sobota, 27 lipca 2013

Izabela Jung "Chuliganka"


Izabela Jung „Chuliganka”, Czarna Owca 2013, ISBN 978-83-7554-730-6, stron 288

Niejedna z nas mogłaby pozazdrościć Ewie, bohaterce debiutu literackiego Izabeli Jung. Mąż, elegancki, zadbany, z perspektywami, przynoszący do domu niemałe pieniądze. Dwójka dzieci, półtoraroczny Kacperek i przedszkolak Piotruś. Dom, duży, urządzony ze smakiem. Po latach pracy przy reklamie domu mediowego, własna firma, dająca możliwość nie tylko skorzystania ze zdobytego wykształcenia, ale też robienia tego, co się lubi.

Los? Przypadek? Przeznaczenie? Jakkolwiek to nazwać, w jej domu pojawił się on, Zeliem. Należał do ekipy remontującej poddasze. Ciemnej karnacji Czeczen, młody, promieniujący męskością. To było jak trafienie pioruna. Sama nie wiedziała, co się z nią dzieje, ale chciała, musiała być blisko niego.
Podchody, nieśmiałe rozmowy, i wreszcie pierwsze spotkanie na neutralnym gruncie. Porwała ich fala namiętności. Świat wokół przestał się liczyć, choć przecież toczył się dalej według tych samych porządków. Ewa, nie zważając na nic, zaczyna wieść życie chuliganki, dążącej do spełnienia. Teraz, natychmiast, i znowu...

Nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce, ale jedno jest pewne: dostałam więcej, niż oczekiwałam. Na pierwszy plan wysuwa się w moich oczach warstwa językowa, styl i warsztat pisarski. Izabela Jung śmiało poczyna sobie słowem, każde z nich cyzelując i wpasowując w zdania o jakże bogatej treści. Tworzy z nich konstrukcje niosące czułość i subtelność, a kiedy trzeba – dosadność. Dzięki temu emocje Ewy odczuwamy głęboko w sobie. Cała powieść od emocji właściwie aż kipi. Miłość, namiętność dwóch dominujących i silnych osobowości ma wszechogarniający wpływ na ich życie. Autorka nie unikała scen erotycznych, ale według mnie granice dobrego smaku ani tym bardziej śmieszności nie zostały przekroczone. A wszystko to, jak wspomniałam, z doskonałego wyczucia językowego.

„Chuliganka” może wywoływać pewne kontrowersje, a powodem tego jest motyw, jaki rozwija: zdrada. To temat dość szczególny, wydawałoby się dość jednoznaczny do oceny. Życie często jednak uświadamia, że związek dwojga, choćby najlepiej znających się ludzi, nigdy nie jest czarno-biały, a relacje między nimi oraz konsekwencje zdrady, powinny pozostać tylko dla nich, to oni muszą się uporać z czymś, co przecież nie zawsze jest planowane, a pojawia się ot tak. W rzeczywistości staram się nie oceniać, w literaturze o osąd łatwiej. W powieści tej sytuacja nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Owszem, Ewa zdradziła męża, ale czy tkwienie w nieudanym związku, budowanie fasady na pokaz też nie jest zdradą, tyle że wobec samej siebie? Izabela Jung chyba sama też jest chuliganką, bo przełamała stereotypy. W książkach, a i w życiu pewnie też, częściej zdradza mężczyzna, a kobieta cierpi, bo się potem pozbierać albo i nie. Tutaj mamy rzecz całkowicie inną, dla mnie zaskakującą i nowatorską: to Ewa prze do Zeliema, to od niej wychodzi inicjatywa, ona robi pierwszy krok i przełamuje opory swego wybranka. Lgnie jak ćma do światła i rozsądek nie jest w stanie jej zatrzymać, pożądanie jest silniejsze.

Niniejsza pozycja jest intrygująca z jeszcze jednego powodu: kochanek Ewy jest Czeczenem i muzułmaninem, co nadaje ich związkowi inny wymiar. Gdyby był Polakiem, byłoby nudno i zwyczajnie, a my czytalibyśmy kolejny sztampowy romans. Tutaj mamy zestawienie pragnień Czeczena z jego wychowaniem, religią, zwyczajami, zasadami obowiązującymi w jego świecie. To zderzenie dwóch tak różnych kultur dodaje pikanterii i charakteru. Do tego autorka przemyciła sporo informacji o wojnie toczącej się w rejonie Kaukazu, w dość brutalny sposób ukazując, jak ona faktycznie wyglądała dla tej grupy etnicznej, a jak w oczach świata, akceptującego działania Rosji. Jak zapewnia okładka, Izabela Jung czerpie inspirację z różnych zakątków świata; ciekawi mnie, co było źródłem powstania historii Zeliema i jego rodziny.

Zwrócę niestety uwagę na korektę. Sporo literówek, kilkukrotnie pojawiła się nieprawidłowa forma „pokaże” zamiast „pokażę” (itp.) oraz coś, co mnie niesamowicie drażni, czyli „choć” zamiast „chodź”, gdzie parę stron wcześniej widzimy formę poprawną. I zakończenie: dla mnie epilog był już zbędny, ale to wynika z moich, chwilowych może, upodobań czytelniczych do pewnego typu rozwiązań.

„Chuliganka” to wyjątkowo udany debiut, który gorąco polecam. To powieść, w której kłębi się namiętność, a dokonywane wybory nie są wcale łatwe. To także książka podkreślająca, jak ważna jest wierność samemu sobie.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję portalowi Sztukater.


Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe”.

26 komentarzy:

  1. Początkowo spodziewałam się po "Chuligance" zwyczajnego czytadła, ale każda recenzja pokazuje, że jest to jednak całkiem wartościowa i intrygująca lektura. Martwią mnie jedynie te literówki oraz błędy, których również nie trawię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku takich błędów mam ochotę rzucać książką przez okno, choć staram się oddzielać treść od formy, to jednak jedno rzutuje na drugie. Ja bym się pod tak dokonaną korektą nie podpisała.

      Też początkowo miałam takie obawy, ale na szczęście lektura "Chuliganki" nie była czasem straconym:)

      Usuń
  2. O popatrz, zaintrygowałaś mnie Chuliganką;) Widać,że musi być bardzo wciągająca no i temat nie byle jaki..:) książką,którą trzeba przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super:) Jest, tym bardziej że zastanawiałam się, czy uda się autorce pociągnąć wątek tego romansu na jednakowo dobrym poziomie. Ale dała radę;)

      Usuń
  3. Zaintrygowałaś mnie, poważnie się nad nią zastanowię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, nie zastanawiaj się, gdy gdzieś ją przypadkiem spotkasz;)

      Usuń
  4. A mnie nie urzekła, może dlatego, że czytałam już kilka książek o tej tematyce, w tym jedną polską i ta wydawała mi się jakaś... słodka.

    Zapraszam do zapoznania się z moją opinią o "Chuligance":
    http://kulturka-maialis.blogspot.com/2013/07/miosc-jest-slepa.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam Twoją recenzję, myślałam, że bardziej ją zjechałaś;)
      Ja jakoś zupełnie nie odebrałam jej jako słodkiej, akurat to słowo nawet mi w głowie nie postało. Słodkie to było "Pozwól się uwieść";) Ale zawsze powtarzam, że każdy ma prawo do własnej interpretacji i każdy jest inny, więc co innego może mu się podobać:)

      Usuń
  5. Czytałam już kilka recenzji tej książki i każda z nich, również Twoja, zachęca mnie do sięgnięcia po tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się z tego powodu cieszę:) Ja dopiero po napisaniu recenzji poczytałam inne opinie i fajnie, że dużo jest zbieżnych z moją:)

      Usuń
  6. Ta książka już jest na mojej liście książek, które na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja teraz będę z niecierpliwością wyglądać Twojej recenzji:)

      Usuń
  7. Mnie osobiście ta książka zachwyciła, ale może dlatego, że ja po prostu mam słabość do wszelkiej miłości zakazanej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego jeszcze nie wiedziałam o Twoich upodobaniach czytelniczych;)

      Usuń
  8. Mam tę książkę w planach. Nawet opisane przez Ciebie błędy korekty mnie nie zniechęcają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo warto. Ja nie zawsze wspominam o błędach, ale tych było sporo i jeszcze takiego kalibru...

      Usuń
  9. Masz rację epilog był zbędny, a debiut jak najbardziej udany, poza tym świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Fajnie, że nie jestem jedyna w swojej opinii.

      Usuń
  10. literówki w książce denerwują i mnie, nie powinno mieć to miejsca, bo ktoś bierze przecież za korektę pieniądze, a już słowo choć zamiast chodź to po prostu niewiarygodne, że można tego nie zauważyć i nie poprawić, tym bardziej szkoda, gdy książka jest dobra, bo psuje to wiele przy czytaniu :(
    pozdrawiam serdecznie, widzę, że piszesz dla Sztukatera, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, że psuje, choć naprawdę się staram nie czepiać za bardzo, to jednak tu się nie dało nie wspomnieć.
      Dziękuję, to dopiero pierwsza zrecenzowana od nich książka, zobaczymy, jak będzie dalej:)

      Usuń
  11. bardzo fajna recenzja, zachęciłaś mnie do przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mojej duszy fabula tej ksiazki byla balsamem :)
    Mam szczescie do ksiazek,poniewaz jest to kolejna,swietnie pasujaca do moich upodoban historia! :)

    Jedno mnie dreczy i ciezko mi znalezc odpowiedz w internecie..
    Czy w epilogu chodzi o to,ze Zeliem wrocil? Ze kolejny raz na dobre do siebie wrocili?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że Ci się podobała:)
      Wiesz co, znam odpowiedź na Twoje wątpliwości, ale nie chciałabym tu spoilerować...

      Usuń
  13. Nie, w zakończeniu nie chodzi o Zeliema :) To inny mężczyzna w życiu Ewy... Bardzo często zakończenie jest mylnie interpretowane, chyba źle je napisałam :) Dziękuje za dobre słowa, cieszę się, że książka się podobała. Pozdrawiam, Iza

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.