poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Edyta Świętek "Cienie przeszłości"



Edyta Świętek „Cienie przeszłości”, Replika 2014, ISBN 978-83-7674-297-7, stron 364

Karina Rojewska została napadnięta i porzucona gdzieś w mrocznych zaułkach Krakowa. Znalazł ją kloszard, gdy nieprzytomna i zakrwawiona leżała między stertami śmieci. W dłoni trzymała kartonik – wizytówkę pewnego mężczyzny, który jej teraz towarzyszy. Bo Karina budzi się w szpitalu, ale niczego nie pamięta: ani tego, co się stało, ani tego, kim jest. Nie wie, jak się nazywa, czym się zajmuje, czy ma rodzinę. Ma wrażenie, jakby pochłonęła ją czarna dziura niepamięci. Fizycznego bólu nie czuje, bo nafaszerowano ją lekami, ale ten psychiczny jest trudniejszy do zniesienia i o wiele gorszy.

Wiktor, który z oddaniem się nią opiekuje, twierdzi, że mieli zamiar się pobrać i byli razem bardzo szczęśliwi. Karina nie czuje nic... Czy możliwe jest zapomnieć siłę tak wielkiego uczucia? Może oprócz utraty pamięci doznała jeszcze jakiegoś poważniejszego urazu? Dziewczyna wie, że dopóki nie dowie się, kto i dlaczego ja tak skrzywdził, nie zazna spokoju. Ma niestety powody do obaw: do jej mieszkania ktoś się włamał i wszystko zniszczył, otrzymuje także pogróżki. Wie, że może ufać tylko Wiktorowi, ale dlaczego on ją tak niesamowicie drażni? Jego troska ją przytłacza. Tym bardziej niepokojące jest to, że najwyraźniej w poprzednim życiu, przed napadem, była wredną jędzą oraz fakt, że w krótkich jak flesze przebłyskach pamięci pojawia się tajemniczy mężczyzna, z którym czytywała poezje Tuwima.

To moje pierwsze spotkanie z pisarstwem Edyty Świętek. Czytając opis, nastawiłam się na kawałek dobrej prozy obyczajowej z wyraziście zarysowanym wątkiem kryminalno-sensacyjnym. Jak więc wypadła konfrontacja moich oczekiwań z wrażeniami po lekturze? Muszę stwierdzić, że nie do końca dostałam to, czego się spodziewałam. Spotkałam się w kilku opiniach ze zdaniem, że dość łatwo można się domyśleć, kto stoi za napadem na główną bohaterkę. No cóż, jest to prawda. Zagadka ta nie stanowi większego problemu do rozwikłania dla przenikliwego czytelnika. Sądzę, że zabrakło tutaj wprowadzenia większej liczby wątków i postaci, które przede wszystkim miałyby motyw, co pozwoliłoby na mylenie tropów do samego końca, a co za tym idzie, w lepszy sposób dawkowałyby napięcie. Pomysł, nie przeczę, był dobry, ale realizacja okazała się w efekcie zbyt oczywista i łatwa do rozszyfrowania. Tak więc jeśli chodzi o tę warstwę fabularną, pozostawiła ona raczej pewien niedosyt.

Z drugiej jednak strony myślę sobie, że może był to celowy zabieg pisarki, że może chciała położyć nacisk na coś innego. A tym aspektem zasługującym na istotne skupienie uwagi, byłaby w moich oczach sama Karina i jej amnezja. Z wielkim zainteresowanie śledziłam jej próby dojścia do prawdy o niej samej jako człowieku i kobiecie. To nie mogło być łatwe: dowiadywać się, że czerpało się satysfakcję z krzywdzenia ludzi, ot tak, dla kaprysu. Trudno też nie stawiać się na jej miejscu i nie zastanawiać się, jak to jest obudzić się z lukami w pamięci, i to takimi, które dotyczą najważniejszych spraw? Co z tego, że Karina wie, gdzie w mieście znajduje się jakaś ulica, gdy z tego akurat nic nie wynika i to jej nie pomoże? Czy jeszcze kiedykolwiek odzyska wspomnienia? A może są one na tyle straszne, że wcale nie powinna chcieć do nich powracać? Tak czy owak, znalezienie się w takim położeniu to sytuacja na pewno nie do pozazdroszczenia.

Warto także wspomnieć o wątku miłosnym w powieści Świętek. Szczerze mówiąc, gdyby rozpatrywać fabułę właśnie w takich trzech płaszczyznach: kryminalno-sensacyjnej, psychologicznej oraz romansowej, że tak to nazwę, to właśnie ta ostatnia podobała mi się najbardziej. W sumie sama nie wiem, dlaczego. Ale wykorzystanie poezji Juliana Tuwima zwyczajnie mnie urzekło, zwłaszcza że udało się autorce wpleść ją w treść naturalnie, bez zadęcia, przez co jawi się ona jako bardzo na miejscu - nieodłączny i niezbędny element.

„Cienie przeszłości”, mimo że pod kątem pewnych elementów nie spełniły pokładanych w nich nadziei, oceniam całkiem pozytywnie. Potoczysty język, przyjemna narracja i wartka akcja sprawiły, że bez wątpienia nie nudziłam się w czasie czytania. To opowieść o traumatycznej, ale jednak szansie na metamorfozę samej siebie i na nowe życie, o które warto zawalczyć.  

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika.

http://www.replika.eu/

Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.

20 komentarzy:

  1. Mnie też wykorzystanie poezji Juliana Tuwima urzekło. Świetny pomysł. I całą powieść również pozytywnie wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze to, że tak zgrabnie autorka ją wkomponowała, prawda?:)

      Usuń
  2. Jeszcze nie czytałam, ale książka jak widzę dość ciekawa, więc będę o niej pamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno czytałam tę powieść i nawet napisała już krótką opinię o niej. Muszę ją wrzucić na blog:)
    Niestety ja się troszkę zawiodłam, bo oczekiwałam innej lektury. Domyśliłam się szybciutko kto był sprawcą. W dodatku denerwował mnie brak dynamizmu w tej powieści. Karina wychodziła na spacer, wracała do domu, wychodziła i tak w kółko. Książka o takiej fabule niestety nie trzyma w napięciu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, jak chyba u Cyrysi pisałaś, że liczyłaś na więcej;) Fakt, może napięcia nie trzyma, ale jeśli chodzi o samo dążenie Kariny do odzyskania pamięci, uważam, że autorka stanęła na wysokości zadania;)
      Czyżby, Aguś, to była pierwsza książka, o której mamy odmienne zdanie?;)

      Usuń
  4. Zwrócę na tę powieść uwagę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że musze ją mieć. Twoja recenzja trochę ostudziła mój zapał, ale nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie będziesz oczekiwać adrenaliny, a skupisz się na samej bohaterce i jej przeżyciach, to myślę, że będzie w porządku;)

      Usuń
  6. Mimo wszystkiego, chciałabym przeczytać tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, najlepiej wyrobić sobie własne zdanie;)

      Usuń
  7. Okładka przepiękna, fabuła też jest intrygująca; szkoda, że od razu wiadomo, kto stoi za napadem. Obecnie mam, co czytać, a na taką dość przewidywalną książkę nie mam obecnie ochoty :) Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak od razu to nie, ale na pewno można się zorientować szybko;)
      Ale mimo wszystko spróbować możesz, kiedyś;)

      Usuń
  8. Nie lubię kiedy wątek kryminalny jest przewidywalny, szczególnie jeśli jest to typowy kryminał. W tym przypadku jednak dam książce szanse. Chętnie przeczytałabym o tym jak bohaterka radziła sobie z amnezją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To typowy kryminał nie jest, więc można przymknąć oko. Zwłaszcza że sam motyw amnezji okazał się ciekawy:)

      Usuń
  9. Ojj jak dobrze,że przeczytałam Twoją opinię, jeszcze bym się na nią pokusiła, takich książek gdzie łatwo się domyślić kto jest sprawcą mnie drażnią, lubię tę aurę tajemnicy u niepewności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zniechęcać nie chciałam, bo ona jednak mi się podobała, no ale nie mogłam o tym nie wspomnieć;) Ale według autorki tak miało być, to sama Karina miała być ważna, więc myślę, że to się udało:)

      Usuń
  10. Szkoda, że lektura jest przewidywalna, ale mam nadzieję, że jakoś szczególnie mocno nie utrudni mi to czytania, tym bardziej że niebawem będę się brała za ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Utrudnić myślę, że nie utrudni, a Twój odbiór też zależy od tego, na co się nastawisz;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.