sobota, 6 lipca 2013

Bartłomiej Rychter "Złoty wilk"


Bartłomiej Rychter „Złoty wilk”, W.A.B. 2009, ISBN 978-83-7414-683-8, stron 336

Rok 1875. Borys ma sześć lat. Razem z innymi dzieciakami kąpią się nad rzeką. Malec chce udowodnić innym, że absolutnie nie jest tchórzem, więc zaczyna pływać. Tyle, że woda jest zimniejsza, niż mu się wydawało na początku, a on sam tak silny, jakby chciał. Gdy płuca zalewa woda, nagle widzi coś dziwnego, jakiś kształt. Czy to dłoń?

Rok 1896. Borys jest nauczycielem córki doktora Zaleskiego. Dziewczynka jest chora i uczy się w domu. Rytuał pewnego poranka zakłóca niepokojące zachowanie służby lekarza. Okazuje się, że pod murem sanockiego klasztoru znaleziono zwłoki rajcy miejskiego. Ta śmierć wzbudza strach, gdyż na ciele ofiary znaleziono ślady wilczych zębów.
Borys angażuje się w śledztwo, zwłaszcza gdy do miasta przybywa przyjaciela jego pracodawcy, profesor Hildenberg. Sprawę oficjalnie prowadzi komisarz Witchenbacher, traktujący senne miasteczko jak zesłanie i czekający na swoją wielką szansę. To dopiero początek tajemniczych wydarzeń, a przeszłość jeszcze nieraz powróci...

Po powieść Bartłomieja Rychtera sięgnęłam zachęcona entuzjastyczną recenzję Ann RK. Według Ani, autorowi udało się świetnie oddać klimat Sanoka i właśnie to był ten główny czynnik, któremu nie mogłam się oprzeć. Ja wprawdzie nie znam tego miasta, ale wypada mi się zgodzić z Anią, że autor spisał się znakomicie. Jego wizja XIX-wiecznego miasteczka jest na tyle drobiazgowa i plastyczna, że czułam się, jakbym faktycznie znalazła się w tamtych czasach i miejscach, przeniosłam się na te niewielkie uliczki, na plac targowy. Dobrze czasem przeczytać fabułę niekoniecznie współczesną.

Co do samej historii, wyjątkowo mi nie szła, właściwie sama nie wiem, dlaczego. Fakt, że z braku czasu w tym tygodniu „męczyłam” ją trzy dni, a gdy czytam krótko, a intensywnie, zawsze moja ocena jest inna. Tym razem nie wychodziło mi wczucie się w sytuację głównego bohatera. Czegoś mi brakowało, niby dużo się dzieje, a ja się nudziłam. Zrekompensowało to trochę zakończenie, które mi nawet w głowie nie postało, więc należą się Rychterowi zasłużone brawa. Zwodził prawie do samego końca, wątki zaczął rozplątywać późno i tylko dzięki temu dobrnęłam do finału, bo jednak byłam ciekawa, o co tak naprawdę chodzi.

Może to nie do końca moje klimaty, może „Złoty wilk” nie trafił na swój dobry moment. Nie żałuję czasu nad nim spędzonego, ale też nie porwał mnie tak, jak tego oczekiwałam. 

16 komentarzy:

  1. Podoba mi się okładka tej książki. W wolnym czasie może zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli tylko Cię nie zniechęciłam, to możesz spróbować.

      Usuń
  2. Nie widziałam nigdy wcześniej tej książki, ale skoro ciebie nie porwała do końca, to chyba i ja się wstrzymam z jej czytaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że Ty chyba wolisz, jak się dużo więcej dzieje, więc nie wiem, czy też byś się nie męczyła. Ale mogę tylko przypuszczać:)

      Usuń
  3. Ufff... Cieszę się, że chociaż opis realiów Cię nie zawiódł. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz, tak jakoś wyszło;)

      Usuń
    2. Teraz pozostaje Ci pojechać do Sanoka. :P

      Usuń
    3. Oj, nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała jechać w te tereny...

      Usuń
  4. Okładka rzeczywiście jest intrygująca, ale treść raczej nie dla mnie. myślę, że również tak jak Ty Paulinko męczyłabym się z ta pozycją. Z tym, że ja bym ją czytała przynajmniej tydzień a nie trzy dni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to bardzo możliwe, Aguś, Ty chyba też wolisz takie mocniejsze i żywsze kryminały;)

      Usuń
  5. Ciekawe, czy mnie by się spodobała ta książka. Chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, jak Ci się uda, to chętnie poznam Twoje zdanie:)

      Usuń
  6. Wiesz,że mnie ona jakoś przekonuje?:) nie wiem, być może po przeczytaniu zgodziłabym się z Twoją opinią, ale ma coś w sobie co mnie intryguje:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, że Cię mimo wszystko nie zniechęciłam. Może w innym czasie przyjęłabym ją lepiej.

      Usuń
  7. a to ja jednak na razie się na nią nie skuszę :)) Może najpierw pojadę do Sanoka haha :)) Fajnie chociaż byłby pretekst:) A potem przeczytać jeszcze chętniej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała tam jechać, ale chyba się szybko nie uda;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.