Jeremy Howe „MamoTata”, Prószyński i S-ka 2013, ISBN
978-83-7839-414-3, stron 320
Rodzina. Lizzie, Jeremy, Jessica, Lucy. W jej strukturę,
pewnego zwyczajnego, letniego dnia 1992 r., wkroczył jeden człowiek i sprawił,
że rodzinę zdruzgotał kataklizm. Lizzie, kobieta zaledwie 34-letnia, została
zamordowana. Zupełnie bez sensu, przez schizofrenika pod wpływem narkotyków i
alkoholu. Napatoczyła mu się, nic do niej nie miał. Po prostu ją zabił.
Z Jeremy’m rozstali się tego samego dnia, rano. Ona jechała
prowadzić wykłady na Uniwersytecie Otwartym, on przez tydzień miał się zająć
dziewczynkami. Przed nimi były wspólne wakacje. Plany te nigdy nie zostały
zrealizowane. Świat zawalił się wraz z wizytą policjanta, w środku nocy
przyniósł tragiczne wieści. Nadzieja, że to jakaś makabryczna pomyłka, okazała
się płonna.
Pozostało pytanie: co dalej? Jak się pozbierać? Jak powiedzieć o
tym dzieciom: sześcio- i czterolatce? Jeremy, mimo straty swojej ostoi,
przyjaciółki, kochanki, osoby najbliższej, nie mógł się poddać. To dla córek
walczył z każdym dniem. To one stały się osią jego nowego, jakże trudnego
życia.
„MamoTata” jest kolejną w ostatnim czasie książką, co do
której byłam przekonana, że to powieść. Zapowiedź na okładce „Prawdziwa
historia ojca samotnie wychowującego córki po śmierci żony” czyni ją tym
bardziej przejmującą. Tym, co szokuje i boli w tej relacji najbardziej, jest
to, że Lizzie została brutalnie pozbawiona życia. Żaden rodzaj śmierci matki i
żony nie pozostaje bez wpływu na tak małe dzieci oraz męża, na kogokolwiek, ale
tak nagłe, odrealnione odejście tej kobiety wydaje się być nieludzko
niesprawiedliwe. Jeden chory człowiek przekreśla czyjeś plany, marzenia, szanse
i możliwości, a trzem innym rujnuje świat.
Jeremy z dnia na dzień musi przejąć obowiązki matki,
dokładając je do tych ojcowskich. Musi ogarnąć nie tylko najważniejsze kwestie
życiowe, ale też tysiąc drobiazgów życia codziennego. Nie wychodzi mu gotowanie
– bo nie nazwiemy nim odgrzewania pizzy, sprzątanie, pranie i prasowanie. Ale
dobry jest w czytaniu na dobranoc, w przytulaniu, w rozmowach. Jakoś sobie
radzą przy wsparciu bliskich, przyjaciół, sąsiadów. Częściowo też o tym jest ta
książka, o przyjaźni pojmowanej jako pomoc w sytuacji niewyobrażalnego chaosu,
ale też troska, zwykłe trwanie przy rodzinie, która musi się poskładać na nowo.
Ale nie tylko przyjaźń się tu liczy. Dla mnie we
wspomnieniach Jeremy’ego Howe’a na pierwszy plan wysuwa się miłość. Miłość do
utraconej żony, ale tez jego wzajemna miłość z córkami. To ona pozwoliła im przetrwać,
dała siłę. I choć jego opowieść jest przesycona smutkiem, to równocześnie pełna
jest rodzinnego ciepła, a zarazem humoru, jest zabawna. Tu wyróżnia się
zwłaszcza Jessica, pewna siebie, gadatliwa, rozbrykana, po prostu radosne
dziecko. Lucy była bardziej wyważona, spokojniejsza, introwertyczna.
„MamoTata” to książka poruszająca, bardzo emocjonalna, która
nie pozostawi obojętnym. Pokazuje, jaką potęgą jest więź rodzinna, która
potrafi się utrzymać nawet po traumie. Polecam.
To może być niezła książka na doła. Co tam warunki - inni mają o wiele gorzej, a mimo to znajdują w sobie siłą, by podnieść się z nieszczęścia.
OdpowiedzUsuńMożna i faktycznie tak na to spojrzeć. Bo mimo takiej tragedii, jest w tej książce dużo optymizmu:)
UsuńOdkąd tylko ujrzałam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. "MamoTata" wydaje się idealnie wpasowywać w mój gust czytelniczy...
OdpowiedzUsuńTeż mam tak z niektórymi książkami, przemawiają do mnie od razu. A jak potem cieszy, gdy uda się do nich dotrzeć!:)
UsuńPrzyznam, że nie czytałam, ale może kiedyś też się wezmę :)
OdpowiedzUsuńPolecam:) Trudna, ale ciekawa i potrzebna lektura.
UsuńWątek utraconej żony, trudu jaki sprawia samodzielne wychowywanie dzieci przez ojca, przypominają mi powieści, które ostatnio czytałam i po które ciągle z chęcią sięgam. Również i powyższą pozycję mam uwzględnioną w swoich planach czytelniczych:))
OdpowiedzUsuńI fajnie, mam nadzieję, że kiedyś uda nam się porównać wrażenia:)) Ale myślę, że będą podobne. A w zasadzie to mam pewność;)
UsuńNie wiem dlaczego, ale jakoś umknęła mi ta książka, kiedy oglądałam zapowiedzi tego wydawnictwa. Wprawdzie i tak teraz poszukuje nieco lżejszej tematycznie książki, ale ,,MamoTata'' wyjątkowo mnie zaciekawił, więc chyba się na niego skuszę.
OdpowiedzUsuńKsiążki Prószyńskiego zawsze wypożyczam w ciemno:)
UsuńOwszem, tematyka niełatwa, ale w formie lekka, więc myślę, że możesz zaryzykować:)
Samotne rodzicielstwo samo w sobie jest niezwykle trudne. Jeśli dodać to tego śmierć jednego z rodziców, z którą nawet dorośli (a co dopiero dzieci) nie potrafią się pogodzić. Będę rozglądała się za tą książką.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dlatego też takie świadectwa są jak najbardziej potrzebne:)
UsuńTrudna książka, może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńTrudna, ale myślę, że po takie też trzeba czasem sięgnąć.
UsuńLubię czasem poczytać coś poruszającego, możliwe, że sięgnę po tę książkę :-)
OdpowiedzUsuńMoim zdanie warto, więc Cię zachęcam:)
UsuńTakie emocjonujące powieści zawsze mnie wzruszają.
OdpowiedzUsuńJa też się czasem lubię wzruszyć nad książką:)
Usuńbrzmi bardzo ciekawie, chyba się skuszę
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :) dopiero zaczynam recenzjować i to w formie youtubowej, może przypadnie Ci do gustu :)
Zajrzę w wolnej chwili:)
UsuńNie słyszałam o niej, ale dobrą recenzje napisałaś i postanowiłam, że muszę ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, spróbuj, przekonasz się, że warto:)
UsuńTo musi być bardzo wzruszająca historia. Jak na nią trafię, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTaka jest. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się znaleźć:)
Usuń