sobota, 18 stycznia 2014

Wiesława Bancarzewska "Powrót do Nałęczowa"



Wiesława Bancarzewska „Powrót do Nałęczowa”, Nasza Księgarnia 2013, ISBN 978-83-10-12384, stron 480

Literackie podróże w czasie nie leżą w moim guście, a już w przyszłość, to zupełnie odpada. Hm, ale w przeszłość? Do lat trzydziestych XX wieku, podana w lekkiej formie? Czemu nie? Takie myśli towarzyszyły mi, gdy sięgałam po „Powrót do Nałęczowa” Wiesławy Bancarzewskiej.

Anna Duszkowska była późnym dzieckiem starszych rodziców, mocno związanym nie tylko z nimi, ale i z całą rodziną, zwłaszcza z babcią ze strony matki i jej siostrami. Teraz wszyscy są już po drugiej stronie, a życie kobiety płynie z dnia na dzień. Jest związana z Bartkiem Posłusznym, ale związek to specyficzny, bo mieszkają osobno – na razie jej to nie przeszkadza, bo ceni sobie wolność, jaką taki układ jej daje.
Anna często oddaje się wspomnieniom, wracając do beztroskich lat dzieciństwa. Pewnego dnia los ma dla niej niespodziankę: przenosi się w czasie i trafia do domu swojej babci i ciotek, do Nałęczowa. Jest rok 1932. Anna przedstawia się jako letniczka z Torunia, która przyjechała wypocząć. Zaskoczone są obie strony: Anna, która patrząc na swoich najbliższych, nie może powstrzymać wzruszenia oraz pani Zofia Leśniak, która dziwi się pomysłom szalonej letniczki, bo taka jeszcze nigdy u niej nie gościła. Anna wie, że nie może zdradzić, kim jest, i to nie tylko dlatego, by nie została uznaną za wariatkę, ale bardzo chciałaby pomóc babci, która po śmierci męża została sama z piątką córek. Kobieta wzbudzi też zainteresowanie u sąsiadów.

Żeby dobrze bawić się przy lekturze, musiałam głęboko do kieszeni schować swój racjonalizm, gdy ten zaczął głośno protestować, kiedy bohaterka przez łazienkę transportuje się do 1932 r. i ląduje pod nałęczowskim modrzewiem. Ale muszę przyznać, że popiskiwania  mojego mocnego stania na ziemi błyskawicznie ucichły, przestałam kompletnie zwracać na to uwagę; dałam się zaczarować treści, a ta jest wyjątkowo barwna. Da się zauważyć, że Bancarzewska do swojej opowieści podeszła profesjonalnie i solidnie się przygotowała, dzięki czemu klimat lat trzydziestych słynnej miejscowości uzdrowiskowej oddała doskonale. I co tu mówić o racjonalności, jak sama straciłam z oczu dwudziesty pierwszy wiek, dając się porwać obrazowi międzywojnia. Autorka dała świadectwo przekroju społecznego tamtych lat, pisząc zarówno o tych, którzy musieli borykać się z losem, jak i o tych, którzy z racji wysokiego urodzenia nie musieli martwić się o byt, który dane im było prowadzić na odpowiednim poziomie, dobrze widzianym wśród towarzystwa.

Tym, co mocno mnie urzekło, jest nastrój Nałęczowa, który chcę odczytywać uniwersalnie, jako panujący wówczas powszechnie. Życie toczyło się wtedy wolniej i spokojniej, nie było takiego pośpiechu i stresu, ludzie byli dla siebie uprzejmi bezinteresownie, a kultura była wysoce cenioną wartością. Zauważa to także sama Anna, która co pewien czas wraca do 2011 r., stwierdzając, że pstrokacizna i dominujący wszędzie szum i gwar przestały się jej podobać. Bez komputera, komórki czy telewizji też można się obejść, bo zaczyna dostrzegać, że najważniejszy jest drugi człowiek. Czas spędzony w rodzinie Leśniaków uświadamia jej także, jak bardzo chciałaby doświadczać na co dzień takiego ciepła i prawdziwie domowej atmosfery. Zaczyna do niej docierać, że w swoim związku jest bardzo samotna. A nowe uczucie już się zbliża...

Wiesława Bancarzewska ma w swoim ręku sporo atutów. Sam pomysł tego debiutu zasługuje na uwagę, bo jest niebanalny i odkrywczy, a do tego świetnie zrealizowany. Warsztat językowy jak najbardziej bez zarzutu – obcowanie ze stylem autorki może dawać tylko radość, ponieważ jest plastyczny, pełen lekkości i humoru, a dodatkowo wyraziście oddaje wszystkie emocje postaci i uczucia narastające między nimi. W mojej opinii „Powrót do Nałęczowa” ma same zalety i mocno liczę na kontynuację.       

Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści obyczajowe”, „Lata dwudzieste, lata trzydzieste...” oraz „Polacy nie gęsi”.

22 komentarze:

  1. Z pewnością sięgnę po tę książkę. Dobrze, iż ostrzegłaś, że...racjonalizm trzeba schować do kieszeni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja nie lubię fantastyki i niczego w takim stylu, więc jak się natykam na takie wątki nadprzyrodzone, to od razu przestaje mi się podobać. Ale tutaj jakoś jest to takie naturalne, a poza tym te realia przedwojenne kusiły:)

      Usuń
  2. Nałęczów widzę popularny, ostatnio czytałam książkę, gdzie też się przewijał i faktycznie cudne opisy :) Książkę chętnie poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałabym ze względu na tą barwność i na chęć poznania Nałęczowa :) Poza tym lubię czytać o przeszłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, zwłaszcza gdy jest tak ciekawie przedstawiona:)

      Usuń
  4. Przeczytałam już co najmniej kilkanaście pozytywnych recenzji tej książki, a nie spodziewałam się, że będzie ona tak dobra. Miłe zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, jak to fajnie czasem dać się tak zaskoczyć:)

      Usuń
  5. Pomysł z łazienką jako wehikułem czasu, z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. Ciekawa książka, nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierzę! Przeczytałaś o cofnięciu się w czasie:)))) Jestem z Ciebie dumna :)
    Pierwsze koty za płoty jak to się mówi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, Aguś, tylko dlatego, że do lat, o których tak lubię czytać;) Inaczej byłoby ciężko...

      Usuń
  7. Tematycznie brzmi ciekawie, więc może się skuszę, ale niczego nie obiecuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, najlepiej poczekaj na moment, aż chęć sama się pojawi:)

      Usuń
  8. Już o książce słyszałam i bardzo mam na nią ochotę, mam nadzieję że szybko wpadnie w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Od dawna marzę o przeczytaniu tej książki. Ma w sobie wszystko czego oczekuję od dobrej literatury. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na to liczę, że jej klimat Cię zauroczy:)

      Usuń
  10. Cofać się do przeszłości lubię, ale lecieć w kierunku przyszłości nie, to nie dla mnie...
    Książkę bardzo chcę przeczytać i przymknę oko na to transportowanie się przez łazienkę:) Będę zachwycała się całą resztą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja lubię, gdy okazuje się, że mamy kolejne wspólne upodobania:)
      Myślę, że ta reszta całkowicie wynagradza te transporty;)

      Usuń
  11. "bohaterka przez łazienkę transportuje się do 1932 r. i ląduje pod nałęczowskim modrzewiem" - yhm.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.