wtorek, 12 sierpnia 2014

Diane Chamberlain "W słusznej sprawie"


Diane Chamberlain „W słusznej sprawie”, Prószyński i S-ka 2014, ISBN 978-83-7839-749-6, stron 456

Jane wkrótce wychodzi za mąż za Roberta, lekarza pediatrę. Dziewczyna cieszy się, że obydwoje będą oddawać się pomaganiu innym, bo ona chce podjąć pracę w wydziale opieki społecznej. Choć w jej środowisku przyjęło się, że żony po ślubie nie pracują, zajmując się rodziną i ewentualną działalnością dobroczynną, Jane chciałaby czegoś innego – najpierw sprawdzić się w pracy, a dopiero potem myśleć o dzieciach. Robert wręcz przeciwnie, niby podoba mu się, że jego narzeczona jest tak otwarta i uparta, i że dąży do wyznaczonego celu, ale powiększenia rodziny chce od razu. Zapowiada się więc pierwszy konflikt.

Jane bardzo angażuje się w swoje nowe zajęcie. Jedną z pierwszych rodzin, jakie bierze pod swe skrzydła, są Hartowie: piętnastoletnia Ivy, jej dwa lata starsza siostra Mary Ella z synkiem Williamem oraz ich babka. Starsza pani Hart choruje, Dzidziuś nie mówi, Mary Ella chadza własnymi ścieżkami, i tak właściwie to Ivy ogarnia cały dom. Mieszkają na terenie farmy u plantatora tytoniu i choć żyją w ubóstwie, to jednak dbają o czystość i higienę. To, że Ivy w tak trudnych warunkach sobie radzi, nie ma jednak znaczenia wobec przepisów obowiązujących w Karolinie Północnej. Bieda, epilepsja, niski poziom inteligencji i zgoda babki to powody, dla których Ivy ma zostać poddana sterylizacji. Tyle że właśnie okazuje się, że zaszła w ciążę i nie wyobraża sobie, że mogłaby nie wychowywać swojego dziecka, poczętego przecież z miłości...

Gdy Diane Chamberlain zabiera się za jakiś temat, mam pewność, że osiągnie doskonały efekt, zapewniając czytelnikom lekturę pełną skrajnych emocji, taką, do której nie da się podejść na chłodno, w której problemy bohaterów przeżywa się całym sobą, angażując się w nie bez reszty. Mało tego, że zapewnia kalejdoskop wrażeń – czyni z niego prawdziwą karuzelę, potrafiąc odwrócić uczucia do konkretnej postaci o sto osiemdziesiąt stopni kilkukrotnie na przestrzeni całej książki. Pomaga w tym niewątpliwie fakt, że narracja prowadzona jest zazwyczaj z punktu widzenia kluczowych dla fabuły osób. Nie inaczej jest i tym razem. „ W słusznej sprawie” zapewnia perspektywę Ivy i Jane, dwóch kobiet stojących po przeciwnej stronie barykady. Chamberlain zetknęła przedstawicielki dwóch warstw społecznych – Ivy żyje w skrajnej biedzie, walcząc o byt każdego dnia, zastanawiając się, jak długo pan Gardiner pozwoli im mieszkać na farmie, gdy babka i siostra przestaną pracować, a ona, choćby chciała, nie da rady robić więcej, niż pozwalają jej na to możliwości fizyczne. Z drugiej strony obserwujemy Jane, która nie ma problemów finansowych, a wręcz odwrotnie, otoczenie, w którym przychodzi jej się obracać z uwagi na karierę męża, sądzi, że praca kobiet to tylko i wyłącznie kaprys, niezbyt mile widziany. Ivy to uczucia, Jane to przepisy, tak można by podsumować to w skrócie, choć oczywiście nie jest to sytuacja tak jednoznaczna, bo tutaj nie ma jednego dobrego rozwiązania.

Amerykańska pisarka, choć pisze o fikcyjnych postaciach, to jednak oparła ich losy o przepisy faktycznie obowiązujące w Karolinie Północnej w latach sześćdziesiątych XX wieku. Program Sterylizacji Eugenicznej objął ponad siedem tysięcy osób w latach 1929-1975. Choć początkowo dotyczył pensjonariuszy zakładów państwowych, z czasem „sięgnął” także po osoby korzystające z zasiłków socjalnych, czyli skierowany był nie tylko wobec osób z upośledzeniem umysłowym, ale także tych biednych. I tutaj wchodzimy już na grząski grunt przekonań i przepisów, bo to od osobistego stosunku do podjętych problemów zależeć będzie ocena książki i wydarzeń w niej opisanych. Choć w głowie kłębi mi się szereg myśli, gdzie na swój własny argument zaraz nasuwa mi się kontra, ogólnie sądzę, że rzecz sprowadza się do dwóch najważniejszych kwestii. Jakim prawem ci, którzy sprawują władzę, czyli w domyśle są lepsi i bogatsi, mogą decydować o fundamentalnych sprawach drugiego człowieka, szczególnie tego biednego czy chorego? I druga rzecz: wybór. Nagle osoba, która pragnie założyć rodzinę, ma zostać tej szansy pozbawiona, w imię jakichś wyższych racji? Jakim prawem ta ingerencja może być tak ostateczna? Uważam, że wszelkie sprawy związane z płodnością kobiety, powinny być kwestią wyboru jej i jej partnera, i tylko ich, a jeśli nie są w stanie podjąć samodzielnej decyzji, należy im zapewnić wszelką pomoc, opiekę i edukację. A obok wyboru nie wolno zapominać o indywidualnym podejściu – każda sytuacja jest inna i nie da się jej zmierzyć taką samą miarą. Nie napisałam o tym tak, jak bym chciała, bo musiałabym zdradzić za dużo treści, ale jedno jest pewne: nie chciałabym zostać potraktowana tak, jak Mary Ella i Ivy...

Ze wszystkich powieści Diane Chamberlain za najlepszą uważam „Tajemnice Noelle”. Muszę przyznać jednak, że wyrosła jej groźna konkurentka, bo „W słusznej sprawie” jest po prostu rewelacyjna. To opowieść o konflikcie własnego sumienia, o trudnych wyborach i o tym, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze.       

Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Grunt to okładka”.

33 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego, ale mam nieodparte wrażenie, że Diane Chamberlain pisze w bardzo podobnym stylu co Jodi Picoult, co oczywiście uważam za plus. W każdym razie zaintrygowała mnie twoja recenzja, dlatego dam szansę poznania 'W słusznej sprawie' o ile będę miała taką możliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo rzeczywiście tak jest, wiele osób porównuje twórczość Chamberlain do Picoult - nawet ja- i coś w tym jest.

      Tej książki jeszcze nie czytałam, ale niedługo zamierzam to zmienić, bo mam ją w planach od momentu jej wydania.

      Usuń
    2. Tak, te porównania obu autorek zdarzają się często, ale ja upieram się przy swoim zdaniu, że Chamberlain jest lepsza. Według mnie Picoult ma skłonności do przegadywania swoich historii i trochę mnie one nudzą, zdarzają się takie partie treści, które z powodzeniem można by wyrzucić i fabule wyszłoby to na dobre. Ale zaznaczam, że to moje zdanie ukształtowało się na kilku jej powieściach, wszystkich nie czytałam.

      Usuń
  2. Przeczytam z pewnością. Przygotowuję właśnie recenzję "Szansy na życie" tej Autorki i jestem oczarowana. Chambarlain to dla mnie odkrycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, to cudownie! Kolejne nazwisko do wspólnej listy ulubieńców;)

      Usuń
  3. Jeszcze nie czytałam książek pani Chamberlain, ale Twoja recenzja zachęca :)

    Zapraszam do mnie na konkurs: pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się:)
      Dzięki, zajrzę w wolnej chwili;)

      Usuń
  4. A ja wciąż nie przeczytałam "Tajemnicy Noelle", choć nie tylko Ty uważasz tę powieść za najlepszą w dorobku Chamberlain. Teraz świetne recenzje zbiera "Dobry ojciec".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Dobrego ojca" muszę poczekać, aż zawita do biblioteki;)

      Usuń
  5. Niektórzy ludzie nie nadają się na rodziców, ale czy rzeczywiście istnieje ktoś, kto może za nich podjąć decyzję o pozbawieniu ich szansy na potomstwo, na przeżycie przez kobietę czegoś tak pięknego jak macierzyństwo? Jestem przekonana, że przeczytam, głównie ze względu na to, że niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym zagadnieniem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to jest jeden z tych wątków, gdy sama sobie przeczytałam. Też uważam, że nie wszyscy są odpowiedzialni, by spełnić się w roli rodziców, ale jakim prawem ma o tym decydować jakiś urzędnik?

      Usuń
  6. Raczej nie sięgnę w najbliższym czasie po tę książkę.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, możesz, moim zdaniem, tylko żałować, ale rozumiem, że to nie Twoje klimaty;)

      Usuń
  7. Oj jak taka rewelacyjna książka, to koniecznie muszę przeczytać. Świetnie ją opisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, choć uważam, że mogłam jeszcze lepiej, ale to już musiałabym za dużo napisać o treści;) Ale przeczytaj koniecznie:)

      Usuń
  8. Muszę w końcu poznać twórczość tej autorki. Koniecznie, tyle dobrego o niej czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. To kolejna książka, która porusza temat eugeniki w USA i jak zwykle mnie to poruszyła, taka buta człowieka, któremu wydaje się, że jest mądrzejszy niż Bóg czy natura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, o tym samym myślałam, gdy czytałam wypowiedzi powieściowych współpracowników Jane, że kim oni są, by decydować.

      Usuń
  10. Mi również bardzo się książka podobała. Wiele emocji wzbudziła we mnie historia Jane, Mary Ellii i Ivy. Chamberlain pisze jedne z lepszych obyczajówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Wprawdzie generalnie wolę polskich autorów, ale Chamberlain na pewno znajduje się na mojej liście tych ulubionych;)

      Usuń
  11. Już druga pozytywna recenzja w ciągu kilku dni. Dopisałam do listy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwiłabym się, gdybym spotkała jakąś negatywną;)

      Usuń
  12. Piękna recenzja! Z resztą nic dziwnego... :)
    Na twórczość tej autorki czaję się i mam nadzieję, że w końcu uda mi się ją poznać, skoro zbiera same pozytywne recenzje! A po Twojej aż żal byłoby się z "W słsuznej sprawie" nie zapoznać... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo się zarumienię:)
      Jesteś w o tyle komfortowej sytuacji, że możesz sięgnąć po którąkolwiek i będzie dobrze:)

      Usuń
  13. Z początku miałam wrażenie,że książka nie dla mnie, ale czytając recenzje co raz bardziej się do niej przekonywałam i proszę, chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mogę się tylko cieszyć, że Cię przekonałam:)

      Usuń
  14. Nie słyszałam jeszcze o autorce, ale myślę, że jej twórczość mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja to czułam już po lekturze jej pierwszej powieści, która się u nas ukazała;) I tak właśnie się stało:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam inne książki autorki i bardzo mi się podobały, tę na pewno tez będę chciała przeczytać. Ja mogę ci polecić jak nie czytałaś "Sekretne życie CeeCee Wilkes" - rewelacyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i zgadzam się, czytało się ją świetnie. Teraz czekam z niecierpliwością, aż biblioteka kupi "Dobrego ojca":)

      Usuń
  17. Czyli kolejna książka, którą powinnam przeczytać, ależ mi się uzbierało zaległości :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.