Sławomir Koper „Skandaliści PRL”, Czerwone i Czarne 2014,
ISBN 978-83-7700-144-8, stron 336
Każda epoka historyczna ma swoich skandalistów, osoby, które
swoim zachowaniem w znaczący sposób odbiegają od norm powszechnie przyjętych i
uznawanych za obowiązujące. Niektórzy zwyczajnie lubią szokować, inni wzbudzają
kontrowersje niejako mimochodem, samo im tak wychodzi. Nie inaczej było z
okresem Polski Ludowej, który dzięki Sławomirowi Koprowi i jego niniejszemu
cyklowi jawi mi się jako czas barwny i ciekawy, a postaci wówczas żyjące i
tworzące świat bohemy artystycznej - jako nietuzinkowe osobowości, które
kreowały swój wizerunek właśnie jakby na przekór panującej szarzyźnie, w jaką
prominenci władzy próbowali wtłoczyć obywateli, tłumiąc wszelkie przejawy indywidualizmu
i koloru. Nie wszyscy jednak temu ulegali, pozwalając w pełni zabłysnąć swojej
niebanalnej osobowości.
Władysław Broniewski, poeta, który na trwałe zapisał się w
historii jako twórca wiersza „Bagnet na bron”. Człowiek o skomplikowanej
sytuacji osobistej. „Oficer Legionów Piłsudskiego, uczestnik wojny z
bolszewikami, a następnie komunizujący poeta, nigdy nienależący jednak do KPP.
Więzień sowieckiej Łubianki i zesłaniec do Kazachstanu oraz żołnierz armii
Andersa. A po powrocie do kraju człowiek rozczarowany polską wersją komunizmu,
głęboko doświadczony przez los utratą ukochanej żony i córki” (str. 91). Przez
jego życie przelały się litry alkoholu i chyba tylko jemu był absolutnie wierny
przez wszystkie lata.
Leopold Tyrmand, niebieski ptak (doskonale widoczne,
kolorowe skarpetki), propagator sportu i jazzu, niesamowity tancerz, autor
słynnego „Złego”, debiutu przetłumaczonego na osiemnaście języków, i „Dziennika
1954”, „najlepszego obrazu polskich elit kulturalnych epoki stalinizmu” (str.
164). Głośno kontestował ówczesną sytuację; ostatecznie opuścił kraj i osiadł w
Stanach Zjednoczonych, które darzył gorącym uczuciem do ostatnich swoich dni.
Wojciech Frykowski, do którego na stałe przylgnęła etykietka
playboya i lekkoducha. Choć wywodził się z zamożnej rodziny, ani myślał
przejmować ojcowski biznes. Dużo bardziej interesowały go imprezy (trwające
czasem po kilka dni), hazard i kobiety – nie oparła mu się nawet Agnieszka
Osiecka (która zresztą wykazywała słabość do niegrzecznych chłopców). Wyjechał
do Ameryki, gdzie w brutalny sposób zakończyło się jego życie.
Rafał Wojaczek, utalentowany poeta, który nie udźwignął
własnej wrażliwości. Odchorował sytuację rodzinną i separację rodziców, a
młodzieńczy bunt spływał alkoholem i rozwijał się w smugach papierosowego dymu.
Nałogowo kupował książki, dla nich potrafił oszczędzić na wszystkim innym.
Trudności z adaptacją społeczną przy jednoczesnym darze pisania i fenomenalnej
pamięci mogłyby świadczyć o zespole Aspergera, ale jak było naprawdę, tego się
już nigdy nie dowiemy.
Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz, aktorzy z kultowego
„Rejsu” Marka Piwowskiego; największa para „outsiderów polskiego kina” (str.
276), którzy „słynęli z rozrywkowego trybu życia, nie przywiązywali też większej
wagi do dóbr doczesnych ani własnego wyglądu”. O ich wyczynach krążą legendy i
obaj odeszli przedwcześnie, do czego wybitnie przyczynił się alkohol.
W obliczu tego, jak obecnie wygląda światek celebrytów i do
czego zdążyli nas już przyzwyczaić, trzeba przyznać, że mało co potrafi
człowieka zgorszyć, przynajmniej tak jest w moim przypadku i treść
„Skandalistów” nie wywołała większych kontrowersji, szczególnie że ci, o
których wówczas było głośno, dysponowali tym, o czym współczesnym nawet się nie
śniło: klasą. Dla mnie była to lektura pełna refleksji zbliżonych do tych,
jakie stały się moim udziałem przy okazji „Alkoholu i muz”, innej książki
autorstwa Kopra: wybitny talent rzadko idzie w parze ze szczęściem osobistym, a
jeśli dodać do tego warunki, w jakich przyszło egzystować, z naturalnymi
skłonnościami do buntu i kontestacji, to mamy prosty przepis na sięganie po
używki, a przez nie już tylko krok dzieli życie od śmierci. Oczywiście nie
dotyczy to wszystkich postaci przedstawionych przez historyka, ale większości
niestety tak.
Jak każda książka Sławomira Kopra, tak i ta pełna jest
informacji, anegdot i tych faktów z życia, które sprawiają, że dany bohater
staje nam przed oczyma jak żywy; zresztą do takiego właśnie portretowania
wybranych przez siebie postaci autor nas przyzwyczaił. I chwała mu za to.
„Skandaliści PRL” to kolejna rewelacyjna publikacja, którą gorąco polecam
Waszej uwadze. Na koniec mogę powiedzieć tylko tyle, że pragnienie historyka,
by „zapisać się w pamięci czytelników nie tylko jako popularyzator II
Rzeczypospolitej, ale również jako kronikarz epoki PRL” (str. 309), jest także
moim życzeniem, bo to oznacza, że jeszcze wiele doskonałych książek przed
nami.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Nie tylko
literatura piękna”, „Polacy nie gęsi”.
Nie jest to tematyka, która mogłaby mnie zainteresować, także po nią nie sięgnę :P
OdpowiedzUsuńJakbyś kiedyś zmieniła zdanie, to polecam wszystkie książki Sławomira Kopra;)
UsuńNie wiem, ale chyba tym razem się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, wiele tracisz;)
UsuńRewelacyjna recenzja! Moje są już bardziej skrótowe - chwilowy brak czasu i nie potrafię się tak rozpisać, a tu taki piękny wstęp stworzyłaś, nie mówiąc o reszcie:) Świetna książka no i mój ukochany Tyrmand:)
OdpowiedzUsuńMagda, nawet nie wiesz, jak mnie cieszą takie słowa, uznanie z Twojej strony dużo dla mnie znaczy:) Tym bardziej, że obie wiemy, jak ciężko napisać coś nowego o kolejnej książce Kopra;)
UsuńNa Tyrmanda to mam wielką ochotę, ciekawe, czy udałoby mi się rozszyfrować postaci "Życia towarzyskiego...".
Ciekawe jest to, że rzeczywiście patrząc na dzisiejszy świat show-businessu, nic już chyba nie jest w stanie nas zszokować. Książka na pewno jest ciekawa, intrygują mnie przeróżne anegdoty.
OdpowiedzUsuńW historiach, które stawały się anegdotami, celowali Himilsbach i Maklakiewicz.
UsuńHłasko? Tyrmand? Wojaczek? Właśnie przekonałaś mnie do tego, że muszę się za tą książką rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńA przy okazji się dowiedziałam, że ich cenisz;)
UsuńNie miałam jeszcze przyjemności z autorem , ale dziękuje za oświecenie
OdpowiedzUsuńA nie ma za co, polecam się;) A przyjemność gwarantowana:)
UsuńDo kupienia tej książki przekonała mnie sama jej okładka z niezastąpionym Markiem Hłaską. Twoja recenzja tylko potwierdziła to, że czasami warto ocenić książkę po okładce:)
OdpowiedzUsuńZ tym ocenianiem po okładce rzeczywiście bywa różnie;)
UsuńKoniecznie muszę tę książkę przeczytać...dla niektórych nazwisk.
OdpowiedzUsuńMoże to będzie dobry początek i sięgniesz też po inne książki autora;)
UsuńCzasy PRL-u bardzo mnie ciekawią, więc chętnie poczytam o ówczesnych skandalistach :) Bardzo mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to ogromnie:)
UsuńO! Tę książkę bardzo chciałabym poznać!
OdpowiedzUsuńNa pewno jest tego warta:)
UsuńOoo z przyjemnością przeczytam :D Mam jedną książkę tego autora na półce i mam zamiar w najbliższym czasie poczytać :D
OdpowiedzUsuńJa powoli zmierzam do końca, bo już mi się kończą zapasy jego książek i już nad tym ubolewam;)
UsuńKolejna odsłona Kopra:) Magda ma rację super recenzja!!
OdpowiedzUsuńPobudzasz Paulinko coraz bardziej moją ochotę do tego typu literatury:)
A wiesz, jak byś mnie uszczęśliwiła wiadomością, że przeczytałaś i Ci się podobało?:)
Usuń:)
UsuńKsiążki o PRL mają coś w sobie... Może w wolnej chwili i na tę się skuszę :) Choć pewnie skandale nie będą dla mnie skandaliczne, patrząc na to, co obecnie gwiazdki wyprawiają - dokładnie tak, jak napisałaś!
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak właśnie będzie, teraz mamy tolerancję na wyskoki, więc nic pewnie nie jest w stanie nas zdziwić;)
Usuń