Paulina Młynarska, Dorota Wellman „Kalendarzyk
niemałżeński”, Znak 2013, ISBN 978-83-240-2399-8, stron 288
„Kalendarzyk niemałżeński” zaciekawił mnie i przyciągnął
uwagę od samego spojrzenia na zdjęcie okładki gdzieś w zapowiedziach
wydawniczych. Intrygujący tytuł, stylizacja autorek sugerująca ścieranie się
przeciwstawnych poglądów i Dorota Wellman – to powody, dla których musiałam
kupić te książkę. Panią Dorotę cenię za autoironiczne poczucie humoru i
dystans, ale przede wszystkim za prowadzony przez nią kiedyś program o
książkach „Czytam, bo lubię” (który funkcjonował na antenie krótko, no bo
przecież kto w tym kraju czyta...); nieraz też spotkałam się z jej okazywaniem
miłości do literatury wszelakiej i wyczuwam w niej bratnią duszę mola
książkowego. Wspomina zresztą o tym także w tej pozycji. Zazdroszczę jej
stojącego przy łóżku stolika w kształcie wielkiej księgi (ależ bym chciała go
zobaczyć). Za jej wypowiedź o książkach – no jak tu jej nie kochać? Choć do
audiobooków mnie nie przekonała.
Gdy pierwszy raz wzięłam do ręki swój egzemplarz i na szybko
przekartkowałam, mój zapał trochę osłabł. Powodem były przepisy kulinarne wraz
z miejscem na własny ulubiony przepis świąteczny czy możliwość indywidualnego
dokończenia krótkich zdań tak, jak to zrobiły autorki (zdania typu „Gdy się
budzisz, to widzisz...”). Pomyślałam, że po pierwsze nie kupowałam książki
kucharskiej, a po drugie w takim razie, co kupiłam? Bo chyba jakieś
„mydło-powidło” i będzie to droga przez mękę małej ilości błahego tekstu. Znów przychodzi
mi skorygować własne myślenie i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że
nie powinnam się uprzedzać do żadnej książki, ani na nic nastawiać, a oceniać
ją dopiero po skończonej lekturze.
Książka jest lekka i przyjemna w odbiorze. Zawarte są w niej
krótkie przerywniki, mianowicie zestaw „Młynarska & Wellman na piątkę:
książki, filmy i coś dla ciała” oraz „Młynarska & Wellman radzą: jak nie
zgłupieć w głupim świecie i jak nie zostać celebrytą”. Oprócz tematów
banalnych, a takie są dla mnie wszystkie te, które zahaczają o show-biznes,
dziennikarki podejmują wątki społeczne, ważne dla każdej kobiety. Co nie
znaczy, że tylko do nich się zwracają, o nie, dobrze by było, gdyby tę książkę
przeczytali mężczyźni, może na kilka spraw otworzyłyby im się oczy, może coś by
przemyśleli i zrozumieli. Ta książka jest feministyczna, ale feminizm jest
tutaj traktowany jako równe i sprawiedliwe prawo do godnego życia, a nie tylko
palenie staników i brak depilacji. Wychodzi więc na to, że jestem feministką, i
to bez żadnego ale. Zakładam, że większość z pań, gdyby odpowiedziała sama
przed sobą na pytania postawione Dorocie przez Paulinę, również by się nią
okazała.
Wracając na chwilę do tych przepisów kulinarnych –
początkowo wydawały mi się zbędne, do czasu jednak, gdy pani Dorota podała
kilka receptur na obiad w 20 minut. Tym mnie kupiła do pozostałych (i tym, że
nie wymagają one skomplikowanych składników, co to nie wiadomo, co najpierw z
nimi zrobić). Jej pomysł na książkę „Obiad w 20 minut” – jak najbardziej trafiony,
byłabym pierwszą czytelniczką, bo gotowanie nie jest tym, co lubię robić.
„Kalendarzyk”, który powstał z „niedogadania” autorek, ma
postać podzielonych na pory roku listów; czyta się je tak, jakby słuchało
rozmowy przy kawie. Są pełne szczerości, otwartości i autentyczności, jak na
przykład opowieść Pauliny Młynarskiej o latach jej terapii. Pojawiają się
ciepłe wspomnienia rodzinne, historie o relacjach z dziećmi. I mimo że to
”panie z telewizji”, to o ich zwyczajnym trybie życia. Przy wielu zdaniach
kiwałam głową z myślą „o to, to”; przy liście „Mężczyzna ubezwłasnowolniony”
jarzyły mi się przed oczami wielkie wykrzykniki, bo z własnego otoczenia
mogłabym podać parę świetnych przykładów na poparcie ich tez; a słowa o własnym
ego uważam za bezcenne. Miałam ochotę pozakreślać jaskrawym kolorem mnóstwo
fragmentów, czego nie uczyniłam tylko ze względu na szczególnie nabożny
szacunek do książek własnych.
Natomiast wszystkim, czym tylko się da, podpisuję się pod
listem „Dorota Paulina Częstochowa”. O co chodzi? O in vitro. W ogóle stwierdzam, że
wyjątkowo bliskie są mi te tematy podejmowane przez dziennikarki, które dotyczą
kobiet i ich szeroko rozumianych ciał, a którymi tak chętnie zajmują się i
decydują o nich mężczyźni, czyli właśnie in vitro, antykoncepcja, aborcja i
polityka prorodzinna (czy może bardziej jej brak).
„Kalendarzyk niemałżeński” jest po prostu mądrą książką.
Napisany jako pochwała przyjaźni jest szczery, fascynujący i przejmujący tym,
że Paulina Młynarska i Dorota Wellman ubrały w słowa to, co sama czuję.
Chciałabym, żeby każda z nas, kobiet, mogła codziennie powtarzać za panią
Dorotą: „Kocham i jestem kochana. Mam szczęście. Cieszę się życiem i jem je
łyżkami” (str. 86). Czy nie byłoby to piękne?
Gorąco zachęcam do lektury.
Wspaniała recenzja. Co do książki z ogromną przyjemnością ją przeczytam, tym bardziej, że napisały ją Młynarska & Wellman, a ja bardzo szanuje i cenię obie panie.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Naprawdę warto:)
UsuńKsiazke przeczytalam jednym tchem.Jest wspaniala, tak jak niezwykle sa jej autorki.Pokaz mi swoich przyjaciol a powiem ci kim jestes - jesli Dorota dogaduje sie z Paulina tzn ze Paulina jest rownie dobra jak Dorota.Opinie pospieszne i zlosliwe wielu zrobily krzywde,
UsuńTeraz wiem,co sobie sprawię na majówkę. Powiem szczerze, że ja również na początku nie przepadałam za panią Pauliną, ale czym dłużej słucham jej wypowiedzi w Mieście kobiet, tym częściej dochodzę do wniosku, że jest w niej coś z góralki :) Nie boi się tupnąć czy wyrazić swojego zdania :) Widać że obydwie panie mają dystans do bycia na topie, z chęcią przeczytam. Dzięki za recenzję, fajna taka Twoja :)
OdpowiedzUsuńI będzie to świetny wybór:) Z tym dystansem masz całkowitą rację, to, że pracują w telewizji i "obracają się w wielkim świecie" nie sprawia, że zamykają im się oczy na problemy zwykłych ludzi, a kobiet w szczególności. A Twoje słowa "fajna taka Twoja" traktuję jako komplement, bo właśnie tak staram się pisać, żeby ująć to, co mi w duszy gra po przeczytaniu:)) Sama też lubię czytać takie osobiste recenzje.
UsuńBardzo lubię Dorotę Wellman, podejrzewam,że ta książka może być interesująca;)
OdpowiedzUsuńTeż ją lubię, a książka właśnie taka jest;)
UsuńBardzo lubię panią Wellman, panią Młynarską mniej, ale jestem ciekawa ich duetu - dobrze zgrywają się w "Mieście kobiet", dlatego myślę, że w przypadku "Kalendarzyka niemałżeńskiego" wypadły nieźle.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, ale jak pisałam, poglądy mam zbliżone do jej opinii. Naprawdę świetnie się czyta;)
UsuńŚwietny tekst. Nabrałam ochoty na tę książkę.
OdpowiedzUsuńDzięki, cieszę się, że udało mi się zachęcić:)
UsuńNawet z samej sympatii do Pani Doroty Wellman zakupię owy kalendarzyk :)
OdpowiedzUsuńI myślę, że powinnaś być usatysfakcjonowana:)
UsuńO! Bardzo lubię ten dziennikarski duet, nie wiedziałam, że te panie wydały również razem książkę. Chętnie po nią sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie:)
UsuńPolubiłam panią Wellman dzięki DDTVN. Co prawda dawno temu to oglądałam, ale sympatia mi pozostała. Chętnie przekonałabym się jak sprawdza się w roli pisarki, szczególnie że, po recenzji widać, książka porusza tematy dość "niebezpieczne"
OdpowiedzUsuńGorąco Ci polecam, nie powinnaś się czuć zawiedziona;)
UsuńDziękuję za rewelacyjną i taką swojską recenzję tej książki. Dzięki Tobie już wiem, że na pewno również muszę ją przeczytać! Już się nie mogę doczekać aż wpadnie w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńLubię zarówno Panią Wellman, jak i Panią Młynarską więc zapowiada się bardzo ciekawa lektura.
Tylko nie rozumiem jednego. Ja o tej książce dowiedziałam się dopiero wczoraj z wywiadu z autorkami pozycji, w którym mówiły, że premiera książki będzie 9 maja więc skąd wzięły się prędzej?
Cieszę się, ze Ci się podobało:)
OdpowiedzUsuńNa stronie wydawcy książki są na ogół do kupienia koło dwóch tygodni wcześniej. Jest też opcja powiadomienia o dostępności na emaila, wtedy dostaje się rabat 30%.
Widzisz okładka nie zachęciła mnie pod żadnym względem. Lubię jedynie Wellman natomiast za Młynarską nie przepadam. Jednak twoja recenzja uświadomiła mi, że jednak książka jest warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńCoś widzę, że pani Młynarska nie jest zbyt popularna;) Choć pisze naprawdę fajnie. Polecam gorąco:)
UsuńZachęciłaś mnie i mimo, że miała to być lektura na urlop wciągam ją i wciągam już jakąś godzinę i raczej wciągnę do końca :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię zachęcać:)
Usuńwłaśnie zaczęłam, dlatego nie recenzję przeczytałam po łebkach, żeby za dużo się nie dowiedzieć :D
OdpowiedzUsuńWprawdzie staram się nie pisać dużo o treści w recenzjach, ale doskonale Cię rozumiem, bo sama nie czytam dokładnie opinii o książkach, które wiem, że przeczytam:)
UsuńJak tylko dowiedzialam się o tej książce, wiedziałam, że ją kupię. I się nie pomyliłam :)
OdpowiedzUsuńJa miałam podobnie:)
Usuń