Natalia A. Bieniek „Uśpione marzenia”, Replika 2014, ISBN 978-83-7674-008-9, stron 320
Anna i Ewa. Dwie kobiety tak bardzo różniące się od siebie.
Siostry. Od dzieciństwa wiodły zupełnie odmienny tryb życia. Anna od wczesnych
lat koncentrowała się na własnym rozwoju, dążąc do samorealizacji; dla niej
nauka, dobre stopnie i szereg zajęć pozalekcyjnych stanowiły sedno jestestwa.
Tak bardzo była dumna z uznania, jakim cieszyła się ich matka, szanowany
architekt, że chciała, by i na nią spłynęła część tej chwały. Kierunek studiów
wybrała taki, by otworzył jej drogę do kariery. I właśnie ją realizowała, awans
na stanowisko dyrektora był tylko kwestią czasu. Nie tylko życie zawodowe Anny
kwitło, jej rodzina również była perfekcyjna w każdym calu.
Mąż, młody rekin
biznesu, prężnie działający w swojej branży. Dwójka dzieci, Konstanty i Julia,
od niemowlęctwa przygotowywane do rzeczy wielkich w przyszłości: edukacyjne
zabawki, zajęcia pozaprzedszkolne, dwujęzyczne nianie, bo przecież młody umysł
tak łatwo przyswaja treści przekazywane w formie zabawy. Pełnię wizerunku
rodziny na poziomie dopełniały odpowiednie rozrywki, od razu z górnej –
dosłownie – półki, bo taką miała być wspinaczka na Everest. A wszystko to
skomponowane w grafiki, plany, harmonogramy. Tylko czy taki obrazek naprawdę
daje uwikłanym w niego ludziom szczęście?
Ewa nie miała takich ambicji, jak siostra. Kierowały nią
inne pobudki, chciała żyć sztuką, kulturą, robić coś z pasją. Studiowaną
literaturę pragnęła przełożyć na bycie szanowanym redaktorem czy dobrym
korektorem. Został jej tylko lektorat w szkole językowej, który starczał na
ratę za wymarzone mieszkanie, całe dwadzieścia siedem metrów. Starczał do
czasu, panujący kryzys dotknął także ją, co wpłynęło również na związek. Bo jej
partner, Michał, oświadczył się, a ona nie chciała wchodzić w małżeństwo z tak
niepewną sytuacją. Poprosiła o czas, on wyjechał do Belgii. Spirala długów
narastała, a substytutem spokoju i odłączania myśli stał się alkohol.
Spotkanie z dawno niewidzianą siostrą nie skończyło się tak,
jak Ewa sobie założyła. Anna nie potrafiła już zdjąć maski profesjonalnej,
dobrze wyszkolonej bizneswoman, zbyt mocno do niej przylgnęła. A Ewie skończyła
się cierpliwość do wysłuchiwania bredni siostry, tama długo narastającej urazy
i żalu nie wytrzymała kolejnej dawki. Rozstanie było suche, nie przypuszczały
jednak obie, jak szybko będą musiały spotkać się znowu. Ich matka, która lata
temu wybrała emigrację, zginęła w czasie egzotycznych wakacji. Konfrontacja z
ostatecznością odbije się na obu kobietach.
Siostra. Jedna z najważniejszych osób w moim życiu, która w
pewnym stopniu mnie ukształtowała i miała na mnie znaczący wpływ. Dzięki temu
mogę twierdzić, że relacja siostrzana jest jedną z najistotniejszych więzi w
życiu kobiety. W moim przypadku tak jest, ale chyba mogę mówić o szczęściu, bo
dla niektórych czasem przybiera ona niepokojące formy. Natalia A. Bieniek w
swoim debiucie skupia się na obrazie kobiet, które początkowo łączy tylko jedna
krew, bo wszystko inne świadczy o tym, że są sobie obce. Anna nieskazitelna na
każdym kroku, a w rzeczywistości spełniająca wizje innych, jak powinna żyć,
pogubiona w oczekiwaniach, jakie przed nią stawiano, a tym, co sama czuła. I
Ewa, której tak trudno przyznać się do porażki, bo jak ona, nieudacznica, może
się równać z kobietą sukcesu? Z czasem okazuje się jednak, że są sobie bliższe,
niż kiedykolwiek śmiały przypuszczać, a obie ukształtowało to, w jakim domu się
wychowały, jak traktowała je matka, jakie były jej priorytety. Jej odejście
uświadomiło córkom, co tak naprawdę jest w życiu ważne i jak chcą je przeżyć,
zgodnie z potrzebami własnego ja, a nie tego, co dyktuje otoczenie i niemająca
większego sensu presja społeczeństwa.
Pomysł na fabułę „Uśpionych marzeń” nie jest może zbyt
nowatorski czy odkrywczy, ale Bieniek postawiła na element, którym utrzymała
moją uwagę. Udało jej się to nie tylko dzięki kontrastowi bohaterek – zwłaszcza
postawa Anny może irytować, a wiadomo, że lepsze takie uczucie, niż zupełny ich
brak - ale może przede wszystkim dzięki wyrazistości języka, bogatego w skojarzenia,
pełnego kolorów. Dwa tylko aspekty burzą mi ogólną ocenę. Pierwszym jest wątek
Piotra – tutaj autorka wykorzystała stereotyp, którego jest się pewnym
właściwie od samego początku, a przewidywalność nie satysfakcjonuje; drugim –
tajemnica matki. Ten wątek w mojej opinii pisarka potraktowała po macoszemu,
liczyłam na bardziej szokujące rozwiązanie, wydaje mi się wręcz, że ten epizod
nie został wyjaśniony do końca, budowane napięcie pękło jak przekłuty nagle
balonik, ale bez efektu, tak jakby autorce zabrakło pomysłu na rozstrzygnięcie
tej kwestii.
Mimo tych zastrzeżeń, uważam „Uśpione marzenia” za całkiem
przyzwoitą powieść, która zwolenników literatury obyczajowej skłaniającej do
przemyśleń powinna zadowolić. Bohaterki wykreowane z dużą dozą prawdopodobieństwa
(a jednocześnie odrobinę przerysowane, przez co bardziej wiarygodne) sprawiają,
że warto się na chwilę zatrzymać i pomyśleć o tym, co dla nas samych jest
istotne i jak budujemy swoją rzeczywistość, czy potrafimy żyć według własnego
pomysłu, czy może nie mamy odwagi wychylić się poza czyjeś oczekiwania wobec
nas.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Replika.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści
obyczajowe”, "Grunt to okładka" oraz „Polacy nie gęsi”.
Szkoda, że te dwa minusy trochę zaważyły na książce, jednak ja nadal chcę ją przeczytać, bo skutecznie mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńI dobrze, że chcesz, bo myślę, że warto, Te dwa minusy nie przekreślają jej w zupełności, może to tylko moje odczucia;)
UsuńNie przepadam za tego typu książkami, ale okładka tej naprawdę mnie zachwyciła tą zimową porą. Szkoda, że jest ona najmocniejszą częścią tej powieści.
OdpowiedzUsuńWiem, że obyczajówki to nie Twoja bajka;) Okładka jest super, to fakt, choć w mojej opinii nie jest najmocniejszą częścią, treść jednak niesie coś więcej, więc nie jest źle;)
UsuńKurczę trochę szkoda, że książka wypada przeciętnie , ale ostatecznie nie mówię nie
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że trochę zaszkodziłam, a wcale nie było to moim zamiarem. Te dwa zastrzeżenia nie wpłynęły negatywnie na odbiór całości, bo ważniejsze są jednak relacje siostrzane, a te skłaniają do przemyśleń. To jest największa zaleta tej książki:)
UsuńEchh no i sama nie wiem, mam mieszane uczucia, ale z drugiej strony może nie byłoby tak źle?
OdpowiedzUsuńWiesz, Aguś, trochę się dziwię, że odebrałyście moją opinię tak, jakbym sugerowała, że książka jest kiepska, nie miałam nic takiego na myśli. Ona mi się podobała, ale wiesz, że nie byłabym sobą, jakbym się nie przyczepiła i skoro te dwa aspekty mnie trochę zawiodły, to musiałam wspomnieć. Ale ogólnie było w porządku, więc z powodzeniem możesz czytać:)
UsuńA to dobrze:) bo mnie jedynie martwiło czy czasem nie jest taka męcząca ale skoro mi polecasz do czytania bardzo się cieszę :)))
UsuńNie, nie jest męcząca, zupełnie czegoś takiego nie czułam, a pewnie w druku czyta się jeszcze lepiej;)
UsuńCzasami takie przerysowanie bohaterów jest trafione. Lubię takie klimaty, więc czemu nie.
OdpowiedzUsuńTo przerysowanie widzę szczególnie w Annie. Ja polecam, tym bardziej, że to debiut, i polska autorka:)
UsuńMiałam okazje, nawet dziś nabyć tę książkę, ale jakoś mnie jej fabuła ,,nie przekonuje'', dlatego mimo wszystko spasuje.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że nic na siłę, ale jakbyś miała jeszcze kiedyś okazję, to spróbuj, a nuż Ci się spodoba;)
UsuńMoże kiedyś się na nią skuszę, ale jak na razie nie będę się za nią rozglądać.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale mimo to polecam, polskich autorów nigdy dość;)
UsuńMimo niedociągnięć, o jakich wspominasz, książka wydaje się interesującą lekturą, więc na pewno sięgnę kiedyś po nią. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie:)
UsuńNa upartego to w wielu książkach znajdziemy jakieś niedociągnięcia. Jednemu będzie się coś podobało, a inny znowu to skrytykuje. Mnie Twoja recenzja Paulinko wcale nie zniechęciła do tej powieści:) Nie znam zupełnie stylu pisania pani Bieniek i w związku z tym książkę chciałabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńI dobrze, Aguś, bo ja nie miałam zamiaru odwodzić, nawet się trochę dziwiłam, że w tylu komentarzach pojawiło się przekonanie, że książka jest przeciętna. Nie jest, ale uznałam, że o tych dwóch mankamentach muszę wspomnieć, żeby być uczciwą. Tu na pierwszym planie są siostrzane relacje i to one są najważniejsze.
UsuńCzytałam już 1 recenzję tej książki, coraz bardziej chcę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDo polskich autorów zawsze będę zachęcać;)
Usuń