wtorek, 4 lutego 2014

Renata Czarnecka "Barbara i król"


Renata Czarnecka „Barbara i król. Historia ostatniej miłości Zygmunta Augusta”, Książnica 2013, ISBN 978-83-245-8091-1, stron 352

Miłośnikowi współczesnych powieści historycznych na pytanie o przedstawicieli gatunku, przyjdzie na pewno na myśl Philippa Gregory, dzięki której mamy możliwość poznawania historii Anglii ujętej w dwa cykle: „Wojna Dwu Róż” o bratobójczej walce między Yorkami i Lancasterami, oraz tudorowski. Ja osobiście ciepło wspominam również lekturę książek autorstwa C. W. Gorntera (zwłaszcza świetną „Ostatnią królową”), a niedawno do tego zacnego grona dołączyła Juliet Grey z jej spojrzeniem na losy Marii Antoniny. Natomiast jeśli chodzi o polskich autorów, do tej pory wydawało mi się, że nie mamy się czym pochwalić w tej dziedzinie. No to źle myślałam. Właśnie poznałam pióro Renaty Czarneckiej.

Dzieje Zygmunta Augusta są mi już znane z publikacji Iwony Kienzler na temat kobiet w jego życiu, co oczywiście w żaden sposób nie wpływa na odbiór powieści o nim. Ten ostatni z dynastii Jagiellonów nigdy od niewiast nie stronił, przez całe życie marząc tylko o jednym: o potomku. „Barbara i król” rozpoczyna się u schyłku 1570 r. Monarcha od blisko dwudziestu lat tęskni za swoją ukochaną Barbarą Radziwiłłówną. To jej portret wisi w jego sypialni, to ona króluje w jego sercu, co nie stoi na przeszkodzie, by korzystać z wdzięków nałożnic. Jedną z nich jest Zuzanna Orłowska, która ciągle liczy na oddanie ze strony swojego wszechwładnego kochanka. Jednocześnie król jest żonaty z Katarzyną z Habsburgów, siostrą cesarza, ale ten związek nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Zygmunt August coraz bardziej pogrąża się w marazmie.

Niespodziewanie dla niego samego, jego pokojowiec, Mikołaj Mniszech, sugeruje, że istnieje kobieta, którą pokocha tak samo mocno i gorąco, jak nieodżałowaną Barbarę. Tak oto w życie władcy wkracza Barbara Giżanka, pochodząca z mieszczaństwa kupiecka córka. Jej fizyczne podobieństwo do zmarłej jest rzeczywiście uderzające. Życie króla znów nabiera kolorów, a nowa kochanka zdaje się być remedium, lekarstwem oraz odpowiedzią na problemy i marzenia. Ale to, co wniosło do jego codzienności radość i szczęście, nie podoba się jego otoczeniu. Barbara nie cieszy się poważaniem jego dworu, podobnie jak nie podobają się coraz większe wpływy braci Mniszchów. Czy Giżance uda się zrealizować zadania, jakie postawili przed nią jej protektorzy?

O losach prawdziwej Barbary Giżanki wiemy niewiele, bo źródła historyczne skąpią wiadomości o jej osobie. Czy kochała króla? A może liczyły się tylko przywileje wynikające z nawiązanej relacji? Możliwe, że nie dowiemy się tego nigdy, ale w takim układzie otwierają się szanse dla pisarzy. Tę właśnie lukę wypełniła Renata Czarnecka, przedstawiając własną wizję nie tylko losów, ale przede wszystkim uczuć Giżanki. Wszyscy dobrze wiemy, jak wyglądało życie ówczesnych niewiast. Nie miały wiele do powiedzenia, a ich byt przeważnie uzależniony był od woli mężczyzn. Barbara była w o tyle dobrej sytuacji, że wywodziła się z dość zamożnej, choć tylko kupieckiej rodziny. Można by powiedzieć, że była szczęściarą, gdy trafiła na dwór królewski, ale czy będzie to do końca prawda? Chyba nie. Autorka w pięknym stylu zobrazowała wszystkie rozterki targające młodą kobietą. Nagle zjawia się w miejscu, gdzie nie budzi szacunku, nie mówiąc już o zwykłym cieniu prawdziwej sympatii, takiej bezinteresownej, nie wynikającej z chęci ugrania czegoś dla siebie. Gdy na własne oczy przekonuje się, jak bardzo przypomina ukochaną Zygmunta, rodzą się w niej wątpliwości, czy będzie kochana ze względu na nią samą, czy może patrząc na nią, król już zawsze będzie widział byłą żonę. A czy ona sama jest w stanie sprostać jego niemalejącym wymaganiom? Bo choć jest coraz bardziej schorowany i jawi jej się jako starzec stojący jedną nogą nad grobem, nie zaprzestaje nocnych wizyt w jej komnatach. Z czasem zbliżenia z nim staną się coraz bardziej odrażające, a jednocześnie nie będzie umiała wyzbyć się zazdrości o jakąkolwiek inną kobietą w jego łożu. Kocha go więc, czy może ważniejszą są te cenne prezenty, którymi jest zasypywana, a które tak liczą się nie tylko dla Mniszchów, ale też pałającej chciwością matki? Należy złożyć pisarce wyrazy uznania, ponieważ jej wizja okoliczności, jakie stały się udziałem Giżanki i uczuć z nich wypływających, wydaje się być bardzo wiarygodna i bliska rzeczywistości.

Ale Czarnecka nie skoncentrowała się wyłącznie na głównej postaci kobiecej. Każdemu z bohaterów nadała głębię, cechy człowieka z krwi i kości, powodując postrzeganie ich bardziej pod kątem psychologii i osobowości, a nie przez pryzmat bycia postacią historyczną. Sam Zygmunt August sportretowany został na bogato. Widzimy władcę, który postępuje, tak jak mu się podoba, a doradców ma po to, by ich tylko wysłuchać, bo od raz podjętego zdania i tak ciężko go odwieść. Na nic namowy papieskich wysłanników, by pozwolił prawowitej królowej wrócić do kraju – skoro nie sprawdziła się wtedy, to on wie, że teraz tym bardziej nie ma na to widoków. Prośby i błagania własnej siostry, królewny Anny, bogobojnej chrześcijanki, również ma za nic, bo dlaczego miałby sobie odmawiać być może ostatnich chwil szczęścia, jakie życie chce mu jeszcze podarować? Nie zważa też na plotki i złośliwe podszepty, wierzy tylko w to, co jemu wydaje się wiarygodne. Jednocześnie ufa, że gwiazdy mu sprzyjają, więc może karta jeszcze się odwróci i wyzdrowieje. Uważa się za nadal atrakcyjnego dla młodej kochanki. Czy nie tak właśnie zachowywałby się starzejący się i mizerniejący z każdym dniem władca przyzwyczajony od małego, że dostaje to, co mu się zamarzy?

Czarnecka w kilku postaciach skupiła jak w soczewce wady słabego charakteru ludzkiego. Tu na pierwszy plan wysuwa się chciwość i pazerność. Mało kto chciał się znaleźć na dworze z potrzeby wiernej służby, a nawet jeśli początkowo miał dobre intencje, szybko wypierały je praktykowane zwyczaje. Darom od króla ciężko się było oprzeć, wystawny tryb życia także łatwo przypadał do gustu, a wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie bez znaczenia była świadomość, że władca wiecznie żył nie będzie, a jego łaska może się prędko obrócić wniwecz, więc trzeba korzystać, póki i ile się da. Przykry to obraz i smutny tym bardziej, że chyba uniwersalny dla każdej epoki.

„Barbara i król” to książka, która biegnie bardzo naturalnym trybem. Fabuła jest poukładana, dopracowana, a epoka, naszkicowana za pomocą barwnych szczegółów, jawi się jak żywa. Obraz zaprezentowany przez Renatę Czarnecką spełnił wszystkie wymagania, jakie stawiam powieściom historycznym. Pisarka potrafi oddać ducha czasów, o których pisze, w sposób zapewniający literacką podróż w czasie. Mam nadzieję, że uda mi się poznać pozostałe historie pisane jej ręką i wyobraźnią.                 

Książka bierze udział w wyzwaniach „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi” oraz „Trójka E-PIK”.

10 komentarzy:

  1. Wolę bardziej współczesne realia, dlatego tym razem podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, ale skusiłaś się na coś wojennego, to może kiedyś przyjdzie czas na jeszcze wcześniejsze epoki;)

      Usuń
  2. Od czasu do czasu sięga, po powieści historyczne. Dobrze, że autorka potrafi przedstawić ducha czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jak co, ale wierność epoce wydaje mi się ważna. I tutaj tak właśnie jest:)

      Usuń
  3. Czytałam pozytywne recenzje książek pani Czarneckiej, które jednoznacznie zachęcają do sięgnięcia po nie. Twoja opinia nie odbiega w żaden sposób od schematu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to zbyt dobra książka jest, żeby napisać o niej coś negatywnego;)

      Usuń
  4. Karolina Małkiewicz z blogu Zwiedzam wszechświat jest zachwycona twórczością tej pisarki. Cieszę się, że podzielasz jej zdanie bo niedługo planują przeczytać kilka książek autorstwa pani Czarneckiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina jest moją wyrocznią, jeśli chodzi o powieści historyczne:) Jej blog jest inspiracją w tym zakresie:)

      Usuń
  5. Póki co raczej się skuszę :) obkupiłam się ostatnio w książki podróżnicze, było tyle przecen, że nie mogłam nie skorzystać :D Także przez jakiś czas będę podróżować na papierze tematycznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to super, ja tam lubię mieć takie stosiki kolejkowe do czytania;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.