czwartek, 16 stycznia 2014

Krystyna Mirek "Pojedynek uczuć"


Krystyna Mirek „Pojedynek uczuć”, Feeria 2013, ISBN 978-83-7229-335-0, stron 336

Życie Majki na pierwszy rzut oka wygląda jak z bajki. Ma świetną pracę, niedawno kupione mieszkanie, grzecznego synka i wymarzonego partnera. Ale to tylko pozory. Pracodawca Mai stawia wszystkim coraz większe wymagania i żąda od pracowników pełnej dyspozycyjności, bo sam spędza w firmie całe dnie i długie wieczory. Elegancki apartament jest wzięty na kredyt w tych przeklętych frankach. Krzyś jest zbyt poważnym dzieckiem jak na czterolatka i rozumie więcej, niż jego matka by sobie życzyła. A partner? No cóż, Adam dochodzi do wniosku, że sielanka rodzinna to nie jego klimaty, a i tak długo wytrzymał, bo całe pięć lat. Majka zostaje z dzieckiem, którym nie ma się kto zająć, gdy ona musi wieczorem wracać do pracy na zebrania i konferencje, kredytem i wredną siostrą, od której nie ma co oczekiwać żadnej pomocy, jeszcze człowieka dobije „miłym” słowem. A to jeszcze nie koniec ciosów, jakie na Majkę spadną w najmniej spodziewanym czasie.

Chciałoby się powiedzieć: a nie mówiłam? Twierdziłam niedawno, że Krystyna Mirek ma potencjał i rozwija skrzydła. I miałam rację, co mnie cieszy, bo to kolejna na naszym rynku wydawniczym autorka, której poczynaniom pisarskim warto się przyglądać. ”Pojedynek uczuć” zupełnie niepostrzeżenie wciąga do świata wielkiego biznesu i międzyludzkich zależności. Nie bez powodu ma też taki, a nie inny tytuł. „Pojedynek” to dobre słowo na oddanie zmagań, z jakimi będą się musieli zmierzyć główni bohaterowie, bo nie tylko Majkę czekają problemy, które trzeba będzie przepracować w myślach i czynach. Sądzę, że tym swoistym miotaniem się Majki Krystyna Mirek dotknęła rzeczywistości, z jaką musi się borykać niejedna kobieta. Jak pogodzić ze sobą może nawet nie karierę, ale zwyczajną pracę wymagającą coraz większego nakładu sił i czasu, z życiem prywatnym? Chcesz być mamą, pragniesz skupić się na dziecku, bo wiesz, że żadna chwila z jego rozwoju już się nie powtórzy, ale równocześnie nie możesz zrobić tego w pełni, bo musisz mieć za co żyć, więc mając pracę, trzymasz się jej rękami i nogami, bo następna niekoniecznie już na ciebie czeka z niecierpliwością. Ilu ludziom warunki dyktuje kredyt, więc muszą się godzić na wszystko, byleby tylko mieć go z czego spłacać? Gdzie są granice twojej wytrzymałości, jak wiele zniesiesz ze strony swojego szefa pracoholika, który w życiu nie słyszał o empatii i daleki jest od najmniejszej próby zrozumienia twojej sytuacji? Kręcisz się w kołowrotku pretensji do samego siebie i do losu, który nie pozwala ci na normalność, pracę w ludzkich warunkach do przyzwoitej godziny, po której będziesz mieć jeszcze sporo energii na wychowywanie dziecka. Korporacyjne macki sięgają coraz dalej i nie ma się jak przed nimi bronić. Irytowałam się razem z Majką i razem z nią czułam się wciągnięta w to błędne koło. Wprawdzie w pewnym momencie zrobiło się już odrobinę zbyt idealistycznie, ale może to i dobrze, wystarczająco dużo jest szarzyzny w naszym otoczeniu, żeby jeszcze książką się dołować.

Przekaz niniejszej pozycji jest łatwo dostrzegalny. Patrząc na losy Majki, a może bardziej na prezesa Burskiego i jego rodzinę, refleksje narzucają się same. Bez wsparcia rodziny i kogoś bliskiego nie jesteśmy w stanie wiele zdziałać. Nawet najbardziej lubiana praca nie przytuli po ciężkim dniu, nie ukołysze do snu i nie powie ciepłych słów, po których spojrzysz na świat w jaśniejszych barwach. Choćby nie wiadomo ile czasu się jej poświęcało, raczej się nie odwdzięczy. Przykre niespodzianki od losy też trzeba pokonywać i obracać na swoją korzyść, wyciągać z nich wnioski. Nie będzie to łatwe, ale co nas nie zabije...

Trudna tematyka zarysowana lekkim piórem jest tym, co lubię w powieściach obyczajowych. „Pojedynek uczuć” mnie nie zawiódł, dlatego spokojnie mogę go polecić. Chciałabym tylko, żeby Pani Mirek w większym stopniu sięgała do zasobów swojego poczucia humoru, bo uwodniła z całą mocą, że je posiada, na ostatnich stronach historii. Takie dialogi przynoszą jeszcze więcej przyjemności z lektury.

Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy powieści obyczajowe”, „Grunt to okładka” oraz „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Twórczość tej autorki mam dopiero w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, zwłaszcza jeśli lubisz polskich autorów:)

      Usuń
  2. Nie znam autorki, ale wiesz wszystko przede mna :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki. Dobrze, że rozwija swój warsztat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spotkanie z autorką dopiero przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobnie jak przedmówczynie - jeszcze tej autorki nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę mam, lecz jeszcze jej nie czytałam, ale cieszę się, że tak pozytywnie ją oceniasz, bo niebawem i ja się za nią wezmę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam więc na Twoje wrażenia, mam nadzieję, że będą pozytywne:)

      Usuń
  7. Nie znam autorki, ale widzę że warto się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zwłaszcza że polskich autorów nigdy dość;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.