czwartek, 22 sierpnia 2013

PRZED PREMIERĄ: Barbara Sinatra "Jesteś moją muzyką. Moje życie z Frankiem Sinatrą"


Barbara Sinatra „Jesteś moją muzyką. Moje życie z Frankiem Sinatrą”, Pascal 2013, stron ok. 475

Francis Albert – znany jako Frank – Sinatra. Gwiazda muzyki XX wieku, uznawany za jeden z najlepszych Głosów na świecie. Wykonawca przebojów, które chyba każdy choć raz w życiu słyszał, nawet jeśli nie wie, że to właśnie on je śpiewał: „My Way”, „Strangers In The Night”, „New York, New York”, „I’ve Got You Under My Skin”, „Fly Me To The Moon”.

Barbara Ann Bakeley. Przyszła na świat w Bosworth w stanie Missouri. Dziewczyna, która nie pasowała do swojego otoczenia; dzięki matce – niepokornej, którą nudziła wieś i która wiedziała, że gdzie indziej będą szczęśliwsi – trafiła do świata, który w konsekwencji doprowadził ją do obecnej pozycji.
Tańczyła w rewiach, była modelką, która z czasem zaczęła się obracać w środowisku tych wielkich i bogatych. Z pierwszym mężem miała syna, drugi był jednym z tych słynnych braci Marx. Panna Blakeley w pełni zrealizowała swój amerykański sen, z nieakceptowanej dziewczyny stając się tą, która tyle zrobiła dla innych.

Miała 15 lat, gdy po raz pierwszy usłyszała ten głos, jego głos. I choć spotykała go gdzieś przypadkiem kilka razy, on też raz – w niewybredny sposób – zwrócił na nią uwagę, to ich romans rozkwitł dopiero 30 lat później. On miał wtedy 55 lat, ona 43. Stworzyli związek, w którym najważniejsza była miłość. Po prostu.

Barbara Sinatra, piętnaście lat po odejściu ukochanego człowieka, który był całym jej światem, dzieli się nim w swoich wspomnieniach. Zaczyna od opisania swojego dzieciństwa i młodości, swojej drogi zawodowej oraz związków z mężczyznami. Bez tego trudno byłoby zrozumieć, w jaki sposób znalazła się na orbicie takiej znakomitości, jak Frank Sinatra. Ich więź była dojrzała, bo też i doświadczenie życiowe już ich ukształtowało: jego trzy małżeństwa, jej dwa. Łatwiej było o akceptację, a przecież on nie był mężczyzną idealnym. Miał swoje nawyki, czasem dziwne zachowania, uwielbiał, gdy to do niego należało ostatnie słowo. Noce mocno zakrapiane alkoholem, spędzane z przyjaciółmi, którzy też lubili się napić, nie należały do rzadkości.

Barbara Sinatra pokazuje nam kilka twarzy swego męża. Jest oczywiście on jako gwiazda, człowiek uwielbiany przez miliony ludzi na całym świecie, przyciągający jak magnes na koncerty, na które bilety zawsze rozchodziły się jak świeże bułeczki, mający swoją wierną publiczność, ale też będący inspiracją dla wielu innych sławnych z branży.
Poznajemy piosenkarza także jako człowieka zawsze gotowego do pomocy, nie tylko wtedy, gdy robił to, co umiał najlepiej, czyli występował – na koncertach dobroczynnych – ale też i w sytuacjach, gdy np. przeczytał w gazecie o kimś w potrzebie i rozwiązywał jego problemy.
Widzimy go też jako przyjaciela, który bez bliskich nie wyobrażał sobie życia. Jak się razem bawili, to na całego, ale gdy przyszło kogoś wesprzeć, zawsze był gotowy służyć choćby swoją obecnością i ciężko odchorowywał odejście kogoś ze swojego kręgu.
Ale przede wszystkim mamy szansę zajrzeć do zacisza domowego, by dowiedzieć się, jaki był Frank Sinatra jako mąż. A był przede wszystkim dżentelmenem. Opisując wzajemny pociąg, początki bycia razem, rozwój ich relacji, a wreszcie ślub, autorka nie uniknęła lukru, ale z drugiej strony – tak chciała to opisać i co mi do tego? Ona tak to pewnie po latach widzi, dla niej te wspomnienia są piękne, pozostaje więc pogratulować, że dana jej była siła tak mocnego, romantycznego uczucia. Mnie najbardziej wzruszyła ostatnia część książki, gdy Frank Sinatra się starzał, a ona robiła wszystko, żeby go chronić i zapewniać mu komfort życia. A już ostatnie zdanie wycisnęło z moich oczy łzy.

Z pewnym dystansem podchodzę do książek autobiograficznych, bo zawsze mam obawy o ich obiektywizm. Nawet jeśli Barbarze Sinatrze w jej książce nie udało się go do końca zachować, to jednak jej opowieść czytało mi się bardzo przyjemnie. I choć mogłoby się wydawać, że jej życie było niekończącą się trasą i przyjęciem po niej, wcale nie czułam się znużona. Cieszę się, że mogłam dowiedzieć się czegoś więcej o jej mężu, człowieku o wielkim talencie.

Data premiery: 25 września 2013 r.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Justynie z Wydawnictwa Pascal.


Książka bierze udział w wyzwaniu „Nie tylko literatura piękna...”.

6 komentarzy:

  1. Cieszę się, że Barbara Sinatra w powyższej publikacji pokazała czytelnikom wiele różnych twarzy swego męża. To zapewne wspaniała, wartościowa historia. Chętnie ją poznam, ale dopiero, jak uporam się z moimi zaległościami czytelniczymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te twarze złożyły się na obraz ciekawego, fajnego w sumie faceta:)

      Usuń
  2. Na razie mam tyle różnych książek do przeczytania, że nie wiem, kiedy na tę znalazłabym czas...

    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rozmiary ma niczego sobie, więc trzeba na nią zarezerwować trochę czasu:)
      Zaglądam do Ciebie:)

      Usuń
  3. Bardzo lubię piosenki Franka Sinatry i chętnie zapoznałabym się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam tylko te, o których wspomniałam, więc jeszcze sporo do poznania:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.