Małgorzata Thiele „Trzy panie w samochodzie, czyli sekta
olimpijska”, Nasza Księgarnia 2014, ISBN 978-83-10-12541-5, stron 288
Marta od pewnego czasu jest bardzo nieatrakcyjna towarzysko,
a to z tego powodu, że się rozwiodła. Krąg wspólnych znajomych musiał
opowiedzieć się po którejś ze stron, więc w kontakty z nimi wkradło się
skrępowanie. Co ciekawe, jej mąż, choć zdążył założyć nową rodzinę – z
dziewczyną w wieku ich syna – i ponownie zostać ojcem, w osobie Marty widzi
teraz punkt konsultacyjno-doradczy do spraw, którymi nie chce kłopotać swojej
nowej małżonki. A Martę przecież może, w końcu dobrze go poznała przez tyle
lat. Kobieta dzieli swój czas między samotny dom, bo syn się wyprowadził, a
pracę w bibliotece, gdzie pojawia się między innymi „pani w niebieskim”,
przypominająca sobie szkolne lektury, oraz Frustrat, lubujący się w narzekaniu
na wszystko, co tylko się da.
„Trzy panie w samochodzie” to kolejna powieść wydana w serii
„Babie lato”. Dotychczas przeczytałam wszystkie z wyjątkiem jednej i każda z
nich, w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze odpowiadała moim gustom,
więc ciepło je wspominam. Nie inaczej będzie z książką Małgorzaty Thiele,
ponieważ to również jest lekka i sympatyczna historia, choć wbrew pozorom nie
tylko o rozrywkę w niej chodzi. Jako że bohaterki dobiegają pięćdziesiątki,
jednym z wyzwań, z jakim muszą się zmierzyć, jest odcięcie pępowiny i
wyprowadzka dorosłych już dzieci z rodzinnego gniazda. I o ile Marcie przyszło
to w miarę naturalnie, ponieważ szybko dotarło do niej, że taka jest kolej
rzeczy, o tyle Bożence bardzo trudno się z tym pogodzić. Przyzwyczaiła się do
takiego trybu życia, że wszyscy spędzają czas razem, a jej rolą jest ich
spajanie, dlatego uporczywie nie chce wypuścić swojego dwudziestopięciolatka
spod matczynych skrzydeł. Ale wobec sytuacji, w jakiej się znajdą podczas
jednej z podróży, Marta uświadomi jej niekonsekwencje, w jakie się zamotała.
„Ciociowanie” napotkanemu Bartkowi pozwoli spojrzeć z dystansem, a zresztą
przyjaciółki skwapliwie podpowiedzą jej, że zawsze mogło być gorzej i syn mógł
wybrać inną drogę.
Choć rozwód jest na pewno trudny do przejścia i może być
traktowany w kategoriach porażki, to Thiele na przykładzie Marty i Jolki
pokazuje, że nie jest to koniec świata. Oczywiście, że jest przykro, że odczuwa
się pustkę, a dotychczasowe przyzwyczajenia muszą iść w kąt, bo nie ma ich z
kim dzielić. Ale po gorszych chwilach zawsze przychodzą te lepsze, trzeba tylko
o tym pamiętać i nie zamykać się na rzeczywistość, która może nie powiedziała
jeszcze ostatniego słowa i chce pozytywnie zaskoczyć. Choćby nową miłością, a
na nadmiar wrażeń Marta nie będzie mogła narzekać, bo podobno od przybytku
głowa nie boli...
Małgorzata Thiele udowadnia, że debiutować można w każdym
wieku. Ona odkryła nową drogę, będąc w przedziale 50 +, jak to sama określiła;
jej bohaterki, w podobnym wieku, także pokazują, że metryka nie jest żadną
przeszkodą, by móc czerpać z życia pełnymi garściami. Dzięki autorce założyłam
na chwilę różowe okulary i przypomniałam sobie, że szczęście jest czasem bardzo
blisko, wystarczy tylko się odważyć i po nie sięgnąć.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.
Fajnie się zapowiada! Chyba się zdecyduję i sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, odpręża i relaksuje:)
UsuńTeż uważam, że metryka nie jest żadną przeszkodą, by móc czerpać z życia pełnymi garściami. Moja babcia chociaż miała 86 lat, duchem stanęła na 25. Interesująca powieść. Wprawdzie na razie nie mam czasu na kolejne pozycje książkowe, ale w wolnym czasie będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała być pogodną staruszką, idącą z postępem i nie narzekać, że za moich czasów...;)
UsuńUwielbiam książki z tej serii. Z pewnością będę jej wypatrywać.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie jedna z moich ulubionych serii:)
UsuńNie czytałam nic z tej serii i nie mówię nie, bo czasem lubię porzucić jakiegoś truposza dla obyczaju
OdpowiedzUsuńPewnie, odmiana czasem jest wskazana;)
UsuńZaczynać od nowa w tym wieku, to nie lada wyzwanie. Ja również uwielbiam tę serię, z chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, bo jednak do utartego trybu życia człowiek szybko się przyzwyczaja, a przestawić się nie jest prosto.
UsuńMam kochana podobne odczucia względem serii Babie lato, są takie lekkie, ale i typowo o życiu. chciałabym wszystkie zgromadzić do swojej biblioteczki.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bo pod przystępną i zabawną formą, kryje się w nich coś więcej:) Ja mam tylko Kasię Bulicz i tę, resztę czytałam z biblioteki;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki z tej serii, ale bardzo bym chciała, muszę baczniej przeglądać biblioteczne półki.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, moja biblioteka w tę serię akurat jest porządnie zaopatrzona;)
UsuńJa też uważam, że debiutować można w każdym wieku. Tytuł kojarzy mi się nie wiedzieć czemu z "Trzema panami w łódce, nie licząc psa";)
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że bohaterka jest bibliotekarką i sporo nawiązań do literatury przez powieść się przewija, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby podobieństwo tytułu było zamierzone:)
UsuńPodoba mi się takie podejście, tzn. wyjście poza metryczkę i życie całą sobą bez względu na wiek.
OdpowiedzUsuńMnie też, chciałabym je stosować na co dzień, choć nie wiem, czy mi to wychodzi;)
Usuń