Anna Dziewit-Meller „Disko”, Wielka Litera 2012, ISBN
978-83-63387-11-2, stron 288
Paweł Kozioł, dziwny jakiś taki, z blizną pod okiem, który
absolutnie nie wzbudza sympatii. Poszukuje pracy, która zapewni mu dostęp do
świata małych dziewczynek. Zatrudnia go Elżbieta Wąż, dyrektorka szkoły
podstawowej na Śląsku, dewotka, jakich mało. A może nie mało, bo w końcu babcia
Agnieszki, którą się zainteresuje, też jest wysoce bogobojna. Paweł będzie w
ramach zajęć dodatkowych uczył tańca. Jego talent do układania choreografii Wąż
będzie chciała spożytkować na chwałę Kościoła, zapraszając do szkoły samego
arcybiskupa. Agnieszkę spotka wyjątkowy zaszczyt i zatańczy numer solowy.
Choć temat autorka wybrała sobie kontrowersyjny, uważam, że
udało jej się go udźwignąć. Do tego trzeba jej przyznać, że jest świetną
obserwatorką. Doskonale odmalowała charakterystyczny obraz Śląska i Polski lat
90-tych, przedstawiła obraz rodziny tamtych czasów i szkoły, w której to
dyrektorka dyktowała prawo. Kilka sugestywnie rzuconych drobiazgów zapewnia
powrót do świata po upadku komunizmu.
Mnie zaintrygowała postać Mariana Jojki, ojca Agnieszki. Ten
współwłaściciel wędrownego cyrku w domu bywa rzadko, ale to nie znaczy, że nie
interesuje się jedynym dzieckiem i że mu na niej nie zależy. Gdy został w domu
na dłużej, tylko teściowa mu bruździła, ale nawet z nią dało się jakoś żyć.
Ciekawe było obserwowanie, jak w Marianie rodzi się świadome ojcostwo, a także
dość typowo pojmowane męstwo.
Chciałabym też zwrócić uwagę na styl. Anna Dziewit-Meller
posługuje się językiem dosadnym – bo nie będę ukrywać, że miejscami jest po
prostu obrzydliwie i niesmacznie – ale pełnym ironii i humoru. Dzięki niemu
„Disko” wciąga i naprawdę przynosi swoistą podróż w czasie do świata, gdzie
królowało „Beverly Hills 90 210”. Pamiętacie?;)
Pod względem fabuły – dość kontrowersyjna i niejednoznaczna,
pod względem formy i warsztatu – bardzo ciekawie. Sami zdecydujecie, czy
chcecie przeczytać, mnie się mimo wszystko – a może: o dziwo – podobało.
Skąd Ty bierzesz takie książki? Ło matko :)
OdpowiedzUsuńale skoro się podobało to dobrze, że po nią sięgnęłaś, ja póki co podziękuję :)
zauroczona jestem teraz drugą częścią Upalnego lata Marianny - o Kalinie :)
Z biblioteki;)
UsuńOj tak, Kalina jest świetna:)
Pamiętam „Beverly Hills 90 210” oj pamiętam :-)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki rozejrzę się za nią, bo lubię takie kontrowersyjne historie.
Ja czasem też lubię taką mocniejszą książkę przeczytać;)
UsuńO a mnie się ona podoba:) nawet bardzo. Z chęcią bym przeczytała, tytuł jest oryginalny więc na pewno zapamiętam:)
OdpowiedzUsuńA to mnie zaskoczyłaś, powiem Ci szczerze. Myślałam, że się będziesz kategorycznie od niej opędzać:P Ale dobrze, fajnie, że mimo wszystko chcesz spróbować:)
UsuńO kurde ;O Mocna książka
OdpowiedzUsuńZgadza się:) Ja sama jestem trochę zdziwiona, że mi się podobała;)
UsuńByć może dam jej szansę, o ile przeczytam zaległości domowe:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTeż mam zaległości domowe, ale ja akurat lubię je mieć i teraz lecę z książkami z biblioteki:)
UsuńPodziwiam, bo autorka podjęła się bardzo trudnego tematu. Skoro jednak piszesz, że udźwignęła go na swoich barkach i książka wywarła na Tobie Paulinko pozytywne wrażenie, to ja bym z chęcią ją również przeczytała. Tylko wątpię żebym znalazła ja w mojej bibliotece:)
OdpowiedzUsuńW mojej to jest nowość, to może kiedyś u Ciebie też się pojawi:)
UsuńMiałam pewne obawy przed tą książką, wystarczy poczytać niektóre opinie na LC, ale jednak okazały się być nieuzasadnione.
no pewnie nie ma to jak 90 210 :D kurczę, ale książka! pierwszy raz o niej słyszę, ale no.. jednak zachęca :D
OdpowiedzUsuńTo teraz powinnam zapytać, Brandon czy Dylan;) Jednak kontrowersje przyciągają;)
Usuń