Eva Weaver „Lalki z getta”, Prószyński i S-ka 2013, ISBN
978-83-7839-501-0, stron 384
Witaj, Mika, jestem Książę. Twój dziadek zrobił mnie z
drewna i masy papierowej, namalował mi „duże oczy, czerwone usta i płowe włosy”
(str. 45), uszył mi ubranko, dołożył małą koronę i oto jestem. Razem z moimi
towarzyszami tworzymy spore grono, jest ze mną król, błazen, dziewczynka,
małpka, koń i inni. Ukrył nas w kieszeniach swojego płaszcza. Już chyba
domyśliłeś się, że ten dziadkowy płaszcz jest magiczny i wyjątkowy. Co jakiś
czas doszywał do niego kolejne kieszenie, ukrywając w nich skarby; wszystko to,
co było dla niego ważne, czego nie chciał stracić, co chciał, żeby przetrwało.
Pamiętam to, Mika. Pokazałeś jej nas. Powiedziała, że możemy
się przydać. Trafiliśmy razem z Tobą do szpitala, gdzie rozjaśnialiśmy – choć
na chwilę – malutkie twarzyczki ciężko chorych dzieci. W sierocińcu, dzięki
Hannah, dzielnej pięciolatce, poznałeś Janusza, który dla swoich podopiecznych
oddałby wszystko; później dowiesz się, że nie rzucał słów na wiatr i poniósł
największą z możliwych ofiarę. Wiem, że miałeś pecha, znalazłeś się w miejscu,
gdzie naziści chcieli skrzywdzić starszą kobietę. Wtedy twoim głosem przemówił
Doktor, jeden z nas. Zainteresowałeś tym jednego żołnierza, Maxa. Zabrał cię do
koszar, gdzie miałeś wystąpić przed szczurami, których nienawidzisz, i na
dodatek, musiałeś być zabawny, bo inaczej czekała cię śmierć. Na pewno źle się
z tym czujesz, rozumiem Twoje upokorzenie i targające tobą uczucia. Masz
wrażenie, że nas skalałeś obecnością w takim miejscu, wśród tych potworów. Ale
może ma to głębszy sens? Może dzięki temu masz większe szanse przeżyć ten
koszmar, by dać jego świadectwo?
„Lalki z getta” to przejmująca opowieść o wojnie, widzianej
z perspektywy dorastającego chłopca, który zostaje lalkarzem w getcie
warszawskim, oraz hitlerowskiego żołnierza. To historia, która konfrontuje z
traumą okupacji. Wiem, że to, co teraz napiszę, może zabrzmieć, jak herezja i
świętokradztwo, ale co jeśli nie wszyscy Niemcy byli naprawdę źli, tak do
granic jestestwa? Eva Weaver przedstawia nam taką postać, młodego człowieka
wysłanego na front, do Polski w 1939 r., który już po przegranej przez jego
naród wojnie zaczyna się zastanawiać nad przeszłością. Trafił na Syberię, do
obozu pracy, gdzie oprócz walki o przetrwanie, rozmyśla nad tym, co było,
dlaczego robili to, co im rozkazywano. Budzi się w nim sumienie, ale chyba nie
jest możliwe, żeby zapomnieć o wszystkim złym, co wyrządziło się niewinnym
ludziom? Czy działania nazistów naprawdę miały sens i dlaczego dali się oni
porwać tej jednej, chorej idei oczyszczenia świata z Żydów?
Autorka sama jest Niemką i zajmuje się m. in. terapią,
skupiając się na kwestiach tożsamości narodowej i historycznej. Jej opowieść
skłania do refleksji i wzbudza szereg emocji. Spojrzenie na kata i ofiarę
nikogo nie powinno pozostawić obojętnym. Mnie wzruszało, czasem irytowało, ale
dzięki temu na pewno na długo zostanie w mojej pamięci. Także ze względu na swoją inność.
Wspaniała książka! Wzruszająca, poruszająca, niesamowita.
OdpowiedzUsuń3 x TAK:)
UsuńAż żałuję, że jeszcze jej nie czytałam..
OdpowiedzUsuńNa pewno na tle innych traktujących o wojnie się wyróżnia, więc warto:)
UsuńCiężko mi się czyta opowieści o wojnie. Jakoś nie mogę do nich podejść z dystansu, tylko potem bardzo emocjonalnie przezywam.
OdpowiedzUsuńTę akurat bardzo przeżywałam, inne zresztą też, więc zupełnie się nie dziwię.
UsuńChciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam.
UsuńLubię książki o takiej tematyce. Niestety mocno je przeżywam, dlatego sięgam po nie jedynie od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńJa też wolę inne okresy w dziejach, ale jak znajdę coś interesującego w tym temacie, to czytam.
UsuńPiękna opowieść, cudowna historia. Czytałam i zapamiętam ją na długo. Też myślałam nad tym, że może nie wszyscy Niemcy byli wtedy źli...
OdpowiedzUsuńTylko jak już się pewnie trafił jakiś normalny, to ginął wśród tych złych...
UsuńTeż mam zawsze jakieś takie wewnętrzne opory przed czytaniem powieści traktujących o wojnie. Skąd, tego nie wiem. Krwawe horrory mogę oglądać bez mrugnięcia okiem, a wojna mnie przeraża. Może dlatego, że jest taka... namacalna, może się zdarzyć w każdym momencie.
OdpowiedzUsuńA przykład mamy u sąsiadów...
UsuńMam ochotę ją przeczytać. Nie sądzę, aby wszyscy byli źli. Nie możemy przecież zapomnieć o niemieckim ruchu antynazistowskim - "Biała róża", czy Schindlerze albo Stauffenbergu, a i wielu cywilów nie zgadzalo się z ideą narodowosocjalistyczną.
OdpowiedzUsuńMasz rację, tylko ciężko o tym myśleć w obliczu tego, co Niemcy zrobili ogólnie.
UsuńNie mam obecnie ochoty na taką dołującą książkę. Wiosna idzie, wolę jakieś lekkie czytadła.
OdpowiedzUsuńNo jest dołująca, to fakt, bo sama musiałam teraz przeczytać coś lekkiego dla odreagowania. Mam nadzieję, że idzie;)
UsuńStrasznie bym chciała tę książkę przeczytać. Już sama recenzja mnie wzruszyła, więc co to by było podczas czytania powieści?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się wzruszyłaś, bo chciałam takim trochę innym tekstem oddać choć część moich emocji.
UsuńPo książki, traktujące o wojnie, sięgam rzadko i niechętnie. Bardzo przeżywam tego typu lektury (filmów o wojnie w ogóle nie jestem w stanie oglądać). O tym tytule słyszałam wielokrotnie i nie wątpię, że "Lalki z getta" to książka warta uwagi.
OdpowiedzUsuńJak się tak zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że u mnie też z filmami gorzej, jednak wolę książki i to, co mi wytworzy własna wyobraźnia, a nie czyjaś.
UsuńMam ochotę na tę książkę ale nie w tej chwili, może za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńW pełno rozumiem, bo to lektura, na którą trzeba mieć nastrój.
UsuńChciałabym ją przeczytać, tym bardziej, że kiedyś częściej sięgałam po książki osadzone w wojennych, trudnych, realiach.
OdpowiedzUsuńPS. Nawiązując do tego co napisałaś o Niemcach - nie zabrzmiało jak herezja - wszędzie są dobrzy i źli ludzie.
To dobrze, że nie zabrzmiało, choć chyba jesteśmy tak wychowani, żeby o Niemcach okresu wojny myśleć tylko w jednoznacznych kategoriach.
Usuń