcze chodziło tylko o związek Majki i Mariusza, ale
autorkę wyjątkowo porwało w tym temacie i tam każdy każdą zdradza. Może ja żyję
w jakimś innym świecie, ale w moim otoczeniu czegoś takiego nie ma, więc takie
nagromadzenie wiarołomnych facetów jest aż nienaturalne. A już scena z jedną z
przyjaciółek, przeszła moje wyobrażenie: przygotowuje się do ślubu, ale ten
stres tak wpłynął na nią i narzeczonego, że przestali ze sobą sypiać, choć ona
chciałaby sobie jeszcze „poużywać”. Czyli z narzeczonym nie może, ale z innym -
czemu nie? Wniosek z tego taki, że małżeństwo jest końcem życia i trzeba
poszaleć przed, bo potem to już tylko raz w miesiącu, po bożemu, o ile w ogóle.
Nie wiem, może i są takie kobiety, ale ja takiego podejścia nie rozumiem. I
wolę sobie pozostać taka konserwatywna.
Zakończenia można się było spodziewać już po samym spisie
treści, ale i tak byłam rozczarowana. Za dużo tam splotów okoliczności
wiodących do pomyślnego końca. Chyba ostatnio jestem zwolenniczką epilogów
otwartych, które mogę sobie sama dopowiedzieć.
Widzisz Paulinko jednak mamy bardzo podobny gust, napisałaś to wszystko co ja jakoś nie mogłam wydłubać z siebie;) mieszanina uczuć mnie przygniotła;) to jest książka typu można przeczytać,ale jeżeli tego nie zrobisz to nic nie stracisz:)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje, tym bardziej, że nawet jeśli skłoniła mnie do refleksji, to na pewno nie zmieniła moich poglądów, wręcz przeciwnie, jeszcze mnie w nich utwierdziła:)
UsuńNo tak refleksje są, można pomyśleć sobie, tylko,że nie ma tego czegoś. Jak napisałaś zakończenie było przewidywalne, czego ja sama nie lubię, no szczerze wkurza mnie coś takiego;))
UsuńAga, napiszę Ci coś na LC, bo nie chcę tutaj spoilerować;)
UsuńDobrze, że rozwiałaś moje wątpliwości, ponieważ zamierzałam nabyć tę książkę, lecz teraz już wiem, iż nie warto.
OdpowiedzUsuńJa się nad nią już kilka razy zastanawiałam i ciągle wybierałam coś innego, chyba podświadomość przemówiła;)
UsuńPożyczyłam od koleżanki i nawet zaczęłam czytać, ale chyba oddam bez doczytania do końca...
OdpowiedzUsuńW tym przypadku nie będę namawiać ani zachęcać, niestety.
Usuńa ja uważam, że pomimo pewnych "ale" książka jest całkiem, całkiem, poza tym znam osoby, które właśnie takie poglądy mają i kierują się nimi w życiu... nie potępiam i nie oceniam, ponieważ nigdy nie wiadomo, co mnie spotka i co mi jest pisane, bohaterowie może nie podobali mi się szczególnie, ale książka życiowa, prawdziwa, świetnie moim zdaniem napisana, dziewczyny, ile ludzi tyle gustów, to, co jednemu się nie podoba innemu może spodobać się bardzo
OdpowiedzUsuńCzekałam, Aniu, na Twój głos, bo u Agi pisałaś, że Ci się podobała. Tak jak wspomniałam, życie pisze różne scenariusze i sama też nie wiem, jak zachowałabym się w danej sytuacji, ale jednak w przypadku bohaterów literackich pozwalam sobie na oceny. Nie stawiam się na ich miejscu, ale odnoszę się do tego, co i jak mi przedstawiono, i albo mi się to podoba, albo nie. Staram się rozumieć, ale nie zawsze się to udaje.
UsuńZgodzę się, że książka jest życiowa, ale świat w niej wykreowany jednak różni się od mojego, dlatego też taki mój odbiór.
Pewnie, że każdemu może się podobać co innego i to jest fajne, bo można podyskutować;)
Nie jestem pewna czy by mi się spodobała, chociaż dopóki nie przeczytam to się nie dowiem. Nie będę jednak specjalnie szukała tej pozycji, ale jeśli przypadkiem na nią trafię - czemu nie.
OdpowiedzUsuńKażdy musi przekonać się sam:)
Usuń
OdpowiedzUsuńHmm...teraz to już sama nie wiem czy chcę ją przeczytać, czy raczej nie?? Żeby wyrazić swoją opinię musiałabym zapoznać się sama z całą treścią, jednakże jeśli chodzi o wyskoki, zdrady itp. to nie popieram takiego postępowania.
Dla mnie małżeństwo jest na dobre i na złe, i mimo, że nieraz ponarzekam sobie na mojego męża, to nie potrafiłabym Go zdradzić. Nie oznacza to jednak, że gardzę takimi ludźmi, którzy w ten sposób postępują.
Może zrobię tak jak Kasia. Kupować książki nie będę, ale jeśli zdołam wypożyczyć tę pozycję, to wtedy ją przeczytam:)
Przeczytać, Aguś, zawsze możesz, choćby po to, żeby wyrobić sobie własne zdanie;)
UsuńLudzi rzeczywistych staram się nie oceniać jednoznacznie, bo każdy ma swoje życie i swoje racje, uczucia. Ale w przypadku postaci literackich jestem już surowsza, a taki facet jak Mariusz jest w moich oczach nie do zaakceptowania.
Ja akurat się cieszę, że nie kupiłam tej książki;)
Raczej nje kupię tej książki. Nie lubię banału, szukam czegoś odkrywczego.
OdpowiedzUsuńTutaj raczej nic odkrywczego nie znajdziesz;)
Usuń