Anna Ficner-Ogonowska „Krok do szczęścia”, Znak 2012, ISBN
978-83-240-2219-9, stron 416
W życiu Hanki prawie nic się zmieniło. Poza jednym. Dominika
wychodzi za mąż za Przemka, a Hanka musi się zmierzyć ze swoimi wspomnieniami.
Do tego dochodzą dwie skrywane tajemnice rodzinne, z których jedna zburzy
dotychczasowe myślenie Hanki.
„Krok do szczęścia” niewiele się różni od pierwszej części.
Przez dwieście stron jeszcze miałam nadzieję, że coś się zmieniło, że jest
lepiej. Ale nie. O ile na początku jeszcze się coś działo w związku z
planowanym ślubem, o tyle potem znów było, jak w „Alibi na szczęście”.
Czyli
kolejny raz niezdecydowana Hanka, przyciągająca i odpychająca, zachowująca się,
jakby sama nie wiedziała, o co jej chodzi. Znowu Mikołaj, który niby stracił
cierpliwość i nie chce już na nią czekać, ale i tak we wszystkim jej ulega. Ona
ponownie bardzo dużo obiecuje, potem nie dotrzymuje. O ile w debiucie Anny
Ficner-Ogonowskiej wyznawała zasadę „chciałabym, a boję się”, o tyle w drugiej
książce jej motto to „wiem, ale nie powiem”. Takiego zachowania też nie
rozumiem, wydaje mi się, że gdyby mnie spotykały takie niespodzianki i
wychodziły na jaw sekrety, to chciałabym się tym podzielić z najbliższą mi
osobą, przegadać to, omówić, może dostrzec coś uciekającego, niedostrzeganego.
Ona nie, dawała odczuć, że coś się wydarzyło, ale „powiem Ci kiedyś, potrzebuję
czasu”. I tak przez czterysta stron...
Plusy tej części? Kolejny raz Zuza i Ula, choć jest ich
bardzo malutko; szczęście Aldonki i chyba tyle, jeśli chodzi o treść; ale na
wyróżnienie zasługuje okładka, bo nie będę ukrywać, że podoba mi się bardzo –
ta ciepła kolorystyka, ten kubek z herbatką (a życie bez herbatki nie miałoby
sensu...), tak, przemawiają do mojej duszy.
Pamiętam, pamiętam bohaterkę z poprzedniej Twojej recenzji, jej znowu jest drażniąca..O ile wtedy się zniechęciłam, to teraz utwierdziłam,że nie zniosłabym zachowania kobiety:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładka jest śliczna, szkoda,że tylko okładka...
A wiesz, co mnie zastanawia? Przecież ta książka przechodziła redakcję i korektę, czy ktoś nie mógł zasugerować lekkiego skrócenia? I jak tu jest dalej taka niezdecydowana, to wyobraź sobie, co musi być w trzeciej części...;)
UsuńDobre pytanie z trzecią częścią, teraz tak sobie myślę,że z czystej ciekawości przeczytałabym trzecią;), wychodzi na to,że korektą jest sprawdzanie literówek, błędów ortograficznych i może czasem stylistyki;)
UsuńJak trafi się kiedyś w mojej bibliotece, to może - z naciskiem na to "może" - sobie przekartkuję dialogi;)
UsuńZ chęcią przeczytałabym obydwie części. Uwielbiam literaturę kobiecą.
OdpowiedzUsuńJa też, taką sobie najczęściej kupuję;)
Usuń
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać obie części, chociaż po Twojej recenzji mój entuzjazm zmalał:)
Jak tylko zmalał, to dobrze, gorzej, jakby całkiem padł;)
Usuńniestety i ja już tak bardzo nie będę się rozglądać za tymi tytułami :)
UsuńAniu, zawsze możesz spróbować;) Ja niestety nie dostrzegam w niej tych pozytywów, o których piszą inni w swoich opiniach.
UsuńNie wiem czemu, ale wbiło mi się do głowy (chyba dałam się podejść chwytom marketingowym), że to naprawdę kawałek fajnej kobiecej literatury,a tutaj tyle stron,a treść mało ciekawa. Muszę się zastanowić czy po nią w ogóle sięgać :)
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty;) Książkę zachwalał nawet Artur Żmijewski, że to "love story, którą czyta się jak kryminał" - coś mi się wydaje, że aktor chyba dobrego kryminału nigdy nie czytał;)
UsuńPóki co czekam aż wreszcie będę mogła przeczytać część pierwszą.
OdpowiedzUsuńWtedy porównam opinię;)
UsuńDruga część mocno mnie irytowała. Trzeciej już nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!