środa, 29 stycznia 2014

PRZED PREMIERĄ: Natalia A. Bieniek "Uśpione marzenia"


Natalia A. Bieniek „Uśpione marzenia”, Replika 2014, ISBN 978-83-7674-008-9, stron 320

Anna i Ewa. Dwie kobiety tak bardzo różniące się od siebie. Siostry. Od dzieciństwa wiodły zupełnie odmienny tryb życia. Anna od wczesnych lat koncentrowała się na własnym rozwoju, dążąc do samorealizacji; dla niej nauka, dobre stopnie i szereg zajęć pozalekcyjnych stanowiły sedno jestestwa. Tak bardzo była dumna z uznania, jakim cieszyła się ich matka, szanowany architekt, że chciała, by i na nią spłynęła część tej chwały. Kierunek studiów wybrała taki, by otworzył jej drogę do kariery. I właśnie ją realizowała, awans na stanowisko dyrektora był tylko kwestią czasu. Nie tylko życie zawodowe Anny kwitło, jej rodzina również była perfekcyjna w każdym calu.
Mąż, młody rekin biznesu, prężnie działający w swojej branży. Dwójka dzieci, Konstanty i Julia, od niemowlęctwa przygotowywane do rzeczy wielkich w przyszłości: edukacyjne zabawki, zajęcia pozaprzedszkolne, dwujęzyczne nianie, bo przecież młody umysł tak łatwo przyswaja treści przekazywane w formie zabawy. Pełnię wizerunku rodziny na poziomie dopełniały odpowiednie rozrywki, od razu z górnej – dosłownie – półki, bo taką miała być wspinaczka na Everest. A wszystko to skomponowane w grafiki, plany, harmonogramy. Tylko czy taki obrazek naprawdę daje uwikłanym w niego ludziom szczęście?

Ewa nie miała takich ambicji, jak siostra. Kierowały nią inne pobudki, chciała żyć sztuką, kulturą, robić coś z pasją. Studiowaną literaturę pragnęła przełożyć na bycie szanowanym redaktorem czy dobrym korektorem. Został jej tylko lektorat w szkole językowej, który starczał na ratę za wymarzone mieszkanie, całe dwadzieścia siedem metrów. Starczał do czasu, panujący kryzys dotknął także ją, co wpłynęło również na związek. Bo jej partner, Michał, oświadczył się, a ona nie chciała wchodzić w małżeństwo z tak niepewną sytuacją. Poprosiła o czas, on wyjechał do Belgii. Spirala długów narastała, a substytutem spokoju i odłączania myśli stał się alkohol.

Spotkanie z dawno niewidzianą siostrą nie skończyło się tak, jak Ewa sobie założyła. Anna nie potrafiła już zdjąć maski profesjonalnej, dobrze wyszkolonej bizneswoman, zbyt mocno do niej przylgnęła. A Ewie skończyła się cierpliwość do wysłuchiwania bredni siostry, tama długo narastającej urazy i żalu nie wytrzymała kolejnej dawki. Rozstanie było suche, nie przypuszczały jednak obie, jak szybko będą musiały spotkać się znowu. Ich matka, która lata temu wybrała emigrację, zginęła w czasie egzotycznych wakacji. Konfrontacja z ostatecznością odbije się na obu kobietach.

Siostra. Jedna z najważniejszych osób w moim życiu, która w pewnym stopniu mnie ukształtowała i miała na mnie znaczący wpływ. Dzięki temu mogę twierdzić, że relacja siostrzana jest jedną z najistotniejszych więzi w życiu kobiety. W moim przypadku tak jest, ale chyba mogę mówić o szczęściu, bo dla niektórych czasem przybiera ona niepokojące formy. Natalia A. Bieniek w swoim debiucie skupia się na obrazie kobiet, które początkowo łączy tylko jedna krew, bo wszystko inne świadczy o tym, że są sobie obce. Anna nieskazitelna na każdym kroku, a w rzeczywistości spełniająca wizje innych, jak powinna żyć, pogubiona w oczekiwaniach, jakie przed nią stawiano, a tym, co sama czuła. I Ewa, której tak trudno przyznać się do porażki, bo jak ona, nieudacznica, może się równać z kobietą sukcesu? Z czasem okazuje się jednak, że są sobie bliższe, niż kiedykolwiek śmiały przypuszczać, a obie ukształtowało to, w jakim domu się wychowały, jak traktowała je matka, jakie były jej priorytety. Jej odejście uświadomiło córkom, co tak naprawdę jest w życiu ważne i jak chcą je przeżyć, zgodnie z potrzebami własnego ja, a nie tego, co dyktuje otoczenie i niemająca większego sensu presja społeczeństwa.

Pomysł na fabułę „Uśpionych marzeń” nie jest może zbyt nowatorski czy odkrywczy, ale Bieniek postawiła na element, którym utrzymała moją uwagę. Udało jej się to nie tylko dzięki kontrastowi bohaterek – zwłaszcza postawa Anny może irytować, a wiadomo, że lepsze takie uczucie, niż zupełny ich brak - ale może przede wszystkim dzięki wyrazistości języka, bogatego w skojarzenia, pełnego kolorów. Dwa tylko aspekty burzą mi ogólną ocenę. Pierwszym jest wątek Piotra – tutaj autorka wykorzystała stereotyp, którego jest się pewnym właściwie od samego początku, a przewidywalność nie satysfakcjonuje; drugim – tajemnica matki. Ten wątek w mojej opinii pisarka potraktowała po macoszemu, liczyłam na bardziej szokujące rozwiązanie, wydaje mi się wręcz, że ten epizod nie został wyjaśniony do końca, budowane napięcie pękło jak przekłuty nagle balonik, ale bez efektu, tak jakby autorce zabrakło pomysłu na rozstrzygnięcie tej kwestii.

Mimo tych zastrzeżeń, uważam „Uśpione marzenia” za całkiem przyzwoitą powieść, która zwolenników literatury obyczajowej skłaniającej do przemyśleń powinna zadowolić. Bohaterki wykreowane z dużą dozą prawdopodobieństwa (a jednocześnie odrobinę przerysowane, przez co bardziej wiarygodne) sprawiają, że warto się na chwilę zatrzymać i pomyśleć o tym, co dla nas samych jest istotne i jak budujemy swoją rzeczywistość, czy potrafimy żyć według własnego pomysłu, czy może nie mamy odwagi wychylić się poza czyjeś oczekiwania wobec nas.          

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika. 

http://replika.eu/

Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści obyczajowe”, "Grunt to okładka" oraz „Polacy nie gęsi”.

22 komentarze:

  1. Szkoda, że te dwa minusy trochę zaważyły na książce, jednak ja nadal chcę ją przeczytać, bo skutecznie mnie zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, że chcesz, bo myślę, że warto, Te dwa minusy nie przekreślają jej w zupełności, może to tylko moje odczucia;)

      Usuń
  2. Nie przepadam za tego typu książkami, ale okładka tej naprawdę mnie zachwyciła tą zimową porą. Szkoda, że jest ona najmocniejszą częścią tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że obyczajówki to nie Twoja bajka;) Okładka jest super, to fakt, choć w mojej opinii nie jest najmocniejszą częścią, treść jednak niesie coś więcej, więc nie jest źle;)

      Usuń
  3. Kurczę trochę szkoda, że książka wypada przeciętnie , ale ostatecznie nie mówię nie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się wydaje, że trochę zaszkodziłam, a wcale nie było to moim zamiarem. Te dwa zastrzeżenia nie wpłynęły negatywnie na odbiór całości, bo ważniejsze są jednak relacje siostrzane, a te skłaniają do przemyśleń. To jest największa zaleta tej książki:)

      Usuń
  4. Echh no i sama nie wiem, mam mieszane uczucia, ale z drugiej strony może nie byłoby tak źle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Aguś, trochę się dziwię, że odebrałyście moją opinię tak, jakbym sugerowała, że książka jest kiepska, nie miałam nic takiego na myśli. Ona mi się podobała, ale wiesz, że nie byłabym sobą, jakbym się nie przyczepiła i skoro te dwa aspekty mnie trochę zawiodły, to musiałam wspomnieć. Ale ogólnie było w porządku, więc z powodzeniem możesz czytać:)

      Usuń
    2. A to dobrze:) bo mnie jedynie martwiło czy czasem nie jest taka męcząca ale skoro mi polecasz do czytania bardzo się cieszę :)))

      Usuń
    3. Nie, nie jest męcząca, zupełnie czegoś takiego nie czułam, a pewnie w druku czyta się jeszcze lepiej;)

      Usuń
  5. Czasami takie przerysowanie bohaterów jest trafione. Lubię takie klimaty, więc czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przerysowanie widzę szczególnie w Annie. Ja polecam, tym bardziej, że to debiut, i polska autorka:)

      Usuń
  6. Miałam okazje, nawet dziś nabyć tę książkę, ale jakoś mnie jej fabuła ,,nie przekonuje'', dlatego mimo wszystko spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że nic na siłę, ale jakbyś miała jeszcze kiedyś okazję, to spróbuj, a nuż Ci się spodoba;)

      Usuń
  7. Może kiedyś się na nią skuszę, ale jak na razie nie będę się za nią rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale mimo to polecam, polskich autorów nigdy dość;)

      Usuń
  8. Mimo niedociągnięć, o jakich wspominasz, książka wydaje się interesującą lekturą, więc na pewno sięgnę kiedyś po nią. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na upartego to w wielu książkach znajdziemy jakieś niedociągnięcia. Jednemu będzie się coś podobało, a inny znowu to skrytykuje. Mnie Twoja recenzja Paulinko wcale nie zniechęciła do tej powieści:) Nie znam zupełnie stylu pisania pani Bieniek i w związku z tym książkę chciałabym przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, Aguś, bo ja nie miałam zamiaru odwodzić, nawet się trochę dziwiłam, że w tylu komentarzach pojawiło się przekonanie, że książka jest przeciętna. Nie jest, ale uznałam, że o tych dwóch mankamentach muszę wspomnieć, żeby być uczciwą. Tu na pierwszym planie są siostrzane relacje i to one są najważniejsze.

      Usuń
  10. Czytałam już 1 recenzję tej książki, coraz bardziej chcę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do polskich autorów zawsze będę zachęcać;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.