Joanna Marat „Monogram”, Prószyński i S-ka 2014, ISBN
978-83-7839-718-2, stron 328
Na warszawskich Bielanach zostają znalezione zwłoki kobiety.
Gdyby nie znajdująca się przy nich torebka z dokumentami, pewnie długo nie
byłoby wiadomo, kto to jest, bo ofiara została pozbawiona głowy. Marzena
Kroczek była córką byłego pułkownika, pracującego jeszcze za czasów komuny.
Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzą nadkomisarz Marek
Kos, komisarz Ernest Malinowski, sierżant Violetta Maj, a z ramienia
prokuratury nadzoruje je Izabela Potrykus. Dwaj policjanci kompletnie się od
siebie różnią, ale tworzą zgrany tandem. Dzieli ich wszystko, od wyglądu po
stan posiadania. Kos, zwany Koszmarkiem, mimo przerwy między jedynkami, która
dodaje jego uśmiechowi uroku Janka Kosa z „Czterech pancernych”, trzeba
przyznać - wiele robi, by ciągnące się za nim od dzieciństwa przezwisko miało
dużo wspólnego z prawdą. Jego znakiem charakterystycznym jest dżinsowe wdzianko
w marmurek oraz przekleństwa padające z ust częściej, niż przecinki. Z
poprzedniego ustroju została mu też maniera zwracania się do współpracowników
per „słuchajcie no, Malinowski” (lub inne nazwisko).
No właśnie, a Ernest jest
zawsze schludnie ubrany, widać, że dba o siebie. Jest skryty, niewiele o sobie
mówi, a to, z jakiej rodziny pochodzi, trzyma w tajemnicy nawet przed Kosem. Ma
córkę, która mieszka z byłą żoną i jej nowym partnerem, co niezbyt Maliniakowi
odpowiada. Sierżant Maj z kolei bardzo chciałaby się wykazać i udowodnić, że
nie pracuje w policji przypadkiem; jej największym marzeniem jest zostać
profilerką, której wszyscy będą słuchać jak wyroczni. Prokurator Potrykus jest
kobietą o potężnej sylwetce i równie wielkich potrzebach, które wydają się być
nie do zaspokojenia. Śledztwo, przed jakim stanęła cała czwórka, zdaje się
sięgać daleko w przeszłość...
„Monogram” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością
Joanny Marat, autorki opowiadań i obyczajowej powieści „Grzechy Joanny”. Od
razu niniejszym zapowiadam, że będę z zainteresowaniem obserwować pisarską karierę
autorki, bo nie mam wątpliwości, że idzie w dobrym kierunku. „Monogramem” -
który w mojej opinii jest utworem zapewniającym pewną swobodę interpretacyjną
pod tym względem, że każdy może go odebrać inaczej: bądź jako powieść
kryminalną z szeroko rozbudowanym tłem obyczajowym, lub odwrotnie, jako książkę
obyczajową osnutą wokół sensacyjnego motywu – udowodniła, że dysponuje
talentami pozwalającymi jej odnaleźć się w każdej wybranej konwencji. Ja nie
będę się zastanawiać, która z podanych wyżej wersji jest mi bliższa; dla mnie
„Monogram” jest powieścią bardzo dobrą, po prostu, i nie czuję potrzeby
kwalifikowania jej do określonego gatunku.
Siłą książki są bohaterowie. Ze stwierdzeniem takim
spotkałam się w innych recenzjach, więc nie napisałam tu nic odkrywczego, ale
jednocześnie jest to ten aspekt powieści, o którym koniecznie trzeba wspomnieć.
Kontrast jako główny „budulec” dwóch męskich postaci tylko uwypukla ich
odmienność, podkreślając jednocześnie doskonale widoczną samotność bohaterów.
Każdy z nich chciałaby mieć kogoś bliskiego, przy boku którego można by
zapomnieć o brutalności rzeczywistości, z jaką mają do czynienia na co dzień.
Ernest szuka na portalach randkowych, Marek interesuje się panią doktor z
zakładu medycyny sądowej, ale czuje się w tej relacji dość niepewnie. Przyznam,
że – o dziwo – to Koszmarek bardziej przypadł mi do gustu. Malinowski zbudował
wokół siebie tak mocną fasadę, że trudno było się przez nią przebić i go
polubić. Natomiast u Kosa prawie wszystkie uczucia szybko znajdowały ujście na
zewnątrz. Owszem, bywał wulgarny i ordynarny, ale przy tym szczery. Marat miała
też bardzo ciekawy pomysł z tymi emblematami, czymś dla bohaterów typowym,
czymś, co ich naznaczało i określało jednocześnie. Oryginalne.
Pisarka wprowadziła jeszcze jedną bohaterkę: historię. Część
postaci jedną nogą tkwi jeszcze w PRL-u, ale z drugiej strony to właśnie na ich
oczach dzieje się coś, o czym kiedyś pewnie będą pisać podręczniki. Akcja
rozgrywa się w kwietniu 2010 r., zaraz po katastrofie smoleńskiej. Jako że jej
temat od jakiegoś czasu przybrał już tylko wymiar wojny politycznej, przez co
możemy obserwować swoiste zmęczenie tą tragedią, obawiałam się, czy to aby na
pewno był dobry pomysł. Na szczęście jednak Marat nie epatuje Smoleńskiem,
przyjęła raczej rolę zdystansowanego i dyskretnego obserwatora tego, co działo
się zaraz po wypadku i jakie nastroje wówczas panowały. Nasunęła mi się jeszcze
jedna myśl, autorka czasy akcji spięła klamrą, bo dziwne są te odmęty naszych
dziejów, cały czas kręcimy się wokół Rosji, choćbyśmy nie chcieli...
Dystans, gryząca czasem ironia i napięcie, o tych elementach
powinnam jeszcze wspomnieć na koniec. Szczególnie ten częsty sarkazm przypadł
mi do gustu, odnalazłam się w punkcie widzenia autorki, przyjęłam jej
perspektywę. Napięcie stopniowała po mistrzowsku, bo do samego końca właściwie
nie wiedziałam, o co chodzi – duża liczba bohaterów i wątków nie pozwoliła mi
zbyt wcześnie odkryć wszystkich kart. To wszystko sprawiło, że „Monogram”
zwyczajnie mi się podobał, nawet jeśli fabuła nie opływała w słodkości i lukier
– bardziej powiedziałabym, że to taka trochę męska proza, co oczywiście należy
potraktować jako komplement. I nie miałabym nic przeciwko ponownemu spotkaniu z
Koszmarkiem.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Autorce.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Tym razem jestem zaintrygowana. Lubię takie a'la męskie prozy, dlatego myślę, że "Monogram" przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, powinien Ci się spodobać:)
UsuńMnie też Twoja recenzja bardzo zainteresowała, poza tym lubię odkrywać polskich autorów. Chętnie sięgnę po Monogram.
OdpowiedzUsuńJa też, a jak już proza takiego autora przypadnie mi do gustu, to potem czytam wszystko, co napisze;)
UsuńCoś zdecydowanie dla mnie! Co prawda nie słyszałam jeszcze o autorce, ale czuję, że książka przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńNa pewno warto dać jej szansę i poznać, jak pisze:)
UsuńMoże przeczytam, jeśli nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuńPoszukaj tej okazji, warto;)
UsuńZwłoki, Warszawa, polska autorka, ohoho, coś dla mnie, kryminały ja lubię! :D
OdpowiedzUsuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
Trafnie podsumowałaś całość;)
UsuńOkładka bardzo mnie odstrasza, jest jakaś taka... tandetna. Nie za bardzo mam ochotę przeczytać tę książkę:)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Powiem Ci tak, okładka może faktycznie niezbyt piękna, ale z treścią się komponuje. A poza tym wiesz, trochę to krzywdzące oceniać książkę po okładce, choć sama to czasem robię;)
UsuńCo jakiś czas czytam recenzje tej książki i mam na nią coraz większa ochotę.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, nic tylko szukać i czytać;)
UsuńPolskich autorów wielbię, więc tym bardziej, skoro Ci się podobała, to i mnie zaintrygowałaś
OdpowiedzUsuńJa też ich uwielbiam, polscy autorzy są najlepsi i basta:)
UsuńDla mnie też siłą tej książki byli bohaterowie. Kos jest świetny. :D
OdpowiedzUsuńTo prawda. Zaraz po skończeniu książki przeczytałam jeszcze raz Twój wywiad z autorką i fajnie, że myśli o kontynuacji:)
UsuńJestem zaintrygowana - chcę poznać tę książkę, tych świetnych bohaterów i napięcie, jakie towarzyszy czytaniu. To musi być świetna książka :)
OdpowiedzUsuńJest na tyle dobra, że z niecierpliwością oczekuję kontynuacji, podobno się napisze;)
Usuń