Marta Obuch „Miłość, szkielet i spaghetti”, SOL 2012, ISBN
978-83-62405-24-4, stron 336
Częstochowa z Jasną Górą i pielgrzymami. Miejsce święte. Czy
to możliwe, żeby w tak ważnym dla wielu katolików miejscu zalęgła się mafia...?
Nie, to chyba nieprawda, przecież nowy szef Doroty jest taki piękny! Jak mógłby
być gangsterem? Zatrudniła się u niego na stanowisku pielęgniarko-kucharki, to
pierwsze z uwagi na jego złamaną kończynę górną. Z gotowaniem jest jednak mały
problem, a w zasadzie olbrzymi, bo na kuchni Dorota się nie zna, a szczytem jej
możliwości jest podanie herbaty. Ale z takiej pracy nie zrezygnuje bez walki, o
nie, zrobi wszystko, byleby tylko zostać w tej cudownej willi i nie wracać do
mieszkania dzielonego z upierdliwą matką, ciotką Czesią i młodszą siostrą,
Eweliną. Starsza, Julia, jakoś nie chce podzielić się swoją przestrzenią
życiową. U Alessandro, zwanego Aldente, nie tylko nikt jej nie wypomina każdej
zużytej kropli wody, ale jeszcze lekką ręką każe jej brać pieniądze, ot tak, z
szuflady, a żeby wygodniej było jej robić zakupy, przekazuje kluczyki do
samochodu.
Najmłodsza panna Rzepka ma talent do pakowania się w
niecodzienne sytuacje, dlatego zawsze wiele się u niej dzieje. Podczas sesji
fotograficznej na wałach klasztoru, poznaje Cezarego Trębacza, genetyka i
paleoarcheologa, który pracuje nad wydobyciem kolejnego niezmiernie
fascynującego okazu, zwanego wdzięcznie Brunem. Gdy Ewelina zmusza mężczyznę do
wystąpienia w roli modela, nagle za jego plecami widzi coś
nieprawdopodobnego... Czy tragiczny upadek z jasnogórskiej wieży, wykopaliska i
gromada dowodzona przez Aldente mają ze sobą coś wspólnego?
Ze wszystkich do tej pory wydanych książek Marty Obuch, ta
jest ostatnią, którą przeczytałam. I tym razem nie obyło się bez przyjemności i
zadowolenia. W powieści spotykamy ponownie Cezarego, znanego nam już z
„Diabelskiej ewolucji” mężczyznę z wysokim mniemaniem o sobie, ale i pełnego
uroku, który sprawi, że Julii będą miękły kolana. Czarkowi szefuje profesor
Leon Lesiak, człowiek niebanalny, wyrażający swoją kolorową osobowość mocno
kwiecistą wymową. Ci wyraziści panowie zostają zestawieni z nie mniej barwnymi
kobietami, z których każda zaistnieje na kartach tej historii mocnym akcentem.
Ewelina działa impulsywnie i spontanicznie, zadając przy tym
mnóstwo pytań. Bardzo ciekawi ją prowadzone śledztwo i może by tak pójść w tym
kierunku? Technikum gastronomiczne to tak niejako po drodze, skończy się samo,
ale w przyszłości czemu nie skorzystać z talentów detektywistycznych? Skłonność
do pewnego rodzaju broni już ma. Jej chłopak, cichy i spokojny Gabryś, zrobi
dla niej wszystko, towarzysząc jej w każdej głupocie, by choć trochę ograniczyć
ewentualne szkody.
Julia pragnie urlopu i odpoczynku, kocha swoją pracę,
angażuje się w nią, ale ma dość, chce posiedzieć we własnym ogrodzie z książką
pod ręką. Ale w te plany wdziera się kolejny klient, który nie zważa na żadne
argumenty przez nią wysuwane, za to sam ma jeden potężny: takie śliczne
czerwone alfa romeo. Zresztą jej szalona rodzinka też nie pozwoli na
bezczynność.
Dorota na razie pracuje jako kelnerka, ale te marne grosze,
jakie zarabia, nie pozwalają jej nawet na myśl o wynajęciu czegoś swojego. A
ona ma powyżej uszu tego towarzystwa, z którym musi mieszkać, niby rodzina, a
obcy by ją bardziej zrozumiał. U Aldente wszystko zapowiada się fantastycznie,
nawet testy kulinarne, jakim jej poddawana, nie zniechęcają jej do pracodawcy.
Może i pokaże, że ma słabą głowę, ale za to jaki temperament (rewelacyjna jest
scena, w której pokazuje, na co ją stać)!
Przekonałam się już parokrotnie, że z Martą Obuch nie można
się nudzić. Akcja toczy się warto, dialogi są błyskotliwe, postaci wzbudzają
sympatię, a całość fabuły przynosi odprężenie i ulgę po ciężkim dniu. Czegóż
chcieć więcej? Chyba tylko następnej książki pisarki.
Książka bierze udział w wyzwaniu „Polacy nie gęsi”.
Faktycznie - z autorką nie można się nudzić, skoro tak wiele dzieje się w książce :) To coś, co lubię. Z chęcią przeczytam, jak znajdę trochę więcej czasu :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci zresztą każdą jedną jej książkę, a przy najnowszej, "Łopatą do serca", można płakać ze śmiechu:)
UsuńTo prawda, że Marta Obuch pisze rewelacyjne książka. ja jestem pod wielkim urokiem jej twórczości. Bieżącej pozycji akurat nie znam, ale postaram się w wolnym czasie to nadrobić.
OdpowiedzUsuńCzyli pewnie też czekasz z utęsknieniem na nową powieść;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki. Tytuł, hmm dość dziwny. Ale jestem zachęcona...
OdpowiedzUsuńAle do treści pasuje jak ulał;)
UsuńBardzo fajna książka, choć Łopatą do serca podobało mi się jeszcze bardziej, zwłaszcza Riczarda:)
OdpowiedzUsuńMnie też, bo wydaje mi się, że w Łopacie autorka poszła na całość, i dobrze, bo dało to rewelacyjny efekt:) A Riczarda była, hm, barwna;)
UsuńCiekawy tytuł, a po Twojej recenzji nabrałam na nią ochoty
OdpowiedzUsuńTo super;)
UsuńPrzyznam się ze nie czytałam recenzji, bo właśnie pożyczyłam książkę w bibliotece :) i jestem bardzo jej ciekawa, Czytałam autorki "Łopatą do serca" i była rewelacyjna, liczę że i ta dostarczy mi wspaniałej rozrywki :)
OdpowiedzUsuń"Łopata" jest bardziej rozrywkowa, ale przy tej też można się świetnie bawić:)
UsuńCzytałam "Łopata do serca" i ...płakałam ze śmiechu. Niesamowity styl autorki powalił mnie na kolana, dlatego wiem, że na pewno przeczytam wszystkie jej powieści:)
OdpowiedzUsuńPrzy "Łopacie" faktycznie inaczej się nie da;)
UsuńAutorkę znam tylko "ze słyszenia", ale skoro jej pióro jest tak dobre, to aż szkoda byłoby tego nie sprawdzić :) Trochę tych bohaterów się pojawia, ciekawa jestem jak autorce udało się je wykreować by każdy był wyrazisty ;)
OdpowiedzUsuńGwarantuję Ci, Kasiu, że tam każdy z nich jest "jakiś";)
UsuńJestem zachęcona powyższą propozycją, tym bardziej, że jeszcze żadnej książki autorki nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńW sumie to polecałabym Ci zacząć od "Łopatą do serca", bo jest śmieszniejsza, ale ta też będzie dobra na początek:)
Usuń