Katarzyna Kołczewska „Kto, jak nie ja?”, Prószyński i S-ka
2013, ISBN 978-83-7839-610-9, stron 480
Anna Słabkowska jest lekarzem, ale przestała już przyjmować
pacjentki i jest na niekończącym się urlopie. Towarzystwo ma według siebie
idealne – butelki z alkoholem i leki, tylko nie widzieć czemu, innym bardzo
przeszkadza ten jej sposób na przetrwanie kolejnych dni. Odbiera co piąty
telefon, żeby było wiadomo, że żyje. W jednym z nich jest propozycja spędzenia
świąt z rodziną jej siostry; w drugim – wiadomość o wypadku siostrzenicy i jej
męża. Gosia i Paweł giną w wypadku samochodowym, z którego bez szwanku wychodzi
tylko trzyletnia Ola. Matka Gosi, a siostra Anny, Magda, dostaje rozległego
zawału, jej mąż nie nadaje się do niczego i nagle okazuje się, że Anna jest
jedyną osobą, która może zająć się osieroconą dziewczynką.
„Kto, jak nie ja?” to niezwykle wyrazisty debiut. To
historia pełna smutku i goryczy, która konfrontuje z niejednym trudnym tematem.
Nie ma co ukrywać, ta książka przeczołgała mnie psychicznie. Wzbudziła szereg
emocji, choćbym nie wiem jak się starała zachowywać dystans. Obok takiej dawki
lęku, strachu, wściekłości nie da się przejść obojętnie. Ta opowieść jest do
bólu prawdziwa, bardzo realistyczna i nie ma w niej ani grama słodyczy czy
bajkowości w stylu „i żyli długo i szczęśliwie”. To po prostu samo życie.
Historia Anny jest przejmującym i przytłaczającym studium
alkoholizmu. Mocne trunki przynosiły kobiecie ukojenie i zapomnienie, wyłączały
myślenie i chęć roztrząsania własnego życia, które nie ułożyło się, jak trzeba,
kariery lekarskiej i wreszcie tragedii rodzinnej, czyli wszystkich demonów z
przeszłości. Tej nie dawało się zmienić, wyrzucić z głowy też nie, tylko alkohol
dawał tę cudowną ulgę. Ale boski eliksir miał też wadę: czasem się po nim
trzeźwiało, a wtedy problemy atakowały ze zdwojoną siłą, chęć, a potem już
konieczność, napicia się narastała, a to tylko potęgowało błędne koło, w jakim
Anna się znalazła. Dopiero pojawienie się w jej domu Oli zmusi kobietę do prób
walki z nałogiem.
Wspólne dzieje Anny i Oli mogą wywoływać kontrowersje.
Owszem, kibicuje się kobiecie, wspiera się ją myślami, ale gdy spojrzeć na to z
drugiej strony, rodzą się wątpliwości. Bo gdybyśmy usłyszeli o takiej historii
w mediach, to czy byłoby tak samo? Chcielibyśmy, żeby los małej dziewczynki
złożono w ręce niemłodej już alkoholiczki, która nie radzi sobie sama ze sobą,
a cóż mówić o dziecku? Działania osób reprezentujących system opieki społecznej
w powieści mogą wzbudzać niechęć, ale gdy pochylić się nad nimi głębiej, można
dostrzec ich racje. Zasadne staje się też pytanie, czym tak właściwie jest to
szumne hasło „dobro dziecka”, które znajdzie się w takiej sytuacji, jak Ola?
Chciałoby się, żeby decydowało indywidualne podejście, ale obawiam się, że
częściej na pierwszym planie są procedury i przepisy, a nie zdrowy rozsądek, o
empatii nie wspominając. To takie moje refleksje pod wpływem fabuły.
Nie ma się co oszukiwać, Anna nie jest kryształowa. Lata
spędzone w samotności zrobiły swoje, więc egoizm ma się u niej dobrze. Dopiero
z czasem doktor Słabkowska pozna, czym jest poświęcenie, ale i nauczy się
prawdziwie kochać, nie tylko Olę, ale także częściowo samą siebie. Nie będzie
to jednak możliwe dotąd, dopóki sobie nie wybaczy, nie pogodzi się z
przeszłością. Jednak postać Anny to nic w porównaniu z Magdą. Rzadko mi się to
zdarza, ale tę bohaterkę miałam ochotę rozszarpać na strzępy. Ciśnienie mi się
podnosiło, gdy się pojawiała i nie przyjmuję do wiadomości takiego obrazu
dziadków, jaki wykreowała Kołczewska, wolę sobie żyć w świecie ułudy.
Niniejszą powieść można podsumować krótko: więcej takich
debiutów! Oryginalna historia, emocjonująca i emocjonalna, zestawiająca
nieszczęście dziecka z samotnością i niechęcią do samej siebie dorosłej,
uzależnionej kobiety. „Kto, jak nie ja?” na pewno na długo zostanie w mojej
pamięci.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści
obyczajowe”, „Polacy nie gęsi” oraz "Trójka E-PIK".
Mam nadzieję, że znajdę tą lekturę w bibliotece, bo bardzo mnie zaciekawiłaś swoją opinią o niej :) A ja bardzo lubię książki polskich pisarzy, więc tym bardziej mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło :)
Ja miałam ją z biblioteki, więc może i u Ciebie jest szansa:)
UsuńBardzo interesująco, do tego polski autor i debiut. Okładka również mi się podoba.. Oj chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się to uda:)
UsuńMiałam okazje czytać tę książkę jeszcze przed premierą i muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak emocjonującego debiutu. Historia naprawdę poraża i wzrusza.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację w każdym słowie:)
UsuńJa coraz częściej miło rozczarowuje się debiutami, dlatego i po ten chętnie sięgnę
OdpowiedzUsuńDopracowany w każdym calu jest ten debiut, więc tym bardziej zachęcam:)
UsuńSama okładka zachęca do przeczytania. Lubię emocjonujące książki, więc myślę, że ta idealnie trafia w moje gusta i spodoba mi się. Zapamiętam tytuł!
OdpowiedzUsuńGwarantuję Ci, że emocji nie zabraknie:)
UsuńTematyka jak najbardziej dla mnie. Do tego polska autorka, debiut i piękna okładka. Same plusy. Muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie pozostawi Cię obojętną:)
UsuńJaka pozytywna recenzja. Studium alkoholizmu w wykonaniu polskiej autorki, ja to kupuję.
OdpowiedzUsuńNie mogło być inaczej, tyle emocji i przeżyć, musiała być pozytywna;)
Usuń"Przeczołgała mnie psychicznie" Pauluś super to podsumowałaś!! Tych słów własnie mi brakowało po przeczytaniu np. "Tańcząc na rozbitym szkle"
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zachęciłaś do sięgnięcia po ten niesamowity debiut. Całe szczęście, że mam tę powieść w domu:)) Obiecana przesyłka poleciała do Ciebie:))
Pozdrawiam:*
Dawno nic mnie tak nie poruszyło, więc i słowa musiały być mocne:) Najbardziej bym chciała, żebyś już zaraz zaczęła czytać, tak bym chciała znać Twoje wrażenia:)
UsuńDziękuję pięknie:D
O kurde to jak ona Cię przeczołgała, to aż się boję myśleć co tam się działo, ale trzeba przeczytać. Kochana nominowałam Cię do zabawy :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym, coś ostatnio mnie ciągnie do podobnej tematyki.
OdpowiedzUsuń