Karen McQuestion „Rozsypane życie”, Znak 2013, ISBN
978-83-240-2345-5, stron 320
Dzieciństwo Skyli i jej wczesna młodość obfitowało w zmiany.
Po stracie matki razem z ojcem często się przeprowadzali, nie zagrzewając
nigdzie miejsca na dłużej. Skyla jest jedynaczką, innej rodziny też nie ma i po
śmierci ojca zostaje całkiem sama. Poznajemy ją, gdy ma dwadzieścia lat i
pracuje w barze. Tam spotyka Thomasa, mężczyznę starszego o dziesięć lat.
Thomas i Skyla zostają małżeństwem. Mają córeczkę Norę. Taka
sytuacja daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa oraz stabilizację i spokój. Z
czasem jednak dostrzega, że chciałaby czegoś więcej.
Znajduje pracę, która
przynosi jej satysfakcję, ale przede wszystkim poznaje Roxanne. Nowa sąsiadka
tryska energią i radością życia. Ma pięcioro dzieci, a jeszcze nie powiedziała
ostatniego słowa. Przy ósemce i choć jednej dziewczynce mogłaby ewentualnie
spasować, ale tak ogólnie to przecież liczba dwanaście coś w sobie ma. Jak nowa
znajomość wpłynie na Skylę?
„Rozsypane życie” ma trzy zasadnicze wątki, oczywiście
ściśle ze sobą powiązane, która bardzo skutecznie przykuwają uwagę. Pierwszym
jest związek głównej bohaterki i jej męża. Poznajemy tę parę w tym samym
momencie, w którym oni spotykają się po raz pierwszy, a potem od razu przeskakujemy
do czasu, gdy są już rodziną. Obserwując zachowanie Thomasa, cały czas
zastanawiałam się, co ta Skyla w nim widziała, czemu zdecydowała się żyć z
takim sztywnym ponurakiem. W miarę postępu lektury, oczy mi się jednak
otwierały i motywy jej postępowania stawały się coraz bardziej zrozumiałe. I
choć był pewien moment, w którym do głosu doszedł jej egoizm, to jednak
stawiając się na jej miejscu i mając na względzie jej przeszłość, jestem w
stanie pojąć, jak się wtedy czuła i dlaczego było to dla niej takie ciężkie.
Skyla ma teściową Audrey. Znacie na pewno ten typ: to
kobieta, która ma zawsze dobrą radę na wszystko, jej doświadczenie może być
tylko pomocne, a generalnie to sama wszystko wie i zrobi najlepiej. Na początku
to nawet wydawało się być zabawne, ale z każdą stroną moja irytacja rosła.
Najpierw chciała, żeby synowie się wreszcie usamodzielnili; jak jeden to
zrobił, to najchętniej dalej urządzałaby mu życie. Dobrze, że w tym względzie
Skyla była twarda.
Opis z okładki zapowiadał, że kobieca przyjaźń przejdzie
„najstraszliwszą próbę”. I ja czekałam cały czas w napięciu na to, co
faktycznie się wydarzy. A tego, co się wydarzyło, to się nie spodziewałam.
Różne scenariusze przychodziły mi do głowy na to, jak autorka rozwinie fabułę,
ale ten zastosowany do głowy mi nie przyszedł. I wcale mi się nie podobał,
upłakałam się tylko strasznie nad taką niesprawiedliwością.
Powieść Karen McQuestion to książka, której siłą są mocno
zarysowani bohaterowie, wyzwalający najróżniejsze emocje. Dla tych, którzy
lubią w czasie czytania coś czuć, „Rozsypane życie” jak najbardziej się nadaje.
Dobrze, że bohaterowie stanowią mocny trzon tej powieści, dzięki czemu możemy bardziej realnie towarzyszyć im we wszystkich aspektach ich życia. Ogólnie zarys fabuły także mnie zaciekawił i piękna okładka również przykuła moją uwagę, dlatego rozejrzę się za tą książką w wolniejszym czasie.
OdpowiedzUsuńMasz rację, gdy bohaterowie wzbudzają jakieś uczucia, łatwiej wczuć się w ich sytuację. W tym przypadku tak właśnie było:)
UsuńCoś dla mnie, mocne książki i wyraziści bohaterowie to jest to. Tym bardziej, że ostatnio narzekam, że wszyscy są jacyś rozmemłani...
OdpowiedzUsuńRozmemłanych nie lubię, cholera mnie wtedy bierze;)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym zakończeniem. Cóż takiego spotkało bohaterów? Muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńStarałam się właśnie tak napisać, żeby nie zdradzić niczego i żeby nie odbierać tego napięcia, która ja sama czułam w czasie czytania:)
UsuńHmnm, myślę, że książka może mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPrzekonasz się, gdy zaczniesz czytać:)
UsuńMam już tę książkę na swojej liście do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba:)
UsuńJa też była rozczarowana zakończeniem. Ale życie pisze takie właśnie scenariusze... I dlatego trzeba cieszyć się tym co się ma i bardziej doceniać ludzi, którzy nas otaczają...
OdpowiedzUsuń