Katarzyna Archimowicz „Miłość w Burzanach”, Black Publishing
2014, ISBN 978-83-7536-766-9, stron 456
Greta Marecka pracuje w banku jako analityk. To zajęcie
doskonale odpowiada jej charakterowi, woli pracować w samotności, bo zbyt dużo
ludzi wokół niej nie jest warunkiem koniecznym do funkcjonowania. Podobnie jest
zresztą w życiu prywatnym, jej najbliżsi to mąż Grzegorz i ukochany stryj
Michał. Ten drugi jest księdzem i sprawuje rządy na parafii w Burzanach na
Polesiu, ich rodzinnej miejscowości. Michał, choleryk, u którego najpierw czyn,
a później myśl, ale i serce na dłoni, sam odbudował rodowy dworek, w którym
Greta uwielbia gościć – tam ładuje akumulatory i odpoczywa od zgiełku stolicy.
W okolicy tymczasem pojawia się tajemniczy mężczyzna. Greta
przypadkowo staje się świadkiem jego rozmowy telefonicznej, która budzi w niej
wątpliwości, kim jest ten przystojniak. Cała wieś – gdy Oleg Hawryło kupuje
pobliski, zrujnowany majątek i przystępuje do jego renowacji – rozmyśla nad tym
samym. Czy można mu zaufać, zwłaszcza że nosi się on z wyższością i daje
odczuć, że uważa się za kogoś lepszego od mieszkańców? Czy dwór w Ordach to
tylko chwilowy kaprys bogacza?
Mam ostatnio szczęście do wyjątkowych debiutów. „Miłością w
Burzanach”, pierwszą powieścią Katarzyny Archimowicz, czuję się oczarowana i z
przyjemnością mogę stwierdzić, że to historia w pełni dojrzała, rzetelnie
poprowadzona i idealnie zrównoważona pod kątem ważności poszczególnych wątków i
postaci. Kolejny raz w ostatnim czasie odwołuję się do przekonania: aż trudno
uwierzyć, że to debiut. Archimowicz, nauczycielka i doradca zawodowy, operuje
ciekawym, barwnym językiem, którym doskonale oddała piękno nadbużańskich ziem.
Cieszę się, że polscy autorzy przemycają w swoich utworach miłość do regionów,
które są im bliskie – by wymienić tylko czytane niedawno „Wrzosowiska” Moniki
Rebizant-Siwiło czy „Szeptuchę” Iwony Menzel – a do tego robią to w tak
fantastyczny sposób, że narasta we mnie ochota do poznawania tego, co ma do
zaoferowania nasza ojczyzna. A dzięki takim książkom przekonuję się z całą
mocą, że ma naprawdę dużo.
Konstrukcja bohaterów stawia na wyrazistość i drobiazgowy
rys psychologiczny, choć muszę przyznać, że ci główni – Greta i Oleg – nie do
końca mnie do siebie przekonali. Greta trochę mnie drażniła, choć nie potrafię
sprecyzować dlaczego, bo nie zrobiła niczego takiego, co dawałoby mi powód do
niechęci; natomiast Oleg irytuje swoją butą i pychą, i pewnością, że jest najlepszy,
a pod koniec – uporem, ucieczkami i problemami w odejściu od swoich odwiecznych
przyzwyczajeń i dawno podjętych decyzji. Z kolei bardzo polubiłam Michała,
księdza o wielu obliczach i talentach, w tym kulinarnym – szczególnie dwa jego
przepisy, na kurczaka z rodzynkami i zupę bosmańską, miałabym ochotę
wypróbować, tak pysznie się je czytało. Ale najbardziej intrygujący był Danił –
obok literackich postaci dzieci, to właśnie taki typ bohatera mocno sobie
upodobałam: człowieka, który ukrywa swoją życiową mądrość przed światem, a ten
nie potrafi jej dostrzec i go docenić, traktując - w najlepszym razie - jak nieszkodliwego półgłówka. Postawa Daniła
uświadamia, że nie liczy się, jakie to kolejne dobra materialne człowiek
zgromadzi, ale co ma w sercu i duszy, i jaki z tego zrobi pożytek. I to właśnie
Danił, wioskowy głupek, najszybciej pokazuje swoją wartość.
Muszę wspomnieć o okładce. Rzadko zdarza mi się twierdzić,
że idealnie odpowiada zawartości, ale z tą właśnie tak jest. Kobieta wpasowuje
się w moją wizję wyglądu Grety, natomiast widoczny w oddali las czy też ogród
tchnie pięknem, ale też kusi tajemnicą i obietnicą. Według mnie – cudo.
„Miłość w Burzanach” to powieść przesycona emocjami,
miłością, namiętnością, erotycznym napięciem i spełnieniem, a także odrobiną
magii. Całość daje wrażenie, że autorka dobrze wiedziała, o czym pisze i co
chciała przekazać. Pozostaje tylko miło wspominać lekturę jej książki i liczyć
na to, że Katarzyna Archimowicz szybko napisze następną. Jedną czytelniczkę ma
już na pewno.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Black
Publishing.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.
Z chęcią i ja przyjrzę się bliżej książce ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie nie pożałujesz:)
UsuńUwielbiam takie klimaty, chętnie sięgnę
OdpowiedzUsuńJa też, zwłaszcza że tu się zgrały fajne wątki i przyjemny styl:)
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Ostatnio jest coraz więcej pozycji książkowych, na które mam ochotę.
OdpowiedzUsuńOj tak, tylko czasem jest problem z dotarciem do nich;)
UsuńNie czytam recenzji, bo mam książkę w planach!!
OdpowiedzUsuńSłusznie. Czekam na wrażenia;)
UsuńDzisiaj skończyłam czytać i zabieram się za recenzję :)
OdpowiedzUsuńTajemnicza jesteś, nawet się nie zająknęłaś, czy Ci się podobała;)
UsuńMusze mieć koniecznie tę książkę. Muszę!
OdpowiedzUsuńTeż sądzę, że musisz. A powody widzę co najmniej dwa, debiut i polska autorka:)
UsuńCiekawa książka, mam nadzieję, że wpadnie w moje ręce! :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie. :)
Dzięki, zajrzę w wolnej chwili;)
UsuńPiękna okładka a i fabuła bardzo w moim guście. Już sobie zapisuję ten tytuł. A jeszcze, że to debiut tak dobry to KONIECZNIE!!!
OdpowiedzUsuńWykrzykniki jak najbardziej zasadne:)
UsuńAle cudna okładka. I fabuła też mnie ciekawi, dlatego muszę koniecznie poznać tę książkę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie to jest ta, o której wspominałam, że od niej możesz zacząć poznawanie tego wydawnictwa:)
UsuńOkładka jest piękna. I faktycznie ostatnio trafiasz nie tylko na dobre debiuty, ale na świetne, wartościowe i emocjonalne książki! :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, Kasiu, i bardzo mnie to cieszy:)
UsuńKolejna książka, która mnie zaciekawiła i mam nadzieję, że nie będzie taka dobra... tymczasem Twoja recenzja sprawia, że muszę koniecznie przeczytać tę lekturę, muuuszę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię przekonałam:)
UsuńMiałam wrażenie, ze to będzie nudna i sztampowa powieść. Moje przewidywania okazały się klęską :)
OdpowiedzUsuńJedyny element, który dla niektórych może być odebrany, jako sztampowy, to ucieczka z miasta na wieś, ale mnie się jeszcze taki motyw nie znudził:)
UsuńLubię takie historie. Jeszcze sie nie zabrałam za książke od Ciebie bo mi srednio teraz do Wyzwań pasuje, ale po rewelacyjnych "Marcowych fiołkach" rozmarzyłam się na jakieś takie miłosne historyjki :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, przecież ja nie wymagam, żebyś ją czytała już, wybierzesz ją wtedy, kiedy Ci będzie pasowała:)
UsuńNo ja wiem :) ale ciągle na nią patrzę, bo jest na mojej półce "w poczekalni". No ale skoro złosiłam sie do Wyzwań to tak ja odkładam :) A ten miesiąc w czytaniu mam strasznie senny ...
UsuńPrzyjdzie na nią czas, ja tak mam ze swoimi własnymi książkami, też je odkładam na później, bo pierwszeństwo mają egzemplarze recenzenckie i biblioteczne:)
UsuńNie ma nic lepszego jak trafione debiuty, gorzej jak człowiek musi się męczyć żeby skończyć ;)
OdpowiedzUsuńPrawda, oby tych drugich było jak najmniej;)
Usuń