sobota, 25 stycznia 2014

Katarzyna Bonda "Polskie morderczynie"


Katarzyna Bonda „Polskie morderczynie”, Muza 2013, ISBN 978-83-7758-367-8, stron 400

Sto czterdzieści osiem. Taka ładna, niewinna, zwyczajna liczba. Ale kryje się za nią także coś mrocznego: artykuł kodeksu karnego, z którego zostały skazane bohaterki Katarzyny Bondy. I nie tylko, bo za tą liczbą idą inne: liczba ofiar – najczęściej jedna, rzadziej dwie (choć zdarzyło się); liczba tych, na których zbrodnia miała wpływ – tu już znacznie więcej, bo i rodzina przestępczyni, i rodzina ofiary; i wreszcie jeden – ona sama, morderczyni, zbrodniarka, także ofiara. Czyja? Samej siebie? Sytuacji? Wychowania? Życia po prostu?

Bonda dotarła do czternastu kobiet, które dokonały tego strasznego czynu: pozbawiły życia drugiego człowieka. O ich „dokonaniach” było głośno w mediach, trzy historie mnie samej obiły się o uszy. Każdy rozdział poświęcony jest jednej z nich, z podziałem na „przed” i „po”. Autorka najpierw oddała im głos: opowiadają o sobie, analizują bieg wydarzeń, które doprowadziły je do tego miejsca, bądź też oddają się różnego typu refleksjom. W drugiej części dostajemy charakterystykę zbrodni, stworzoną na podstawie akt sądowych. Taki zabieg był celowy i przyznaję, że spełnił swoje zadanie. W niektórych przypadkach zapominałam, o kim czytam, konkretna kobieta wzbudzała we mnie cieplejsze uczucia, a potem suche fakty, jak obuchem przywracające do rzeczywistości. Dawałam się zwieść, po czym wracałam do fotografii i zastanawiałam się, jak taka miła i sympatyczna z wyglądu osoba może skrywać tożsamość zbrodniarki...

Z drugiej też strony, strasznie przeżyłam te opowieści, w których kobiety padały ofiarami przemocy domowej i także po przemoc sięgały, by pozbyć się swojego kata. Tu szczególnie drastyczny jest rozdział „Wstyd” i historia Mirosławy. Była bardzo mocno związana z ojcem i chciała znaleźć jego kopię. Nie udało się, swoje zrobiła młodość i naiwność, nie ona pierwsza przecież myślała, że go zmieni. Nie przypuszczała jednak, że trafiła aż na takiego potwora. Nie wyobrażam sobie, co czuje kobieta w takiej sytuacji: poniżana, upokarzana na każdym kroku, codziennie gwałcona w piwnicy. Znosiła to dwadzieścia lat, bo... było jej wstyd. Nikomu się nie zwierzała, z zewnątrz wszystko idealnie, nowy dom, pieniądze. Cóż, tym razem nie było mi szkoda zwyrodnialca.

W publikacji znajdują się też rozmowy z Bogdanem Lachem, policyjnym psychologiem i profilerem; z profesorem Zbigniewem Lwem-Starowiczem, seksuologiem i biegłym sądowym, oraz z Lidią Olejnik, dyrektorem zakładu karnego. Zwrócili oni uwagę na pewien bardzo istotny element, który sprawia, że „Polskie morderczynie” robią takie mocne wrażenie: stereotyp roli społecznej. To mężczyznom, generalizując, jesteśmy skłonni przypisywać agresję, którą tak łatwo można przekroczyć, doprowadzić do eskalacji. Kolejne zbrodnie przez nich popełniane już nie dziwią, mogą tylko szokować szczegółami czy rozmiarami, ale już nie samym faktem popełnienia. Z kobietami jest inaczej, one przecież powołane są niejako do roli żony i matki, sumiennego pracownika, osoby chętnie pomagającej innym – to nieznajomej kobiecie zaufamy chętniej i założymy jej dobre intencje, nie mężczyźnie. Częściowo wynika to także ze sposobu wychowywania dzieci: gdy chłopiec walnie kolegę w piaskownicy łopatką w głowę, przymkniemy oko i powiemy, że dobrze, musi się nauczyć radzić sobie w życiu, dumny tata może jeszcze doda: moja krew. A dziewczynce nie wypada, nie przystoi, żeby uciekała się do takich metod. A nie ze wszystkich dziewczynek wyrosną mądre i wrażliwe kobiety. Zresztą kłania się tutaj następny schemat myślowy, niewykraczający poza określone, utarte widzenie świata. Choć, jak mówi Lidia Olejnik, większość z kobiet morderczyń to ofiary przemocy domowej, nie oznacza to, że wszystkie popełniane czyny tego rodzaju są tylko jej wynikiem i dotyczą marginesu społecznego. Bo chyba nikt nie zaprzeczy, że słysząc o czymś takim, od razu zapala nam się lampka: oho, patologia. A okazuje się, że wcale nie do końca tak jest. Część w tych pań prowadziła normalne życie - dom, rodzina, dzieci, co przeraża tym bardziej. Bo one tak naprawdę nie były złe do szpiku kości; i choć daleka jestem tutaj od oceniania czy relatywizowania śmierci ich ofiar – bo żadna nie powinna się zdarzyć, chcę przede wszystkim zrozumieć. Na bazie ich historii dotarło do mnie, jak cienka i krucha jest granica między dobrem, a złem, a także nasze postrzeganie siebie. Odwołam się kolejny raz do słów L. Olejnik, nigdy nie wiemy, jak sami zachowalibyśmy się na ich miejscu. Bo możemy się zarzekać, że nigdy, bo są przecież cywilizowane sposoby rozwiązywania konfliktów, jesteśmy wykształceni i inteligentni, mamy rozwiniętą emocjonalność. A wystarczy zadać sobie jedno pytanie: a gdyby ktoś groził np. mojemu dziecku? Obyśmy nie musieli sprawdzać tego na własnej skórze.

„Polskie morderczynie” to poruszająca książka. Konfrontuje z brutalnością śmierci; stawia trudne i może niewygodne pytania. Ale jednocześnie myślę, że to lektura niezwykle potrzebna nam wszystkim, byśmy wyzbyli się nawyku łatwego oceniania i generalizowania. Nie zapominajmy, że o takich zbrodniach wiemy najczęściej tyle, co i w jaki sposób przekażą nam media (a te często szukają tylko taniej sensacji, bo to się tak dobrze sprzedaje), a każda z historii, nie tylko tych przedstawionych przez Katarzynę Bondę, miała gdzieś swój początek, występowały różne okoliczności – najgorsze przestępstwo zawsze jest wypadkową kilku czynników. Nie ferujmy zbyt pochopnie wyroków społecznych, tym bardziej że morderstwo jest nierzadko dramatem ofiary, ale i kata.       

Książka bierze udział w wyzwaniach „Nie tylko literatura piękna...” oraz „Polacy nie gęsi”.

Za użyczenie książki dziękuję Agusi Perzce.

36 komentarzy:

  1. Mnie też się podobało, ale ja po prostu lubię tę tematykę, stąd też długo nie trzeba było mnie do zakupu namawiać (wystarczyła recenzja Pauliny z bloga W Świecie Słów) :-) Poruszająca, owszem, daje do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że uda mi się tę książkę upolować, bo temat jest szalenie ciekawy. W końcu powtarza się, że morderstwo jest złem, a mało kto zastanawia się nad tym, co leży u podłoża takiego dramatu, co się dzieje, że zwykły człowiek, bez jakichś dziwnych skłonności, nagle sięga po tak radykalne środki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki K. Bondzie można się właśnie pozastanawiać nad motywami takich działań. I tak jak napisałam, zło zawsze będzie złem, i nie powinno się zdarzać, ale nie dzieje się ono ot, tak, bez powodu.

      Usuń
    2. Nie powinno, fakt, ale nie zawsze da się na istniejące zło odpowiedzieć dobrem lub choćby obojętnością.

      Usuń
    3. W niektórych przypadkach faktycznie się nie da...

      Usuń
  3. Dla mnie była to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w ubiegłym roku. Rzeczywista, budząca wiele - również skrajnych - emocji. Katarzyna Bonda zrobiła kawał dobrej roboty - wydobyła z tych kobiet prawdziwe, realne postacie, nie tylko opowieść o złu.Zestawienien świadectwa kobiet z policyjnymi kartotekami, to już mistrzostwo świata. Świetna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Czytasz o którejś kobiecie, zaczynasz ją nawet lubić, a potem drastyczne szczegóły tego, co zrobiła.

      Usuń
  4. Po "To, co zostało" Jodi Picoult chwilowo nie mam już siły na żadne prawdziwe historie... Muszę się odmóżdżyć jakimiś kiepskimi paranormalami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się po tej odmóżdżałam, romansem;)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawa pozycja i świetnie przez Ciebie zrecenzowana - chciałabym ja przeczytać i to jak najprędzej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Zachęcam mocno, chyba warto sobie odpowiedzieć na parę pytań zrodzonych pod jej wpływem.

      Usuń
  6. Katarzyna Bonda pisze tak emocjonująco,że człowiek nie może się nie wczuć, po Florystce jestem pełna uznania, z wielką chęcią przeczytałabym jej kolejne powieści:)
    Super recenzja kochana, widać,że książka wzbudziła w Tobie wiele emocji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że z powieści znam tylko jedną, ale wniosek z tego jest taki, że radzi sobie świetnie zarówno w powieściach, jak i książkach non-fiction.
      Dziękuję, Aguniu:)

      Usuń
  7. Muszę przyznać, że poruszyłaś mnie jakoś swoją recenzję. Nie wiem konkretnie czym, lecz poczułam ciary na myśl o tej książce i chyba skuszę się na nią, bo jej tematyka ogromnie mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty wlałaś miód na moje serce swoimi słowami:) Mobilizujesz mnie do jeszcze większych starań:)

      Usuń
  8. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, jej tematyka bardzo mnie interesuje. Poza tym psychika kobiet zabójczyń jest tajemnicą. Najczęściej mordują w afekcie lub z miłości, ale jakby nie było zabójstwo to zabójstwo. Jestem bardzo ciekawa tej książki, oj chyba w nią zainwestuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po tym, co napisałaś, możesz mieć podobne reakcje, gdy zaczniesz ją czytać.
      Książka warta zainwestowania, to mogę zaświadczyć:)

      Usuń
  9. Myślę, że to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Jest niezwykle interesująca i trafia w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak wiem;) Za mną też długo chodziła:)

      Usuń
  11. Chciałabym przeczytać tę książkę - to zdecydowanie moja tematyka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się z ostatnim akapitem.
    Lubię książki wywołujące emocje, oparte na prawdziwych faktach, które poruszają głębokie i trudne problemy. Bardzo chciałabym przeczytać tą powyższą.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Temat trudny, ale widzę, że warto zmierzyć się z lekturą

    OdpowiedzUsuń
  14. Już jakiś czas temu natknęłam się gdzieś na wyjątkowo pozytywną recenzję tej książki i już wtedy obiecałam sobie, że ją przeczytam. Jak to zwykle ze mną bywa, nie zrobiłam tego i moje polowanie na ,,Polskie morderczynie" rozpoczęło się od nowa (cóż za makabryczna gra słów...).

    OdpowiedzUsuń
  15. Panią Katarzynę bardzo sobie cenię. Dla mnie pisze rewelacyjnie!! Cieszę się, że przeczytałaś Paulinko tę książkę i cieszę się również, że tak wspaniała, a zarazem szokująca lektura jest jeszcze przede mną. Super recenzja Pauluś!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te emocje dzięki Tobie, Aguniu:) Dziękuję jeszcze raz:)

      Usuń
  16. Lubię takie poruszające książki i trudne tematy, koniecznie muszę przeczytać książkę jak ją tylko spotkam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pamiętam, że gdzieś już kiedyś czytałam recenzję tej książki i juz wtedy wzbudziła moje zainteresowanie, a Ty swoją recenzją zdecydowanie jeszcze podwyższyłaś moja chęć sięgnięcia po ten tytuł. Jestem jej ogromnie ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo, bo uważam, że naprawdę trzeba ją przeczytać:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.