Iwona Menzel „Szeptucha”, MG 2014, ISBN 978-83-7779-191-2,
stron 320
Olena nie pamięta swoich rodziców i dopóki nie poszła do
pierwszej klasy, nie poświęcała im zbyt wielu myśli. Ale wtłoczenie w system
szkolny ma swoje wymagania i pytanie nauczycielki o to, czym zajmują się
rodzice, wyrwało Olesię z błogosławionej niewiedzy. Wiejskie dzieci za to były
bardzo dobrze poinformowane i nie omieszkały wspomnieć, że jest bajstrukiem.
Babcia Walentyna, opiekunka dziewczynki, powiedziała jej wtedy, że mama jest u aniołków,
dziewczynka pod kapliczką zasadziła do niej kwiatki i żyły sobie dalej z babcią
we dwójkę. Ale bycie wnuczką szeptuchy nie przysporzyło Oleśce sympatii, a
rzucone w złości do kolegi słowa i ich następstwo spowodowały, że traktowano ją
jak trędowatą.
Akcja „Szeptuchy” toczy się na Podlasiu, w miejscu, w którym
– według Iwony Menzel – „każda grudka ziemi przesycona jest magią, a
przekraczanie granic rzeczywistości wydaje się możliwe” (okładka). Taka też
jest jej książka – magiczna. Muszę przyznać, że choć inaczej wyobrażałam sobie
treść i rozwój fabuły, to tym, co otrzymałam, wcale nie jestem rozczarowana, a
wręcz przeciwnie. Menzel urzeka swoim stylem od pierwszej strony, historią
Olesi „kupuje” czytelnika od samego początku i sprawia, że z niecierpliwością
odwraca się kolejne strony, od razu żałując, że tak szybko ich ubywa.
Pisarka w swojej szóstej powieści wykreowała wieś, w której
wszystko ma swoje miejsce i czas. Choć postęp jej nie omija, to porządek życia
jest taki sam, jak przed wiekami, a wyznacza go tradycja i boskie przykazania.
Chrzciny, pogrzeby i śluby gromadzą całą społeczność; to, że wszyscy wszystko o
wszystkich wiedzą, jest tutaj normą, a z tym, co ludzie powiedzą, należy się
liczyć. Obrazek ten wzbudził we mnie pewien sentyment i nostalgię za tym, co
było kiedyś, jak ludzie dawniej żyli, co było dla nich ważne. Egzystowanie w
zgodzie z naturą i rytmem przyrody wydaje się być prawdziwsze, niż dla
przykładu pogoń za pieniądzem i wyścig szczurów w korporacjach.
Z drugiej jednak strony Menzel z subtelną ironią wypowiada
się o turystach, podążających ślepo za modą właśnie na „prawdziwą wieś”. Wsi
spokojna, wsi wesoła, chciałoby się zakrzyknąć, i udać się do takiej enklawy
polskości, popatrzeć, pooglądać, ale przekonywać się na własnej skórze, jak to
jest wdepnąć eleganckim bucikiem w krowi placek, to już nie jest przyjemność, o
której chciałoby się opowiadać znajomym. O, ale zobaczyć wiejską szeptuchę, na
pewno starą, pomarszczoną i z brodawką na nosie, o tak, to byłoby coś. Taka
wizja miastowego dzikusa, który oczywiście ma o sobie zupełnie odmienne i zawsze
wysokie mniemanie, w zetknięciu z codziennością wsi - nie tą stylizowaną, jak u
Gabrysi Mazurek – wywołuje rozbawienie, ale rodzi także pytanie, czy nie ma w
niej sporej dozy prawdy. Czy faktycznie zwiedzając miejsca oddalone od
„cywilizacji”, nie zachwycamy się czymś, co dla tubylców jest czymś tak
naturalnym i normalnym, jak oddychanie?
Obcowanie z wyobraźnią i piórem Iwony Menzel było samą
przyjemnością. Pisarka stworzyła ciekawych, oryginalnych bohaterów, na tyle
wyrazistych, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie czerpała inspiracji z
własnych doświadczeń, czy aby nie poznała osób, które w całości lub choćby w
części chciała w ten sposób uwiecznić. Jeśli jednak od początku do końca są oni
„produktem” jej fantazji, to tylko pogratulować i podziwiać, że słowami nadała
im takich kolorów. W „Szeptusze” znajdziecie magię, wiarę i zabobony, miłość i
cierpienie, a wszystko to w otoczeniu pól, lasów, łąk, bagien i przydrożnych
kapliczek. Gorąco polecam, Iwona Menzel wie, jak pisać o ludzkim losie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu MG.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.
Jest na mojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, pamiętaj o niej:)
UsuńCiekawie opisałaś tę książkę, może się na nią skuszę...
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak uważasz:) Daj się skusić, nie pożałujesz:)
UsuńGeneralnie nie czuję potrzeby sięgnięcia po tę powieść "na już", ale może kiedyś sięgnę po nią, aby zobaczyć, jak autorka przedstawiła Podlasie - miejsce, które znam od urodzenia. Wiele osób przesadza, kreując Podlasie na województwo praktycznie zupełnie odcięte od świata... Mam nadzieję, że autorka ukazała te miejsce w bardziej odpowiedni sposób.
OdpowiedzUsuńJa Podlasia nie znam, więc nie mogę się wypowiedzieć, Ty w takim razie jesteś do tego odpowiednią osobą, więc gdyby udało Ci się przeczytać "Szeptuchę", to na pewno przeczytam Twoją opinię:)
UsuńDla mnie super powieść, świetna fabuła i jeżeli Ty Paulinko jesteś nią zauroczona, to myślę, że i na mnie wywrze duże wrażenie. Poza tym nie miałam jeszcze przyjemności poznać stylu pisania Pani Iwony:)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz takie klimaty, Aguś, to na pewno:) A zresztą wydaje mi się, że ona jest tak napisana, że nawet przy innych upodobaniach czytelniczych może zrobić wrażenie:)
UsuńJa czytałam jedne z pierwszych powieści autorki, ale trochę mi się już ich treść zatarła;)
Moją uwagę zwrócił tytuł - wszystko co związane z szeptuchami i zielarkami jest mojemu sercu niezwykle bliskie. Lubię też prozę Iwony Menzel. Po Twojej recenzji widzę, że ta książka też będzie ciekawa, więc chętnie w najbliższym czasie po nią sięgnę. (:
OdpowiedzUsuńMnie też najpierw zachęcił tytuł, opis dopiero w drugiej kolejności;)
UsuńJako,że książkę właśnie zaczęłam czytać i od pierwszych stron mnie wciągnęła, zapoznałam się tylko z Twoją opinią:)) cieszę się,że tak chwalisz bo wiem,że i mnie się będzie podobała:))
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, Agunia:) Moim zdaniem jest cudowna:)
UsuńTrochę po łepkach przeczytałam Twoją opinię skupiając się jedynie na opinii a nie fabule. Nie chcę sobie psuć przyjemności lektury, bo już czeka na półce. Sama pochodzę z Podlasia i w moich okolicach są 3 kobiety, które się modlą i jak słyszałam pomagają. Ciekawa jestem jak autorka poradziła sobie z tym zagadnieniem.
OdpowiedzUsuńW pełni rozumiem, bo sama tak robię;)
UsuńOch, to Twoją recenzję też na pewno przeczytam, bo skoro stamtąd pochodzisz, to Twoje spojrzenie na powieść może być inne:)
Zamierzam zabrać się jej lekturę podczas świąt, w wolnym czasie. Czuję, że będzie to uczta czytelnicza.
OdpowiedzUsuńPrzeczucie Cię absolutnie nie myli:)
UsuńPamiętam ją z zapowiedzi, całkiem przyjemna się wydawała. I tak - jak wnioskuje po tekście - jest też w rzeczywistości :) Kiedyś, może, kto wie :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie najlepiej nie czekać na kiedyś;)
UsuńOd jakiegoś czasu mam wielką ochotę na przeczytanie powieści, której akcja rozgrywa się na Podlasiu, które jest bardzo niedocenianym regionem Polski.
OdpowiedzUsuńZ Podlasiem w tle jest jeszcze "Bluszcz prowincjonalny" Renaty Kosin, też ciekawa powieść, polecam, jeśli nie czytałaś:)
UsuńJa kocham Podlasie! Jak tylko tam pojechałam, dosłownie pokochałam to miejsce. Tykocin, Supraśl, Pętowo. Uwielbiam :) Poza tym podlaskie wsie są takie, jakimi chciałabym oglądać polską wieś : nieskalane. A książkę mam w planach, niedługo zaczynam czytać :)
UsuńOch, nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę! :)
UsuńPochodzę z Podlasia i to tutaj mieszkam od urodzenia. Wiem, że kiedy byłam mała, rodzice kilka razy zabierali mnie do takiej szeptuchy, niestety ja z tego nic nie pamiętam. Zresztą w moich okolicach, w kręgach najbliższej rodziny, znajomych, sąsiadów itd. nie ma chyba osoby, która by z takiego "leczenia" nie korzystała. To chyba jest coś, co od dziada pradziada wpisane jest w naszą wschodnią mentalność i mimo iż sama średnio wierzę w te uzdrowicielskie moce, to znam wiele "uzdrowicielskich" historii i wiele osób, którym Szeptucha pomogła, m. in. mojej mamie czy babci.
OdpowiedzUsuńPo książkę sięgnę z ogromną przyjemnością! nawet nie wiedziałam, że taka książka pojawiła się na rynku. Muszę ją przeczytać koniecznie!
To musiało być niesamowite doświadczenie, szkoda, że nie pamiętasz. A historii, o których wspominasz, chętnie bym posłuchała:)
UsuńSkuszę się, oj skuszę...
OdpowiedzUsuńI cieszy mnie to:)
UsuńOch, życie na wsi, jak ja lubię ten motyw w literaturze. Na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJa też, a jak jest w takim ujęciu, to już mi nic więcej nie trzeba;)
UsuńCzytałam zapowiedź tej książki i już wtedy bardzo mnie zainteresowała, dlatego cieszę się, że oceniasz ją tak pozytywnie.
OdpowiedzUsuńZ całą mocą polecam:)
UsuńSzalenie mnie ta książka ciekawi!
OdpowiedzUsuńJa bym chciała, żeby Ci się szalenie spodobała:)
UsuńChciałam, chciałam... a teraz bardzo chcę i bardzo się cieszę, że oceniasz ją pozytywnie. Widząc tytuł recenzji bałam się zajrzeć, bałam się czytać, że będzie źle. Chociaż czytałam wcześniejsze książki autorki i bardzo mi się podobały, to jednak pod skórą czułam strach, że może tym razem zawiedzie. Na szczęście jest dobrze, więc czekam na maj, wtedy będzie moją :)
OdpowiedzUsuńA ja starałam się podejść do niej zupełnie bez oczekiwań, więc tym bardziej jestem zadowolona z wrażeń, jakie mnie spotkały:)
UsuńWczoraj skończyłam tę książkę i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, bo ostatnio spotykam się ze skrajnymi opiniami na jej temat:)
Usuń