sobota, 14 września 2013

Lilli Feisty "Wszystkie smaki namiętności"


Lilli Feisty „Wszystkie smaki namiętności”, Znak 2013, ISBN 978-83-240-2359-2, stron 320

Phoebe odziedziczyła po ciotce i wujku restaurację w małym miasteczku, ale jej prowadzenie nie stanowi dla kobiety wymarzonego zajęcia. Swoje serce oddała farmie, na której uprawia organiczne warzywa. To one stanowią podstawę menu jej knajpki. Pracuje w niej siostrzenica Phoebe, ale sama nie daje sobie rady, potrzebny jest nowy szef kuchni. Wybór pada na Nicka, gwiazdę wielkich kuchni wielkich miast. Mężczyzna pobyt w Redbolt traktuje jako chwilowy przystanek, teraz powinęła mu się noga, ale wkrótce znów wróci na szczyt. Nie przypuszcza tylko, że jego nowa szefowa, oprócz skrajnej irytacji, wzbudzi w nim takie pożądanie...

„Wszystkie smaki namiętności” reklamowano jako „zmysłową powieść z odrobiną pikanterii”. Nie powiedziałabym, że „z odrobiną”, ponieważ ta pikanteria dominuje. Myślałam, że biorę do ręki powieść obyczajową, i w pewnym stopniu tak było, ale jednak na pierwszy plan wysuwa się erotyka. Oceniając tylko tę warstwę, przyznaję, że autorka dobrze wykonała swoje zadanie. Namiętność, pasja, pożądanie, podniecenie są ukazane realistycznie i wiarygodnie (może do jednej sceny miałabym wątpliwości, ale dobra, niech już będzie). Pod względem językowym, poza zbyt częstymi powtórzeniami niektórych słów, też nie za bardzo mam się do czego przyczepić. Nasunęły mi się również porównania ze „Słonymi ciasteczkami” Katarzyny Miller, które miały być opowiadaniami erotycznymi, a ja ich tak nie odebrałam. Mogę powiedzieć, że pozycja autorstwa Lilli Feisty zaspokoiła mój apetyt, jeśli chodzi o erotyki. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie miała zastrzeżeń. Tych scen jest zwyczajnie za dużo, właściwie cała treść tylko do nich się sprowadza, a jak wspomniałam wcześniej, nastawiona byłam na obyczajówkę z domieszką erotyku, nie odwrotnie.

Inna sprawa, że powieść bazuje na schematach. Ona, on, nie znoszą się na początku znajomości, ale przyciąganie seksualne jest tak silne, że nie są w stanie mu się oprzeć. Brzmi znajomo? Coś takiego już było? Ano było. Autorka nie pokusiła się przy tym o rozbudowanie swoich postaci, wzbogacenie ich o rys psychologiczny. Postać Phoebe oparta jest na ciągłej potrzebie sprawowania kontroli nad wszystkim, ale to właściwie wszystko, co o niej wiemy. Nick wykreowany jest jako zarozumiały egoista, myślący tylko o imprezach i kobietach, zbyt doskonały, by pracować w takim zaścianku. Jest tylko jedna wzmianka o tym, jak wyglądało jego dzieciństwo i szkoda, że nie rozwinięto tego wątku. Wyrazistość bohaterów, przeniesienie środka ciężkości na nich samych zamiast na ich ciągłe podniecenie, mogłoby stać się atutem tej książki, a otrzymaliśmy tylko rzecz o uprawianiu seksu, myśleniu o seksie, nawet jedzenie jest sprowadzone do seksu, wszak to powieść o restauracji, tyle że jej też jak na lekarstwo.

Tej ksiązki nie czyta się źle; moja ocena wynika głównie z nastawienia. Gdybym chciała przeczytać erotyk, pewnie byłabym zadowolona. Ale liczyłam na więcej. Bo tak naprawdę, czy „Wszystkie smaki namiętności” wniosły coś do mojego życia? Nie. Od literatury, także tej obyczajowej, którą uwielbiam, wymagam jednak czegoś innego. Książka Lilli Feisty tego czegoś mi nie dała.  

Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe”.

14 komentarzy:

  1. Tak sobie myślę ( bo wszędzie ostatnio same erotyki;>),że przeczytałabym erotyczną obyczajówkę;)) A co mi tam, skoro już jest moda to na chwilę można się jej poddać prawda?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że można;) Jak tylko nastawisz się, że będziesz czytać erotyk, to powinno być nieźle. Wiem, że obie nie czytałyśmy pana Greya, ale z jego recenzji wynika, że jest kiepski nie tylko pod względem językowym. Tutaj na szczęście nikt nie wzywa świętego Barnaby:P

      Usuń
    2. Ja czytałam Greya i to była najgorsza książka jaką kojarzę. Dlatego dla odmiany mogłabym przeczytać tę, co proponujesz, na pewno każda jest lepsza od Greya, nie mogę się zrażać :D P.S.,,Święty Barnabo" aż tak mi nie przeszkadzało, ale ,,Grosik za pani myśli" już tak :D

      Usuń
    3. Mnie recenzje zniechęciły bardzo skutecznie, i nie przeczytam Greya nawet po to, by wyrobić sobie własne zdanie. To już wolałabym jakiś inny erotyk.
      Hm, myślałam, że nikt już nie używa takich banałów;)

      Usuń
  2. A ja bardzo lubię erotyki, więc jeśli twoim zdaniem
    „Wszystkie smaki namiętności” nie są powieścią obyczajową tylko raczej erotykiem to ja bardzo chętnie go przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie faktycznie trochę się ich pojawiło, więc jesteś właściwą osobą, by sprawdzić, jak to faktycznie z tymi "Wszystkimi smakami..." jest;)

      Usuń
  3. Trochę martwią mnie te minusy powieści, ale jak nadarzy się okazja to przeczytam, a co! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że zawitałaś, Irenko:)
      Czytaj, tak jak wspomniałam, ona zła nie jest, to ja chciałam czego innego. Szału nie ma, ale całkowita porażka to też nie jest, więc zaryzykować możesz:)

      Usuń
  4. Szkoda, że lektura Cię nie zadowoliła. Też byłabym rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. Już sobie tyle razy obiecywałam, żeby się na nic nie nastawiać, bo to bardzo rzutuje na odbiór, ale jakoś mi to nie wychodzi;)

      Usuń
  5. Choćby dla samej okładki się skuszę. Mimo, że Ciebie rozczarowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładkę zaliczyłabym do plusów tej książki;)

      Usuń
  6. Hmm... Uważam że dobry erotyk również może coś wnieść do naszego życia (chociażby stylizowany na niego "Pierwsze światła poranka F.Volo). Do opisywanej przez Ciebie książki nie sięgnę ponieważ nie mam ochoty tracić bardzo ważnego dla mnie czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam książki, o której wspominasz. Zgodzę się, że erotyk coś może nam dać, ale nie taki, jak ten.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.