Olga Rudnicka „Fartowny pech”, Prószyński i S-ka 2014, ISBN
978-83-7839-774-8, stron 304
Filip Nadziany ma pecha, który dotyka go zawsze i wszędzie.
Kobiety go wykorzystują i jeszcze na dodatek się na nim mszczą, a powody tej
zemsty – oj tam, błahostka taka, że nawet niewarta wzmianki. Przy Nadzianym
psują się samochody, przestają działać kasy fiskalne, zacinają się zawory i
nawet we własnym mieszkaniu nie może chwilowo mieszkać, bo wysiadła
elektryczność. A który trzydziestoletni facet chciałby znowu mieszkać z
mamusią? Ale koniec z tym. Załatwia sobie przeniesienie do wsi Paszcze, gdzie
ma nadzieję zacząć wszystko od początku, z dala od kobiet, kolegów i
rodzicielki. Pech może też by sobie został w Lesznie?
Pierwsze zlecenie dostaje od własnego brata, Gianniego. Ten
pracuje poza krajem, ale właśnie przyleciał do Polski wykonać zlecenie. Jego
nowym pracodawcą jest niejaki Padlina, jeden z trzech poznańskich gangsterów,
który chce wykosić konkurencję, panoszącą się na jego terenie. Tyle że najpierw
musi się dowiedzieć, kto nią jest...
Olga Rudnicka jest autorką humorystycznych powieści
kryminalnych (no, może „Cichy wielbiciel” zabawny nie jest, ale reszta jak
najbardziej). Czytałam je wszystkie, bo styl pisarki idealnie mi pasuje.
Zapowiedź każdej jej nowej książki ogromnie mnie cieszy, więc i „Fartowny pech”
musiał się znaleźć na mojej półce. A jakie wrażenia pozostały mi po lekturze?
No cóż, dość mieszane, jeśli mam być szczera. Z jednej
strony bardzo mi się podobała, przede wszystkim z uwagi na bohaterów. Dziany,
Nadziany i Gianni, już same nazwiska i pseudonimy postaci wskazują na bogatą
wyobraźnię Rudnickiej. A jeśli dołożyć do tego ten niefart, jaki dotyka dwóch
pierwszych, to od razu jest pewne, że będzie się działo. Ale z drugiej strony,
nie ubawiłam się tak, jak tego oczekiwałam. Mam takie poczcie, że pisarka dwoma tomami o siostrach Sucharskich
postawiła samej sobie wysoko poprzeczkę i „Fartowny pech” jej nie dosięgnął.
Perypetie pięciu Natalii, a przede wszystkim rozmowy, jakie między sobą
toczyły, sprawiały, że płakałam ze śmiechu; tutaj tylko parę razy się
roześmiałam.
Było kilka takich scen, które mnie rozbawiły, na czele z
panią Marysią i „tą wywłoką”, jej synową, która urok rzuciła na pomidory i
kapustę teściowej; no i nie od parady było jej powitanie księdza proboszcza.
Kolejna wyrazista postać to Marzanna Klamot, która czasem zastępuje swoją córkę
w pracy na poczcie. Kobieta nie znosi chamstwa i zakłamania, i uważa, że „jak
prawdę powiesz, to się obrazi, jak skłamiesz, to żeś fałszywa. Ludziom, panie,
nie dogodzisz, ot co” (str. 101). No i na końcu boss półświatka, Padlina,
mięknący jak wosk wobec żądań swojej jedynej córeczki, dla której zawsze tylko
to, co najlepsze. A że czasem tupnie na niego nóżką – cóż, jej jednej wolno.
„Fartowny pech” to dobra książka, która zapewnia kilka
godzin rozrywki. Ja przeczytałam ją w jeden wieczór, bo po początkowym
zamieszaniu i stopniowym poznawaniu bohaterów, jednak zostałam wciągnięta w
środowisko poznańskich gangsterów i ich porachunków. Ale mimo dobrej zabawy,
pozostał jednak we mnie pewien niedosyt. Liczyłam na trochę więcej i choć
absolutnie nie mogę powiedzieć, że czuję się rozczarowana, to jednak odrobinę
mi mało: humoru i stron.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Dla relaksu pewnie kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa odprężenie idealnie się nadaje;)
Usuń"Fartowny pech" bardzo mi się podobał:)
OdpowiedzUsuńCieszę się;)
UsuńNie napiszę nic odtwórczego, bo brak mi słów :))) Ja po prostu uwielbiam tę książkę i nie odczułam żadnego niedosytu :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście;) Szkoda, że ze mną tak wyszło, no ale cóż poradzić;)
UsuńBardzo przyjemnie spędziłam czas w jej towarzystwie i odkryłam kolejną rodzimą autorkę, po której książki warto sięgać
OdpowiedzUsuńTu się zgodzę, Rudnicka to nazwisko, które trzeba polecać:)
UsuńLubię książki autorki. Jej poczucie humoru bardzo do mnie trafia. Słyszałam już, że "Fartowny pech" jest nieco słabszy, ale i tak mam ochotę na lekturę.
OdpowiedzUsuńBo jak się przeczyta jedną jej powieść, to potem sięga się po następne, innej opcji nie ma;) Ta jest trochę słabsza, więc teraz będę czekać na lepszą;)
UsuńJa jestem ciekawa, jak ja bym odebrała tę książkę. Ponadto muszę wreszcie poznać twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńNie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz, więc bardzo Cię namawiam;)
UsuńPoznańscy gangsterzy to pewnie ciekawe środowisko. Z chęcią zajrzałabym do tej książki.
OdpowiedzUsuńOj tak, szczególnie Padlina jest hm, oryginalny;)
UsuńSzkoda że nie jest dosyć śmieszna,ale dla wyluzowania się na da :)
OdpowiedzUsuńDla takiego celu się na pewno sprawdzi;)
UsuńKsiążka jest na mojej liście do przeczytania, więc pewnie kiedyś po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńSkoro jest na liście, to na pewno o niej nie zapomnisz;)
UsuńPiszesz, że autorka pisze bardzo dobre powieści komediowe, a ja książek z tego gatunku akurat niewiele przeczytałam. Będę pamiętać o jej twórczości:)
OdpowiedzUsuńWarto, a najlepiej, jak zaczniesz od "Natalii 5":)
UsuńRudnicką uwielbiam, boki zrywałam przy "Natalii 5", a najbardziej polubiłam "Lilith". Liczę, że i ta lektura dostarczy mi rozrywki :)
OdpowiedzUsuńRozrywkę zapewni Ci na pewno, pytanie tylko, czy taką, jak Natalie;)
UsuńNic tej autorki nie czytałam, a wiele dobrego słyszałam, musze nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, zwłaszcza jak będziesz miała ochotę się pośmiać;)
Usuń