Paweł Szlachetko „Ballada o kuternogach”, Prószyński i S-ka
2013, ISBN 978-83-7839-516-4, stron 480
Antoni Walicki, zwany Bajerantem lub Tolem. Mateusz
Sarnecki. Andrzej Krzywicki, pseudonim Krzywy. Mieli po trzydzieści parę lat,
gdy ich niczego sobie „karierę” złodziei przerwała jedna nieudana akcja. Wyrok?
Dwadzieścia lat odsiadki. Był schyłek lat siedemdziesiątych, gdy wolność
została za więzienną kratą. Lata mijały, oni nie młodnieli i im bliżej było
wyjścia, tym bardziej obiecywali sobie, że od teraz będą wieść uczciwe życie
porządnych obywateli, by już nigdy nie wrócić do egzystowania według rozkazów i
rygoru wyznaczanego przez strażników.
Przyszedł rok 1994 i warunkowe zwolnienie. Nie przewidzieli
tego, jak bardzo świat się zmienił.
Poprzedni, jedynie słuszny, ustrój odszedł
w niepamięć, powoli zaczynała się też zmieniać mentalność ludzi. Do swoich
planów podeszli bardzo poważnie, myśląc, czym by się tu zająć. Genialne pomysły
mieli dwa: najpierw sprzedaż pyz domowej roboty (co wzbudziło niechęć konkurencji
wobec ich sukcesu), potem trio wokalno-muzyczne. Szybko okazało się jednak, że
los szykuje im niespodziankę. Spotkany przypadkowo policjant, którego mieli
nadzieję już nigdy w życiu nie oglądać, wciąga ich w brutalną rozgrywkę, mającą
na celu ukrócenie działalności międzynarodowego gangu. Czy wobec trudności ze
znalezieniem normalnej pracy, koledzy zdecydują się na wyciągnięcie z sytuacji
korzyści dla siebie?
Muszę przyznać, że bardzo opornie szło mi wgryzienie się w
fabułę i po stu stronach byłam bliska odłożenia „Ballady o kuternogach”. Ale
nie, zawzięłam się i okazało się, że to była bardzo dobra decyzja. Te trudności
wynikały z faktu, iż narracja prowadzona jest niejednolicie, czasy akcji są
wymieszane, postaci się mnożą, a poszczególne wątki można sobie uporządkować w
głowie dopiero na finiszu. Druga połowa książki jest zdecydowanie bardziej
dynamiczna, napięcie narasta, a wraz z nim także sympatia do głównych
bohaterów, trzech panów, którzy najlepsze lata mają już za sobą, zdrowie też
już nie takie, jak dawniej, a na dodatek muszą uporać się z przeskokiem
cywilizacyjnym, jaki dokonał się bez ich udziału. Tym, co będzie ich najmocniej
szokować, jest zupełnie inny rodzaj myślenia obywateli, którzy uwolnili się z
kajdan zniewolenia. Wpłynęło to również i niestety na ich fach.
Tolo, Mateusz i Krzywy wychowali się na warszawskiej Pradze,
a szlify „zawodu” zdobywali u mistrzów i królów przedwojennych ulic oraz
straganów. Dla nich samych i terminujących uczniów najważniejszy był honor.
Honor złodzieja i kieszonkowca to może nie brzmi dobrze, ale tak właśnie było i
wszyscy się tego trzymali. Naczelną zasadą była kultura, uprzejmość, działanie
tak, by wzięty na celownik osobnik w niczym się nie zorientował, a przede
wszystkim – mowy nie było, żeby kogoś skrzywdzić fizycznie. Teraz właśnie na
tkwiącą w rozkroku między starym, a nowym Pragę, wkraczają bandyckie obyczaje,
którym należy się przeciwstawić. W końcu od czego zdobywane latami
doświadczenie, spryt i siła przyjaźni?
W interesujący sposób udało się przedstawić autorowi
transformację ustrojową po upadku komuny, a zwłaszcza to, jak odbiło się to na
zwykłych ludziach. Świetnie też odmalował koloryt praskich podwórek i bazarów,
na których zawsze coś się działo. Stylowy język i poczucie humoru dopełniają
dzieła. Obcowanie z prozą Pawła Szlachetki było ciekawym przeżyciem
czytelniczym, które polecam Waszej uwadze.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści
obyczajowe”, „Polacy nie gęsi” oraz „Trójka E-PIK”.
Ciekawa pozycja, jak kiedyś mi wpadnie w ręce to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam, zawsze to coś trochę innego;)
UsuńPiszesz, że narracja prowadzona jest niejednolicie. Trochę mnie to martwi, bo boję się, że będę miała problem z wdrożeniem się w fabułę, dlatego na razie jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie byłoby inaczej, ale mnie naprawdę ciężko szło;)
UsuńBrzmi ciekawie, ale teraz chyba by do mnie ta książka nie trafiła. Ostatnio jakoś ciężko mi się skupić, więc te wszystkie trudności przy czytaniu mogłyby mnie przerosnąć.
OdpowiedzUsuńU mnie na razie ze skupieniem się jest ok, a i tak miałam problem, więc może faktycznie nie ten czas;)
UsuńJeśli wpadnie w moje ręce w jakimś luźniejszym książkowo momencie, jest szansa, że przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoże na wakacje się przyda;)
UsuńHmnn Hmnnn sama nie wiem, wydaje się ciekawa, ale czy ja się wgryzę? Chociaż nie mówię nie:))
OdpowiedzUsuńWgryziesz się, spokojnie, jak tylko się zaprzesz i przebrniesz ten trochę zawiły początek, to potem jest już spoko;)
UsuńTransformacja ustrojowa po latach komuny to temat rzeka. Książka wydaje się być godna uwagi.
OdpowiedzUsuńŻebym tak jeszcze częściej spotykała ten motyw w literaturze, to byłoby super;)
UsuńPowiem że może być to interesująca lektura, rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńZachęcam, dla mnie była to też jakaś odmiana, bo częściej u mnie autorki, niż autorzy;)
UsuńKiedyś, Stanisław Grzesiuk, śpiewał: „Nie masz cwaniaka nad warszawiaka”. I o takich właśnie warszawiakach jest ta książka.
OdpowiedzUsuńPerypetie trzech opryszków czyta się lekko i z humorem.
Trafne podsumowanie:)
Usuń