Renata Czarnecka „Barbara i król. Historia ostatniej miłości
Zygmunta Augusta”, Książnica 2013, ISBN 978-83-245-8091-1, stron 352
Miłośnikowi współczesnych powieści historycznych na pytanie
o przedstawicieli gatunku, przyjdzie na pewno na myśl Philippa Gregory, dzięki
której mamy możliwość poznawania historii Anglii ujętej w dwa cykle: „Wojna Dwu
Róż” o bratobójczej walce między Yorkami i Lancasterami, oraz tudorowski. Ja
osobiście ciepło wspominam również lekturę książek autorstwa C. W. Gorntera
(zwłaszcza świetną „Ostatnią królową”), a niedawno do tego zacnego grona
dołączyła Juliet Grey z jej spojrzeniem na losy Marii Antoniny. Natomiast jeśli
chodzi o polskich autorów, do tej pory wydawało mi się, że nie mamy się czym
pochwalić w tej dziedzinie. No to źle myślałam. Właśnie poznałam pióro Renaty
Czarneckiej.
Niespodziewanie dla niego samego, jego pokojowiec, Mikołaj
Mniszech, sugeruje, że istnieje kobieta, którą pokocha tak samo mocno i gorąco,
jak nieodżałowaną Barbarę. Tak oto w życie władcy wkracza Barbara Giżanka,
pochodząca z mieszczaństwa kupiecka córka. Jej fizyczne podobieństwo do zmarłej
jest rzeczywiście uderzające. Życie króla znów nabiera kolorów, a nowa kochanka
zdaje się być remedium, lekarstwem oraz odpowiedzią na problemy i marzenia. Ale
to, co wniosło do jego codzienności radość i szczęście, nie podoba się jego
otoczeniu. Barbara nie cieszy się poważaniem jego dworu, podobnie jak nie
podobają się coraz większe wpływy braci Mniszchów. Czy Giżance uda się
zrealizować zadania, jakie postawili przed nią jej protektorzy?
O losach prawdziwej Barbary Giżanki wiemy niewiele, bo
źródła historyczne skąpią wiadomości o jej osobie. Czy kochała króla? A może
liczyły się tylko przywileje wynikające z nawiązanej relacji? Możliwe, że nie
dowiemy się tego nigdy, ale w takim układzie otwierają się szanse dla pisarzy.
Tę właśnie lukę wypełniła Renata Czarnecka, przedstawiając własną wizję nie
tylko losów, ale przede wszystkim uczuć Giżanki. Wszyscy dobrze wiemy, jak
wyglądało życie ówczesnych niewiast. Nie miały wiele do powiedzenia, a ich byt
przeważnie uzależniony był od woli mężczyzn. Barbara była w o tyle dobrej
sytuacji, że wywodziła się z dość zamożnej, choć tylko kupieckiej rodziny. Można
by powiedzieć, że była szczęściarą, gdy trafiła na dwór królewski, ale czy
będzie to do końca prawda? Chyba nie. Autorka w pięknym stylu zobrazowała
wszystkie rozterki targające młodą kobietą. Nagle zjawia się w miejscu, gdzie
nie budzi szacunku, nie mówiąc już o zwykłym cieniu prawdziwej sympatii, takiej
bezinteresownej, nie wynikającej z chęci ugrania czegoś dla siebie. Gdy na
własne oczy przekonuje się, jak bardzo przypomina ukochaną Zygmunta, rodzą się
w niej wątpliwości, czy będzie kochana ze względu na nią samą, czy może patrząc
na nią, król już zawsze będzie widział byłą żonę. A czy ona sama jest w stanie
sprostać jego niemalejącym wymaganiom? Bo choć jest coraz bardziej schorowany i
jawi jej się jako starzec stojący jedną nogą nad grobem, nie zaprzestaje
nocnych wizyt w jej komnatach. Z czasem zbliżenia z nim staną się coraz
bardziej odrażające, a jednocześnie nie będzie umiała wyzbyć się zazdrości o
jakąkolwiek inną kobietą w jego łożu. Kocha go więc, czy może ważniejszą są te
cenne prezenty, którymi jest zasypywana, a które tak liczą się nie tylko dla
Mniszchów, ale też pałającej chciwością matki? Należy złożyć pisarce wyrazy
uznania, ponieważ jej wizja okoliczności, jakie stały się udziałem Giżanki i
uczuć z nich wypływających, wydaje się być bardzo wiarygodna i bliska
rzeczywistości.
Ale Czarnecka nie skoncentrowała się wyłącznie na głównej
postaci kobiecej. Każdemu z bohaterów nadała głębię, cechy człowieka z krwi i
kości, powodując postrzeganie ich bardziej pod kątem psychologii i osobowości,
a nie przez pryzmat bycia postacią historyczną. Sam Zygmunt August
sportretowany został na bogato. Widzimy władcę, który postępuje, tak jak mu się
podoba, a doradców ma po to, by ich tylko wysłuchać, bo od raz podjętego zdania
i tak ciężko go odwieść. Na nic namowy papieskich wysłanników, by pozwolił
prawowitej królowej wrócić do kraju – skoro nie sprawdziła się wtedy, to on
wie, że teraz tym bardziej nie ma na to widoków. Prośby i błagania własnej
siostry, królewny Anny, bogobojnej chrześcijanki, również ma za nic, bo
dlaczego miałby sobie odmawiać być może ostatnich chwil szczęścia, jakie życie
chce mu jeszcze podarować? Nie zważa też na plotki i złośliwe podszepty, wierzy
tylko w to, co jemu wydaje się wiarygodne. Jednocześnie ufa, że gwiazdy mu
sprzyjają, więc może karta jeszcze się odwróci i wyzdrowieje. Uważa się za
nadal atrakcyjnego dla młodej kochanki. Czy nie tak właśnie zachowywałby się
starzejący się i mizerniejący z każdym dniem władca przyzwyczajony od małego,
że dostaje to, co mu się zamarzy?
Czarnecka w kilku postaciach skupiła jak w soczewce wady
słabego charakteru ludzkiego. Tu na pierwszy plan wysuwa się chciwość i
pazerność. Mało kto chciał się znaleźć na dworze z potrzeby wiernej służby, a
nawet jeśli początkowo miał dobre intencje, szybko wypierały je praktykowane
zwyczaje. Darom od króla ciężko się było oprzeć, wystawny tryb życia także
łatwo przypadał do gustu, a wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie bez
znaczenia była świadomość, że władca wiecznie żył nie będzie, a jego łaska może
się prędko obrócić wniwecz, więc trzeba korzystać, póki i ile się da. Przykry
to obraz i smutny tym bardziej, że chyba uniwersalny dla każdej epoki.
„Barbara i król” to książka, która biegnie bardzo naturalnym
trybem. Fabuła jest poukładana, dopracowana, a epoka, naszkicowana za pomocą
barwnych szczegółów, jawi się jak żywa. Obraz zaprezentowany przez Renatę
Czarnecką spełnił wszystkie wymagania, jakie stawiam powieściom historycznym.
Pisarka potrafi oddać ducha czasów, o których pisze, w sposób zapewniający
literacką podróż w czasie. Mam nadzieję, że uda mi się poznać pozostałe
historie pisane jej ręką i wyobraźnią.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy książki
historyczne”, „Polacy nie gęsi” oraz „Trójka E-PIK”.
Wolę bardziej współczesne realia, dlatego tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńPamiętam, ale skusiłaś się na coś wojennego, to może kiedyś przyjdzie czas na jeszcze wcześniejsze epoki;)
UsuńOd czasu do czasu sięga, po powieści historyczne. Dobrze, że autorka potrafi przedstawić ducha czasu.
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale wierność epoce wydaje mi się ważna. I tutaj tak właśnie jest:)
UsuńCzytałam pozytywne recenzje książek pani Czarneckiej, które jednoznacznie zachęcają do sięgnięcia po nie. Twoja opinia nie odbiega w żaden sposób od schematu :)
OdpowiedzUsuńBo to zbyt dobra książka jest, żeby napisać o niej coś negatywnego;)
UsuńKarolina Małkiewicz z blogu Zwiedzam wszechświat jest zachwycona twórczością tej pisarki. Cieszę się, że podzielasz jej zdanie bo niedługo planują przeczytać kilka książek autorstwa pani Czarneckiej.
OdpowiedzUsuńKarolina jest moją wyrocznią, jeśli chodzi o powieści historyczne:) Jej blog jest inspiracją w tym zakresie:)
UsuńPóki co raczej się skuszę :) obkupiłam się ostatnio w książki podróżnicze, było tyle przecen, że nie mogłam nie skorzystać :D Także przez jakiś czas będę podróżować na papierze tematycznie :))
OdpowiedzUsuńO to super, ja tam lubię mieć takie stosiki kolejkowe do czytania;)
Usuń