Piotr Paziński „Pensjonat”, Nisza 2012, ISBN
978-83-926276-1, stron 136
Przeczytałam wczoraj książkę niepozorną, maleńkich
rozmiarów, zgarniętą z półki w bibliotece tylko ze względu na polskiego autora.
Szczerze mówiąc, chyba nie do końca ją zrozumiałam i nie wiem, czy odebrałam
tak, jak powinnam.
Bohater bez imienia i wieku wraca do tytułowego pensjonatu,
w którym spędzał z babcią letnie miesiące. Miejsce to kiedyś było domem
wypoczynkowym dla Żydów, kipiącym życiem i historiami swoich mieszkańców. To właśnie
ich przywołuje we wspomnieniach, stając się znów małym chłopcem i wracając do
życia, którego już nie ma i do ludzi, z których każdy miał na niego pewien
wpływ.
Właśnie o pisarzy i książki wyróżniane chciałam Was dzisiaj
zapytać. Jaki macie do nich stosunek? Czy fakt, że autor został doceniony przez
profesjonalne jury złożone z krytyków literackich (nie biorę pod uwagę jury
czytelników, bo do takich mam więcej zaufania), jest dla Was zachętą? Macie
przekonanie, że takie książki warto poznać? A może czytacie, bo wypada? Może
wręcz przeciwnie, nie przywiązujecie do tego wagi albo Was to odrzuca?
Moje doświadczenia w tym względzie nie są zbyt zachęcające
do kolejnych prób. Sięgając po książki nagradzane, kierowałam się myślą, że
może warto. Kończyło się zazwyczaj niedobrze. Zastanawiałam się często, o co
chodzi, za co to wyróżnienie, czego nie rozumiem.
Wymienię tylko kilka takich książek, nad którymi zachwytu
nie pojmuję. Najlepszy przykład – Dorota Masłowska i jej „Wojna polsko-ruska
pod flagą biało-czerwoną” (2002), dla mnie kompletna pomyłka bez jakiejkolwiek
wartości literackiej, bełkot bez sensu. Zostając przy Paszportach Polityki,
jeszcze Olgę Tokarczuk (1996) jestem w stanie przeczytać i coś z jej książek
wynieść, ale już proza Jerzego Pilcha (1998) - zupełnie nie dla mnie.
Nagroda Nike – znów Masłowska, znów Pilch, czytałam tylko „W
ogrodzie pamięci” Joanny Olczak-Ronikier. Lepiej jest, jeśli kierować się
wyborem czytelników, bo i „Gottland” Mariusz Szczygła, i „Dwukropek” Wisławy
Szymborskiej, i „Podróże z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego uważam za pozycje
naprawdę interesujące.
Odniosę się jeszcze do literackiego Nobla. Patrząc na
laureatów od 2000 roku, miałam cztery podejścia do autorów nagrodzonych i każde
nieudane: „Hańba” John M. Coetzee, „Pianistka” Elfriede Jelinek, „Lato przed
zmierzchem” Doris Lessing, „Sercątko” Herta Müller. Te cztery przykłady
wystarczająco mnie zniechęciły, żeby więcej nie próbować. Pewnie, że trzeba być
otwartym na nowe doznania literackie i nie zamykać się tylko w kręgu swoich
ulubionych gatunków, ale też nie mam zamiaru zmuszać się do czytania czegoś, co
jest dla mnie niezrozumiałe i nie sprawia mi przyjemności.
Nie tylko ty tak masz, bo do mnie też literatura ,,wielka'' nie trafia i po prostu nie silę się już więcej na to, żeby ją czytać.
OdpowiedzUsuńNo to dobrze wiedzieć:)
UsuńJeśli chodzi o polskie nagrody, to również już parokrotnie się przekonałam, że nie warto na nie patrzeć, teraz nie przychodzi mi do głowy żaden konkretny przykład oprócz wspomnianej przez Ciebie „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną”, ale czasami wręcz wolę nie widzieć na okładce informacji, że autor dostał nagrodę, bo od razu chyba i moje wymagania jako czytelnika wzrastają.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o literackie Noble, to nawet lubię czytać książki laureatów, oczywiście nie wszystkie, dokładnie zweryfikowane, czasami już po opisie można się zorientować, czy książka będzie w moim guście. W tym przypadku trzeba być przygotowanym, że to będzie literatura trudniejsza, ale czasami warto i takiej poświęcić czas :-) Dotychczas jedyna książka jaką się rozczarowałam z tej listy noblowskiej, to "Chłopi" Reymonta hahaa, choć wiem, że gdyby autor nie był Polakiem, to nawet bym nie spojrzała na tę książkę, a tak to, pokusiłam się nawet o jej przeczytanie.
W sumie to nie wiem, czy książki nagradzane można nazywać literaturą wielką, czy tylko książkami nagradzanymi, bo przecież jest wiele innych książek, które zasługiwałyby na miano "wielkich", a żadnych konkursach nie są brane pod uwagę...
Nie pisałam celowo o naszych laureatach nagrody Nobla, bo część z nich to lektury, a te to temat na jeszcze inną dyskusję;) Ale skoro przywołałaś "Chłopów", cóż, czytałam w liceum i będę się upierać, że to nie jest dobry czas na tę książkę. Może gdybym przeczytała ją teraz, to kto wie, może by mi się nawet spodobała, ale jakoś nie czuję chęci powrotu do niej.
UsuńDlatego też właśnie wielka napisałam w cudzysłowie, bo mam takie samo zdanie, że często nie nagradza się naprawdę wartościowych książek. Choć może to i lepiej, bo wtedy mogłabym ich nie przeczytać;)
Dla mnie nagrodzone książki są jak wszystkie inne, jedne mi się podobają, inne nie.
OdpowiedzUsuń"Sercątko" uwielbiam, "Pianistkę" też. "Hańba" była bardzo dobra, ale już niektóre z pozostałych tytułów tych autorów mi się nie spodobały. Lessing jest np. diabelnie nierówna.
A może "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" Llosy by Ci się spodobały?
U Ciebie właśnie o tym pisałyśmy i częściowo byłaś inspiracją mojego tekstu;) Do Llosy kiedyś zajrzę:) W końcu, jak sama napisałam, trzeba być otwartym;)
Usuń
OdpowiedzUsuńRównież będąc w liceum czytałam "Chłopów" i "Potop" Uważam, że byłam zbyt młoda na tego typu literaturę. Sięgnęłam po te pozycje powtórnie, 10 lat po maturze i byłam nimi oczarowana. Nigdy nie spodziewałabym się, że wywrą one na mnie tak pozytywne wrażenie, kiedy wcześniej męczyłam czytając te powieści:)
Ja całą trylogię czytałam dla siebie i byłam nią zafascynowana, nie wiem, czy byłby taki sam efekt w liceum. Ogólnie nie lubię czytać książek pod przymusem i choć czytałam wszystkie lektury w szkole, to przyjemności z tego nie było żadnej;)
Usuń
UsuńTo mamy identyczne podejście do tematu. Dla mnie czytanie lektur były koszmarne! Zawsze zastanawiałam się, kto ustala co ma się znajdować w kanonie lektur szkolnych!
Było koszmarne, a i się zjadłam wcześniej. Oj coś błędy dzisiaj popełniam. Chyba jestem ciut zmęczona:)
UsuńNo nie dziwię się, o takie porze i męczących dniach;) Ja też miałam takie myśli, jak przychodziło do czytania kolejnej, niby ciekawej, lektury;)
Usuń