Iwona Kienzler „Europa jest kobietą. Romanse i miłości
sławnych Europejek”, Bellona 2014, ISBN 978-83-11-13150-7, stron 312
Przywykliśmy chyba do tego, by każdą postać historyczną
traktować jak pomnik, mając na względzie głównie zasługi, to, co zrobiła dla
kraju i obywateli, czym zasłynęła, lub odwrotnie, pamiętając o tym, co
przyniosło jej hańbę na tyle, że stała się symbolem porażki czy zdrady. Tak też
jesteśmy uczeni, mówimy o bohaterze dobrze lub źle, ale w kontekście jego
działalności. A przecież każdy, kto zapisał się na kartach historii, był przede
wszystkim człowiekiem, miał wady i zalety; jak większość z nas, dopadały go
różne nastroje, doznawał uczuć o wielu barwach, kochał i nienawidził. Jest
jednak grono historyków, którzy nie zapominają o tym czysto ludzkim aspekcie.
Należy do nich Iwona Kienzler, autorka licznych publikacji, w którym przybliża
nam historię z innego, niż zazwyczaj, punktu widzenia. W najnowszej zajęła się
kobietami, które znajdowały się u szczytów władzy, przez co znacząco wpłynęły
na dzieje Europy. Wybór postaci był subiektywny, ale bez wątpienia udało jej
się stworzyć zestawienie postaci godnych uwagi.
My, Polacy, również mamy swoją Klotyldą, a konkretnie pochodzącą
z Czech Dobrawę, żonę Mieszka I, za pośrednictwem której władca przyjął
chrześcijaństwo. Mało kto ma świadomość (ja nie miałam), że Dobrawa i Mieszko,
obok Bolesława Chrobrego, doczekali się córki Świętosławy (Sygrydy), która
została królową Szwecji, Danii, Anglii i Norwegii, ponadto „stała się bohaterką
pięknych skandynawskich sag”, a „jej dwaj mężowie, jak i synowie swoimi czynami
zapisali się w historii Europy jako wybitni władcy i wojownicy” (str. 36).
Kolejna postać to Eleonora Akwitańska, królowa Francji,
późniejsza żona Henryka II Plantageneta, matka Ryszarda Lwie Serce i Jana Bez
Ziemi, która przyczyniła się do wybuchu wojny stuletniej, „sporu o koronę i
terytorium królestwa Francji, jaki wybuchł między Walezjuszami, a
Plantagenetami” (str. 70). W konflikcie tym swoją rolę – obok Joanny d’Arc –
odegrała Agnès Sorel, kochanka Karola VII, pierwsza oficjalna metresa w
dziejach Francji, która potrafiła pchnąć kochanka do działania; jako patriotka
robiła wszystko, żeby zmobilizować zniechęconego władcę do walki i pozbycia się
wrogów z ojczyzny.
Prekursorką Unii Europejskiej można by nazwać Małgorzatę I,
której udało się połączyć władane przez siebie kraje: Danię, Norwegię, Szwecję,
w jeden twór: unię kalmarską. Jako władczyni odznaczała się roztropnością i
elastycznością, w polityce zagranicznej stawiała na ostrożność, miała głowę do
kwestii finansowych. Również Hiszpania miała swoją wielką królową, mianowicie
Izabelę Kastylijską – to jej udało się zjednoczyć podzielony kraj oraz pozbyć
się okupujących go Maurów; to ona wysłała w podróż Krzysztofa Kolumba. Była
matką Katarzyny Aragońskiej, pierwszej żony Henryka VIII. Cieniem na jej
panowaniu kładą się prześladowania Żydów i muzułmanów, które nie pozwalają
wynieść „arcykatolickiej królowej” (str. 107) na ołtarze.
Elżbieta I, królowa Anglii, na tyle mocno zaistniała w
historii, że po dziś dzień inspiruje twórców książek i filmów; od jej imienia
nazwano nawet całą epokę. Choć ta córka Henryka VIII ślubowała, że nigdy nie
wyjdzie za mąż i kreowała się na królową-dziewicę, nie stroniła od uciech
alkowy, a słabość do młodych, przystojnych mężczyzn miała do końca życia.
Miłość, także ta fizyczna, spełniała ogromną rolę w życiu
Margot, królowej Nawarry, córki Katarzyny Medycejskiej i żony Henryka Burbona,
którą cechował niespożyty apetyt seksualny. Mimo upływu lat, wielbicieli i
kochanków nie ubywało, a wręcz zmieniała ich jak rękawiczki.
W polskich dziejach zapisała się Maria Kazimiera d’Arquien,
zwana Marysieńką, żona Jana III Sobieskiego. Ich korespondencja pełna jest
uczuć, także dotykających erotyki, ale na czoło wysuwa się miłość i tęsknota.
Łączące ich uczucie miało wpływ na jego działalność polityczną.
Choć dla Rosji Katarzyna Wielka zrobiła bardzo dużo, Polacy
nie mają żadnych powodów, by darzyć carycę jakimkolwiek cieplejszym uczuciem.
Miała romans ze Stanisławem Augustem Poniatowskim, który za jej wsparciem
został królem. Choć próbował osiągnąć niezależność, to jego kochanka i tak
doprowadziła do rozbiorów.
Ostatnia przedstawiona kobieta to królowa Wiktoria, zwana
babką Europy, ponieważ jej potomkowie po dziś dzień zasiadają na tronach
kontynentu. Choć dziś jej epoka kojarzy się z surowością moralno-obyczajową, to
jej symbol, czyli monarchini, miała wybujały temperament, który nijak miał się
do prezentowanego na zewnątrz wizerunku wdowy (po śmierci ukochanego męża
Alberta).
Zasugerowałam tylko miejscami, jak wyglądało życie prywatne
(choć trudno mówić tu o prywatności, skoro często romanse władczyń były
tajemnicą poliszynela) kobiet sportretowanych przez Iwonę Kienzler. Każdą z
nich przedstawiła w bardzo ciekawy sposób, a lektura kolejnych rozdziałów była
czystą przyjemnością. Z największym zainteresowaniem przeczytałam fragment
poświęcony królowej Margot, bo choć samo jej imię nie było mi obce, to jednak o
jej życiu nie wiedziałam zbyt dużo. Trochę żałuję, że autorka nie poświęciła
więcej uwagi królowej Wiktorii, za to rozpisała się o Elżbiecie I, ale wynika
to z faktu, że sylwetka tej drugiej władczyni angielskiej jest mi już dobrze
znana z innych lektur, a dowiedziałabym się chętnie więcej o Wiktorii, ale jest
to odczucie całkowicie subiektywne, więc proszę się nim nie sugerować. Kienzler
starała się udowodnić, że uczucia kobiet nie pozostawały bez związku z losami
krajów i narodów, i moim zdaniem, w pełni jej się to udało. „Europa jest
kobietą” to znakomity punkt wyjścia do poznania pań, bez których dzieje naszego
kontynentu mogły potoczyć się zupełnie inaczej.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Bellona.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Nie tylko
literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.
Ale Ty masz tempo czytania :)) Podziwiam!
OdpowiedzUsuńBo u mnie to idzie falami, czasem jest tak, że książki same się czytają i wtedy mam kilka recenzji na zapas;)
UsuńBardzo mnie ciekawią książki Iwony Kienzler. Muszę się za nimi rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńPorusza ciekawą tematykę i robi to w przystępnym stylu, więc warto ją poznać:)
UsuńNie jestem to mój ulubiony gatunek literacki, dlatego nie będę się zmuszać, ale cieszę się, że "Europa jest kobietą" Tobie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci szczerze, że z historii niektórych bohaterek można by stworzyć całkiem interesujące powieści, pełne uczuć, które mogłyby przypaść Ci do gustu, nawet jeśli wolisz współczesne realia:)
UsuńWidzę, że ostatnio króluje u Ciebie literatura historyczna. Ciekawy temat, na pewno warty poczytania.
OdpowiedzUsuńOj tak, i taka tendencja na pewno się utrzyma, bo w zgromadzonych zapasach prawie sama historia:)
UsuńJakoś jeszcze nie jestem na takim etapie czytelniczym, u mnie jeden wielki miszmasz gatunkowy :))
OdpowiedzUsuńCzyli masz etap poszukiwań:) I dobrze, nie ma się co zamykać na jeden tylko gatunek;)
UsuńLubię książki dotyczące historii, a gdy ujęcie jest nieco inne niż standardowe - jest jeszcze ciekawiej. Czytanie o jakiejś postaci, która dotąd była tylko wzmianką gdzieś w tekście, dostrzeganie różnych aspektów jej życia, to coś naprawdę fascynującego. Chętnie zajrzę do tej książki. (:
OdpowiedzUsuńDzięki takim książkom okazuje się, że historia może być naprawdę ciekawa:)
UsuńZ tego typu historiami mam ten problem, że najlepiej je przyswajam, gdy ktoś mi o nich ciekawie opowiada. ;)
OdpowiedzUsuńEch, no to szkoda, że mamy do siebie tak daleko, bo bym Ci poopowiadała:)
UsuńTeż nie wiedziałam o Świętosławie! Skoro lubisz takie historyczne książki o kobietach, to może "Gorsza płeć" Marii Boguckiej Cię zaciekawi ;)
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam od razu, co mają u mnie w bibliotekach tej autorki i tej, którą polecasz akurat nie ma, ale jest o Bonie i Annie Jagiellonce, więc nazwisko zapisałam:)
UsuńKocham historię i uwielbiam tego typu książki, ale chyba podziękuję za wszystkie publikacje Iwony Kienzler. Wystarczy mi to, co zrobiła z Konopnicką. Przedstawiła ją jako lesbijkę, kobietę "wyzwoloną" i niemalże wojowniczkę o prawa LGBT. Konopickiej jako patriotki w jej opracowaniu jakoś nie widać.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie mieć inne zdanie. Po pierwsze, celem publikacji Kienzler o Konopnickiej nie była raczej jej działalność zawodowa, że tak to ujmę. A po drugie, nie uważam, że zrobiła z poetki lesbijkę, bo nawet jeśli była nią w rzeczywistości, to nie widzę w tym nic zdrożnego ani gorszącego, ale to już chyba kwestia poglądów. Przedstawiła ją jako postać wcale nie kryształową i cieszę się, że tak właśnie postąpiła, bo wystawiając jej pomnik, dostalibyśmy do ręki kolejny podręcznik, a nie o to chodziło. Dla mnie literatura odbrązawiająca jest cenna, bo daje nowe spojrzenie na bohaterów znanych z historii.
UsuńTeż lubię odbrązawianie bohaterów. Ale jest różnica między przedstawianiem ich życia prywatnego a tworzenie nowej osoby na podstawie mało wiarygodnych przesłanek. Część publicystów to, co dzieje się obecnie z Konopnicką nazywa wprost nagonką na pisarkę. Mogę polecić Ci książki Sławomira Kopra. Może trochę plotkarskie, ale naprawdę ciekawe. Recenzję dwóch z nich znajdziesz na moim blogu. Zapraszam :)
UsuńNie sądzę, żeby Kienzler swoją publikacją włączała się w nagonkę. Uważam, że nawet jeśli związek Konopnickiej z partnerką wykraczał poza przyjaźń, to cóż z tego, ale zgodzę się, że wykorzystywanie jej jako patronki ruchów, o których wspominasz, jest nadużyciem.
UsuńKoper u mnie zrecenzowany prawie w całości, jeśli chodzi o dwudziestolecie i PRL:)
Brzmi interesująco. Lubię taką tematykę, wprawdzie przedstawiono tej książce kobiety którymi raczej się nie interesuję, jakoś szczególnie, ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńPoza czasem, a wiem, że jest cenny, nic nie tracisz i spróbować zawsze możesz:)
Usuń