piątek, 12 lipca 2013

Anna Dziewit-Meller "Disko"


Anna Dziewit-Meller „Disko”, Wielka Litera 2012, ISBN 978-83-63387-11-2, stron 288

Paweł Kozioł, dziwny jakiś taki, z blizną pod okiem, który absolutnie nie wzbudza sympatii. Poszukuje pracy, która zapewni mu dostęp do świata małych dziewczynek. Zatrudnia go Elżbieta Wąż, dyrektorka szkoły podstawowej na Śląsku, dewotka, jakich mało. A może nie mało, bo w końcu babcia Agnieszki, którą się zainteresuje, też jest wysoce bogobojna. Paweł będzie w ramach zajęć dodatkowych uczył tańca. Jego talent do układania choreografii Wąż będzie chciała spożytkować na chwałę Kościoła, zapraszając do szkoły samego arcybiskupa. Agnieszkę spotka wyjątkowy zaszczyt i zatańczy numer solowy.

Dość ciężko ocenić jednoznacznie tę książkę. Anna Dziewit-Meller nie stworzyła opowieści z typową ofiarą. Paweł znajduje się w raju, gdzie pod okiem samej dyrektor może robić, co mu się podoba. Może się napawać widokiem dojrzewających dziewczynek. Tylko czy te nastolatki na pewno są takie niczego nieświadome, jak mogłoby się wydawać? Jasne jest, że Agnieszce niektóre rzeczy bez jego namowy nawet do głowy by nie przyszły, ale czy ona na pewno była taka do końca niewinna? To już każdy musi ocenić sam. Na pewno interesującym i przewrotnym zabiegiem ze strony autorki było umieszczenie Pawła w środowisku, w którym tak mocno liczyła się religia. Tak ustanowiony kontrast każe się głębiej zastanowić nad jedną i drugą postawą. Aha, gdyby ktoś się obawiał: nie ma tutaj żadnych scen seksu między bohaterami, są tylko rzucone między wierszami niedomówienia, które można sobie samemu rozwinąć.

Choć temat autorka wybrała sobie kontrowersyjny, uważam, że udało jej się go udźwignąć. Do tego trzeba jej przyznać, że jest świetną obserwatorką. Doskonale odmalowała charakterystyczny obraz Śląska i Polski lat 90-tych, przedstawiła obraz rodziny tamtych czasów i szkoły, w której to dyrektorka dyktowała prawo. Kilka sugestywnie rzuconych drobiazgów zapewnia powrót do świata po upadku komunizmu.

Mnie zaintrygowała postać Mariana Jojki, ojca Agnieszki. Ten współwłaściciel wędrownego cyrku w domu bywa rzadko, ale to nie znaczy, że nie interesuje się jedynym dzieckiem i że mu na niej nie zależy. Gdy został w domu na dłużej, tylko teściowa mu bruździła, ale nawet z nią dało się jakoś żyć. Ciekawe było obserwowanie, jak w Marianie rodzi się świadome ojcostwo, a także dość typowo pojmowane męstwo.

Chciałabym też zwrócić uwagę na styl. Anna Dziewit-Meller posługuje się językiem dosadnym – bo nie będę ukrywać, że miejscami jest po prostu obrzydliwie i niesmacznie – ale pełnym ironii i humoru. Dzięki niemu „Disko” wciąga i naprawdę przynosi swoistą podróż w czasie do świata, gdzie królowało „Beverly Hills 90 210”. Pamiętacie?;)

Pod względem fabuły – dość kontrowersyjna i niejednoznaczna, pod względem formy i warsztatu – bardzo ciekawie. Sami zdecydujecie, czy chcecie przeczytać, mnie się mimo wszystko – a może: o dziwo – podobało.

Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe”.

14 komentarzy:

  1. Skąd Ty bierzesz takie książki? Ło matko :)
    ale skoro się podobało to dobrze, że po nią sięgnęłaś, ja póki co podziękuję :)
    zauroczona jestem teraz drugą częścią Upalnego lata Marianny - o Kalinie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam „Beverly Hills 90 210” oj pamiętam :-)
    Co do samej książki rozejrzę się za nią, bo lubię takie kontrowersyjne historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasem też lubię taką mocniejszą książkę przeczytać;)

      Usuń
  3. O a mnie się ona podoba:) nawet bardzo. Z chęcią bym przeczytała, tytuł jest oryginalny więc na pewno zapamiętam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mnie zaskoczyłaś, powiem Ci szczerze. Myślałam, że się będziesz kategorycznie od niej opędzać:P Ale dobrze, fajnie, że mimo wszystko chcesz spróbować:)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Zgadza się:) Ja sama jestem trochę zdziwiona, że mi się podobała;)

      Usuń
  5. Być może dam jej szansę, o ile przeczytam zaległości domowe:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam zaległości domowe, ale ja akurat lubię je mieć i teraz lecę z książkami z biblioteki:)

      Usuń
  6. Podziwiam, bo autorka podjęła się bardzo trudnego tematu. Skoro jednak piszesz, że udźwignęła go na swoich barkach i książka wywarła na Tobie Paulinko pozytywne wrażenie, to ja bym z chęcią ją również przeczytała. Tylko wątpię żebym znalazła ja w mojej bibliotece:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej to jest nowość, to może kiedyś u Ciebie też się pojawi:)
      Miałam pewne obawy przed tą książką, wystarczy poczytać niektóre opinie na LC, ale jednak okazały się być nieuzasadnione.

      Usuń
  7. no pewnie nie ma to jak 90 210 :D kurczę, ale książka! pierwszy raz o niej słyszę, ale no.. jednak zachęca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz powinnam zapytać, Brandon czy Dylan;) Jednak kontrowersje przyciągają;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.