Philippa Gregory „Biała księżniczka”, Książnica 2014, ISBN
978-83-245-8139-9, stron 464
Jak to jest kochać jednego mężczyzną, a musieć poślubić
innego? W obliczu takiej sytuacji zostaje postawiona Elżbieta York, córka
Edwarda IV Angielskiego i Elżbiety Woodville. Młoda dziewczyna poznała już smak
prawdziwej miłości, całym sercem miłując króla Ryszarda, choć jego żona, Anna
Neville, jeszcze wtedy żyła. Elżbieta brylowała na jego dworze, będąc
niekoronowaną władczynią. Los wykazał się jednak okrucieństwem i ukochany
Elżbiety zginął w bitwie pod Bosworth, pokonany przez Henryka Tudora.
Księżniczka staje się jednym z łupów wojennych i będzie musiała wyjść za tego,
którego uważa za mordercę.
Nowa powieść Philippy Gregory z cyklu „Wojna Dwu Róż”
utrzymuje maksymalnie wysoki poziom swoich poprzedniczek. Wszystkie te
elementy, do których nas przyzwyczaiła, nadal charakteryzują się mistrzowskim
kunsztem. Choć pisze w typowym dla siebie stylu, a jej utwory opierają się o
podobny szkielet konstrukcyjny i rozwiązania fabularne, to jednak miło
wiedzieć, że pisarka nie spoczywa na laurach – dalej uwodzi stylem, a
zbeletryzowane biografie historyczne jej pióra nieodmiennie zaskakują mnie
swoją doskonałością, widoczną na każdej stronie. Tutaj każdy szczegół jest
dopracowany i umieszczony we właściwym miejscu. Gregory zachowuje idealne
proporcje między dialogiem, a opisem scenerii, a obydwa te aspekty pozwalają
dostrzec głębię psychologiczną postaci. Każda z nich jest przedstawiona
barwnie, z wadami i zaletami oraz przemyśleniami, dzięki czemu łatwiej je
zrozumieć i obdarzyć względami, nawet jeśli nie będą one pozytywne.
W „Białej
księżniczce” mamy, powiedziałabym, dwa główne motywy, wiążące się z postawą
Elżbiety. Pierwszy z nich dotyczy jej uczucia do Henryka. Jako przedstawicielka
dynastii Yorków, która doskonale zna powinności wysoko urodzonej panny, takiej
jak ona, wobec rodziny i ojczyzny, nie może sobie pozwolić na bunt. Cóż z tego,
że nadal kocha Ryszarda, że za nim tęskni, że on tak ją kochał i jej to
okazywał – że poznała, co to bliskość, namiętność, czułość. Doświadczyła
takiego szczęścia, słuchała także opowieści matki, więc wie, że i wśród
królewskich rodów trafiają się małżeństwa pełne miłości, nie tylko te
podyktowane uwarunkowaniami politycznymi i dynastycznymi. Miała już namiastkę,
teraz musi się wywiązać z obowiązków. Początkowo nie potrafi nie porównywać
tych jakże różnych mężczyzn; dopiero z czasem powoli przyzwyczaja się do osobowości
i temperamentu męża, zaczyna go darzyć cieplejszymi uczuciami.
Właśnie wtedy jednak pojawia się ten najgroźniejszy
pretendent do tronu – i serc poddanych – a tym samym w życiu Elżbiety
wybrzmiewa dysonans. Tu mąż i jej własne dzieci, którym chciałaby zapewnić
przyszłość, a z drugiej ten, który mieni się Ryszardem, braciszek, którego
pożegnała w dzieciństwie i dla którego również chciałaby jak najlepiej.
Philippa Gregory przedstawia w niniejszym utworze swoją
wersję historii o losach zaginionych książąt z Tower: Edwardzie i Ryszardzie.
Trzeba przyznać, że jej koncepcja jest spójna i wiarygodna, choć oczywiście
autorka nie rości sobie prawda do traktowania powieści jako źródła
historycznego – to tylko jej wersja dziejów (nawet jeśli oparta o prace naukowców),
tym bardziej że po upływie tylu wieków poznanie prawdziwych wydarzeń i tego, co
się stało z synami Elżbiety Woodville i króla Edwarda IV, jest już pewnie
nierealne. W tym momencie jednak otwiera się pole dla powieściopisarzy i
Gregory taką lukę wypełniła perfekcyjnie. Jak każdą ze znanych mi powieści
Brytyjki, tak i „Białą księżniczkę” gorąco polecam.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej
Publicat.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Czytamy powieści
obyczajowe”, „Grunt to okładka”.
Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego;)
UsuńCzytałam kiedyś "Czerwoną królową" i jak wówczas, nie odpowiadał mi do końca specyficzny styl autorki, to teraz z chęcią ponownie wróciłabym do tej serii:))
OdpowiedzUsuńWidać dojrzałaś;)
UsuńMnie już brakuje słów zachwytu nad prozą Gregory :D
OdpowiedzUsuńPrawda? I to wrażenie, że człowiek się powtarza;)
UsuńOd dawna noszę się z zamiarem poznania twórczości tej autorki i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zrealizować ten cel.
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję, bo naprawdę warto:)
UsuńNo ja również Cyrysiu, a do tego moja ciotka ma wiele jej książek, są na wyciągnięcie ręki...a ja co? A ja czasu nie mam! :( Ale kiedyś sięgnę, oj sięgnę.
UsuńAnastazja, skoro masz takie możliwości, to naprawdę aż grzech nie skorzystać;)
UsuńDawno nie czytałam książki historycznej, więc z chęcią zajrzę.
OdpowiedzUsuńO, to koniecznie, zwłaszcza że lubisz;)
UsuńNie trzeba mnie namawiać do przeczytania książki z historią w tle :) W dodatku, jeżeli jest ona tak dobrze napisana :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to;)
UsuńNie wiem, dlaczego jeszcze nie zapoznałam się z twórczością tej autorki. Nie spotkałam jeszcze się z opinią, która nie zachwalałby jej książek.
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej musisz nadrobić to niedopatrzenie;)
UsuńKoniecznie muszę poznać tę powieść!
OdpowiedzUsuńJa na pewno nie będę Cię od niej odwodzić;)
UsuńMusze koniecznie w końcu sięgnąć po jakąś książkę Philippy Gregory. Myślę, że mnie również się spodoba!
OdpowiedzUsuńJeśli tylko lubujesz się w takich historycznych klimatach, to nie może być inaczej;)
UsuńUwielbiam Philippe Gregory, chociaż literatury historycznej nie lubię ;) Ale jej książki czytam namiętnie nie mogąc wyjść z podziwu, że można pisać tak zajmująco o historii. Przede mną "Uwięziona królowa", a na "Białą księżniczkę" muszę poczekać, aż biblioteka ją kupi :)
OdpowiedzUsuńJa akurat przepadam od jakiegoś czasu za wszystkim, co związane z historią, ale i tak styl Gregory mnie także napełnia zachwytem:)
Usuń