czwartek, 28 sierpnia 2014

Iwona Banach "Lokator do wynajęcia"


Iwona Banach „Lokator do wynajęcia”, Nasza Księgarnia 2014, ISBN 978-83-10-12631-3, stron 400

Miśka ma dość nietypowe zajęcie, dzięki któremu wypełnia lukę na rynku pracy: jest lokatorką do wynajęcia. Ofert jej nie brakuje, najczęściej od tych, którzy wyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych. Właściciele obawiający się niechcianych gości czy zniszczeń przez nich spowodowanych, chętnie korzystają z propozycji dziewczyny, która miała już nawet zdefiniowane trzy opcje eksploatacji: zwykła – zapalanie światła, głośna muzyka i rozwieszone pranie; średnia – to samo plus gotowanie oraz intensywna, „w ramach której należało robić wszystko, co się da: palić w piecach, piec ciasta, robić pranie, czyli to, co zwykle człowiek robi w swoim domu, a w razie problemów wzywać fachowców, oczywiście za pieniądze właściciela” (str. 11). Chętnych na taki układ było całkiem sporo. A do pomocy Miśka miała Alberta, zwanego Noldim: „miły, bezpieczny i nieco lękliwy Noldi miał wzrost i muskulaturę, jakich nie powstydziłby się kulturysta” (str. 12). Tyle że Noldi groźny był tylko z wyglądu, bo w głębi duszy był prawdziwym romantykiem.


Teraz Miśka i Noldi zjeżdżają na Podhale, do wsi Zawilec. Standardowo mają się opiekować domem, a dodatkowo doglądać dwóch pań, mieszkających po sąsiedzku. Tyle tylko że Nina i Bella wcale nie potrzebują troski, a wręcz przeciwnie, to właśnie one, niczym staruszki z piekła rodem, stanowią zagrożenie dla zdrowia innych, zwłaszcza tego psychicznego. Ich działania mają jakiś cel, który Miśka chciałaby odkryć, ale ani one, ani ich szalone psy, jej w tym nie pomagają. Jakby tego było mało, w domu, w którym zamieszkała z przyjacielem, straszy – podobno duch wisielca – a w kuchni coś rzuca przedmiotami. Na dopełnienie tego wszystkiego, w pobliżu zostają znalezione zwłoki, a niejedna osoba miała powód, by pozbawić życia ich właścicielkę...

Iwona Banach „Szczęśliwym pechem” swojego autorstwa dobitnie pokazała, że natura nie poskąpiła jej cennego skarbu, jakim jest poczucie humoru i dystans do świata. Stworzyła bohaterkę – Regi Kozłowską – której tok myślenia doprowadzał mnie do łez ze śmiechu. Jedno jest pewne – z Reginaldą nie można się było nudzić. Nie inaczej jest z „Lokatorem do wynajęcia”, ale wbrew pozorom to nie Miśka, ani nie Noldi - u którego sylwetka i aparycja absolutnie nie idą w parze z temperamentem i osobowością, a już na pewno nie z odwagą – dostarczą rozrywki. O nie, tę zapewniają starsze panie, które nie mają nic wspólnego z typowym postrzeganiem kobiet od pewnego wieku, ze stereotypem takich ciepłych babuni, które opiekują się wnukami, dziergają na drutach i podają ciasto drożdżowe z własnoręcznie zrobioną konfiturą. Nina i Bella czują, że żyją dopiero wtedy, gdy coś się dzieje, nuda to ich największy wróg. A na brak interesujących wydarzeń z okolicy zdecydowanie nie będą mogły narzekać, tym bardziej że część z nich same sprowokują... Staruszkom już samym w sobie niczego nie brakuje, a gdy pojawi się jeszcze „Radio Maryśka”, czyli lubująca się w plotkach sąsiadka, oraz Marcinowa, dbająca o dobro swojego ukochanego syna, to mamy komplet. Ach nie, zapomniałabym o komisarzu z Krakowa, który zostaje skierowany do sprawy morderstwa, bo miejscowy funkcjonariusz jest krewnym ofiary.

I tu wyłania się zabawny, ale też trochę ironiczny w wymowie, podany z przymrużeniem oka, obraz górali. Nie znam żadnego przedstawiciela tej grupy, nie mówiąc już właśnie o ich zbiorowości, więc nie wiem, na ile wszystkie elementy przedstawione przez autorkę są zgodne z rzeczywistością, ale jedno chyba można powiedzieć na pewno: świat składa się dla nich ze swoich i obcych. Komisarz nie będzie więc miał łatwego zadania, bo jak to tak, wszystko za niego zrobi Józek, bo wiadomo, że jemu, jako swojakowi, który wie, co w trawie piszczy, łatwiej, a cały zaszczyt spadnie na jakiegoś cepra? Niedoczekanie. Najwięcej pierwiastka komicznego mają rozmowy, jakie toczą między sobą miejscowi z przyjezdnymi, szczególnie gdy ktoś czegoś nie dopowie i od jednego drobiazgu cały dialog brnie na manowce, ku uciesze czytającego.

Iwona Banach sprawdza się znakomicie w takich humorystycznych powieściach. W „Lokatorze...” dołożyła wątek morderstwa z mnóstwem „chętnych” do jego dokonania, które trudno rozwikłać, więc i napięcie trzymało się cały czas na wysokim poziomie. Nina i Bella oraz ich otoczenie zapewniły mi sporą dawkę uciechy i dobrej zabawy, więc i Wam polecam spotkanie z tymi specyficznymi paniami. Chciałabym tylko wiedzieć, skąd pani Iwonie przychodzą do głowy tak szalone pomysły...      

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

http://nk.com.pl/

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

24 komentarze:

  1. Na tę książkę od dawna mam chrapkę i chyba wreszcie się na nią zdecyduje skoro piszesz o niej w takich superlatywach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, żebyś się zawiodła, więc zdecyduj się czym prędzej;)

      Usuń
  2. Uwielbiam książki z poczuciem humoru :) PO prostu kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie pozostaje Ci nic innego, jak tylko przeczytać;)

      Usuń
  3. Lubię takie książki, zapamiętam tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłabym sobą, gdybym po takiej recenzji nie stwierdzić, że muszę jak najszybciej poszukać tej książki. Po okładce i tytule nie sądziłam iz będę miała tu do czynienia z morderstwem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś też się tego nie spodziewałam, zresztą cała fabuła jest zaskakująca;)

      Usuń
  5. Już mam tę książkę na liście do przeczytania:) Mam nadzieję, że kiedyś wpadnie i w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  6. To na pewno lekturs, która poprawia humor, a takie uwielbiam. Z chęcią więc przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że miałam okładkę w swoich rękach, aczkolwiek jakoś nie przykuła mojej uwagi, teraz z wielką chęcią po nią sięgnę, jak tylko będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko lubisz literaturę tego typu, to zachęcam:)

      Usuń
  8. Uwielbiam książki z humorem, koniecznie muszę tę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż żałuję, że dzisiaj jej nie wzięłam, bo widziałam w matrasie :) Lubię humorystyczne książki, a o góralach jeszcze nie czytałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O góralach na serio to inne bym Ci poleciła, ale jeśli chodzi o spojrzenie z przymrużeniem oka, to historia Iwony Banach jak najbardziej się nadaje:)

      Usuń
  10. Ach kolejna książka z mojej jakby nie było ulubionej serii. Coś mi się wyaje, że szybciej wychodzą książki niż ja czytam.

    Tytuł do zapisania, gdyż zawiera wszystko to co uwielbiam w książkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że mam podobne wrażenie? Tym bardziej że w nowym katalogu NK już widziałam zapowiedź kolejnej książki autorki, chyba w tej samej serii:)

      Usuń
  11. Pomysłowe. :D
    Po "Alex" chętnie przeczytałabym coś lekkiego i zabawnego, a pomysł z lokatorką do wynajęcia bardzo mi się podoba. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam Twoją recenzję i chyba faktycznie po takiej dawce emocji przydałoby się coś odprężającego;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.