Melanie Benjamin „Alicja w krainie rzeczywistości”, Amber
2010, ISBN 978-83-241-3603-2, stron 328
Alicja jest zmęczona. Znużona byciem Alicją. Przez blisko 80
lat udawanie, że wciąż jest Alicją w Krainie Czarów, że kiedykolwiek nią była,
mogło być męczące. Irytujące są też ciągłe pytania o to, dlaczego. Dlaczego
sprzedała rękopis „Przygód Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla? Dla niej
on się tak nie nazywał, dla niej był panem Charlesem Dodgsonem. Wykładał
matematykę w Christ College w Oksfordzie, gdzie ojciec Alicji był dziekanem.
College zapewniał edukację i wychowanie religijne młodym mężczyznom, w tym
także synom królowej Wiktorii.
Alicja urodziła się w 1852 r. jako druga córka i czwarte z
dziesięciorga dzieci. Była upartym, krnąbrnym i pewnym siebie dzieckiem, które
lubiło stawiać na swoim: „Nie miałam pojęcia, skąd to wiem; była to jedna z
wielu pożytecznych informacji, jakie obecnie posiadałam. W wieku sześciu lat
nie wiedziałam nic. Teraz jednak – już siedmiolatka – nie mogłam się wprost
nadziwić, jaka się robię mądra” (str. 23).
Inspiracją Melanie Benjamin była wystawa fotografii Lewisa
Carrolla, czyli właśnie pana Dodgsona. Jej szczególną uwagę przyciągnęła
podobizna Alicji, jej poza, ubiór i wyraz twarzy. Zaczęła się zastanawiać, jak
ułożyły się jej losy. Prześledziła dokumenty i przekazy historyczne, a nam
przedstawiła zbeletryzowaną opowieść o małej dziewczynce, która była impulsem
do powstania jednej z najważniejszych książek dla dzieci, ciągle czytanej i na
nowo odkrywanej.
Powieść skonstruowana jest w kilku przestrzeniach czasowych:
jest Alicja jako małe dziecko, jako nastolatka i Alicja dorosła kobieta.
Narracja każdej z nich nie jest linearna; bohaterka wraca wspomnieniami do
tego, co przeszłe, nakładając to na czasy jej współczesne. Zakładam, że był to
celowy zabieg autorski, ale nie przekonał mnie taki przebieg wydarzeń tym
bardziej, że całość oparta jest na niedopowiedzeniach, półsłówkach i w zasadzie
dopiero pod koniec dowiadujemy się, co tak naprawdę zaszło między Alicją, a tym
starszym mężczyzną. Ale właściwie dalej nie wiemy nic, co wyjaśnia autorka w
posłowiu.
Nie przeczę, sama historia bardzo mnie zaciekawiła, zwłaszcza
że nie wiedziałam, iż Alicja w Krainie Czarów miała swój rzeczywisty wzorzec.
Jednak w sposobie przedstawienia jej dziejów czegoś mi zabrakło, bo choć
pisarce udało się oddać klimat czasów wiktoriańskich, to jednak mało w niej
akcji, ikry, czegoś, co porywałoby od samego początku i utrzymałoby uwagę na
takim samym, wysokim poziomie.
Większość osób zachwyca się Alicją w Krainie Czarów a ja jakoś wyjątkowo nie lubiłam nigdy tej historii, dlatego i tym razem nie pokuszę się o dalsze losy tej bohaterki.
OdpowiedzUsuńJa czytałam Alicję już jako dorosła i też nieszczególnie mnie porwała.
UsuńZapowiada się intersująco
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Ty miałabyś podobne wrażenia;)
UsuńMam podobnie jak Cyrysia, Alicja w krainie czarów była bajką, której nie lubiłam, męczyłam się kiedy trzeba było czytać, obejrzałam jeżeli było w telewizji ale nie zachwycałam specjalnie;)
OdpowiedzUsuńJednak gdybym miała możliwość przeczytałbym tą historię z czystej ciekawości:))
Jakoś niedawno oglądałam tę najnowszą wersję filmową i też mnie nie przekonała, więc coś z tą Alicją jednak nie gra;)
UsuńCoś w tym jest. Ja również nie lubiłam ani książek ani bajek o Alicji. Natomiast tą książkę mam i planuję przeczytać.
OdpowiedzUsuńA wydawałoby się, że taka klasyka jednak się podoba. A tu wychodzi, że niekoniecznie;)
Usuńno nic.. trzeba ją przeczytać. Imię zobowiązuje :D:D Wcale nie przypadkowo ,,Alicję w krainie czarów uwielbiam":)
OdpowiedzUsuńSkoro uwielbiasz, to koniecznie musisz poznać losy swojej imienniczki:)
UsuńBardzo chętnie poznałabym dalsze losy bohaterki jednej z najbardziej popularnych opowieści dla dzieci wszech czasów choć wątpię, że znajdę na to czas. Może kiedyś...:)
OdpowiedzUsuńCzasem przydałaby się taka lista "może kiedyś przeczytam";)
Usuń
OdpowiedzUsuńCiekawe. Zawsze myślałam, że jestem wyjątkiem, któremu nie podoba się "Alicja w Krainie Czarów". A tu proszę, okazuje się, że jest więcej osób o podobnych odczuciach jak ja:)
Myślę Paulinko, że raczej nie skuszę się na przeczytanie powyższej pozycji.
Pewnie, nie ma potrzeby się zmuszać, jeszcze jakby była trochę bardziej wyrazista ta książka, to bym namawiała, a tak to każdy musi zdecydować sam;)
Usuń