Robert Galbraith „Wołanie kukułki”, Wyd. Dolnośląskie 2013,
ISBN 978-83-271-5073-8, stron 456
Cormoran Strike właśnie rozstał się z partnerką, w związku z
czym stracił mieszkanie. Jego życia zawodowego też nie da się określić mianem
pasma sukcesów – biuro detektywistyczne, które prowadzi, świeci pustkami, a
jedyna sprawa to śledzenie niewiernego męża klientki. Strike nie może
przestawić się na zwyczajne życie po powrocie z Afganistanu, gdzie w czasie
jednej z akcji stracił nogę. Jednym słowem, powodów do radości nie ma.
Odmiana przyjdzie z dwóch stron. Do jego agencji zostaje
skierowana podopieczna Tymczasowych Rozwiązań, Robin Ellacott, która na
początek zaprowadzi ład i porządek, organizując pracę w biurze. Pojawi się też
nowy klient, John Bristow, brat cieszącej się ogromną sławą modelki, Luli
Landry.
Dziewczyna trzy miesiące wcześniej wyskoczyła z balkonu swojego
luksusowego apartamentu. Mężczyzna nie wierzy w wersję policji, jakoby było to
samobójstwo. Wie, że siostra była chora, brała leki, ale jest przekonany, że
nie byłaby w stanie tak zranić matki, która właśnie przeszła ciężką operację;
przygotowywała się też na służbowy wyjazd. Strike wkracza w świat londyńskich
celebrytów, który tylko z pozoru wygląda różowo. Towarzyszy mu Robin, której
taki rodzaj pracy imponuje coraz bardziej, a to z kolei martwi jej
narzeczonego, z zawodu księgowego.
„Wołanie kukułki” jest pierwszą powieścią z cyklu o
Cormoranie Strike’u autorstwa J. K. Rowling, ukrywającej się pod męskim
pseudonimem. Zastanawiam się, co twórczyni Harry’ego Pottera chciała osiągnąć
takim zabiegiem. To wszystko, co napisałam poniżej, może sprawiać wrażenie, jakbym przeczyła samej sobie, ale trudno mi inaczej oddać
natłok mieszanych myśli. Nie wiem, czy pisarka chciała obiektywnej i rzetelnej
oceny, niezwiązanej z dotychczasową karierą, ale w moim odczuciu chyba akurat
tego nie dostała (skoro szybko dała się rozszyfrować). Przytoczone na okładkach
zachwyty są chyba trochę na wyrost, bo to nie jest zła książka, ale też nie
idealna i mam wątpliwości, czy zasługuje na aż takie pozytywy. Z perspektywy całości,
przyznaję, podobała mi się, ale nie nazwałabym jej „niesamowicie wciągającym
kryminałem” ani „absorbującym i świetnie skonstruowanym” (albo mam inne
kryteria tych pojęć). Nie było też tak, że „kiedy odkładałem tę książkę, nie
mogłem się doczekać, by znów po nią sięgnąć”. Mnie osobiście na początku bardzo
trudno było się zaangażować w akcję i na pewno nie pochłaniała mnie do tego
stopnia, by myśleć o niej po odłożeniu. Polemizowałabym także, czy ona jest
stricte kryminałem; owszem, mówiąc nieelegancko – mamy trupa, ale przez 2/3
książki nie czułam zbyt wielkiego napięcia i podekscytowania, te uczucia
pojawiły się około sto stron przed końcem, gdy Rowling zaczęła naprowadzać na
pewne tropy. Wtedy tak, dopiero wtedy czułam, że naprawdę dużo się dzieje i z niecierpliwością
zmierzałam do rozwiązania.
W kilku recenzjach spotkałam się ze stwierdzeniem, że
powieść jest przegadana. Zgodzę się z taką myślą, z tym że mnie akurat nie
przeszkadzały rozbudowane dialogi, ale szczegółowość, z jaką autorka kreowała
tło wydarzeń. Często występujące drobiazgowe opisy uliczek czy budynków
niewiele wznosiły do fabuły, zajmowały tylko niepotrzebnie miejsce. Tym
aspektem treści, który odpowiadał mi najbardziej, były relacje Cormorana i
Robin. Mam nadzieję, że temu wątkowi w kolejnych częściach zostanie poświęcone
więcej uwagi. Ich kontrast – ona pełna entuzjazmu wobec ekscytującej
działalności detektywa; on trochę oschły, szorstki, może odrobinę rozgoryczony
– pobudza wyobraźnię i może nawet bawić.
Wydaje mi się, że „Wołanie kukułki” miało być może nie
satyrą, ale odrobinę przerysowanym obrazem światka show-biznesu i celebrytów,
gdzie liczy się tylko, jak wyglądasz i ile masz pieniędzy. Sporo miejsca
poświęcono ciągłej, natrętnej obecności w życiu gwiazd (traktując to określenie
bardzo szeroko) dziennikarzy i paparazzi, podążających za nimi krok w krok, co
nasuwa skojarzenie z tragiczną śmiercią księżnej Diany (o czym zresztą jest
mowa we fragmencie). Dostaliśmy zestawienie tych, dla których zaistnienie w tym
środowisku było szczytem marzeń, ale też tych, którzy zupełnie nie radzili
sobie z byciem wiecznie obserwowanym.
Podsumowując, do plusów powieści Galbraitha zaliczyłabym
dwójkę głównych bohaterów, ze wskazaniem na Robin i jej świeżość, intrygujący
pomysł na rozwój śledztwa oraz przyzwoity język. Wadą, która nie pozwala na
pełny zachwyt nad niniejszą powieścią, jest jej rozwlekłość i nadmierna
drobiazgowość. Mimo tego zarzutu, i tak wiem, że sięgnę po kolejną historię z
Cormoranem Strike’iem i jego asystentką.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.
Jakiś czas temu wygrałam tę książkę w konkursie i już trafiła w moje ręce, więc niebawem będę czytać. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń, wydaje mi się, że wiem, jakie kryminały lubisz, a ten jest trochę inny, ale zobaczymy;)
UsuńWłaśnie czytam. Dobrze napisana historia, choć przyznaję Tobie rację, że momentami przydługa. Jednak ciekawa.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ciekawa, ale są pewne "ale";)
UsuńChyba żadna recenzja tej książki nie była w pełni pozytywna, wszyscy marudzą na to, tamto... ;-) A ja mam coraz większą chęć (co dziwne!) przekonać się o wszystkim na własnej skórze. Kurka, pewnie przeczyta, pytanie tylko kiedy. Też bym chciał wygrać egzemplarz w konkursie, jak Cyrysia :-D
OdpowiedzUsuńWcale nie dziwne, właśnie dobrze, że chcesz się sam przekonać, to jest najlepsze rozwiązanie:)
UsuńMam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję sama ją ocenić:)
OdpowiedzUsuńSpróbować warto:)
UsuńMnie książka wciągnęła, ale nie jest to wybitna powieść w swoim gatunku. Seria o Cormoranie ma szansę na bycie całkiem przyzwoitym cyklem, ale również była daleka od zachwytów takich jak na okładce. Mi też najbardziej podobały się relacje Robin i Strike'a :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odebrałyśmy ją podobnie, znaczy - mamy zbliżony gust:)
UsuńEgzemplarz tej książki już czeka na mojej półce. Liczyłam na bardziej entuzjastyczną recenzję Twojej osoby. Niebawem zabieram się za jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, zawsze tak jest, gdy jakaś książka wzbudza we mnie mieszane uczucia. Może z Twojej strony będzie więcej pozytywów, tego Ci życzę:)
UsuńTa książka atakuje mnie z każdej strony, co oznacza, że chyba czas ją przeczytać, chociaż nie wiem czy będzie to udane spotkanie, bo Rowling pasuje mi jedynie jako twórczyni Harrego :-)
OdpowiedzUsuńMnie to skusiło, bo sobie pomyślałam, że na pewno będzie tak wartko, jak w tamtym cyklu. No to trochę nie wyszło;)
UsuńMnie książka podobała się bardzo, uważam, że to solidny kryminał. Oczywiście sięgnę po dalsze przygody Cormorana Strike - słyszałam, że książka pojawi się już w czerwcu! :)
OdpowiedzUsuńOoo, to dobrze wiedzieć. Może druga bardziej mnie zachwyci;)
UsuńNie przepadam za kryminałami i nie przepadałam za Harrym Potterem, więc raczej się nie skuszę :/
OdpowiedzUsuńJa bym go nie nazwała go końca kryminałem;)
UsuńO widzisz to kolejna recenzja, która nie jest zbyt pozytywnie nastawiona do tej książki, mnie sama fabuła niespecjalnie zainteresowała, więc może,możeee kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńBo fabuła nie jest szczególnie odkrywcza, aczkolwiek coś jednak w sobie ma, że ciągnie mnie do kolejnych części:)
UsuńOjj chodzi za mną ta książka i chodzi, ale postanowiłam sobie, że na razie nie kupuję, bo mój regał jest bogaty w nieprzeczytane przeze mnie książki : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Trzymam kciuki za postanowienie, bo sama takie mam;)
UsuńCzeka, czeka i z pewnością wreszcie przeczytam ;) Właściwie to chwilami kusi mnie by rzucić wszystko i się za nią zabrać, ale na razie dzielnie trzymam się czytelniczych planów :) Ogólnie liczę na kawałej dobrej lektury - mam nadzieję, że bardziej niż mniej wciągającej :)
OdpowiedzUsuńMnie nie potrafiła pochłonąć bez reszty, ale mam nadzieję, że z Tobą będzie inaczej;)
UsuńJak dla mnie brzmi ciekawie. I nawiasem mówiąc ma bardzo ładną okładkę :)
OdpowiedzUsuńOkładka ładna, bo z niebieskim, lubię takie:)
UsuńWcześniej jakoś przeszła mi na nią ochota, ale teraz ponownie mam na nią chęć :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię nie zniechęciły moje mieszane uczucia;)
UsuńMam chrapkę na tę książkę :) Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńOby, porównałabym wrażenia:)
UsuńRozbudowane dialogi też mi nie przeszkadzają, za to szczegóły w opisie bardzo. Mimo tej wady nadal chcę przeczytać tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńMoże to, co dla mnie było wadą, dla Ciebie okaże się mniej denerwujące;)
UsuńPodejrzewam że chodziło o promocję. Gdyby autorka wydała pod swoim nazwiskiem to byłaby to po prostu kolejna książka po Harrym. A tak jest sensacja bo ukryła się pod pseudonimem. Nie trzeba było wydawać kroci na promocję, promocja sama się zrobiła, gdy się wydało że to ona. Jej ostatnia książka zrobiła na mnie spore wrażenie więc myślę że i z tą spróbowałabym szczęścia o ile kiedyś do mnie trafi....
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dobrze kojarzę, ale gdzieś mi się obiło o oczy, że dopóki nie było wiadomo, kto tak naprawdę jest autorem, to książka się nie sprzedawała, machina ruszyła wraz z ujawnieniem. Chyba, że to była tylko plotka.
UsuńTej poprzedniej nie znam, dlatego tak byłam ciekawa, jak ona pisze dla dorosłego czytelnika.
Przeczytałam tylko podsumowanie coby nie sugerować się potem tym co piszesz. Trochę szkoda, że szału nie ma, ale i tak przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPewnie, przekonasz się sama, czy warto było robić wokół niej taki szum medialny;)
UsuńMuszę koniecznie ją mieć! Jest na mojej liście już od dawna :))
OdpowiedzUsuńPolecam i oby spełniła Twoje oczekiwania:)
Usuń