sobota, 29 czerwca 2013

Kristyn Kusek Lewis "Szczęściara"


Kristyn Kusek Lewis „Szczęściara”, Filia 2013, ISBN 978-83-63622-24-4, stron 472

Waverly. Właścicielka piekarnio-cukierni. Od dziesięciu lat w związku z Larry’m. Rodziców straciła w wypadku samochodowym. Obecnie boryka się z problemami finansowymi i rozmyśla nad charakterem relacji ze swoim mężczyzną.
Amy. Szczęśliwa żona i matka trzyletniej Emmy. Wszystkich próbuje zarażać swoim entuzjazmem do życia. Choć to tylko pozory.
Kate. Żona lokalnego polityka, startującego w wyborach na gubernatora. Przyzwyczajona do luksusu i nie martwienia się stanem konta. 
Każda z nich ma swoje własne tajemnice, każda udaje kogoś, kim nie jest.

„Szczęściara” jest dla mnie osobiście powieścią kontrowersyjną ze względu na uczucia, jakie we mnie wzbudziła. Szczerze mówiąc, narratorka, czyli Waverly, okropnie mnie irytowała. W pełni rozumiem jej intencje, ale to, jak w efekcie traktowała Larry’ego, nie podobało mi się wcale. Obawiałam się, jak jej niezależność wpłynie na ich związek. Czekałam w napięciu, ile jeszcze ona wytrzyma. Z drugiej strony nie ogarniałam też jej troski o Amy i przy okazji tego wątku zaczęłam się zastanawiać, gdzie leży granica między chęcią pomocy, a wtrącaniem się i natręctwem. Znów wiem, że chciała jak najlepiej, ale ciągłe odrzucanie wyciągniętej ręki przez Amy rodziło we mnie bunt: skoro ktoś nie chce mojej pomocy, to chyba trzeba dać sobie spokój i odpuścić. Ale właśnie nie. Waverly się nie poddaje i walczy o przyjaciółkę nawet wbrew jej samej.

Każda z kobiet gra, nie jest do końca sobą, a to rodzi napięcia. Każda u drugiej dopatruje się czegoś lepszego, zazdrości. Waverly irytuje nonszalanckie i beztroskie podejście Kate do pieniędzy, gdy ona musi zrezygnować z własnej pensji. Kate sprawia wrażenie, że jej świat jest idealny, choć w rzeczywistości nie może się pogodzić z tym, że zamieniła się we własną matkę. Amy ukrywa fakt najstraszniejszy, który nie może przynieść niczego dobrego. Autorka podjęła temat, który we mnie włącza radykalizm. Wiem, że nie powinno się oceniać i generalizować, bo w życiu mało co jest czarno-białe, ale sytuację przedstawioną w książce odbieram jednoznacznie, dlatego też zachowanie Amy było dla mnie niepojęte. Rozumiem, wspólnie przeżyte lata, wspomnienia, dziecko, przysięga, ale nie kosztem szacunku dla samej siebie oraz bezpieczeństwa swojego i dziecka.

Na każdym kroku podkreślam, że przyjaźń jest moim ulubionym motywem literackim. Dać mi grono oddanych przyjaciółek borykających się z losem i będę zadowolona. W „Szczęściarze” mamy dodatkowo przedstawione jedno z trudniejszych zjawisk społecznych, więc to nie jest tylko taka zwyczajna obyczajówka, o której szybko się zapomni. Wprawdzie nie ma tutaj nic odkrywczego, a jednak Kristyn Kusek Lewis udało się stworzyć opowieść, która porusza. Nawet jeśli bohaterki denerwują, tak że ma się ochotę rzucić książką w kąt, to jednak takie historie zostają ze mną na dłużej. Wielkim plusem jest też to, że nie ma lukru, nic nie jest przesłodzone, ale pewne pozytywne zbiegi okoliczności nie rażą. Jeśli więc macie ochotę na solidną dawkę emocji, zapraszam na spotkanie z bohaterkami „Szczęściary”.     

Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe”.

26 komentarzy:

  1. Książka wydaje się naprawdę interesująca, jednak to iż główna bohaterka irytuje trochę mnie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie zniechęcaj się, bo może się okazać, że to tylko na mnie ona tak działała, może Ty odbierzesz ją inaczej:)

      Usuń
  2. Ja odebrałam książkę trochę inaczej, ale być może to kwestia wieku. Moim zdaniem nie ma nic irytującego w zachowaniu Waverley i tym, że walczyła o przyjaciółkę, wbrew jej woli i robiła wszystko, żeby ją "obudzić". Ja momentami miałam ochotę kopnąć Amy w tyłek, choć potrafiłam zrozumieć dlaczego dochodziła do takich, a nie innych wniosków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, dlatego napisałam do Katie, żeby nie zniechęcała się moimi odczuciami. Z tą irytacją chodziło mi bardziej o to ukrywanie stanu cukierni przed Larry'm, ja jestem inna i gdyby coś mnie tak głębiło, na pewno bym się komuś z tego zwierzyła, a nie ukrywała tego. A on przecież odczuwał, że coś jest nie tak. Co do zachowania Amy, też miałam taką ochotę, i to mówiąc delikatnie;)

      Usuń
    2. Ja z kolei mam charakter Waverley i dużo rzeczy duszę w sobie, chcąc samodzielnie uporać się z problemami. Po części jest to wstyd przed niepowodzeniem, a po części ambicja. No bo ja bym nie dała rady? Dlatego doskonale rozumiem zachowanie Waverley, choć go nie pochwalam :)

      Usuń
    3. No właśnie, zawsze interpretacja będzie zależała od charakteru. Rozumiałam jej myślenie, ale mimo wszystko mnie to denerwowało.

      Usuń
    4. To też rozumiem, sama na siebie też się nieźle wkurzam, gdy pętla na szyi zaczyna mi się zaciskać.

      Usuń
    5. Chyba najcięższe są walki z samą sobą.

      Usuń
  3. Mnie również odrobinę irytowało zachowanie Waverly w stosunku do Larry’ego. Tyle lat byli razem a ona ciągle nie miała do niego zaufania.
    Jednak ogólnie książkę wspominam bardzo pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, poruszyłaś kwestię zaufania, o czym nie wspomniałam. Po dziesięciu latach związku chyba inaczej to powinno wyglądać.

      Usuń
  4. Nie czytałam, może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohoo, czyli już nie jestem pewna tej książki, skoro Ciebie irytowało, to mnie tym bardziej;) już po tym co napisałaś miałam ochotę potrząsnąć tą dziewuszką;) Nie wiem, może jak przypadkiem trafię to sobie poczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnia myśl słuszna:) Wiesz, Aguś, one mnie wkurzały, ale mimo wszystko ogólnie książka jest w porządku. Nie ma nic gorszego, niż bohaterowie, którzy nie wzbudzają żadnych uczuć, są tak bezpłciowi, że np. tydzień po lekturze już nie pamiętasz, o co chodziło. To już wolę się tak poirytować, przynajmniej wtedy czuję, że książka spełniła jakąś tam swoją rolę;)

      Usuń
  6. właśnie na dzisiaj wybrałam ją sobie do zrecenzowania... widzę, że nie tylko ja:)
    w Twojej recenzji kluczowe jest dla mnie słowo "porusza" i z tym się mogę zgodzić, mnie ta książka poruszyła, choć masz w wielu momentach rację jednak osobiście jestem w stanie zrozumieć zachowanie bohaterki i jej brak zaufania, różne sytuacje zdarzają się w naszym życiu niestety...
    jeszcze wczoraj czy kilka dni temu byłam pewna kogoś, a dzisiaj już tej pewności nie mam :(
    Życie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popularna ostatnio na blogach pozycja:)
      Wiesz, Aniu, ja rozumiem intencje Waverly, ale mimo wszystko ich nie pojmuję. Jak napisałam wyżej mam inny charakter i nie sądzę, żebym tak poważny problem trzymała tylko dla siebie, zwłaszcza gdybym była w tak długim związku.
      To ostatnie, co piszesz, przykre.

      Usuń
  7. Zaufanie zaufaniem, jednak osobiście wolałabym nawiązywać kontakty z osobami szczerymi, które o każdej porze dnia i nocy powiedzą mi to co naprawdę myślą. Bo szczerość w relacji międzyludzkiej jest ważna i to ona powinna się liczyć na pierwszym miejscu. No cóż... Niektórzy ludzie liczą na to, że przyjaciel będzie im na każdym kroku przytakiwał i wyrzeknie się własnego zdania na dany temat. No i tak niestety bywa, że jedna osoba nie zgodzi się w czymś z drugą osobą, a potem rewolucja i publiczne obrażanie się. No i druga bardzo fajna zasada, którą wyznaję. Staram się nie roztrząsać swoich nieporozumień z przyjaciółmi na forum. To są osobiste sprawy i myślę, że przypadkowi ludzie nie mający styczności z naszymi problemami, nie powinni być w to wciąganie.

    Takie jakieś dziwne refleksje mi się z tą książką skojarzyły. Ja niestety też jestem nieufna, choć z zupełnie innych powodów nich główna bohaterka. Mam nadzieje, że na dniach przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o szczerość. Sądzę, że bez niej jakakolwiek relacja - czy to związek, czy przyjaźń, czy nawet zwykłe koleżeństwo - nie ma po prostu sensu i w pewnym stopniu jest nieuczciwa.
      Ciekawe, jak Ty odbierzesz "Szczęściarę". Skoro, jak piszesz, jesteś nieufna, może łatwiej ogarniesz postępowanie Waverly.

      Usuń
    2. No ale niestety ludzie tak robią :) Nie wiem, czy to jest kwestia ich niedojrzałości, chęci pokazania, że jest się najlepszym? Nie mam pojęcia.

      Usuń
    3. Może, tylko na takim postępowaniu daleko się nie zajedzie, w pewnym momencie i tak to wszystko jakoś się ujawni.

      Usuń
  8. Mam w planach tę książkę i jak tylko ją przeczytam, skonfrontuję z Twoją opinią o niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam w takim razie:) A wiesz, że ostatnio nawet myślałam o tym, że często sobie obiecuję gdzieś zajrzeć i porównać wrażenia z lektury, a z braku czasu tego nie robię. A trochę szkoda.

      Usuń
  9. Przeczytałabym ją. W sumie dowiedziałam się o tej książce dopiero u Ciebie, a pisałaś, że jest to już dość popularna książka:) Ach te moje zaległości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, jeszcze nie jest tak źle, ona się niedawno ukazała, ale fakt, że sporo jej recenzji pojawiło się w tym samym czasie:)

      Usuń
  10. Też nie słyszałam o niej,ale dyskusja jaką wywołała bardzo pobudziła mój apetyt na jej przeczytanie.
    Ogromnie się cieszę, gdy ktoś z moich bliskich chce mi pomóc, ale nie znoszę natręctwa, wścibstwa itp. Ciekawa jestem jakie ja będę miała odczucia po przeczytaniu tej pozycji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Aguś, bardzo się cieszę z tej dyskusji, jeszcze chyba żadna książka nie wzbudziła takich emocji.
      Też mnie zastanawia w takim razie, jak Ty ocenisz zachowanie Waverly:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.