środa, 20 sierpnia 2014

Joanna Marat "Monogram"



Joanna Marat „Monogram”, Prószyński i S-ka 2014, ISBN 978-83-7839-718-2, stron 328

Na warszawskich Bielanach zostają znalezione zwłoki kobiety. Gdyby nie znajdująca się przy nich torebka z dokumentami, pewnie długo nie byłoby wiadomo, kto to jest, bo ofiara została pozbawiona głowy. Marzena Kroczek była córką byłego pułkownika, pracującego jeszcze za czasów komuny.

Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzą nadkomisarz Marek Kos, komisarz Ernest Malinowski, sierżant Violetta Maj, a z ramienia prokuratury nadzoruje je Izabela Potrykus. Dwaj policjanci kompletnie się od siebie różnią, ale tworzą zgrany tandem. Dzieli ich wszystko, od wyglądu po stan posiadania. Kos, zwany Koszmarkiem, mimo przerwy między jedynkami, która dodaje jego uśmiechowi uroku Janka Kosa z „Czterech pancernych”, trzeba przyznać - wiele robi, by ciągnące się za nim od dzieciństwa przezwisko miało dużo wspólnego z prawdą. Jego znakiem charakterystycznym jest dżinsowe wdzianko w marmurek oraz przekleństwa padające z ust częściej, niż przecinki. Z poprzedniego ustroju została mu też maniera zwracania się do współpracowników per „słuchajcie no, Malinowski” (lub inne nazwisko).
No właśnie, a Ernest jest zawsze schludnie ubrany, widać, że dba o siebie. Jest skryty, niewiele o sobie mówi, a to, z jakiej rodziny pochodzi, trzyma w tajemnicy nawet przed Kosem. Ma córkę, która mieszka z byłą żoną i jej nowym partnerem, co niezbyt Maliniakowi odpowiada. Sierżant Maj z kolei bardzo chciałaby się wykazać i udowodnić, że nie pracuje w policji przypadkiem; jej największym marzeniem jest zostać profilerką, której wszyscy będą słuchać jak wyroczni. Prokurator Potrykus jest kobietą o potężnej sylwetce i równie wielkich potrzebach, które wydają się być nie do zaspokojenia. Śledztwo, przed jakim stanęła cała czwórka, zdaje się sięgać daleko w przeszłość...

„Monogram” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Joanny Marat, autorki opowiadań i obyczajowej powieści „Grzechy Joanny”. Od razu niniejszym zapowiadam, że będę z zainteresowaniem obserwować pisarską karierę autorki, bo nie mam wątpliwości, że idzie w dobrym kierunku. „Monogramem” - który w mojej opinii jest utworem zapewniającym pewną swobodę interpretacyjną pod tym względem, że każdy może go odebrać inaczej: bądź jako powieść kryminalną z szeroko rozbudowanym tłem obyczajowym, lub odwrotnie, jako książkę obyczajową osnutą wokół sensacyjnego motywu – udowodniła, że dysponuje talentami pozwalającymi jej odnaleźć się w każdej wybranej konwencji. Ja nie będę się zastanawiać, która z podanych wyżej wersji jest mi bliższa; dla mnie „Monogram” jest powieścią bardzo dobrą, po prostu, i nie czuję potrzeby kwalifikowania jej do określonego gatunku.

Siłą książki są bohaterowie. Ze stwierdzeniem takim spotkałam się w innych recenzjach, więc nie napisałam tu nic odkrywczego, ale jednocześnie jest to ten aspekt powieści, o którym koniecznie trzeba wspomnieć. Kontrast jako główny „budulec” dwóch męskich postaci tylko uwypukla ich odmienność, podkreślając jednocześnie doskonale widoczną samotność bohaterów. Każdy z nich chciałaby mieć kogoś bliskiego, przy boku którego można by zapomnieć o brutalności rzeczywistości, z jaką mają do czynienia na co dzień. Ernest szuka na portalach randkowych, Marek interesuje się panią doktor z zakładu medycyny sądowej, ale czuje się w tej relacji dość niepewnie. Przyznam, że – o dziwo – to Koszmarek bardziej przypadł mi do gustu. Malinowski zbudował wokół siebie tak mocną fasadę, że trudno było się przez nią przebić i go polubić. Natomiast u Kosa prawie wszystkie uczucia szybko znajdowały ujście na zewnątrz. Owszem, bywał wulgarny i ordynarny, ale przy tym szczery. Marat miała też bardzo ciekawy pomysł z tymi emblematami, czymś dla bohaterów typowym, czymś, co ich naznaczało i określało jednocześnie. Oryginalne. 

Pisarka wprowadziła jeszcze jedną bohaterkę: historię. Część postaci jedną nogą tkwi jeszcze w PRL-u, ale z drugiej strony to właśnie na ich oczach dzieje się coś, o czym kiedyś pewnie będą pisać podręczniki. Akcja rozgrywa się w kwietniu 2010 r., zaraz po katastrofie smoleńskiej. Jako że jej temat od jakiegoś czasu przybrał już tylko wymiar wojny politycznej, przez co możemy obserwować swoiste zmęczenie tą tragedią, obawiałam się, czy to aby na pewno był dobry pomysł. Na szczęście jednak Marat nie epatuje Smoleńskiem, przyjęła raczej rolę zdystansowanego i dyskretnego obserwatora tego, co działo się zaraz po wypadku i jakie nastroje wówczas panowały. Nasunęła mi się jeszcze jedna myśl, autorka czasy akcji spięła klamrą, bo dziwne są te odmęty naszych dziejów, cały czas kręcimy się wokół Rosji, choćbyśmy nie chcieli...

Dystans, gryząca czasem ironia i napięcie, o tych elementach powinnam jeszcze wspomnieć na koniec. Szczególnie ten częsty sarkazm przypadł mi do gustu, odnalazłam się w punkcie widzenia autorki, przyjęłam jej perspektywę. Napięcie stopniowała po mistrzowsku, bo do samego końca właściwie nie wiedziałam, o co chodzi – duża liczba bohaterów i wątków nie pozwoliła mi zbyt wcześnie odkryć wszystkich kart. To wszystko sprawiło, że „Monogram” zwyczajnie mi się podobał, nawet jeśli fabuła nie opływała w słodkości i lukier – bardziej powiedziałabym, że to taka trochę męska proza, co oczywiście należy potraktować jako komplement. I nie miałabym nic przeciwko ponownemu spotkaniu z Koszmarkiem. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Autorce.

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

20 komentarzy:

  1. Tym razem jestem zaintrygowana. Lubię takie a'la męskie prozy, dlatego myślę, że "Monogram" przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też Twoja recenzja bardzo zainteresowała, poza tym lubię odkrywać polskich autorów. Chętnie sięgnę po Monogram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, a jak już proza takiego autora przypadnie mi do gustu, to potem czytam wszystko, co napisze;)

      Usuń
  3. Coś zdecydowanie dla mnie! Co prawda nie słyszałam jeszcze o autorce, ale czuję, że książka przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto dać jej szansę i poznać, jak pisze:)

      Usuń
  4. Może przeczytam, jeśli nadarzy się okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwłoki, Warszawa, polska autorka, ohoho, coś dla mnie, kryminały ja lubię! :D

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka bardzo mnie odstrasza, jest jakaś taka... tandetna. Nie za bardzo mam ochotę przeczytać tę książkę:)

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci tak, okładka może faktycznie niezbyt piękna, ale z treścią się komponuje. A poza tym wiesz, trochę to krzywdzące oceniać książkę po okładce, choć sama to czasem robię;)

      Usuń
  7. Co jakiś czas czytam recenzje tej książki i mam na nią coraz większa ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Polskich autorów wielbię, więc tym bardziej, skoro Ci się podobała, to i mnie zaintrygowałaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ich uwielbiam, polscy autorzy są najlepsi i basta:)

      Usuń
  9. Dla mnie też siłą tej książki byli bohaterowie. Kos jest świetny. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Zaraz po skończeniu książki przeczytałam jeszcze raz Twój wywiad z autorką i fajnie, że myśli o kontynuacji:)

      Usuń
  10. Jestem zaintrygowana - chcę poznać tę książkę, tych świetnych bohaterów i napięcie, jakie towarzyszy czytaniu. To musi być świetna książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na tyle dobra, że z niecierpliwością oczekuję kontynuacji, podobno się napisze;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.