Natasza Socha „Macocha”, Filia 2014, ISBN 978-83-7988-038-6,
stron 284
Plan Romy na najbliższe kilka tygodni wygląda następująco:
„1. Pozbyć się Kasi z domu.
2. Zmusić ją do powrotu.
3. Przekonać, że życie z nami jest beznadziejne.
4. Otruć.
5. Wysłać w kosmos?” (str. 5). Roma z dnia na dzień została
macochą, i to nie tylko z nazwy. Córka z pierwszego małżeństwa jej niedawno
poślubionego męża właśnie się do nich wprowadza, bo twierdzi, że na śmierć
pokłóciła się z własną matką. Czyż to nie wspaniale mieć w domu opryszczoną
czternastolatkę, która dodatkowo jest szczera do bólu? Według Romy – nie.
Kobieta snuje mordercze plany i zrobiłaby naprawdę wiele, żeby tylko pozbyć się
nastolatki. Może szkoła z internatem? Albo uduszenie poduszką? A skoro już
małżonek zabiera ją na wspólny urlop na narty, to może tak zepchnąć ją w
przepaść? Jednego Roma jest pewna, Kasia doprowadzi ją do „psychicznej ruiny”
(str. 12). Skłoni ją także do rozlicznych przemyśleń, między innymi takich,
„dlaczego prezydent nie wprowadzi ustawy zakazującej pasierbom/pasierbicom
życia pod jednym dachem z drugim mężem/żoną matki/ojca?” (str. 19). A co na
taką sytuację powie Bruno, teściowa Roma i jej własna matka?
Macocha. Słowo o pejoratywnym wydźwięku, które na pierwsze
skojarzenie przywołuje obraz postaci negatywnych, najczęściej z bajek, o
których Zuza z „Panien roztropnych” Magdaleny Witkiewicz mówiła, że to „złe
kobiety. Bardzo złe”. Nie inaczej można pomyśleć po pierwszych stronach
„Macochy” autorstwa Nataszy Sochy, bo cóż innego chodzi Romie po głowie, jak
tylko wyeliminowanie pasierbicy ze wspólnego życia? Z drugiej jednak strony
wcale nie tak trudno ją zrozumieć. Wychodząc za mąż, na pewno miała określoną
wizję swojego związku, który w wyobraźni lokował się pewnie w pobliżu sielanki.
A tu nagle pojawia się nastolatka; żeby to jeszcze cicha i pokorna, ale gdzie
tam, pyskate toto, zbuntowane i na dodatek bardziej doceniane przez otoczenie,
niż ona sama. Mam tyle lat, co główna bohaterka i naprawdę nie jestem pewna,
czy postawiona na miejscu Romy, nie zachowywałabym się podobnie, snując
najodważniejsze marzenia i plany powrotu do przeszłości bez krnąbrnej
dziewczyny pod jednym dachem, łącznie z wysłaniem jej do klasztoru.
Natasza Socha świetnie włada piórem. Jej styl skrzy się od
błyskotliwych puent i przezabawnych dialogów, więc jeśli chcecie uniknąć
zadawanych co chwilę pytań w rodzaju: „i z czego się tak śmiejesz”, lepiej
czytajcie „Macochę” w samotności. Kreatywność pisarki widoczna jest także w
sylwetce Romy, lekko roztrzepanej i postrzelonej kobiety, która ogromnie
przejmuje się zmarszczkami, jakich przysparza jej nie tylko Kasia, ale również
prowadzenie najpierw kafejki internetowej, gdzie przychodzi psychopatyczny
wielbiciel Barbie, a potem biura matrymonialnego, którego klienci mają czasem
nie byle jakie wymagania, konieczne do spełnienia przez wymarzonego partnera.
Jednym słowem – z Romą na pewno nie będziecie się nudzić.
Mam tylko mały żal do autorki: dlaczego tak krótko? Tę
powieść w formie dziennika czyta się stanowczo zbyt szybko, a wcale nie
chciałam rozstawać się z jej bohaterami. Nie obraziłabym się wcale na
kontynuację; liczę również na to, że Natasza Socha będzie pisać dużo i szybko,
bo lektura jej książki przyniosła mi cudowne odprężenie i świetną zabawę. Jeśli
macie ochotę poznać pomysłową i nietuzinkową kobietę, „Macocha” będzie strzałem
w dziesiątkę. I przymknijcie oko na lekką przewidywalność fabuły – wszechobecny
komizm na pewno Wam to zrekompensuje.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.
Świetna, zabawna powieść. Wielokrotne się przy niej śmiałam do rozpuku.
OdpowiedzUsuńTrzeba być chyba niesamowitym ponurakiem, żeby nie dać się uwieść tej książce;)
UsuńCzytałam już chyba wczoraj pozytywną opinię na temat tej książki i bardzo mnie zachęciła do rozejrzenia się za nią.
OdpowiedzUsuńWedług mnie w pełni zasługuje na same pozytywne opinie, bo jest zwyczajnie świetna:)
UsuńUbawiłam się nieźle podczas lektury :) Masz rację te puenty i zabawne dialogi "robią" książkę.
OdpowiedzUsuńOj tak, "Macocha" jest gwarancją udanej rozrywki:)
UsuńMoże się skuszę, pomimo że stronię od polskich autorów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A ja polskich autorów ubóstwiam:)
UsuńJuż czytałam gdzieś recenzje Macochy i tak się na nią napaliłam,że normalnie muszę przeczytać i to koniecznie! :)
OdpowiedzUsuńI wcale Ci się nie dziwię, na potrzebę relaksu i udanej zabawy jak znalazł;)
UsuńSłyszałam już o niej tyle pozytywów, że naprawdę mam wielką chęć przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTe pozytywy absolutnie zasłużenie;)
UsuńCzytałam już o tej książce i wydaje mi się, że komizm przypadłby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje, ba, nawet jestem tego pewna;)
UsuńMuszę przeczytać ;]
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciła. Lubię formę dziennika, a i sama historia jest niezwykle ciekawa. Mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po tę powieść.
OdpowiedzUsuńStarałam się napisać jak najbardziej zachęcająco:)
UsuńNie liczyłam, że może to być tak dobra książka! Z pewnością kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDobrze czasem dać się zaskoczyć;)
UsuńDzięki, zajrzę w wolnej chwili;)
OdpowiedzUsuńCzytałam u Cyrysi recenzję tej książki i już wtedy powiedziałam sobie, że muszę ją przeczytać. Ty Paulinko jeszcze bardziej do tego mnie przekonałaś. Niesamowita dawka humoru i ciekawa fabuła, to jest to co lubię!
OdpowiedzUsuńAguś, na pewno będziesz się dobrze bawić przy czytaniu, bo po prostu nie może być inaczej;)
UsuńKolejna pozytywna opinia o tej książce, na pewno kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńOby szybciej, niż później, po co odmawiać sobie przyjemności;)
Usuń