Joanna M. Chmielewska „Poduszka w różowe słonie”,
Wydawnictwo MG 2011, ISBN 978-83-61297-83-3, stron 280
Florian nie zaśnie bez poduszki w różowe słonie, a Hanka o
niej zapomniała. Jeszcze wielu rzeczy, które on lubi bądź nie, będzie się
musiała Hanka nauczyć. Florian jest pluszowym misiem Ani, zagubionej
pięciolatki, którą Hanka ma się opiekować po śmierci matki, jej najlepszej i
jedynej przyjaciółki, Ewy. Hanka jest singielką, pracuje w firmie, w której
liczy się dyspozycyjność, a dziecko w domu jest wynikiem spełnienia obietnicy,
którą kiedyś złożyła. Ale jej spełnienie miało nigdy nie nadejść, przecież
przyrzekły sobie z Ewą, że razem się zestarzeją. Ale Ewę zabrała
Nieodwracalność.
Bliskość dziewczynki wyzwoli w Hance uczucia, które do tej
pory od siebie odpychała, zamknęła je za szklaną taflą. Jedno wydarzenie z
dzieciństwa spowodowało traumę na całe życie, oplatając kobietę bólem,
zamykając ją w kokonie dystansu.
Przyniosło także niechęć do mężczyzn,
zwłaszcza tych pewnych siebie przystojniaków, z którymi podejmowała grę
wiedząc, że zawsze wygra – choć kolejne zwycięstwa dawały tylko gorzki posmak.
Ale w pracy pojawia się nowy technolog, Łukasz, którego jedno zdanie zachwieje
emocjami Hanki.
Joanna M. Chmielewska stworzyła piękną powieść, której każdy
z bohaterów musi uporać się z uczuciami, trudnymi, wymagającymi zajrzenia w
głąb siebie. Hanka, która nigdy nikomu nie opowiedziała, co ją spotkało; co
wywołało dręczące ją przez lata koszmary senne; która mogła sobie wmawiać, że o
tym zapomniała, ale zdradzało ją ciało, bo ono pamiętało. Łukasz, który już raz
pokochał – w pewnym stopniu za dwoje – i to stracił. I Ania, dziecko
przeżywające żałobę, choć nie powinno nawet wiedzieć, co to jest; wyrwane z
dotychczasowego, bezpiecznego świata, wtłoczone w szybkie życie Hanki, która
też przecież może zniknąć i ją zostawić. Ania, której tęsknotę rozumiał tylko
Florian, on też miał w żołądku kulę, która czasem przenosi się do gardła, a
któregoś dnia może ją przygnieść i nie pozwolić wstać z łóżka.
„Poduszka w różowe słonie” jest lekturą, do której można
zasiąść z kubkiem parującej, gorącej herbaty albo pachnącej kawy. Tak jak Hanka
na kartach książki szukała „świata wolnego od listopada” (str. 22), tak ja
wczoraj szukałam zapomnienia i ucieczki od deszczowego czerwca. Powieść pełna
jest uroczo ulotnych opisów („intymność, która na chwilę przysiada na uszku
filiżanki”, str. 55) i „drobiazgów, które dodają życiu smaku” (str. 53). Takie
pióro autorki rodzi magiczny, przejmujący klimat, który pochłania, który przenosi
do świata Hanki. Unoszący się ze stron aromat kawy i czekolady sprawia, że
chciałoby się spróbować ręcznie robionych czekoladek Łukasza, zajrzeć do
czekolaterii Hanki czy wpaść na filiżankę pysznego napoju do Piwnicy Weroniki.
Może moje słowa nie oddają tego w pełni, ale powieść Joanny
M. Chmielewskiej mnie urzekła, zauroczyła, zachwyciła. Jest w niej niezwykła
delikatność i subtelność. Czytana bez zbędnego pośpiechu pozwala na chwile
odprężenia, choć nie podejmuje łatwego motywu, bo przecież strata rodzica tak
małego dziecka zawsze będzie smucić. Ale z „Poduszki...” bije jednak nadzieja,
wiara w to, że zawsze po dniach smutku pojawi się słońce, a jego promienie
pozwolą spojrzeć na świat z uśmiechem.
Przeczytałabym chętnie, tym bardziej, że lubię pozycje pani Chmielewskiej..:)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, że to nie "ta" Chmielewska?
UsuńTroszkę Ci nabałaganiłam:) tak patrzę na ten tytuł i coś mi świta,że jedna z blogowych koleżanek użyczyła mi tej książki:) nie wiem kiedy ją w końcu przeczytam ale jeszcze bardziej mnie zmotywowałaś:)))
OdpowiedzUsuńNie nabałaganiłaś, usunęłam ten pusty;) Czytaj, Aguś, szybciutko, bo warto:)
UsuńMam ją w planach. Ależ Ci zazdroszczę, że mogłaś ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, bo do tej pory ja też czułam zazdrość, gdy widziałam u innych recenzje tej książki. Intuicja mnie nie zawiodła, gdy podpowiadała, że należy tę pozycję zdobyć:)
UsuńOgromnie mi się marzy poznać tę książkę. W czasach szkolnych bardzo dużo czytałam dzieł pani Chmielewskiej i teraz chciałbym ponownie wrócić do twórczości tej autorki.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, Cyrysiu, że to nie ta Chmielewska, autorka kryminałów? Mamy autorki o takich samych nazwiskach, dlatego autorka "Poduszki" używa inicjału M.
UsuńTwórczość tej autorki jest mi zupełnie nieznana. Zamierzam ją poznać i na początek postanowiłam przeczytać "Karminowy szal", bo mam go w swojej biblioteczce. Nie ukrywam, że „Poduszka w różowe słonie” również mnie zaciekawiła:)
OdpowiedzUsuńJa jestem zachwycona, ciekawe, jak Tobie się będzie podobało:)
UsuńNie zapomnę jak pomyliłam autorką z moją ukochaną Chmielewską :) Twórczość tej pani jest mi niestety nie znana, ale bardzo chciałabym ja poznać :)
OdpowiedzUsuńTo mylenie autorek chyba często się zdarza;) Mam nadzieję, że Ci się uda poznać tę książkę i pozostałe:)
UsuńMiło wspominam tę lekturę. "Sukienka z mgieł" również była przyjemną pozycją, więc nie mogę doczekać się, kiedy będę miała więcej czasu i wezmę się za "Karminowy szal".
OdpowiedzUsuńJa na "Karminowy szal" właśnie choruję;)
Usuń