piątek, 8 sierpnia 2014

Philippa Gregory "Biała księżniczka"


Philippa Gregory „Biała księżniczka”, Książnica 2014, ISBN 978-83-245-8139-9, stron 464

Jak to jest kochać jednego mężczyzną, a musieć poślubić innego? W obliczu takiej sytuacji zostaje postawiona Elżbieta York, córka Edwarda IV Angielskiego i Elżbiety Woodville. Młoda dziewczyna poznała już smak prawdziwej miłości, całym sercem miłując króla Ryszarda, choć jego żona, Anna Neville, jeszcze wtedy żyła. Elżbieta brylowała na jego dworze, będąc niekoronowaną władczynią. Los wykazał się jednak okrucieństwem i ukochany Elżbiety zginął w bitwie pod Bosworth, pokonany przez Henryka Tudora. Księżniczka staje się jednym z łupów wojennych i będzie musiała wyjść za tego, którego uważa za mordercę.

Najistotniejsze staje się wówczas pewne osadzenie Henryka na tronie, a zarazem powołanie na świat nie tylko następcy i dziedzica korony, ale całej dynastii. Nalega na to nie tylko Henryk, ale także jego matka, lady Małgorzata Stanley, która swojej synowej nie darzy sympatią. Elżbiecie również nie podoba się wpływ matki na syna i ich zażyłość. Nowe życie nie jest więc łatwe - stale brakuje jej Ryszarda, nie może się pogodzić z jego odejściem, a w uczuciach do Henryka dominuje przymus i oschłość. Jego panowanie obfituje w rozliczne potyczki, bo co i raz pojawiają się kolejni pretendenci do tronu. Wreszcie pierwsza plotka o tym najpoważniejszym pada na żyzny grunt społecznych oczekiwań. Młody mężczyzna utrzymuje, że jest jednym z zaginionych książąt, lata temu uwięzionych w Tower. Naród pragnie króla z czczonego klanu Yorków, ale czy ten człowiek to rzeczywiście ukochany syn Elżbiety Woodville, Ryszard? Elżbietą zaczną targać sprzeczne uczucia i wrażenie rozdarcia będzie się nasilać: z jednej strony domniemany brat, a z drugiej mąż, ale przede wszystkim jej synowie i ich dziedzictwo...

Nowa powieść Philippy Gregory z cyklu „Wojna Dwu Róż” utrzymuje maksymalnie wysoki poziom swoich poprzedniczek. Wszystkie te elementy, do których nas przyzwyczaiła, nadal charakteryzują się mistrzowskim kunsztem. Choć pisze w typowym dla siebie stylu, a jej utwory opierają się o podobny szkielet konstrukcyjny i rozwiązania fabularne, to jednak miło wiedzieć, że pisarka nie spoczywa na laurach – dalej uwodzi stylem, a zbeletryzowane biografie historyczne jej pióra nieodmiennie zaskakują mnie swoją doskonałością, widoczną na każdej stronie. Tutaj każdy szczegół jest dopracowany i umieszczony we właściwym miejscu. Gregory zachowuje idealne proporcje między dialogiem, a opisem scenerii, a obydwa te aspekty pozwalają dostrzec głębię psychologiczną postaci. Każda z nich jest przedstawiona barwnie, z wadami i zaletami oraz przemyśleniami, dzięki czemu łatwiej je zrozumieć i obdarzyć względami, nawet jeśli nie będą one pozytywne.

 W „Białej księżniczce” mamy, powiedziałabym, dwa główne motywy, wiążące się z postawą Elżbiety. Pierwszy z nich dotyczy jej uczucia do Henryka. Jako przedstawicielka dynastii Yorków, która doskonale zna powinności wysoko urodzonej panny, takiej jak ona, wobec rodziny i ojczyzny, nie może sobie pozwolić na bunt. Cóż z tego, że nadal kocha Ryszarda, że za nim tęskni, że on tak ją kochał i jej to okazywał – że poznała, co to bliskość, namiętność, czułość. Doświadczyła takiego szczęścia, słuchała także opowieści matki, więc wie, że i wśród królewskich rodów trafiają się małżeństwa pełne miłości, nie tylko te podyktowane uwarunkowaniami politycznymi i dynastycznymi. Miała już namiastkę, teraz musi się wywiązać z obowiązków. Początkowo nie potrafi nie porównywać tych jakże różnych mężczyzn; dopiero z czasem powoli przyzwyczaja się do osobowości i temperamentu męża, zaczyna go darzyć cieplejszymi uczuciami.

Właśnie wtedy jednak pojawia się ten najgroźniejszy pretendent do tronu – i serc poddanych – a tym samym w życiu Elżbiety wybrzmiewa dysonans. Tu mąż i jej własne dzieci, którym chciałaby zapewnić przyszłość, a z drugiej ten, który mieni się Ryszardem, braciszek, którego pożegnała w dzieciństwie i dla którego również chciałaby jak najlepiej.

Philippa Gregory przedstawia w niniejszym utworze swoją wersję historii o losach zaginionych książąt z Tower: Edwardzie i Ryszardzie. Trzeba przyznać, że jej koncepcja jest spójna i wiarygodna, choć oczywiście autorka nie rości sobie prawda do traktowania powieści jako źródła historycznego – to tylko jej wersja dziejów (nawet jeśli oparta o prace naukowców), tym bardziej że po upływie tylu wieków poznanie prawdziwych wydarzeń i tego, co się stało z synami Elżbiety Woodville i króla Edwarda IV, jest już pewnie nierealne. W tym momencie jednak otwiera się pole dla powieściopisarzy i Gregory taką lukę wypełniła perfekcyjnie. Jak każdą ze znanych mi powieści Brytyjki, tak i „Białą księżniczkę” gorąco polecam.        

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.

http://publicat.pl/ksiaznica.html

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Czytamy powieści obyczajowe”, „Grunt to okładka”.

22 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kiedyś "Czerwoną królową" i jak wówczas, nie odpowiadał mi do końca specyficzny styl autorki, to teraz z chęcią ponownie wróciłabym do tej serii:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie już brakuje słów zachwytu nad prozą Gregory :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I to wrażenie, że człowiek się powtarza;)

      Usuń
  4. Od dawna noszę się z zamiarem poznania twórczości tej autorki i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zrealizować ten cel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam taką nadzieję, bo naprawdę warto:)

      Usuń
    2. No ja również Cyrysiu, a do tego moja ciotka ma wiele jej książek, są na wyciągnięcie ręki...a ja co? A ja czasu nie mam! :( Ale kiedyś sięgnę, oj sięgnę.

      Usuń
    3. Anastazja, skoro masz takie możliwości, to naprawdę aż grzech nie skorzystać;)

      Usuń
  5. Dawno nie czytałam książki historycznej, więc z chęcią zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie trzeba mnie namawiać do przeczytania książki z historią w tle :) W dodatku, jeżeli jest ona tak dobrze napisana :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, dlaczego jeszcze nie zapoznałam się z twórczością tej autorki. Nie spotkałam jeszcze się z opinią, która nie zachwalałby jej książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tym bardziej musisz nadrobić to niedopatrzenie;)

      Usuń
  8. Koniecznie muszę poznać tę powieść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno nie będę Cię od niej odwodzić;)

      Usuń
  9. Musze koniecznie w końcu sięgnąć po jakąś książkę Philippy Gregory. Myślę, że mnie również się spodoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko lubujesz się w takich historycznych klimatach, to nie może być inaczej;)

      Usuń
  10. Uwielbiam Philippe Gregory, chociaż literatury historycznej nie lubię ;) Ale jej książki czytam namiętnie nie mogąc wyjść z podziwu, że można pisać tak zajmująco o historii. Przede mną "Uwięziona królowa", a na "Białą księżniczkę" muszę poczekać, aż biblioteka ją kupi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat przepadam od jakiegoś czasu za wszystkim, co związane z historią, ale i tak styl Gregory mnie także napełnia zachwytem:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.