sobota, 5 kwietnia 2014

Sławomir Koper "Skandaliści PRL"


Sławomir Koper „Skandaliści PRL”, Czerwone i Czarne 2014, ISBN 978-83-7700-144-8, stron 336

Każda epoka historyczna ma swoich skandalistów, osoby, które swoim zachowaniem w znaczący sposób odbiegają od norm powszechnie przyjętych i uznawanych za obowiązujące. Niektórzy zwyczajnie lubią szokować, inni wzbudzają kontrowersje niejako mimochodem, samo im tak wychodzi. Nie inaczej było z okresem Polski Ludowej, który dzięki Sławomirowi Koprowi i jego niniejszemu cyklowi jawi mi się jako czas barwny i ciekawy, a postaci wówczas żyjące i tworzące świat bohemy artystycznej - jako nietuzinkowe osobowości, które kreowały swój wizerunek właśnie jakby na przekór panującej szarzyźnie, w jaką prominenci władzy próbowali wtłoczyć obywateli, tłumiąc wszelkie przejawy indywidualizmu i koloru. Nie wszyscy jednak temu ulegali, pozwalając w pełni zabłysnąć swojej niebanalnej osobowości.

Bohaterów „Skandalistów PRL” jest siedmiu. Zaczynamy od Marka Hłaski, który „uwielbiał szokować swoimi poglądami i zachowaniem. Brutalny cynik i oddany przyjaciel, obiekt adoracji kobiet i człowiek, który wykorzystywał uwielbienie mężczyzn o homoseksualnych preferencjach. Osobnik uzależniony od alkoholu i pisarz o wielkim talencie, może nawet największym w dziejach PRL” (str. 18). Hłasko jako mało kto „świadomie kreował swoją biografię” (str. 19), która w całości złożyła się na obraz buntownika o niespełnionym do końca kunszcie.

Władysław Broniewski, poeta, który na trwałe zapisał się w historii jako twórca wiersza „Bagnet na bron”. Człowiek o skomplikowanej sytuacji osobistej. „Oficer Legionów Piłsudskiego, uczestnik wojny z bolszewikami, a następnie komunizujący poeta, nigdy nienależący jednak do KPP. Więzień sowieckiej Łubianki i zesłaniec do Kazachstanu oraz żołnierz armii Andersa. A po powrocie do kraju człowiek rozczarowany polską wersją komunizmu, głęboko doświadczony przez los utratą ukochanej żony i córki” (str. 91). Przez jego życie przelały się litry alkoholu i chyba tylko jemu był absolutnie wierny przez wszystkie lata.

Leopold Tyrmand, niebieski ptak (doskonale widoczne, kolorowe skarpetki), propagator sportu i jazzu, niesamowity tancerz, autor słynnego „Złego”, debiutu przetłumaczonego na osiemnaście języków, i „Dziennika 1954”, „najlepszego obrazu polskich elit kulturalnych epoki stalinizmu” (str. 164). Głośno kontestował ówczesną sytuację; ostatecznie opuścił kraj i osiadł w Stanach Zjednoczonych, które darzył gorącym uczuciem do ostatnich swoich dni.

Wojciech Frykowski, do którego na stałe przylgnęła etykietka playboya i lekkoducha. Choć wywodził się z zamożnej rodziny, ani myślał przejmować ojcowski biznes. Dużo bardziej interesowały go imprezy (trwające czasem po kilka dni), hazard i kobiety – nie oparła mu się nawet Agnieszka Osiecka (która zresztą wykazywała słabość do niegrzecznych chłopców). Wyjechał do Ameryki, gdzie w brutalny sposób zakończyło się jego życie.

Rafał Wojaczek, utalentowany poeta, który nie udźwignął własnej wrażliwości. Odchorował sytuację rodzinną i separację rodziców, a młodzieńczy bunt spływał alkoholem i rozwijał się w smugach papierosowego dymu. Nałogowo kupował książki, dla nich potrafił oszczędzić na wszystkim innym. Trudności z adaptacją społeczną przy jednoczesnym darze pisania i fenomenalnej pamięci mogłyby świadczyć o zespole Aspergera, ale jak było naprawdę, tego się już nigdy nie dowiemy.

Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz, aktorzy z kultowego „Rejsu” Marka Piwowskiego; największa para „outsiderów polskiego kina” (str. 276), którzy „słynęli z rozrywkowego trybu życia, nie przywiązywali też większej wagi do dóbr doczesnych ani własnego wyglądu”. O ich wyczynach krążą legendy i obaj odeszli przedwcześnie, do czego wybitnie przyczynił się alkohol.

W obliczu tego, jak obecnie wygląda światek celebrytów i do czego zdążyli nas już przyzwyczaić, trzeba przyznać, że mało co potrafi człowieka zgorszyć, przynajmniej tak jest w moim przypadku i treść „Skandalistów” nie wywołała większych kontrowersji, szczególnie że ci, o których wówczas było głośno, dysponowali tym, o czym współczesnym nawet się nie śniło: klasą. Dla mnie była to lektura pełna refleksji zbliżonych do tych, jakie stały się moim udziałem przy okazji „Alkoholu i muz”, innej książki autorstwa Kopra: wybitny talent rzadko idzie w parze ze szczęściem osobistym, a jeśli dodać do tego warunki, w jakich przyszło egzystować, z naturalnymi skłonnościami do buntu i kontestacji, to mamy prosty przepis na sięganie po używki, a przez nie już tylko krok dzieli życie od śmierci. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich postaci przedstawionych przez historyka, ale większości niestety tak.

Jak każda książka Sławomira Kopra, tak i ta pełna jest informacji, anegdot i tych faktów z życia, które sprawiają, że dany bohater staje nam przed oczyma jak żywy; zresztą do takiego właśnie portretowania wybranych przez siebie postaci autor nas przyzwyczaił. I chwała mu za to. „Skandaliści PRL” to kolejna rewelacyjna publikacja, którą gorąco polecam Waszej uwadze. Na koniec mogę powiedzieć tylko tyle, że pragnienie historyka, by „zapisać się w pamięci czytelników nie tylko jako popularyzator II Rzeczypospolitej, ale również jako kronikarz epoki PRL” (str. 309), jest także moim życzeniem, bo to oznacza, że jeszcze wiele doskonałych książek przed nami.       

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Nie tylko literatura piękna”, „Polacy nie gęsi”.

27 komentarzy:

  1. Nie jest to tematyka, która mogłaby mnie zainteresować, także po nią nie sięgnę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś kiedyś zmieniła zdanie, to polecam wszystkie książki Sławomira Kopra;)

      Usuń
  2. Nie wiem, ale chyba tym razem się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjna recenzja! Moje są już bardziej skrótowe - chwilowy brak czasu i nie potrafię się tak rozpisać, a tu taki piękny wstęp stworzyłaś, nie mówiąc o reszcie:) Świetna książka no i mój ukochany Tyrmand:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, nawet nie wiesz, jak mnie cieszą takie słowa, uznanie z Twojej strony dużo dla mnie znaczy:) Tym bardziej, że obie wiemy, jak ciężko napisać coś nowego o kolejnej książce Kopra;)
      Na Tyrmanda to mam wielką ochotę, ciekawe, czy udałoby mi się rozszyfrować postaci "Życia towarzyskiego...".

      Usuń
  4. Ciekawe jest to, że rzeczywiście patrząc na dzisiejszy świat show-businessu, nic już chyba nie jest w stanie nas zszokować. Książka na pewno jest ciekawa, intrygują mnie przeróżne anegdoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W historiach, które stawały się anegdotami, celowali Himilsbach i Maklakiewicz.

      Usuń
  5. Hłasko? Tyrmand? Wojaczek? Właśnie przekonałaś mnie do tego, że muszę się za tą książką rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przy okazji się dowiedziałam, że ich cenisz;)

      Usuń
  6. Nie miałam jeszcze przyjemności z autorem , ale dziękuje za oświecenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma za co, polecam się;) A przyjemność gwarantowana:)

      Usuń
  7. Do kupienia tej książki przekonała mnie sama jej okładka z niezastąpionym Markiem Hłaską. Twoja recenzja tylko potwierdziła to, że czasami warto ocenić książkę po okładce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym ocenianiem po okładce rzeczywiście bywa różnie;)

      Usuń
  8. Koniecznie muszę tę książkę przeczytać...dla niektórych nazwisk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to będzie dobry początek i sięgniesz też po inne książki autora;)

      Usuń
  9. Czasy PRL-u bardzo mnie ciekawią, więc chętnie poczytam o ówczesnych skandalistach :) Bardzo mnie zachęciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  10. O! Tę książkę bardzo chciałabym poznać!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo z przyjemnością przeczytam :D Mam jedną książkę tego autora na półce i mam zamiar w najbliższym czasie poczytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powoli zmierzam do końca, bo już mi się kończą zapasy jego książek i już nad tym ubolewam;)

      Usuń
  12. Kolejna odsłona Kopra:) Magda ma rację super recenzja!!
    Pobudzasz Paulinko coraz bardziej moją ochotę do tego typu literatury:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, jak byś mnie uszczęśliwiła wiadomością, że przeczytałaś i Ci się podobało?:)

      Usuń
  13. Książki o PRL mają coś w sobie... Może w wolnej chwili i na tę się skuszę :) Choć pewnie skandale nie będą dla mnie skandaliczne, patrząc na to, co obecnie gwiazdki wyprawiają - dokładnie tak, jak napisałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak właśnie będzie, teraz mamy tolerancję na wyskoki, więc nic pewnie nie jest w stanie nas zdziwić;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.